Autor: zuzka (Bogumiła) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2010-11-06 13:47
"więcej u Boga waży to w jakiej intencji ktoś działa niż co robi" -
1. Za Martą: Mniejsze dobro czynione z miłości do kogoś więcej znaczy, niż wielkie dobro czynione z miłości do siebie.
2. Można mieć naprawdę dobre intencje, ale ta rzecz nie wyjdzie, nie uda się z jakiegoś powodu, wyjdzie źle (obiad się przypali, samochód się zepsuje) - Przed Bogiem te szczere intencje się liczą, jakby się udały.
3. Pomimo naszej najlepszej woli i udanego działania, ktoś może źle zrozumieć, nie przyjąć, odrzucić, wyśmiać nasz dobry gest. Jednak poprzez ręce Boga i tak obróci się to w dobro dla ludzi, którym chcieliśmy dobro uczynić. I nasze działanie Bóg przyjmie za dobro, bo dobra była intencja.
4. Sprawienie komuś bólu nie musi być złem, choć on tak to odczuje i inni mogą tak widzieć. Czasem dla jego dobra (dobra intencja) trzeba powiedzieć coś przykrego, uniemożliwić jakieś działanie, przymusić, okazać złość. Nie można krzywdzić, ale to nie jest krzywda, jeśli jest koniecznością. Np. dziecko jest w szoku i chwilowo nienawidzi rodziców, którzy pozwalają go szczepić czy nastawić zwichniętą nogę. Pozwalają na ból. A to jest konieczne. Dorośli też czasem nie chcą zrozumieć, że coś jest konieczne. Np. nasz stosunek do alkoholika.
5. Dotyczy to nie tylko działania wobec ludzi, ale także Boga. Co z tego, że modlitwa "nie wychodzi" i przed Najświętszym Sakramentem w głowie jest tylko kłębowisko myśli? Do kościoła wchodzimy, żeby trwać przed Bogiem i to się dla Boga liczy. To, że "nie wyszło" - to ból naszej pychy, której wydawało się, że jestem doskonała. Intencją była modlitwa.
6. Wszelkie nasze pomyłki w działaniu, w życiu, nie zabiorą nam Bożej łaski, jeśli chcieliśmy żyć dobrze. Grzech jest tylko tam, gdzie była zła intencja.
Natomiast kłamstwo w dobrej intencji? Tak naprawdę bezpośrednią intencją kłamstwa jest zawsze oszukanie kogoś. To nie jest dobra intencja. Mamy prawo nie mówić wszystkiego, na jakiś temat nic nie mówić, komuś nie mówić niczego. Bo albo to jest zbyt osobiste, albo kogoś skrzywdzę mówiąc prawdę, albo ktoś mnie skrzywdzi, gdy usłyszy, bo jest plotkarzem albo zbrodniarzem. Ale nie musimy kłamać.
Zasada powinna być niezmienna: nie wolno kłamać. Cel nie uświęca środków. Bo samo kłamstwo nie może być samo w sobie dobrem, może najwyżej wydawać się nam środkiem dla jakiegoś dobra. Jeśli zawsze mówimy prawdę, to w jakichś wyjątkowych sytuacjach łatwiej nam będzie podjąć dobrą decyzję, jak w danej chwili zareagować. Jeśli z kolei bardzo często kłamiemy, to zbyt łatwo będziemy się usprawiedliwiać, że "musiałem" skłamać i łatwiej nam skłamać niby przypadkiem. Albo dla własnej wygody.
Natomiast zupełnie inną sprawą jest, czy każde kłamstwo jest grzechem. Nie każde. Nasze emocje mogą być tak ogromne, że kłamstwo wtedy absolutnie nie jest dobrowolne. To może być strach (że mnie stanie się wielka krzywda), albo miłość (że kogoś tym skrzywdzę). Może też być tak, że sytuacja wydaje się bez wyjścia. Ktoś nie ma prawa do naszej prawdy, a milczenie już jest odpowiedzią. Trzeba podjąć szybko decyzję i wybieramy (według własnej oceny) mniejsze zło. To też jest wybór pod wpływem emocji. Nie zawsze da się po prostu zmienić temat. Nie zawsze wiemy, jak postąpić, jak jest lepiej. Bóg widzi nasze dylematy, wie co się w sercu dzieje i bierze to pod uwagę.
Jeśli natomiast mamy jakiekolwiek wątpliwości w sprawie grzechu, to rozważamy to w konfesjonale. Zawsze lepiej powiedzieć coś niepotrzebnie, niż potem mieć wątpliwości sumienia. Wypowiedzenie wątpliwości w konfesjonale zamyka drogę pokusom szatana, który lubi mącić. Warto jednak przypomnieć, że inaczej wypowiadamy grzech pewny, a inaczej wątpliwości. Nie trzeba się oskarżać tam, gdzie pewności nie ma. Mówimy prawdę: że nie wiem, czy to był grzech.
I jeszcze z Katechizmu Kościoła Katolickiego wybrałam parę punktów, wydaje mi się na temat (choć warto przeczytać cały rozdział):
2480 Należy potępić wszelkie słowa lub postawy, które przez komplementy, pochlebstwo lub służalczość zachęcają i utwierdzają drugiego człowieka w złośliwych czynach i w przewrotności jego postępowania. Pochlebstwo stanowi poważne przewinienie, jeżeli przyczynia się do powstania wad lub grzechów ciężkich. Pragnienie wyświadczenia przysługi lub przyjaźń nie usprawiedliwiają dwuznaczności języka. Pochlebstwo jest grzechem powszednim, gdy zmierza jedynie do bycia miłym, uniknięcia zła, zaradzenia potrzebie, otrzymania uprawnionych korzyści.
2482 "Kłamstwo polega na mówieniu nieprawdy z intencją oszukania" 224 . Pan przypomina, że kłamstwo jest dziełem diabła: "Wy macie diabła za ojca... prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa" (J 8, 44).
2486 Kłamstwo (ponieważ jest wykroczeniem przeciw cnocie prawdomówności) jest prawdziwym wykroczeniem przeciw drugiemu człowiekowi. Dotyka jego zdolności poznawania, która jest warunkiem każdego sądu i każdej decyzji. Zawiera ono w zarodku podział ludzi i wszelkie zło, jakie on powoduje. Kłamstwo jest zgubne dla każdej społeczności; podważa zaufanie między ludźmi i niszczy tkankę relacji społecznych.
2488 Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie.
2489 Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać 225.
|
|