Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2016-07-24 23:15
"czy zawod dietetyka nie jest sprzeczny jakos z nauką Chrystusa?"
A możesz mi wskazać chociaż jeden dowód sprzeczności, żebym wiedziała jaką drogą idzie Twoje rozumowanie?
Coraz więcej osób choruje na cukrzycę. Potrzebują porad dietetyka, ale też potrzebują często (ach ten brak czasu) dietetycznych posiłków do szybkiego zjedzenia na mieście.
Choroby żołądkowe, chora wątroba, życie bez woreczka żółciowego. Coraz częściej okazuje się, że praktycznie w każdej chorobie ważna jest dieta, ważne jest co się je, w jakich ilościach i w jakiej konfiguracji. To prawda, że my ciągle jeszcze w to nie do końca wierzymy i jemy wszystko, szkodząc sobie na co dzień, żeby potem tracić pieniądze na leczenie.
Odchudzanie się - to nie tylko sprawa mody, ale także zdrowia. Mamy coraz więcej otyłych dzieci (CHORYCH dzieci).
Sport - coraz ważniejsza staje się tutaj dieta. Chyba że się stosuje inną "dietę". Każdy z nas wie ile radości przynoszą nam dobre wyniki sportowe, nawet jeśli sami mamy ze sportem kontakt jedynie przez telewizję.
Nie chcę przez to twierdzić, że warto iść na dietetykę. Pielęgniarstwo to wspaniały (choć nisko płatny) zawód, o tym wie każdy. Czy potrafisz się przełamać z tą krwią? Nikt Ci na to pytanie nie odpowie. Rzeczywiście bardzo często jest tak, że człowiek czegoś nie znosi, nie potrafi - dopóki tego nie musi. Nie znosi śmierdzących kupek, ale jak ma dziecko, to spokojnie tymi kupkami się zajmuje. Nie znosi ran, a potem przemywa rany swojej matki i chciałby, aby matka żyła jak najdłużej. Sama nie znoszę widoku krwi, ale jak zobaczyłam sikającą krew z cudzej nogi - spokojnie ją zatamowałam. Gdybyś miała cukrzycę, musiałabyś kilka razy dziennie się kłuć (pobieranie krwi i wstrzykiwanie insuliny), nikt tego nie lubi, ale każdy się przyzwyczaja. Ale Ty możesz być inna. A na pewno ciągłe przełamywanie się (przez całe swoje zawodowe życie) nie przyniesie nic dobrego pacjentom, bo nie będziesz umiała obdarować ich serdecznością, otwartością, uśmiechem. Będziesz zajęta sobą a nie nimi.
Miałaś rok czasu. Trzeba było zostać na ten czas wolontariuszem w szpitalu/domu dziecka/żłobku - wtedy byś dużo więcej o sobie wiedziała. Mogłaś kupić glukometr i badać sobie krew. Patrząc pod kątem zawodowym - zmarnowałaś ten rok. Za dwa dni niczego się o sobie nie dowiesz.
"nie ma opcji, zebym potem zmieniala kierunek, bo zrobilam sobie juz rok przerwy po maturze wiec jestem i tak do tylu."
Nie opowiadaj głupot. Mogłaś zmarnować rok - gdyby więc się okazało, że studia nie są dla Ciebie - możesz zmarnować i drugi rok. To lepsze niż zmarnować cale zawodowe życie. I może jeszcze komuś przy okazji.
"co wybrac, co jest bardziej zgodne z wiarą."
Nie ma zawodu "bardziej zgodnego z wiarą". W każdym zawodzie można służyć Bogu, i niestety, w każdym można służyć szatanowi. Wyboru trzeba dokonywać ciągle na nowo.
|
|