logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie umiem współczuć.
Autor: Tomek (---.centertel.pl)
Data:   2017-11-15 05:54

Naprawdę jestem sobą przerażony. Nie wiem, czy to jakiś defekt mózgu, braki wynikające z dzieciństwa, kombinacja jednego z drugim, opętanie jakieś (tak, nawet to brałem pod uwagę) czy co?

Nie umiem współczuć i wiem, że mnie to mocno jako chrześcijanina przekreśla. No nie umiem. Empatię mam na poziomie wiewiórki rozwiniętą. Wokół nie czasem zdarzają się nieszczęścia - a to dziecko szwagierki zachoruje poważnie, a to szwagier ostatnio w szpitalu leży i wykryto u niego bardzo niepokojące rzeczy, a ja... Jakbym przez szybę na wszystko patrzył, jakby mnie to jakoś zupełnie nie dotyczyło. Co gorsza, pierwszą myślą w takich sytuacjach jest zawsze myśl: "Ciekawe, co jeszcze gorszego mogło im się przytrafić?" Załamuje mnie to. Dyscyplinuję swoje myśli, uczucia, ale to niemal zawsze wypływa jako pierwsze.

A najgorsze jest to, że przecież to rodzina (choć od strony żony) i ja lubię tych ludzi, a przynajmniej nie nie lubię.

Jestem w stanie modlić się za ich zdrowie, powodzenie, wyjście z kłopotów. Chętnie pomagam. Jednak nie podpowiada mi tego "serce", ale rozum, który stoi na straży tego, bym nie stał się potworem.

Ja wiem, że jako facet mam pewnie grubszą skórę i mniejszą inteligencję emocjonalną, ale bez przesady. U mnie dopiero na poziomie głębszej refleksji pojawia się współodczuwanie, weselenie się z wesołymi, a smucenie się ze smutnymi.

I to mnie dobija, bo ja od lat (całych dziesięcioleci) nie wiem, co z ty fantem zrobić...

 Re: Nie umiem współczuć.
Autor: Apahille (---.centertel.pl)
Data:   2017-11-25 22:32

Tomku,

Trudno mi poradzić konkretnie na Twój problem w sferze emocji. Piszesz jednak, że potrafisz pomóc bliskim w potrzebie, potrafisz się za nich modlić - to często o wiele istotniejsze niż samo współczucie, które nic nie daje, a manifestowane wręcz nieraz drażni. Działaj konkretnie tak, aby ulżyć tym, którzy tego potrzebują, samo użalanie i tak by nic by nie dało.

Kwestię swoich odczuć radziłabym powierzyć Bogu w modlitwie.

Pozdrawiam.
A.

 Re: Nie umiem współczuć.
Autor: Biedronka (90.174.3.---)
Data:   2017-11-26 00:31

Jedni współczują sercem, inni rozumem. W niektórych przypadkach lepiej nie czuć empatii, a pomóc, niż że współczucia zamknąć się w domu i płakać nad cudzym nieszczęściem. To nie żaden defekt ;)

 Re: Nie umiem współczuć.
Autor: n (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-12-03 12:44

Z takim poziomem empatii mam nadzieje, że wykonujesz zawód albo chirurga, albo żołnierza albo prokuratora bądź policjanta ale pracującego w wydziale kryminalnym ;). GROM? ;)Serio. To są zawody w których potrzeba takiej konstrukcji psychicznej bo inaczej można zwariować. Mam nadzieję, że wsłuchując się w siebie odczytałeś właściwą drogę zawodową ;). Mam również nadzieję, choć to różnie bywa w życiu, że nie jesteś księdzem;) albo na przykład nauczycielem. Taka konstrukcja psychiczna myślę jest Ci po coś dana i odkryj po co. Medal ma dwie strony. Można by rzec, patrząc na Twój "problem" z tej drugiej, że jesteś twardziel ;). Pamiętaj, najważniejsze nie to co czujemy, nawet nie to co myślimy ale to co robimy. Ty masz pod górkę pod tym względem bo musisz przedzierać się przez ten gąszcz braku odczuwania współczucia i wbrew temu musisz wybierać tak żeby innych nie krzywdzić. Będzie, myślę, Ci ten trud sowicie wynagrodzony w swoim czasie po tamtej stronie;). Najważniejsze co robimy, pamiętaj, jak wybieramy. O to kiedyś nas Pan Bóg zapyta a nie o to jak czuliśmy. Prosty przykład. Nie lubisz kogoś a temu komuś dzieje się krzywda. Nie dość, że nie lubisz to jeszcze brak Ci współczucia, a na dokładkę wypadałoby pomóc i jesteś jedyną osobą na świecie która tej pomocy może udzielić. Rozumowo to wiesz uczuciowo nie masz najmniejszej ochoty nic zrobić. Wręcz masz ochotę dołożyć temu komuś coś niemiłego. Ale mamy coś takiego jak sumienie czyli miejsce w nas gdzie Bóg mówi zrób to a tamtego nie rób i wybierasz pomoc. Jedni mają lepszy słuch i słyszą lepiej ten głos, inni są po zapaleniu ucha środkowego i słyszą gorzej ;), a jeszcze inni są głusi jak pień, zatkali uszy watą i niczego nie słyszą. Ty z tego, co widzę, całkiem masz dobry słuch więc słyszysz głos Boga, który Ci podpowiada co zrobić. I tym się uciesz, naprawdę uciesz bo masz za co. A o to odczuwanie współczucia to może proś Boga. Powiedz, że Ci to ciut ciąży, choć on raczej chyba o tym wie ;). A wiesz, że inni mają wręcz przeciwnie niż Ty i to dopiero jest droga przez ciernie. Mają tak na przykład artyści wszelkiej dziedziny sztuki którzy należą do tzw.wrażliwców i doświadczają świat tysiąc razy mocniej niż tzw. większość. Tysiąc razy mocniej przeżywają to co piękne i dobre ale też tysiąc razy to co złe, krzywdzące. Ja tak na przykład mam choć akurat zawodu artystycznego nie wykonuje;). Tylko hobbistycznie na tym polu się realizuje od czasu do czasu. Mam tę drugą skrajność i dziękuję Bogu za nią choć życie pod tym względem to orka na ugorze ale coś za coś. Dziękuj Bogu za to co masz bo masz sumienie, a to Twoja najważniejsza wartość. A ten brak współodczuwania myślę, że Ci był dany, jest dany po coś.Odkryj po co. No ja mam nadzieje, że jesteś jednak żołnierzem ;).

 Re: Nie umiem współczuć.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2017-12-03 20:23

Wiesz co? Chciałabym, żeby w sytuacji, kiedy będzie mi się coś złego działo, znalazł się obok ktoś taki jak Ty: kto wezwie pomoc, zawiezie do szpitala, opatrzy ranę, przejmie kontrolę nad sytuacją, ktoś, na kim można się będzie oprzeć. Jeśli jeszcze przytulisz i podasz chusteczki, to już w ogóle super.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: