Autor: majka (---.play-internet.pl)
Data: 2016-07-23 15:03
Dzien dobry. Niecale pol roku temu dowiedzialam sie ze jestem nieuleczalnie chora. Dwa lata temu zmagalam sie ze stanem przed rakowym. Powiem szczerze ze moja wiara podupadla nawet bym rzekla ze przestalam wierzyc.
Jestem mloda osoba po trzydziestce i mam dziecko, jak wytlymaczyc mam sobie i dziecku ze zaniedlugo nie bede z nim biegac bawic sie bo bede cala sparalizowana i bede pod respiratorem. Zal mi serce sciska ktorzy sa spaceruja rodzinami, mam w sobie zlosc na ta cala sytuacje . Moje dziecko wie ze jestem chora i zadaje mi pytanie dlaczego ty mamusiu musialas akurat zachorowac, a ja niewiem dlaczego. Statralam sie w miare normalnie prowadzic swoje zycie , choc lekko nie mialam. Pierwszy maz zakochal sie w innej kobiecie i zostalam sama z dzieckiem . Wyszlam drugi raz za maz ale teraz okazuje sie ze moj maz to kobieciarz i niecierpi slabych osob, a choroba u niego to slabosc. On twierdzi ze zycie ma tylko jedno i trzeba korzystac z niego ile sie da, wiec po co mu chora zona jak naokolo tyle mlodych, pieknych kobiet.
Jestem sama z tym wszystkim nikt sie nawet mna nie zajmie bo rodzice sami sa schorowani, narazie pracuje jeszcze bo musze miec pieniadze na zycie i rehabilitacje.
Moje zycie to totalna kleska, jakbym wiedziala ze tak ma byc to wolalabym sie wcale nie urodzic.
Zaczelam rozmyslac o smierci i zaczelam sie bac ze po niej nic nie ma, ze nie zobacze juz osob ktore kocham, ze wiara jest tylko proba zlagodzenia leku przed smiercia.
Zaczelam sie powaznie zastanawiac czy Bog bo czemu nie chce uleczyc nas chorych, albo pomoc komus w odnalezieniu leku.
Dlaczego ja mam cierpiec za grzech ludzi pierwotnych, ze kazdy z nas odpowiadac powinnien za swoje.
Tak samo sprawa objawien, czy to nie sa tylko urojenia ludzi, bo ja jakos nigdy nic nadzwyczyjnego nie doswiadczylam. Stwierdzilam ze wszystko sie kupy nie trzyma, a z drugiej strony boje sie takiego toku rozumowania, ze zostane przez to potepiona i pojde do piekla.
|
|