Jezus wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego
Czego oczekiwali od życia Apostołowie, gdy Pan Jezus ich wybrał?
Może liczyli na to, że dzięki temu dostąpią jakichś zaszczytów?
Może mieli nadzieję, że dokonają czegoś wielkiego?
Że inni będą ich podziwiać?
Nie wiemy. Ewangelia pokazuje jednak wielokrotnie, że nie do końca rozumieli ani na czym polega ich rola, ani tym bardziej – jaki jest sens tego wszystkiego, co robi Pan Jezus.
Można się zatem zastanawiać – czy Pan Jezus na pewno wybrał sobie odpowiednich ludzi? A może – no cóż – nikogo lepszego po prostu nie było?
Tymczasem gdy będziemy dalej śledzić ich losy w Dziejach Apostolskich, nagle zobaczymy, że ci sami ludzie, którzy uciekli spod krzyża nagle nabierają niesamowitej odwagi, głoszą Dobrą Nowinę, nie bojąc się nawet śmierci.
Co się stało?
Ano stało się to, co się stanie z każdym, kto weźmie swoje powołanie na serio. Pan Bóg bowiem nie powołuje ludzi doskonałych. Powołuje zdecydowanie niedoskonałych, a następnie daje im wszystko to, co potrzebne by mogli dokonać tego, do czego ich powołał.
By mogli tego dokonać… o ile będą chcieli. Nie wystarczy bowiem tylko być powołanym przez Pana Boga. Trzeba jeszcze na to wołanie odpowiedzieć. Jedyną rzeczą, która może rzeczywiście przeszkodzić Panu Bogu jest nasza wolna wola.
Jezus wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. (Mt 3, 13)
A oni – przyszli do Niego.
Agnieszka Ruzikowska
at6626.34@gmail.com
Z dzieła św. Józefa Sebastiana Pelczara, biskupa
(Życie duchowne czyli doskonałość chrześcijańska,
Przemyśl 1924, t. 2, s. 162-166)
Pobudki do miłości Boga
Jaka to chwała, jakie szczęście dla nas, iż Pan Bóg pozwala miłować siebie, iż nas przypuszcza do słodkiej poufałości z sobą i przyjaciółmi nawet swoimi nazywa. "Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję". Nie dosyć na tym - Bóg pragnie naszej miłości, nie jakoby jej potrzebował do szczęścia swojego, lecz iż my jej potrzebujemy do szczęścia naszego. On dlatego dał nam serce usposobione do miłości i tego serca żąda od nas jako jedynie miłej ofiary. On też dlatego zesłał Syna swego, aby rzucić na ziemię ogień miłości, mający płonąć na ołtarzach serc ludzkich. Co więcej, Bóg prosi o to serce: "Synu, daj mi serce twoje" i stara się to serce pozyskać, objawiając mu nieskończoną miłość swojego Serca. Stąd, gdziekolwiek się człowiek obróci, wszędzie widzi miłość Bożą, wszędzie potrąca o miłość; a świat cały widzialny i niewidzialny woła do niego ustawicznie tajemniczym głosem: Człowiecze, miłuj Boga.
Lecz ponieważ człowiek zbyt często na ten głos nie zważa, przeto Bóg daje mu osobne przykazanie: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem". I któż by Ciebie nie miłował, Miłości Istotna?!
***
Człowiek pyta:
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
Panie, któż się ostoi?
Ps 130,3
***
KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XLI. O ODRZUCENIU WSZELKICH DOCZESNYCH ZASZCZYTÓW
1. Synu, nie zazdrość innym, kiedy widzisz, że są honorowani i czczeni, ty zaś żyjesz w pogardzie i poniżeniu. Wznieś serce ku mnie do nieba, a ludzka wzgarda nie zdoła cię zasmucić.
Panie, jesteśmy ślepi Ne 1,7 i łatwo ponosi nas próżność. Jeżeli naprawdę wejrzę w siebie, widzę, że nie doznałem krzywdy od nikogo, jakież więc mam prawo skarżyć się Tobie?
2. Ale ponieważ często i ciężko grzeszyłem przeciw Tobie, słusznie powstaje przeciw mnie całe stworzenie, sprawiedliwie należy mi się wstyd i pogarda. Tobie zaś sława, cześć i chwała Mdr 5,18; Dn 9,7; Ba 1,15;2,6.
I jeżeli nie nastawię się tak, żeby chętnie przyjmować od każdego wzgardę i odepchnięcie, choćby mnie nawet za nic uważano, nie zdołam nigdy zdobyć pewności i pokoju ducha ani przyjąć wewnętrznego oświecenia, ani zjednoczyć się z Tobą.
Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'
***
KRÓLESTWO BOŻE GWAŁT CIERPI
Niebo samo nie spadnie, trzeba je osiągnąć;
I Pan Bóg sam nie zstąpi, potrzeba Go ściągnąć.
Adam Mickiewicz
***
Nie polegaj na pamięci – zapisuj.
Patron Dnia
Najświętsza Maryja Panna
Matka Dobrej Rady
Kiedy Jezus został ukrzyżowany, mimo niepokoju, jaki zapanował w przyrodzie, w sercach tych, którzy ufali Jezusowi, zapanował pokój. Wielki wewnętrzny pokój, napełniający Maryję, udzielał się Jej najbliższemu otoczeniu. Ona wiedziała, że ta Ofiara była potrzebna. Maryja z pełną ufnością poddała się woli Ojca i Syna.
Kult Matki Bożej Dobrej Rady związany jest nierozerwalnie z obrazem Maryi pod tym samym tytułem, który znajduje się w kościele augustianów w Genazzano w Umbrii we Włoszech. Pochodzi z pierwszej połowy XV wieku. Związana z nim jest pewna opowieść. Kiedy w Genazzano budowano kościół dla Matki Bożej i był on już prawie ukończony, na ścianie pojawił się wizerunek Maryi z Dzieciątkiem. Wiadomość o tym szybko się rozeszła. Któregoś dnia przyszli tu dwaj pielgrzymi z Albanii, którzy w obrazie rozpoznali wizerunek Matki Bożej Dobrej Rady ze Szkodry, w swojej ojczyźnie.
Już w XV i XVI wieku obraz zasłynął wieloma łaskami, dlatego w 1682 r. za zgodą papieża Innocentego XI został ukoronowany.
Augustianin o. Andrzej Bacci przyczynił się do rozprzestrzenienia kultu Matki Bożej Dobrej Rady. Podczas ciężkiej choroby złożył on ślub, że jeżeli Maryja uzdrowi go, zajmie się rozprzestrzenieniem kopii tego obrazu po całym świecie. Wypełnił swój ślub, dzięki czemu prawie 70 000 kopii tego obrazu zostało rozwiezionych po całym świecie. W XVIII w. kapituła generalna Zakonu oo. Augustianów podjęła uchwałę, aby kult Matki Bożej Dobrej Rady jeszcze bardziej rozszerzać.
Matkę Dobrej Rady można prosić o orędownictwo, zwłaszcza wtedy, gdy stajemy na rozstaju dróg, gdy musimy podjąć ważne życiowe decyzje. Czcząc Maryję pod tym wezwaniem uznajemy, że może Ona wyprosić nam dar dobrej rady u Ducha Świętego. W chwilach zagubienia i w chwilach ważnych decyzji może nam pomóc.
jutro: św. Zyty