logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marcin Piątek
Dziękuję, nie piję
Głos Ojca Pio
 


Nikt mnie nie zatrzyma…

1923 rok był dla Matta początkiem poważnych problemów ze zdrowiem: wykryto u niego ciężką chorobę serca – częstoskurcz. Pogodzony ze śmiercią, mawiał: „Nikt mnie nie zatrzyma, kiedy Pan mnie wezwie”.

Zmarł 7 czerwca 1925 roku, w niedzielę Świętej Trójcy, w drodze na mszę świętą, na bruku ulicy Granby. Nikt go nie rozpoznał, ciało zidentyfikowano dopiero po czterech dniach. Podczas przygotowań do pogrzebu odkryto pod jego ubraniem dwa żelazne łańcuchy, które, pokutując, nosił przez dziesięć lat. Na szyi zawieszał wielki różaniec z medalami. W jego pokoju odkryto liczącą około dziewięćdziesięciu pozycji kolekcję książek – a był zwykłym robotnikiem, który zdobył zaledwie podstawowe wykształcenie. Poza tym w jego czasach o książki wcale nie było tak łatwo.

Najważniejszą lekturą Matta było Pismo Święte. W Starym Testamencie ukochał szczególnie Psalm 51, w Nowym – napomnienia Jezusa o poście i modlitwie. Gdy czegoś nie rozumiał, w czasie spowiedzi pytał kapłana o wykładnię. Wieczorami czytał dzieła teologiczne, np. św. Franciszka Salezego. W jego bibliotece znaleziono trzydzieści życiorysów świętych – szczególnie cenił tych, którzy, jak on, porzucili grzeszne życie i doświadczyli przemiany (Małgorzata z Kortony, Maria z Egiptu).

W jego pokoiku znaleziono także kartki z zapiskami. Oto jeden z nich: „O najsłodszy Jezu, zniszcz we mnie wszystko, co jest złem, niech to wszystko złe obumrze. Zniszcz we mnie wszystko, co jest występne i samowolne. Wyniszcz wszystko, co Ci się nie podoba we mnie, usuń wszystko, co jest moje własne. Daj mi prawdziwą pokorę, prawdziwą cierpliwość i prawdziwą miłość. Użycz mi doskonałego panowania nad moim językiem”.

Apostoł trzeźwości

Pogrzeb odbył się w Boże Ciało 1925 roku. Matta złożono do prostego grobu na cmentarzu Glasnevin w Dublinie, w habicie Trzeciego Zakonu św. Franciszka, do którego należał.

Rok później sir Joseph Glynn napisał o nim małą broszurę, która cieszyła się ogromną popularnością. W 1927 roku krótki życiorys przetłumaczono na dwanaście języków, a wydanie anglojęzyczne sprzedało się w stutysięcznym nakładzie!

W latach 1931–1937 trwał proces informacyjny, podczas którego dwudziestu ośmiu świadków pod przysięgą składało swoje zeznania. W procesie apostolskim w latach 1948–1952 zeznawało czterdziestu świadków. W 1952 roku odbyło się podniesienie szczątków sługi Bożego Matta Talbota.

W 1932 roku dawne mieszkanie Matta odwiedził, przebywający na 31. Kongresie Eucharystycznym w Dublinie, arcybiskup Paryża, kardynał Verdier. Wszedł do pokoiku bardzo poruszony, uklęknął i ucałował podłogę…

Matt Talbot nie zdobył wykształcenia, majątku ani sławy za życia. Był prostym, niewyróżniającym się robotnikiem i właśnie dlatego dane przez niego świadectwo jest szczególne, a jego życiorys może być inspiracją dla tych, którzy próbują wyrwać się z sideł nałogu. To oni najżarliwiej modlą się o jego rychłą beatyfikację i kanonizację.

Marcin Piątek
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Beata Kołodziej
Najpopularniejsza metoda to wychowanie przez zaniechanie… Rodzice chyba boją się swoich dzieci. Najpierw pozwalają na wszystko, a gdy stracą kontrolę nad emocjami, to zachowują się agresywnie. Tematu traktowania dzieci nawet nie chcę poruszać… Zdrowy rozsądek umarł już tak dawno, że mało kto pamięta, z czym się wiąże…
 
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
Dnia 28 kwietnia 2007 r. podczas VIII Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Los Angeles – Hollywood odbyła się światowa prapremiera filmu: „Jegomość Tischner i jego filozofia po góralsku”. Polska premiera filmu - pod honorowym patronatem metropolity krakowskiego księdza kardynała Stanisława Dziwisza, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Michała K. Ujazdowskiego i marszałka Małopolski Marka Nawary miała miejsce 13 maja w Multikino Kraków...
 
O. Jacek Salij OP
Często ludzie, którzy wracają do wiary, mówią mi tak: "Wy, księża, nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak trudno jest człowiekowi niewierzącemu przyjść do Kościoła. Kiedy byłem niewierzący, bałem się nawet wejść do budynku kościelnego - Kościół wydawał mi się czymś przestarzałym, czułem się w nim obco, ożywały we mnie różne przesądy antykościelne". Otóż żeby zobaczyć i docenić wspaniałość wiary oraz to, jak wielkim darem Bożym dla nas jest Kościół, trzeba po prostu wejść do środka. Dobrze oddaje to metafora witraża. Z zewnątrz witraż wydaje się bezsensowną plątaniną szkła, ołowiu i kurzu. Dopiero kiedy jesteśmy w kościele i z tej perspektywy patrzymy na witraż, możemy zachwycić się jego pięknem...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS