logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Malzenstwo bolesne.
Autor: Esmi (---.biznes.mm.pl)
Data:   2013-04-22 20:07

Witam,
pisze tu juz nie pierwszy raz. Jestem 7 miesiecy po slubie, za soba kilka poronien. Mieszkam z moim mezem od 7 miesiecy i od tego czasu regularnie sie klocimy. Na poczatku bylo lepiej, ale teraz juz jest kilka razy w tygodniu. Oboje portafimy szybko wpadac w zlosc i sie niecieprliwimy.Na poczatku bylo znosnie, ale teraz chodzi o male rzeczy. On mowi, ze ja sie ciagle zale i on ma dosc, a ja, ze on nie chce ze mna o niczym rozmawiac i sie nie dzieli. Maz jest dosc zamkniety w sobie. Nie wiem, co mam robic. Najpierw sama bylam w poradni rodiznnej dwa razy, ale nie znalazlam odpowiedniego zrozumienia. PRobowalam: rekolekcji mazenskich, na ktore maz pojechal, ale mu sie nie podobalo, probowalam zaprowadzic nas do wspolnego terapeuty, ale maz juz nie chcial tam wrocic, probowalam znalesc Kosciol domowy, gdzie moze przez poznanie innych malzenstw, myslalam maz otworzy sie troche i znajdziemy wspolny jezyk, Ale tam tez nie czuje sie dobrze. Wiem, ze najchetniej by siedzial w domu i czytal ksiazke. Wszelkie problemy, o ktorych glosno mowie, powoduja, ze zamyka sie w sobie i chce odczekac. Narosla w nas zlosc i frustracja. Na probe mojej rozmowy, zareagowal, ze on widzi, ze go tylko krytykuje i ze robie z siebie ofiare. Maz jest dla mnie szorstki, a ja wtedy sie zale...dluzej ju znie moge. Nie wiem, co mam robic i gdize isc. Na Adoracje tez chcialam z nim chodzic, ale powiedzial, ze raz w miesiacu na dodatkowa impreze religijna moze ze mna isc (poza msza), ale nie za czesto. Czuje sie zmeczony, ze ja ciagle cos wymyslam. NIe widze rozwiazania. NIe mam w nim wsparcia, nie umiemy ze soba rozmawiac poza klotnia....Czuje, ze ze mna coraz gorzej. Nie umiem przezyc mojego poronienia, a maz mowi, ze nie powinnam tyle plakac i nie byc taka wrazliwa. Zwlaszcza ze to nie pierwsze. CZas wstrzemiezliwosci jest trudny, on nie rozumie, ze intensywna bliskosc bez pelnego wpolzycia wywoluje we mnie poczucie winy i wyrzuty sumienia. Nie wiem, gdzie szukac pomocy...Naprawde nie wiem.Oboje mieszkamy w Londynie od niedawna i nie mamy znajomych.

 Re: Malzenstwo bolesne.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-27 14:18

A może coś takiego?
http://www.wiaraikultura.pl/164,a,charyzmatyczne-rekolekcje-uzdrowienia-wewnetrznego-brak-wolnych-mie.htm
Na najbliższy czas brak miejsc, ale są też inne rekolekcje: http://www.wiaraikultura.pl/?act=module&module=pdfcreator&type=sitescript&key=calendarium&l=pl A może jeszcze kiedyś będą (bo powtarzają się co jakiś czas - te są chyba trzecie)?
Jeśli jesteś niedaleko od Krakowa, to zapraszam Cię na Mszę świętą z modlitwą o uzdrowienie wewnętrzne, którą odrawia ks. Jan i Grupa Modlitewna Misericordia: dziś (czwarta sobota miesiąca) o 18.30 w parafii M. B. Nieustającej Pomocy na os. Bohaterów Września, albo za tydzień (pierwsza sobota miesiąca) o 15.00 w parafii M. B. Pocieszenia przy ul. Bulwatorej 15 (księża Pallotyni). (Oba miejsca w Nowej Hucie).

 Re: Malzenstwo bolesne.
Autor: Eovina (---.197.233.164.threembb.co.uk)
Data:   2013-04-27 15:59

wgooglij sobie hasło "polska parafia w Londynie". Znajdź jakąś wspólnotę i zacznij chodzić nawet sama. Nie zmuszaj męża żeby chodził z tobą tylko idź i znajdź coś dla siebie. Początek emigracji to trudny czas dla większości i każdy przeżywa po swojemu.

 Re: Malzenstwo bolesne.
Autor: Marta (---.196.139.242.threembb.co.uk)
Data:   2013-04-28 14:11

Masz niewłaściwą wizję małżeństwa. Jest powiedzenie:
"Kobiety czerpią wizję małżeństwa z filmów romantycznych.
Mężczyźni czerpią wizję małżeństwa z filmów erotycznych.
To dlatego obie strony są tak rozczarowane rzeczywistością."
Mąż nie jest od tego, żeby Cię wysłuchiwał i wspierał, zapomnij o tym. Ciesz się, że czyta książkę, a nie chadza pijany oraz że raz w miesiącu na imprezy religijne się daje zaciągnąć. To naprawdę bardzo pozytywny wyjątek. Jeszcze jak pracuje i wypłatę przynosi, to już skarb, naprawdę.
Od wsparcia po poronieniach są lekarze i grupy wsparcia, w Londynie jest jakieś 8 milionów ludzi, jest wybór potencjalnych znajomych :)

Zajmij się swoim życiem, pracą, koleżankami, kiedyś w końcu urodzi Wam się dzieciaczek, to będziesz miała czym się zajmować. Mężowi daj spokój, niech sobie czyta :) Taki już ten świat i żadna poradnia małżeńska nie jest w stanie zmienić rzeczywistości w film romantyczny.

Poczytaj jeszcze poniższy wątek, tam jest o małżeństwie z męskiego punktu widzenia. Dla niektórych to może być szokujące, ale niestety to raczej "normalka" i to zaakceptowana na katolickim forum:
www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=322121&t=322121

 Re: Malzenstwo bolesne.
Autor: Inna (---.ds.pg.gda.pl)
Data:   2013-05-03 15:13

Tobie, Marto, radziłabym przeczytać list o miłości i wtedy się wypowiadać na katolickim forum, bo to co napisałaś świadczy o twoim znacznym wypaczeniu w poglądzie na to czym jest miłość. Zapewniam Cię, że są na świecie mężczyźni, którzy wysłuchują i wspierają, i to żadna łaska i wyczyn, dla kogoś kto....kocha :)

Droga Esmi, niestety wygląda na to, że jesteście niedopasowani z mężem. Zdecydowanie nie powinno być tak, że mąż nie współczuje razem z Tobą kiedy poroniłaś. W końcu to jego dziecko się nie narodziło, a nie tylko twoje. Jesteś mądra osobą, skoro walczysz o małżeństwo, ale zastanów się czy warto z kimś, kto nie cierpi po stracie nienarodzonego dziecka, starać się o kolejne.
Polecam modlitwę różańcową, pokój z Tobą :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: