Autor: Afrodyta (---.play-internet.pl)
Data: 2018-05-30 23:02
Gdybyśmy czekali z głoszeniem prawdy o Bogu aż staniemy się święci, to nie wiem czy ktokolwiek na świecie jeszcze mówiłby o Bogu. Należy przyjąć krytykę i wyciągnąć z niej wnioski. Być może przyjaciółka odebrała Twoje mówienie o Bogu jako nachalne, a to też nie jest potrzebne, bo może niepotrzebnie zrażać ludzi do Boga. Myślę, że własnym przykładem życia najlepiej głosisz Boga i nawracasz innych, jeśli wiedzą, że wynika to z Twojej wiary właśnie. Wg mnie to bardzo odważne i piękne, że byłaś gotowa zaryzykować przyjaźń w obronie prawdy, jak i właśnie to, że w swoje życie "wplątujesz Boga" - w znaczeniu, że wszystko co robisz, czynisz właśnie przez wzgląd na to, że to dobre i prawe (jak np. inicjatywy, w których uczestniczysz).
Może też warto przemyśleć skąd wzięła się niechęć kolegów z byłej szkoły, czy chodziło tylko o bycie "kujonką" czy coś więcej.
Konflikty z ludźmi nie są przyjemne, jednak trzeba się pogodzić, że prędzej czy później będziemy musieli czemuś się przeciwstawić - oby to nie musiały być nasze prawdziwe przekonania, wiara w Boga.
W relacji byłaś szczera z przyjaciółką i otwarta ze swymi zapatrywaniami, a to bardzo ważne. Teraz bardzo trudna lekcja - pogodzić się z tym, że ona mogła mieć swoje własne zapatrywania i, choćby nie miała racji, to należy je uszanować (w znaczeniu: dać jej prawo do ich wyznawania i postępowania wg nich).
A wiarę z kościoła na życie codzienne przenosić należy żyjąc tą wiarą w codzienności. Gdy wygłaszasz swoje poglądy - możesz dodać: "wiem, że uważasz inaczej, nie musimy tego roztrząsać, lubię Cię taką, jaką jesteś" itp. Jeśli ona wie, że jesteś wierzącą osobą, to nie ma potrzeby nieustannie tego podkreślać.
Miałam kiedyś przyjaciółkę, w czasach szkolnych. Bardzo się lubiłyśmy. W okolicy liceum doszło do rozluźnienia kontaktów - po prostu ona wiedziała, że ze mną nie porozmawia na tematy związane z seksem, że nie będę roztrząsać z nią jej rozterek w zakresie "pierwszego razu" w kontekście rodzajów antykoncepcji itd. Nigdy nie musiałam tego werbalizować - po prostu mnie znała. Nie było między nami konfliktu, bardzo ją szanuję i wspominam do dziś choć dawno nie mamy kontaktu. Wtedy znalazły się inne koleżanki, które były pod tym względem atrakcyjne - miały podobne rozterki czy doświadczenia do niej. Nie miałam o to żalu, już wtedy widziałam, że zmierzamy w różnych kierunkach. Gdy zaszła w nieplanowaną ciążę nagle zniknęły te koleżanki i to ja byłam z nią na pierwszej wizycie u ginekologa, wspierałam gdy była w strachu - miałyśmy po 18 lat, było to przed maturą.
Oczywiste jest, że odpowiadasz za swoje zbawienie przede wszystkim i siebie masz nawracać codziennie. Umoralniania na siłę lepiej unikać, zwłaszcza, gdy widzimy, że kogoś to zaczyna drażnić i ten ktoś od nas ucieka.
Może też być tak, że ta relacja dotarła do mety - niektóre relacje jakby ustają, nie muszą wcale kończyć się niechęcią czy konfliktem. Zwyczajnie zauważamy, że dalej nie pójdziemy już razem.
|
|