logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dwukrotnie zraniona w ciągu 4 m-cy. Dlaczego?
Autor: swiatelko (---.icpnet.pl)
Data:   2017-03-14 22:24

2,5 miesiaca temu rozstalam sie z chlopakiem. Przechodzilam meki emocjonalne probojac zaczac zyc na nowo, zapomniec bo jednoczesnie tak bardzo tesknilam ;( miedzy czasie napisal do mnie pewien chlopak, dawny znajomy. Eweidentnie probowal sie do mnie zblizyc lecz ja totalnie nie zwracalam na to uwagii. Zachowywalam sie wzgledem niego tez w bardzo lekcewazacy sposob. No ale pewnego dnia przypadkowo sie spotkalismy. bylo to doslownie kilka godzin po tym kiedy w Kosciele modlilam sie o uzdrowienie mojego serca, w szczegolnosci prosilam Maryje, liczylam ze jakoo kobieta rozumie mnie najbardziej. I odebralam to wszystko jako znak. Wysluchanie moich prosb. a kiedy poznawalam go coraz bardziej i odnajdywalam w nim swoj ideal, myslalam ze Bog zeslal mi go jako wynagrodzenie za kazda wylana wczesniej niepotrzebnie lze. I tak spotykalismy sie miesiac, bylo cudownie miedzy nami. Ale nagle zaczelo sie cos psuc. On sie odsunal, a kiedy chcialam wyjasnic sprawe dowiedzialam sie ze on nie jest gotowy na zwiazek, nie chce miec dziewczyny, przeprosil mnie i prosil zebym nie miala zalu do niego. On rowniez tak jak ja jest po rozstaniu sprzed 4 miesiecy. W kazdym razie moje serce peklo drugi raz w tak krotkim czasie. nie wiem dlaczego teraz za nim tesknie. to byl tylko miesiac a ja sie zaangazowalam. Dlaczego Bog mnie przed tym nie uchronil? Modlilam sie o pomoc a On mi go zeslal. po czym ten chlopak mnie zranil. Jaki to wszystko mialo cel? W ciagu kilku miesiecy zostalam podwojnie zraniona. Liczylam ze bedzie moim lepszym jutrem, nadzieja, szczesciem a okazal sie byc rozczarowaniem :( dlaczego tak sie stalo? Prosze wciaz Maryje o pomoc bo znow cierpie. czy mnie teraz wyslucha? :( prosze o modlitwe za mnie

 Re: Dwukrotnie zraniona w ciągu 4 m-cy. Dlaczego?
Autor: Maggy (78.11.237.---)
Data:   2017-03-24 23:55

Nick też coś nieraz pokazuje nam o człowieku. Światełko? A dlaczego nie "Żarówka" na przykład? ;) Przynajmniej nie brzmiałoby infantylnie zdrobniale. Ale do rzeczy.
A nie lepiej zamiast "Dlaczego?" postawić pytanie: "I jak z tych ran się wygrzebać, Panie Boże? Jak stać się mocniejszą? Co zrobić żebym pomimo bólu jeszcze bardziej siebie i innych kochała?" Z tego co widzę ten kolejny chłopak miał być Twoim lekiem na całe zło, miał być plastrem na krwawiące serce czyli miał być nie celem do kochania ale lekarstwem na ból. Miał być ideałem. Okazało się, że tym ideałem nie jest więc odszedł. Ani Ty ani on nie jesteście gotowi na związek. Ty cierpisz i on też. Ani Ty ani on nie macie dla siebie miejsca w sercu bo tam za bardzo jeszcze boli. W waszych sercach nadal jeszcze ktoś inny jest.....

 Re: Dwukrotnie zraniona w ciągu 4 m-cy. Dlaczego?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-03-25 11:40

Wydaje mi się, że czlowiek świeżo zraniony (jak Ty, po pierwszym z tych rozczarowań) nie jest zdolny (albo może nie być) do budowania konstruktywnych relacji. Myślę, że dla Ciebie nie było takie ważne poznawanie tego drugiego chlopca ani też jego dobro (byc moze podświadomie). Byłaś dopiero co zraniona, szukałaś leku, odtrutki, potwierdzenia siebie itp. Zaahgażowałas sie i pytasz, dlaczego? Żeby odsunąc ból, żeby się kurczowo chwycić czegoś, co zagłuszy ból? Przypisałaś dodatkowo rolę znaku z nieba odnowionemu kontaktowi i jeszcze masz żal do Boga, że pozwolił na niepowodzenie. Odnoszę wrażenie, że szukałaś siebie, obwiniasz Boga, koniecznie chciałaś zapchac lukę po poprzednim człowieku. I nie umiesz spokojnie przyjąć decyzji tego drugiego chłopaka.

Gdybyś była w dobrej formie, gdybyś miała dystans, prawdopodobnie byłoby Ci łatwiej przyjąć uczciwe (zakładam), wyznanie kolegi nr 2 - jest po przejściach, nie jest gotów. ma prawo nie byc gotów. Jego uczucia i sytuacja nie są mniej ważne niż Twoje. Cóż, trudno, może zaboli, ale w takiej sytuacji, po podobnym wyznaniu, raczej szanujemy, poczekamy, zobaczymy, jak się to rozwinie albo i rozluźnimy kontakt ostatecznie. Ale Ty nie masz dystansu, jesteś obolała i wyobraziłaś sobie, że pan nr 2 będzie lekiem na rozstanie z panem nr 1. Nie widać w Twoim poście zrozumienia dla drugiego mężczyzny, jest tylko zawód, ból, no i oskarżenie Boga.

Ja bym odczekała. Wróciła do równowagi. I dopiero wtedy, spokojniejszym okiem, umysłem i sercem zaczęła się przyglądać następnym osobom jako kandydatom do nowej relacji. Nie rzucaj się na trzeciego jako na antidotum na poprzednie rozczarowania. I nie przypisuj za szybko, niejako z góry, nikomu roli jutra, szczęścia i nadziei. Daj powoli płynąć wypadkom.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: