Autor: Biedronka (---.pool85-51-159.dynamic.orange.es)
Data: 2018-07-09 23:39
Wspolczuje bardzo. To przykre, co piszesz. Proponowalabym chodzic do kociola, a oprocz tego zaczac nalezec do grupy modlitewnej, ktora bedzie dawala Ci wsparcie. Mnie spotkalo cos bardzo podobnego. Maz chodzil do szkoly katolickiej, pochodzi w wierzacej rodziny, a sam do kosciola nie chodzi. Nie wysmiewa wiary, ale tez nie mam w nim religijnego oparcia. Wiele razy utrudnia mi udzial w Mszy, bo np. gdzies idzie i mnie zostawia z chorym dzieckiem. Wiadomo, ze nie wyjde do kosciola. Albo zabiera nas na calodzienna wycieczke i niby przypadkiem wracamy jak juz sie skonczy ostatnia Msza niedzielna. Wiele razy opuszczam Msze, ale nie poddaje sie, nie rozpamietuje. Ide do spowiedzi i dalej do przodu. Zaczelam chodzic na grupe modlitewna, poznalam tam wspanialych ludzi, przyjaciol, ktorzy sa moim oparciem. Maz ich poznal i wie, ze z nimi sie spotykam. Nawet ICH polubil, bo to na prawde wartosciowe osoby. Widze jaki maja na niego wplyw, kiedy ich spotka na ulicy i mowia mu "co z Twoja zona, ze w niedziele nie przyszla do kosciola?", a on musi sie przyznac, ze to przez niego. W nastepna niedziele juz sam mnie zacheca zebym poszla. Pozniej znowu kilka niedziel "popsuje", ale wierze, ze dojde do momentu kiedy bede spokojnie chodzila na Msze Swieta.
|
|