Autor: Elka (---.serv-net.pl)
Data: 2015-09-01 08:12
Uważam, że posiadanie oszczędności nie jest niczym złym. Przecież może zdarzyć się choroba, nagły wydatek, czasem trzeba pomyśleć o przyszłości dzieci (np. studia), więc jest to zrozumiała ludzka zapobiegliwość. Z drugiej strony zauważyłam (w swoim życiu), że często jest tak, że gdy za bardzo liczymy na własne zabezpieczenia, oszczędności, obwarowania, to wtedy właśnie je traciłam. Jakby Bóg dawał znaki, że nadmierne pokładanie ufności w swoje siły nie podoba Mu się. Są również czasami sytuacje, że potrzeba jest na przykład mieszkania dla rodziny, domu, samochodu do pracy, bo są to niezbędne rzeczy do funkcjonowania. Wtedy Bóg dozwala zgromadzić człowiekowi nawet duże pieniądze, bo jest to dobre dla tego człowieka. Podsumowując, chodzi o to, by nie pokładać nadziei na przyszłość w zgromadzonej walucie, ale w Bogu, by nie bogacić się dla samego bogacenia, bo wtedy rzeczywiście tracimy z oczu potrzeby innych i nagle zauważamy, że stajemy się bardziej skąpi (także dla najbliższych) i egoistyczni. Sądzę, że rozsądne oszczędności połączone z właściwą hojnością są najlepszym wyjściem. Moim zdaniem nie jest sztuką przelać pieniądze na jakąś tam fundację i mieć święty spokój. Pomożemy lepiej, jeśli zauważymy potrzeby osób w naszym najbliższym otoczeniu, np. włączymy się w akcje parafii czy caritasu na rzecz biednych rodzin, zrobimy paczki świąteczne, pomożemy jakiejś znajomej rodzinie, w której ojciec stracił pracę itd.
|
|