logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Ewangeliczne ubóstwo a oszczędzanie.
Autor: Konrad (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-08-31 18:40

Szczęść Boże

Prowadzę firmę, aktualnie jestem zadowolony z tego jak mi idzie, część pieniędzy udaje mi się odłożyć. Zastanawiam się jak oszczędzanie ma się do ewangelicznego ubóstwa do którego jesteśmy wzywani. Są słowa ewangelii o tym żeby nie budować nowych spichlerzy i nie gromadzić dóbr. Czy to by znaczyło, że mam w ogóle nie oszczędzać a nadmiar pieniędzy np rozdawać na jałmużnę? Prowadząc firmę mam różne okresy, czasem więcej czasem mniej klientów a opłaty stałe takie jak ZUS, podatek muszę płacić. Czy mam zdać się na Boga i liczyć że zawsze jakoś to będzie a nadmiar pieniędzy właśnie na bieżąco oddawać ubogim? Też słyszę, że emerytura nie będzie za wysoka i jak np wtedy żyć bez oszczędności?

Ponadto, jak rozumieć słowa „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”?
Na czym w tym wszystkim miało by polegać ubóstwo w duchu i właściwe korzystanie z dóbr materialnych?

 Re: Ewangeliczne ubóstwo a oszczędzanie.
Autor: Mateusz (84.38.84.---)
Data:   2015-08-31 20:15

Czym innym jest oszczędzanie, a czym innym gromadzenie pieniędzy i dóbr materialnych bez umiaru.
Oszczędzasz-ponieważ jesteś przezorny i wiesz, że choć dzisiaj wiedzie Ci się dobrze, to za jakiś czas może się to zmienić. I wówczas przydadzą się pieniądze, które odłożyłeś. Możesz również oszczędzać, aby zaspokoić własne potrzeby bieżące, a dodatkowo wspomóc tych, którym aktualnie nie powodzi się najlepiej, gdyż mają na przykład problemy ze znalezieniem pracy.
Takie oszczędzanie nie jest równoznaczne z powiększaniem własnej zasobności tylko po to, aby poczuć się lepiej. Osoby myślące w ten sposób nie mają żadnych planów, co do wydatkowania zarabianych przez siebie pieniędzy, więc albo stale je gromadzą, albo wydatkują je bez dłuższego zastanowienia. Ot, zobaczą coś w sklepie i z miejsca postanawiają to nabyć. Zastosowanie, czy też po prostu miejsce w domu na ulokowanie nowego zakupu znajdą przecież później.

Ewangeliczne ubóstwo nie oznacza dziś konieczności zamieszkania w jaskini, odziewania się w skóry i liście oraz żywienia się korzonkami. Jest to raczej świadomość tego, że jako chrześcijanie mamy starać się nie żyć ponad stan i dostrzegać wokół siebie tych, którym jesteśmy w stanie pomóc i którzy potrzebują naszej pomocy.

Według mnie zaznacza się tutaj pewien trójpodział powołań: kapłani wspomagają tych, którzy są w potrzebie posługą sakramentalną, osoby konsekrowane modlitwą i pracą, zaś osoby świeckie - materialnie na tyle, na ile są w stanie i o ile chcą to czynić. Zadaj sobie pytanie, czy Ty również tego chcesz.

 Re: Ewangeliczne ubóstwo a oszczędzanie.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-09-01 07:40

Mowisz, ze nie mozesz rozdac wszystkiego, i oczywiscie to jest zrozumiale. Ale zamiast mowic, czego sie nie da, odpowiedz sobie, w jaki sposob realizujesz odpowiedzialnosc materialna za tych, ktorym wiedzie sie gorzej? Ocen w sumieniu, czy naprawde musiabys sie bac glodu na emeryturze, gdybys co miesiac przeznaczal jakas stala kwote na cele charytatywne.

 Re: Ewangeliczne ubóstwo a oszczędzanie.
Autor: Elka (---.serv-net.pl)
Data:   2015-09-01 08:12

Uważam, że posiadanie oszczędności nie jest niczym złym. Przecież może zdarzyć się choroba, nagły wydatek, czasem trzeba pomyśleć o przyszłości dzieci (np. studia), więc jest to zrozumiała ludzka zapobiegliwość. Z drugiej strony zauważyłam (w swoim życiu), że często jest tak, że gdy za bardzo liczymy na własne zabezpieczenia, oszczędności, obwarowania, to wtedy właśnie je traciłam. Jakby Bóg dawał znaki, że nadmierne pokładanie ufności w swoje siły nie podoba Mu się. Są również czasami sytuacje, że potrzeba jest na przykład mieszkania dla rodziny, domu, samochodu do pracy, bo są to niezbędne rzeczy do funkcjonowania. Wtedy Bóg dozwala zgromadzić człowiekowi nawet duże pieniądze, bo jest to dobre dla tego człowieka. Podsumowując, chodzi o to, by nie pokładać nadziei na przyszłość w zgromadzonej walucie, ale w Bogu, by nie bogacić się dla samego bogacenia, bo wtedy rzeczywiście tracimy z oczu potrzeby innych i nagle zauważamy, że stajemy się bardziej skąpi (także dla najbliższych) i egoistyczni. Sądzę, że rozsądne oszczędności połączone z właściwą hojnością są najlepszym wyjściem. Moim zdaniem nie jest sztuką przelać pieniądze na jakąś tam fundację i mieć święty spokój. Pomożemy lepiej, jeśli zauważymy potrzeby osób w naszym najbliższym otoczeniu, np. włączymy się w akcje parafii czy caritasu na rzecz biednych rodzin, zrobimy paczki świąteczne, pomożemy jakiejś znajomej rodzinie, w której ojciec stracił pracę itd.

 Re: Ewangeliczne ubóstwo a oszczędzanie.
Autor: momo (---.1000lecie.pl)
Data:   2015-09-02 14:16

Rozwiązałem to tak, że przekazuję 10% od każdego zarobionego grosza na różne Boże cele - bez planowania, bez dzielenia skóry na niedźwiedziu w lesie - z zaufaniem, że Pan Bóg już dobrze wie, gdzie te pieniądze ulokować. Myślę, że to jest sprawiedliwe, bo jak zarobię mało, to dam mniej, jak zarobię dużo, to więcej - ale zawsze jest to te biblijne 10% (z naciskiem na "zawsze" - nawet jak na chleb nie miałem, to 10% się Panu Jezusowi należało, choćby to miało być 80 groszy). I wiesz - Pan Bóg temu błogosławi wielce, bo już od wielu miesięcy przed każdą okazją, na którą chciałbym dać większą sumę przypływają mi jakieś zaległe przelewy. Za każdym razem. Błogosławi też w inny sposób - absolutnym brakiem obaw o przyszłość materialną. Wierzę i doświadczam tego, że zawsze się pieniądze znajdą, najczęściej niespodziewanie. Posiadanie oszczędności nie jest niczym złym (tak jak pieniądze w dowolnej kwocie nie są moralnie złe ani dobre), złym byłaby zaburzona hierarchia wartości, która stawiałaby oszczędności ponad ufność Panu Bogu. Dlatego trudno jest bogatemu wejść do Królestwa Bożego - trudno, ale nie niemożliwie. Bo ostatecznie i tak wszystko rozgrywa się w człowieku, a okoliczności tylko to ułatwiają lub utrudniają. A jeśli chcesz tej miłości płynącej z dawania doświadczyć naprawdę, to weź dwie - trzy stówy (czy ile Ci tam wyjdzie z dzielenia), idź do hurtowni, nakup tam linijek, zeszytów i wszystkiego i zanieś do Caritasu na 'Plecak pełen uśmiechu'. Jasne że można przelać kasę - ale można też zrobić krok więcej i przy okazji doświadczyć czegoś naprawdę wspaniałego - uczucia, że dajesz bezinteresownie jakiś konkret. Największym skarbem, jaki mam w tej sferze od Pana Boga nie jest stan konta - choć naprawdę na niego nie narzekam - ale właśnie to poczucie, że On jest przy mnie i mi błogosławi - i za tę mądrość i opiekę chwała i uwielbienie Dobremu Panu.

 Re: Ewangeliczne ubóstwo a oszczędzanie.
Autor: Konrad (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-09-02 17:42

Naprawdę serdecznie dziękuję za wszystkie odpowiedzi :)

Mam jeszcze pytanie do momo, mógłbym właśnie kupić coś konkretnie i przekazać, ale chyba trzeba by wiedzieć dokładnie co i ile, a może właśnie lepsze jest przekazywanie kwot, a tam sami będą najlepiej wiedzieć co potrzeba i może też wiedzą od kogo najlepiej nabywać wszystkie potrzebne rzeczy. Chyba żeby po prostu pójść się zapytać jak będzie dla nich najlepiej. Z drugiej strony nie chciałbym być zapamiętany jako parafianin, wolałbym to chyba robić w skrytości.

 Re: Ewangeliczne ubóstwo a oszczędzanie.
Autor: 3315 (62.244.136.---)
Data:   2015-09-02 18:49

Konrad, dwie pozycje must have:

1. "Twoje pieniądze się liczą" - Howard Dayton ("Książka „Twoje pieniądze się liczą” w przystępny sposób przedstawia to, co Pismo Święte mówi na temat zarządzania finansami.")

2. "Pieniądze. W świetle Ewangelii. Nowa opowieść o biedzie i zarabianiu" - Stryczek Wiosna Jacek ("Rozprawia się ze stereotypami na ich temat, tłumaczy, czym różni się ubóstwo od biedy i radzi, jak się dorobić. Stawia tezę, że chrześcijanin powinien się bogacić i opisuje, jak tego dokonać. Wszystko praktycznie i w świetle Ewangelii. Oto rewolucyjny przewodnik po tak ważnej sferze życia, jaką są pieniądze.")

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: