logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: Ibrahim (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-08-25 21:55

Od dłuższego czasu zastanawiam się po co ja żyje? Jaki Bóg dał mi plan życiowy? Wiem że to co napisze to będzie zwykłe typowe narzekanie, które pokazuje mi jak jestem pyszny i samolubny. Patrząc na ostatnie lata czyli gimnazjum i technikum coś we mnie pękło. Moje serce jest rozdarte pomiędzy dobrem i złem. Jestem obrażony na cały świat. Kiedyś jeszcze w latach dziecięcych czułem radość z życia. Całe dnie biegałem na podwórku. Nie mogłem usiedzieć w domu. Cieszyłem się każdą drobnostką. Jednakże już wtedy coś mi się piekliło. Moja droga do ekstremalnej nieśmiałości, bezsensownej życiowej wegetacji i absurdalnie niskiej samooceny się otwierała. Dopóki nie wyprowadziłem się z rodzinnego miasteczka i nie straciłem swoich podwórkowych kolegów wszystko było dobrze. Cieszyłem się chwilą, miałem marzenia, plany, każdego rozweselałem, jadaczka mi się nie zamykała i nawet miałem zbudowaną jakąś pewność siebie w stosunku do dziewczyn. Niestety pod koniec szóstej klasy coś się ewidentnie skończyło. Dostałem komputer. Wyprowadziłem się z rodzinne miasteczka. Straciłem kontakty z przyjaciółmi. Widywałem się z nimi w szkole, ale gimnazjum wszystko się skończyło. Osiedlowa paczka się rozpadła. Każdy poszedł w inną stronę. Znalazł innych znajomych. W nowym miejscu zamieszkania zacząłem wegetować. Mój dzień wyglądał tak: rano wstaję(oczywiście bez uśmiechu,żadnej chęci do życia), potem do szkoły, po szkole obiad, lekcje i bezsensowne tracenie czasu do nocy na zmianę komputer i telewizor. Taki dzień to już u mnie rutyna. Nie potrafię już nikogo rozweselić, nie znam się na żartach, z nikim nie rozmawiam, nikogo nie zapoznaję bo każda rozmowa szybko kończy się niezręczną ciszą. Od 3 lat borykam się z fobią społeczną. Każdego dnia odczuwam nieuzasadniony lęk. Jestem bardzo smutny. Brakuję mi jakiejś bratniej duszy. Izoluję się w czterech ścianach. Czuję się gorszy od innych. Brak mi jakiejkolwiek chęci do życia. Żadnej pasji. Często płaczę lub odczuwam taka potrzebę. Nic mnie nie cieszy. Za każdym razem gdy w pobliżu jest druga osoba staję się zupełnie innym człowiekiem. Fobia nie pozwala mi powiedzieć ani jednego słowa. Nie pozwala mi sprawdzić kto puka do drzwi lub odebrać słuchawkę domofonu. Nie pozwala mi się umówić. Nie pozwala mi zamówić jedzenia czy to w kfc, czy jakiejkolwiek restauracji. Nie pozwala mi zadać pytania gdy tego potrzebuję. Nie pozwala mi zjeść drugiego śniadania w szkole. Nie pozwala mi powiedzieć 'dziękuję'. Nie pozwala mi się zaśmiać z żartu. Nie pozwala mi się włączyć w trwającą rozmowę. Nie pozwala mi chodzić na rodzinne imprezy. Nie pozwalasz mi rozmawiać z członkami rodziny. Nie pozwala mi skomentować niczego na facebook'u. Nie powala powiedzieć 'tak' na trochę zabawy i rozrywki. Nie pozwala mi na relaks w pomieszczeniu pełnym ludzi. Nie pozwala mi odpowiedzieć 'cześć'. Nie pozwala mi porozmawiać z kimś w szkole. Nie pozwala mi zdobycie jakichkolwiek znajomych. Czuję się nikim. Czuję się samotny. Czuję się przygnębiony. Czuję się bezwartościowy. Na dodatek zachorowałem na silną nerwicę natręctw. Silna depresja od pięciu laty. Brak kolegów dziewczyny. Brak ojca. Brak dziewczyny. Nigdy nie odczułem uczucia miłości lub zakochania. Zawsze spychany na koniec. Obśmiewany. Poniżany. Wykorzystywany przez naiwność. Wieczny strach przed piekłem lub dniem jutrzejszym. Nawet najmniejsza sytuacja jak wyniesienie śmieci graniczy z cudem. Boję się spotkania twarzą w twarz z jakimiś rówieśnikami. Jak w szkole mam iść do odpowiedzi wali mi serce, odczuwam na całym ciele zimne poty, brzuch mnie boli. Choć się dobrze nauczę to ustna odpowiedź sprawia mi trudność. Za każdym razem walę jakąś gafę i potrafię odpowiedzieć na bardzo proste pytania. A każda taka sytuacja pogłębia moją fobię i depresję, ale najbardziej upada na tym moja pewność. Czuję się beztalenciem. Jestem bezużyteczny. Jestem najniższy z całej klasy; 172 cm. Chudy. Niewysportowany. W każdej dziedzinie sportu najgorszy. Nie potrafię odbić i kopnąć głupiej piłki. Brak mi siły. Nawet jak ćwiczyłem to nic z tego (nie przybyło mi ani muskulatury ani siły). Zawsze miałem raczej bogatą wyobraźnię ale nie umiem pisać. Nie mam talentu muzycznego, tanecznego, sportowego. Nie mam orientacji w terenie. Nie potrafię komuś wytłumaczyć jak się pyta o drogę. Nie mam daru rady. W każdym przedmiocie szkolnym byłem i jestem noga. Nie posiadam logicznego myślenia. Nawet jak mama coś do mnie powie i każe coś zrobić to zapominam. Ktokolwiek coś do mnie mówi nie rozumiem go. Nie jestem dobrym słuchaczem ani rozmówcą. Nie jestem przystojny. Nie posiadam żadnych predyspozycji zawodowych. Nie wiem co mam wżyciu robić. Nie mam pasji ani hobby. Żyje światem filmów. Każdego dnia i każdej myślę o tym kim chciałbym być. Chciałbym przeżyć takie historię miłosne jakie są w filmach. Chciałem być zauważalny wśród kolegów. To umówiłem się z jednym na ustawkę. Nic nie ćwiczył. Był chudy jak ja i niewysoki rozwalił mnie od razu. Moje serce robi się coraz bardziej zgorzkniałem. Nie potrafię okazać miłości. Jestem zimny. Już chyba pomału nic mnie nie wzrusza. Straciłem swoją tożsamość. Nie wiem kim jestem ani czego chcę. Odczuwam w sercu jakąś dziwną niezrozumianą tęsknotę za czymś. Na dodatek dopadło mnie chore sumienie skrupulatne. To że tu jestem i jeszcze wegetuję na świecie to chyba tylko ręka Boża i Ducha Świętego którzy trzymają mnie na tym świecie z niewiadomego powodu. Nie wiem co pocznę gdy stracę moją mamę. Mam tylko ją na świecie. Rodziny nie założę bo nigdy nie oczaruję żadnej kobiety. Przepraszam za ten chaos w tej wypowiedzi. Wiem piszę bardzo niechlujnie, mam problemy z interpunkcją i przede wszystkim pisze bardzo ogólnikowo. Mam nadzieję że ktoś dotrwa do końca tej wypowiedzi.
PS. Mam fałszywą pokorę czyli jestem pyszny. Wiem o tym.

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: Marek (213.227.87.---)
Data:   2016-09-02 10:06

Nie wiem co ci napisać. Bardzo bym chciał ale nie wiem co, nie jestem psychologiem. Coś napisałem ale zaraz zmazałem. Myślę że najlepiej jak udasz się do kogoś kto się na tym zna, np księdza. Może w innej parafii aby pozostać anonimowym. Możesz pójść do spowiedzi i wtedy opowiedzieć o sobie. Piszesz o braku ojca. Chyba brakuje ci męskiego wzorca. Kogoś kto by pokazał ci różne rzeczy opowiedział itd lub chociaż był w pobliżu. Poszukaj wokoło siebie kogoś takiego wujka (albo lepiej stryja) nauczyciela lub tp. Kogoś od kogo możesz czegoś się nauczyć o czymś pogadać. No jednak coś napisałem.

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: m (---.rev.snt.net.pl)
Data:   2016-09-02 12:53

Polecam książkę "Dzikie serce" Eldredge.

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-09-02 14:53

Cześć :) To super, ze tutaj to napisałeś.
Mój drogi, czaisz że Bóg codziennie jak na Ciebie patrzy to mówi: "no nie, Ja stworzyłem coś tak cudownego?"
wiem, że to wydaje Ci się nieprawdą, albo jednym z tych kościelnych, pocieszajacych haseł typu: "Bóg Cię kocha! " "Jezus Cię zbawił" itp. do których się już przyzwyczailiśmy.
Ale to jest najprawdziwsza prawda. Posłuchaj proszę:
http://profeto.pl/archiwum-radia,6314.html

Cały Twój problem polega głównie na tym, że wierzysz w to co jest nieprawdą. Zmień myślenie.

To pewnie dla Ciebie trudne, ale weź do ręki Różaniec i powiedz Twojej niebieskiej Mamie, że nie umiesz zmienić myślenia, nie widzisz w sobie dobra i w ogóle jest źle.
Nie ma szans, że Ona Cię opuści. Bo jakby mogła to zrobić najlepsza na świecie Matka? :)

W sumie pójscie do psychologa też może być pomocne. Jak się wstydzisz iść z mamą to możesz iść do pedagoga w szkole, a jak do pedagoga też średnio chcesz to możesz skorzystać z telefonu zaufania.
116 111 jest darmowy. Możesz też zostawić im wiadomość na stronie 116111.pl
Warto nie być samemu z problemami serio :)

A jak masz jeszcze trochę czasu to posłuchaj
"Ewangelii dla potluczonych" znajdziesz tutaj:
http://www.langustanapalmie.pl/konferencje

pozdrawiam Cię serdecznie :) Jesteś super naprawdę. Bo nie byle Kto Cię stworzył. Uwierz w to. I módl się.
z Bogiem i Maryją :)

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: Ibtahim (---.pila.vectranet.pl)
Data:   2016-09-02 16:42

Marku jedynym autorytetem był dla mnie dziadek. Kocham go najbardziej z całej rodziny. Jak byłem dzieckiem co biegałem za nim wszędzie. Buzia mi się nie zamykała. Odkąd dostałem tą fobie nie mam z nim o czym rozmawiać tak jak z każdym. Opowiedziałem księdzu o mnie to powiedział że po prostu brak ojcowskiej miłości i mam wyjść do ludzi i do świata a nie siedzieć w tylko w świecie filmowych romansideł. Moja fobia narosła do takiego stopnia że z każdą sytuacją w której jestem narażony na kontakt z inną osobą jeszcze mocniej nasila we mnie tą fobię. Z każdym kontaktem zamykam się co raz bardziej na świat. Tą odpowiedź kieruję też do "m.". Mama wie o moich problemach. Chodzę do psychologa i psychiatry.

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: EmGie (---.081015177.msitelekom.pl)
Data:   2016-09-02 19:14

Prawdziwa Miłość znosi lęk:
"W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk,
ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka,
nie wydoskonalił się w miłości."
1 J 4,18

Szukaj prawdziwej Miłości. Fobia to lęk, wyimaginowany, ale lęk. Czyli pułapka swojego egoizmu, że coś mi grozi. A co może grozić, skoro Najwyższy trzyma mnie w swoich objęciach? Tabletki zniosą objawy, psychoterapia na sposób ludzki pomoże ale serce dopiero wtedy osiągnie pokój, gdy spocznie w Sercu Prawdziwej Miłości. Niech Twoje serce przepełni ten Pokój, który trudno opisać słowami gdyż przewyższa każdy umysł.

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: Ibtahim (---.pila.vectranet.pl)
Data:   2016-09-02 20:07

Wszyscy skupiają się jak /.../ a nikt nie mówi o tym że
/.../

1. Daj Pan spokój z ogólnikami i kwantyfikatorami typu 'wszyscy' czy 'nikt'.
2. Aż tak ważna jest dla Ciebie opinia tłumu? Naprawdę?
3. Tu jest forum pomocy. Natomiast do dyskusji zapraszam tutaj: klik.
moderator

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-09-02 21:41

Możemy czuć się zdezorientowani, bo mamy dwa nicki CHYBA założyciela wątku, różniące się jedną literą - mniej dziwi korzystanie z innego komputera, niemniej nie wiem, czy rozmawiamy z tą samą osobą i jak ją traktować.

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-09-02 21:58

Chyba najważniejsze dla Ciebie teraz to po prostu wytrwale się modlić i leczyć. Bo uwierz mi, że Bóg z najgorszych sytuacji wyprowadza najlepsze akcje. Kojarzysz może opowieść o namaszczeniu Dawida na króla? (1 Sm 16,1-13)
Albo o powołaniu Szawła? (Dz 9, 1-19). Albo jak Jezus wybrał Piotra na papieża, mimo jego zdrady? (J 21, 15-19) Biblia jest pełna takich historii. Bo Bóg ma taką logikę: kto jest pierwszy jest ostatni. A kto jest ostatni będzie pierwszy. On wybiera zawsze to co słabe, potrzebujące pomocy. Bóg ma dla Ciebie mega plan. On chce zrobić z Ciebie chodzące szczęście! I zrobi to tylko weź Mu to oddaj i zaufaj.

Jesteś młody, może za kilka lat spojrzysz na swoje problemy zupełnie inaczej. Dziękuj dobremu Bogu, że żyjesz, masz co jeść, masz mamę, możesz chodzić do szkoły, nie ma wojny, wstało dzisiaj słońce.

Trzymaj się. Pozdrawiam z modlitwą :)

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-09-03 02:59

"niemniej nie wiem, czy rozmawiamy z tą samą osobą i jak ją traktować"

Myślę, że z tą samą osobą. Z osobą, która zakładała na forum także inne wątki:
klik
klik

 Re: Po co żyje fajtłapa i beztalencie?
Autor: 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2016-09-03 11:43

Znajdź w sobie Boży obraz i podobieństwo.
Poniżanie siebie nic Ci nie da.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: