logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: xoxo (---.derkom.net.pl)
Data:   2014-06-05 10:37

Bóg kocha wszystkich, o każdym z nas wiedział zanim się urodziliśmy. A co z dziećmi, które urodziły się ze zdrad małżeńskich czy nieślubnymi? Bóg je kocha, ale jak to się ma do tego, że przyszły na świat przez grzech, to tak jakby Bóg popierał grzech, żeby tylko było z tego dziecko, czyli człowiek. Nie potrafię tego pogodzić.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-06-05 12:59

Po pierwsze, wszyscy rodzimy się w grzechu (pierworodnym), więc nikt nie ma prawa się chlubić, że urodził się w związku legalnym i z tego powodu jest lepszy.
Po drugie, grzech jest grzechem rodziców, nie dziecka.
Po trzecie, Pan Bóg powołuje ludzi do życia w konsekwencji stosunku (albo i nie) odbytego w niegodnych okolicznościach: z cudzołóstwa, gwałtów, prostytucji, a także in vitro. Pan Bóg kocha życie i pragnie człowieka dla niego samego. Pragnie każdego człowieka i w stosunku do każdego ma plan, tak jak marzenia o przyszłości dziecka mają jego rodzice. On widzi szerzej, widzi już potencjalne dobro, które ten człowiek postanowi uczynić, widzi go jako świętego w niebie. To On jest prawdziwym rodzicem, On daje dziecku tożsamość i godność, w porównaniu z którą okoliczności poczęcia nie mają żadnego znaczenia. Jeśli ktoś uratuje Ci życie, to czy pytasz go o ślub kościelny jego rodziców? Pan Bóg chyba myśli podobnie.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-06-05 13:17

Wszyscy ludzie (z dwoma wyjątkami) byli, są i będą grzesznikami. Ja też. I Pan/Pani również. Także papież Franiszek i mój sąsiad, Janek. W tym sensie nie różnimy się jeden od drugiego.
To po pierwsze. Po drugie jak mają się okoliczności poczęcia do człowieka, który narodził się w efekcie tego poczęcia? Nijak się nie mają i tyle. Była kiedyś taka tendencja w chrześcijaństwie aby wszystkie akty seksualne traktować a priori jako grzeszne ale nie przyjęła się.
Czy Pan/Pani jest pewien/pewna swoich okoliczności poczęcia? Czy aby nie były grzeszne? Piszę to aby pokazać absurdalność takiego myślenia.
Co to znaczy, że Bóg popiera grzech? To Bóg grzeszy, czy człowiek? Bóg popycha człowieka do grzechu? No chyba nie.
Mamy wolną wolę i możemy zdradzać żony/mężów albo nie zdradzać. Możemy zjeść dziś zupę albo jej nie jeść. Możemy to lub tamto.
A co ma robić Bóg z ludźmi poczętymi w sposób "niegodny" (nie jest to dobre słowo ale innego nie mam). Nie dopuścić do ich przyjścia na świat? Bóg "Wielkim Aborterem"? Więc skoro tak, to również powinien zgładzić ich rodziców, no bo to w końcu oni grzeszyli. A jeśli ich, to czemu akurat ten grzech wyróżniać? Trzeba być konsekwentym i zgładzić wszystkich grzeszników, czyli nas. No to po co Bogu świat?
Absurdalne myślenie, nie chrześcijańskie.

Kiedyś dzieci nieślubne były stygmatyzowane, wręcz prześladowane. Dziś można słyszeć o głupich wypowiedziach stygmatyzujących dzieci poczęte metodą in vitro. Miało to miejsce i ma w Kościele, niestety.
Takie myślenie idzie całkowicie w poprzek Jezusowego "To i Ja cię nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej" z 8 rodziału Ewangelii wg św. Jana.

Tak na sam koniec: sugerowałbym myślenie w kategoriach miłości a nie tropienie grzechu. Szczególnie u innych.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: Robson (---.static.chello.pl)
Data:   2014-06-05 13:19

"On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych." (Ew. Mateusza, 5,45)

Jakby Bóg nie kochał grzeszników, to ludzkość by zginęła w Potopie, albo jeszcze wcześniej w Raju (zamiast skazana na wygnanie). W objawieniach św. Faustyny mocno jest podkreślane: każdą chwilę istnienia ten przepełniony grzechem świat i jego mieszkańcy zawdzięczają wyłącznie Bożemu Miłosierdziu. To jedno a drugie: każde dziecko (Jezus jako człowiek i Maryja są wyjątkami) dziedziczy po rodzicach ludzką naturę skażoną grzechem pierworodnym i dopiero chrzest święty to zmywa. Twoje rozumowanie, że okoliczności poczęcia (zdrada, gwałt, in-vitro etc.) jakoś dodatkowo obciążają duszę dziecka (albo przeciwnie: stanowi dla wymienionych wcześniej czynów jakiekolwiek usprawiedliwienie) jest błędne, ale nawet jakby je przyjąć, to odkupienie grzechu zachodzi nie przez samo stworzenie, ale dopiero za sprawą sakramentu chrztu.

Mam nadzieję, że rozjaśniłem.troszeczkę. Z Bogiem.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: Maggy (---.dynamic.vectranet.pl)
Data:   2014-06-05 17:40

Bóg jest tak niesamowity, że nawet z grzechu potrafi wyciągnąć dobro, a w tym wypadku niewątpliwie dziecko jest takim dobrem. Złem jest cudzołożenie ale dziecko jest dobrym darem bez względu na to w jakich okolicznościach zostało poczęte. Bóg wiedział, że kiedyś rodzice tego dziecka zgrzeszą choć wcale temu zapewne nie kibicował i do ostatniego momentu pewnie wszystko robił żeby rodzice wybrali inaczej (grzech oddala człowieka od Niego - od szczęścia) ale wiedząc jednak, że się tak stanie w Jego zamysłach było już to dziecko, już w jego zamysłach było przez Niego kochane. Bóg zawsze chce dobrze.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: B. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-06-05 18:16

Do tematu podchodziłabym z drżeniem. Bo z jednej strony rację mają ci, którzy mówią że Bóg kocha wszystkich ludzi, bez wyjątku, ale konsekwencje grzechów SĄ, przynajmniej na tej ziemi, i nie można zamykać oczu na to, że jednak w Biblii są i takie fragmenty:

"bo Pan miłuje sprawiedliwość i nie opuszcza swych świętych; nikczemni wyginą, a potomstwo występnych będzie wytępione." Ps 37,28

"Wszyscy zaś grzesznicy będą wyniszczeni, potomstwo występnych wyginie." Ps 37,38

"A dzieci cudzołożników nie osiągną celu, zniknie potomstwo nieprawego łoża" Mdr 3,16

"Potomstwo grzeszników jest potomstwem obmierzłym, i to, co żyje razem w domach bezbożników." Syr 41,5

Dzieci rodziców dających zły przykład same nie wiedzą jak żyć. Chyba że mimo złego przykładu rodziców przylgną do Boga i Jego Praw. Czy Bóg może interweniować? Tak, na naszą prośbę (modlitwę) o nawrócenie wszystkich grzeszników (w tym nas), Bóg nie chce łamać wolnej woli człowieka, zatem potrzebuje nasze prośby.

Napisałaś "tak jakby Bóg popierał grzech, żeby tylko było z tego dziecko, czyli człowiek" - to tak jakby Bogu zależało na jak największej ilości ludzi, bez względu na wszystko. Tymczasem to nie jest tak. Z bezpłodnej Sary Abraham miał obietnicę mieć JEDNEGO syna. Z jednego potomstwo może być liczne.

"Przez jednego mądrego miasto się zaludnia, a pokolenie żyjących bez Prawa zmarnieje." Syr 16,4

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-06-06 12:28

Kiedyś dowiedziałem się, że jeden z moim przodków był owocem "grzesznej miłości".
Tak, Bóg jest niesamowity. Przerasta wszystkie nasze głupawe pomysły i koncepcje. Może wszystko.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-06-06 14:32

B., proponuję przyjrzeć się, jakich przodków miał wymienionych w swojej genealogii Jezus i co oni zmalowali. Czy Jezus mógł urodzić się jako potomek wyłącznie wielkich świętych? Mógł. Wybrał inaczej. Być może właśnie po to, aby już nikt nie szczycił się własnymi przodkami i nikt za przodków nie potępiał.

Stary Testament należy czytać z dużą wiedzą i zawsze w kontekście całości, bo nie wszystkie przekonania, jakie żydzi żywili w tamtych czasach, okazały się słuszne wg nauki Jezusa. Na przykład negatywnie zostało zweryfikowane przekonanie, że jeśli komuś powodzi się w życiu, to znaczy, że mu Pan Bóg błogosławi, a jeśli cierpi, to jest to kara za grzechy. Przekleństwo potomstwa wpisuje się właśnie w ten nurt przekonań.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: Maggy (---.dynamic.vectranet.pl)
Data:   2014-06-06 18:21

Rodowód Jezusa faktycznie chyba nie jest zbyt zachwycający ;) Mój zresztą chyba też i każdego z nas. Moja najstarsza mama Ewa i tato Adam. Ci to dopiero mi zgotowali los. Gdyby nie oni to bym sobie na łąkach teraz latała, wyśpiewywała razem z fajnymi aniołami pieśni na głosy, a tak to się człowiek tylko męczy z chorymi strunami głosowymi i bez tej łąki ;) Bez sensu.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-06-06 21:29

"Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć,
wzywajcie Go, dopóki jest blisko!
Niechaj bezbożny porzuci swą drogę
i człowiek nieprawy swoje knowania.
Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje,
i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.
Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami -
wyrocznia Pana.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje - nad waszymi drogami
i myśli moje - nad myślami waszymi"
(Iz 55, 6-9).

Wielokrotnie słuchając Słowa Bożego i patrząc na życie, podziwiam Jego Mądrość i Miłosierdzie.

 Re: Nieślubne dzieci. Czy Bóg popiera grzech?
Autor: Ania (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2014-07-25 10:58

Ja się wzięłam z grzechu. Kiedyś, gdy byłam już na tyle duża policzyłam sobie różnicę między rocznicą ślubu moich rodziców a moimi narodzinami i mi wyszło, że mama brała ślub w 6 msc. ciąży. Stwierdziłam, w takim razie "wpadka", nikt mnie nie chciał. Do tego odkąd pamiętam moja mama była nieszczęśliwa, zawsze smutna, tata jej nie szanował (tak jest że jak kobieta jest "łatwa" to potem mężczyzna jej nie szanuje) i ja nie zdając sobie z tego sprawy obwiniałam się za to, że zniszczyłam mojej mamie życie, ojcu poniekąd też, bo nie skończył studiów. Że gdyby nie ja to moja mama by nie musiała wychodzić za ojca (wcale tego nie chciała, ale dziecko), nie byłaby taka nieszczęśliwa. To nawet nie było tak że ja tak myślałam, bo przecież bym od razu sobie wytłumaczyła, że to przecież nie moja wina, to było tak że ja to czułam, gdzieś tam miałam w podświadomości. A co za tym idzie nigdy w życiu nie mówiłam mojej mamie, że coś jest nie tak, że mam jakieś trudności (np. że mi w szkole dokuczają), czułam, że nie mam prawa zawracać tym głowy mojej mamie, że będzie się jeszcze bardziej martwiła, smuciła. Więcej, nie mam prawa nikogo obarczać moimi problemami. Udawałam, że jestem szczęśliwa, a nawet w to wierzyłam, chociaż byłam przeogromnie samotna. Nigdy rodziców o nic nie prosiłam, niczego się nie domagałam, wobec innych tak samo. Budowałam tylko coraz grubszą skorupę, owszem może nie czułam jakiegoś wielkiego smutku, ale też nie czułam radości, byłam kompletnie niewrażliwa. Zatapiałam się w wyobraźni, wyobrażałam sobie, że jestem kimś innym, wymyślałam różne historie... Nigdy nie rozpoczynałam znajomości, nikomu się nie narzucałam, myślałam że zawsze jestem kłopotem, że jeśli ktoś mi okazuje przyjaźń to dlatego, że czuje się w takim obowiązku, albo nie ma wyjścia, bo nie ma nikogo lepszego itd itd. I to wszystko z tej jednej przyczyny - nie czułam się chciana, czułam że zniszczyłam życie mojej mamy, więc innym też zniszczę. Bo poczęłam się nie jako miłość męża i żony...
Bóg mnie z tego wszystkiego uwolnił. Poprzez przebaczenie, wyrzeczenie się tego myślenia czy raczej czucia, poprzez prośbę o Boże błogosławieństwo Bóg to wszystko zabrał, a ja wyszłam z tej całej skorupy i dopiero teraz wiem co to radość, wzruszenie, przyjemność np. z tańca, chociaż też bardziej doświadczam smutku itd., ale warto. Zajęło mi to i Bogu żeby do mnie dotrzeć z uwolnieniem jakieś 20 lat. A wszystko przez nieprzestrzeganie tego jednego przykazania "nie cudzołóż". Nie mam teraz już żalu o to, ale po co ktoś inny ma przechodzić przez podobne cierpienie. Na szczęście Bóg mnie chciał, moja mama jak się okazało też się o mnie starała, żebym się poczęła, a ja myślałam że to wpadka, bo się nie poczęłam w małżeństwie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: