Autor: wyszywaczek wredny (---.net.pulawy.pl)
Data: 2018-04-05 07:06
Nigdy nie slyszalam żadnych głosów mówiących do mnie. Nigdy nic mi się nie śnio, nie miałam objawień ani nic z tych rzeczy.
A w kontekście powolania: czy ktokolwiek z ludzi żyjących obecnie w malżeństwie przed jego zawarciem slyszal jakiś glos oznajmiający, że "masz poślubić tego (albo tamtą)"? Bo mam wrażenie, że to się dzieje trochę inaczej?
Pismo Święte mówi do mnie dokladnie to samo, co do wszystkich ludzi, którzy je czytają w interpretacji Kościoła. Nic innego nigdy mi nie mówiło i ani tego nie oczekuję, ani nie chcę.
Z uzdrowieniami też jakoś u mnie cienko, a wydarzenia w 99% bardzo trudne są, nie wiem, czy to wszystko, ta masa cierpienia, pochodzi od Boga, wolę nie zgadywać. Myślę, że takie problemy ma wielu ludzi w różnych stanach i powolaniach, a opowiadanie im, że Bóg do nich mówi i wszystko, co otrzymują (albo czym obrywają) w życiu pochodzi od Boga jest mocno ryzykowne. Tak samo stereotypowe stwierdzenie, ze Bóg mówi, trzeba tylko słuchać. A po konkretach to co? Kiedy nie przyznaję się, kim jestem, tylko proszę o pomoc, bo Bóg do mnie nie mówi, zwykle słysze, że mam się więcej zajać Bogiem, więcej modlić, siedzieć nad Pismem Świetym, korzystać z sakramentów, zacząć chodzić do kościoła albo porzucić grzeszną drogę życia. OK, a mogę prosić jakiś inny zestaw konkretów, bo ten - stosowany od lat i nadal stosowany uparcie bez względu na brak jakiegokolwiek "mówienia Boga" - jednak nie działa?
|
|