Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2017-03-25 11:40
Wydaje mi się, że czlowiek świeżo zraniony (jak Ty, po pierwszym z tych rozczarowań) nie jest zdolny (albo może nie być) do budowania konstruktywnych relacji. Myślę, że dla Ciebie nie było takie ważne poznawanie tego drugiego chlopca ani też jego dobro (byc moze podświadomie). Byłaś dopiero co zraniona, szukałaś leku, odtrutki, potwierdzenia siebie itp. Zaahgażowałas sie i pytasz, dlaczego? Żeby odsunąc ból, żeby się kurczowo chwycić czegoś, co zagłuszy ból? Przypisałaś dodatkowo rolę znaku z nieba odnowionemu kontaktowi i jeszcze masz żal do Boga, że pozwolił na niepowodzenie. Odnoszę wrażenie, że szukałaś siebie, obwiniasz Boga, koniecznie chciałaś zapchac lukę po poprzednim człowieku. I nie umiesz spokojnie przyjąć decyzji tego drugiego chłopaka.
Gdybyś była w dobrej formie, gdybyś miała dystans, prawdopodobnie byłoby Ci łatwiej przyjąć uczciwe (zakładam), wyznanie kolegi nr 2 - jest po przejściach, nie jest gotów. ma prawo nie byc gotów. Jego uczucia i sytuacja nie są mniej ważne niż Twoje. Cóż, trudno, może zaboli, ale w takiej sytuacji, po podobnym wyznaniu, raczej szanujemy, poczekamy, zobaczymy, jak się to rozwinie albo i rozluźnimy kontakt ostatecznie. Ale Ty nie masz dystansu, jesteś obolała i wyobraziłaś sobie, że pan nr 2 będzie lekiem na rozstanie z panem nr 1. Nie widać w Twoim poście zrozumienia dla drugiego mężczyzny, jest tylko zawód, ból, no i oskarżenie Boga.
Ja bym odczekała. Wróciła do równowagi. I dopiero wtedy, spokojniejszym okiem, umysłem i sercem zaczęła się przyglądać następnym osobom jako kandydatom do nowej relacji. Nie rzucaj się na trzeciego jako na antidotum na poprzednie rozczarowania. I nie przypisuj za szybko, niejako z góry, nikomu roli jutra, szczęścia i nadziei. Daj powoli płynąć wypadkom.
|
|