logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Monika (---.free.aero2.net.pl)
Data:   2017-07-07 12:11

Jest pewna starsza osoba z mojej rodziny, której pomagam. Osoba ta nie jest biedna, głodna ani niedołężna, chociaż różne choroby jej dokuczają, jak to w podeszłym wieku. Problemem jest skala tej pomocy, której jej udzielam, a raczej której ona oczekuje, i sposób, w jaki ona się jej domaga.

Osoba ta uważa, że pomocy potrzebuje cały czas, i zupełnie nie rozróżnia wagi potrzeb, np. różnicy między potrzebą pojechania do lekarza a potrzebą uprawiania własnych truskawek albo umycia okien. Stan obecny jest taki, że ja w weekend, po ciężkim tygodniu pracy, rzucam własne sprawy, i na przykład zostawiam nieposprzątane mieszkanie, przyjeżdżam do niej i dostaję do ręki ścierkę do mycia okien. Moje okna zostają brudne, bo na mycie ich nie miałam czasu.

W temacie wspomnianych wcześniej truskawek, była taka sytuacja, kiedy faktycznie miałam dużo własnej pracy zawodowej, a ona domagała się pomocy przy zbieraniu truskawek. Faktem było, że gdybym nie pomogła, truskawki by się zmarnowały, ale przecież ona NIE MUSI mieć tych truskawek. Nawet gdybym wtedy miała czas jej pomóc, to wydaje mi się, że to nie fair, że ktoś podejmuje się jakichś zadań (uprawa truskawek) od razu z założeniem, że ktoś inny będzie pomagał. Kosztem własnych spraw.

W tej chwili mam urlop, więc jest jeszcze gorzej. Nie mam żadnego "usprawiedliwienia" jeśli jej odmówię. A ona chce, żebym spędziła u niej cały urlop.

Coś jeszcze dodam o sposobie, w jaki ta osoba "prosi" o pomoc. W przypadku truskawek wyglądało to dla przykładu tak, że położyła przede mną dwa koszyki i powiedziała "Teraz zbierzesz truskawki". Żadnego "proszę", żadnego "dziękuję". Stwierdziłam, że mogę zebrać trochę, zebrałam jeden koszyk i jej przyniosłam. Usłyszałam na to "Przecież KAZAŁAM CI zebrać dwa koszyki". Potem się okazało, że te truskawki zbierałam po to, żeby ona mogła je dać swojej koleżance, i że ta koleżanka miała potem kłopot co zrobić z nieplanowanym prezentem.

Ja wiem, widzę to, że jestem wykorzystywana. Tylko zupełnie nie umiem sobie z tym poradzić, bo pojawia się poczucie winy.

Czy i jak odmawianie pomocy można pogodzić z chrześcijaństwem? Przecież "czegokolwiek nie uczynię drugiemu człowiekowi, nie uczynię Chrystusowi".
Czy argument "Nie posprzątam u ciebie, bo u mnie jest brudno" jest w ogóle do pogodzenia z chrześcijaństwem?

No i jak to zrobić w praktyce? Jak się zachować, kiedy znowu usłyszę coś w stylu "przyjedziesz i pomożesz". nawet nie uda mi się dowiedzieć, jakiej pomocy potrzebuje, bo powie mi, że "zawsze coś się znajdzie". Zresztą, nawet jeśli dowiem się, że chodzi o umycie okien, nie będę umiała odmówić. Umiem sobie z tym poradzić tylko wtedy, kiedy faktycznie mam jakąś ważną sprawę, np. muszę iść do pracy. Ale teraz mam urlop.

A urlop przecież mam, bo tak zdecydowałam. Mogłabym przecież też sobie zasadzić truskawki, czy inne owoce, i mieć pracę cały rok. Albo znaleźć sobie pracę wakacyjną. Ta osoba znajduje sobie zajęcie cały rok, i nie daje rady sama. Dlaczego mam brać odpowiedzialność za czyjeś wybory?

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Estera (---.146.37.185.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-07-07 17:34

"Dlaczego mam brać odpowiedzialność za czyjeś wybory?"
A dlaczego bierzesz, skoro tego nie chcesz?
Przykazanie miłości brzmi: Kochaj bliźniego JAK siebie samego. Nie "bardziej niż siebie". Ta osoba, jak sama widzisz, wymaga od Ciebie, że bardziej będziesz kochać ją. Trzeba nauczyć się mówić "nie". Wiesz już zresztą co robić, teraz trzeba przejść od teorii do praktyki.
A urlop wypoczynkowy, jak sama nazwa wskazuje, ma służyć wypoczynkowi.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: n (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2017-07-07 17:55

Zupełnie nie rozumiem takiej postawy niemądrej pomocy i związanych z tym wątpliwości. Wolny człowiek jesteś? Masz rozum to dlaczego pozwalasz się tak wykorzystywać? Dlaczego stawiasz czyjś komfort, wygodę życia nad swoim własnym DOBREM? Dlaczego stawiasz wyżej czyjeś "truskawki" nad swoimi OBOWIĄZKAMI? Mądre to jest? Gdzie tu dbanie o samego siebie, gdzie Ty w tym jesteś? Jak dla mnie jesteś jak marionetka, która mówi "rób ze mną co chcesz". Taka postawa tylko psuje innych ludzi i wzmacnia u kogoś postawę roszczeniową. Nie tędy droga. Są rzeczy pilne, pilniejsze i nie pilne. Ważne, ważniejsze i nieważne. W którą kategorię włożysz "truskawki", a w którą swoje obowiązki? W którą okna a w którą truskawki? W którą POTRZEBĘ odpoczynku dla zdrowia a w którą umycie komuś okien? Mama nadzieję, że zrozumiałaś mój wykład;)

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Monika (157.25.166.---)
Data:   2017-07-07 21:58

Dziękuję.

Rozumiem Wasze zdziwienie. Sama się dziwię że na to pozwalam.

Sytuacja budzi moją coraz większą złość.

Ale kiedy idę do kościoła, albo czytam jakąś książkę albo artykuł o tematyce religijnej, napotykam wciąż wezwanie po pomagania innym ludziom. Do poświęcania się dla innych. Do nie przechodzenia obojętnie obok żadnej ludzkiej potrzeby. I kiedy czytam lub słyszę takie słowa, pojawia się lęk, że odmawiając tej starszej osobie, sprzeciwiam się Bożemu Prawu.

I tak sytuacja trwa sobie od kilku lat.

Jak odmówić pomocy, mając jednocześnie w pamięci słowa "Czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z moich braci, nie uczyniliście Mnie". Przecież ja właśnie tej zasadzie się sprzeciwiam.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-07-07 22:26

Pomaganie może być złe. Może być pozorną pomocą, pozornym dobrem, a naprawdę jest demoralizowaniem innych. Jest w podobnych sytuacjach utwierdzaniem ich w przekonaniu, że mogą od siebie uzależniać życzliwych a nieasertywnych bliźnich. Pomaganie w manipulowaniu nie jest zasługą przed Bogiem. Pomoc w wyzysku nie jest zasługą przed Bogiem. Pomoc w nadużyciu, uleganie nadużyciom nie jest zasługą... Zaniedbywanie swoich obowiązków dla kaprysu innej osoby, hodowcy niekoniecznych truskawek, nie jest tym, czego oczekuje od nas Chrystus. Zapominanie o "odpocznijcie nieco" nie musi być powodem do chwały; bywa lekkomyślnością, zaniedbaniem, pewnie i głupotą, nieszanowaniem daru.
Wyręczanie kogoś, kto tego nie potrzebuje, nie jest dobre. Przyzwyczajanie go do tego, że ma niewolnika na gwizdek, bo "zawsze się znajdzie robota", to nonsens.
Klucz do Twojego problemu: nazywanie pomocą realizacji każdej zachcianki. Nierozróżnianie rzeczywistych istotnych potrzeb od nadużyć.

 Re: Czy odmawpomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-07 22:26

"Gdy Jezus spotykał ludzi faryzejskich i przewrotnych, którzy z premedytacją usiłowali żyć kosztem innych ludzi, wtedy ich publicznie demaskował".
"Gdy Jezus spotykał krzywdzicieli, wtedy się przed nimi bronił".
"Obrona przed krzywdzicielem jest wyrazem dojrzałej miłości".

Moniko, proponuję przeczytać całość, łącznie z zamieszczonymi odnośnikami do Pisma Świętego:
http://www.katolik.pl/milosc-jest-madra,24251,416,cz.html

Jeżeli coś Cię niepokoi to: "[...] szukajcie, a znajdziecie [...] kto szuka, znajduje [...]"( Mt 7,7-8).
Więcej radości i spokoju w sercu w wierze.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: && (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2017-07-07 22:31

Wszystkim nie dasz rady pomóc.
Ty też musisz jakoś żyć, a więc także potrzebujesz wypoczynku. Pan Jezus też mówił o odpoczynku.
Trzeba to jakoś uporządkować, bo inaczej to Ty będziesz potrzebowała większej pomocy.
Tam, gdzie jest sprawa Boża, tam porządek i pokój serca.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: n (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2017-07-07 22:36

Dodam jeszcze jedno. Problemem nie jest ta osoba i brak umiejętności mówienia "nie" tylko to chore, skrzywione poczucie winy, które odbiera Ci poczucie wolności w dbaniu o siebie, w szanowaniu siebie, w stawianiu granic. Ty spokojnie umiałabyś powiedzieć "nie" bo przecież mówisz tak gdy idziesz do pracy, ale gdy chodzi już o inne sytuacje masz opory wewnętrzne, które zmuszają Cię na wykorzystywanie siebie samej. Na to zwróć uwagę i nad tym pomyśl. Skąd się to wzięło? Jak byłaś wychowywana? Kto tak samo działał w Twoim domu? Bo taki mechanizm skrzywiony myślenia, który wbija Cię w ziemię, nie bierze się z powietrza. Zacznij rozważać miłość do samej siebie. Zacznij od tego i dodaj do tego miłość, jaką Bóg Ciebie kocha. Trzeba żyć tak, żeby innych swoją postawą budować, żeby innym przez nasz przykład chciało się być lepszymi. Czego Ty uczysz taką osobę, której pozwalasz na wykorzystywanie drugiego człowieka? Czego takim działaniem, takim przyzwalaniem na zło (wykorzystywanie to brak miłości czyli zło) uczysz drugiego człowieka? Pokazujesz mu miłość w ten sposób?
Gdyby choć raz ktoś mi tak powiedział jak Tobie ("masz koszyk, idź zbieraj"), to znając siebie, pewnie bym powiedziała "Aż chce się rzec - Zasadziłaś sama sobie zbieraj, ale daruję... wyjątkowo. A w ramach przypomnienia: W świecie w którym żyjemy panują trzy całkiem ładne słowa: dziękuję, proszę, przepraszam. Zabrakło jednego z nich przed chwilą, więc tym bardziej nie mam ochoty na ten "relaks truskawkowy". Idę bo moja własna robota czeka. Bye".

Jesteśmy w większości wypadków tak traktowani, jak sobie na to sami pozwolimy. Jeśli zaczniemy siebie samych szanować, to inni to w nas zobaczą i nie pozwolą sobie na wiele. Jeśli inni zobaczą w nas miłość do samych siebie, troskę o swoje dobro, o swoje szczęście, to uwierz, mało kto będzie w nas próbował "strzelać". Sprawdzone. Potwierdzam, to działa. Tylko, błagam, pilnuj się, gdy włącza się to chore poczucie winy, dobrze? Zacznij wtedy myśleć wbrew temu i działać wbrew temu. Taka praca nad sobą, można by rzec "terapeutyczna";). A tak na ostatnim marginesie, to ta osoba może być darem dla Ciebie tak naprawdę, już jest, bo dzięki jej słabości Ty możesz zobaczyć w sobie braki, braki w miłości do samej siebie, jakieś zranienia, może źle poprowadzone w dzieciństwie wychowanie, które wzbudziło w Tobie lęk wynikający z chorego poczucia winy i które doprowadziło do tego, co jest dzisiaj. Podziękuj za tą osobę Bogu, bo dzięki niej masz szansę zacząć kochać zdrowszą miłością.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: && (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2017-07-08 09:27

Nie kieruj się lękiem, ale miłością. Bóg przecież jest Miłością. Bóg nas nie prowadzi na postronku lęku, ale zły duch.
Poza tym, rozsądek - cenny Boży dar.
Najlepiej będzie, kiedy w konfesjonale poszukasz wyjaśnienia, i ustalenia zakresu pomocy tej osobie.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Monika (157.25.166.---)
Data:   2017-07-08 10:25

Trochę będę drążyć jeszcze - nie dlatego, że nie czytam albo nie przyjmuję tego, co piszecie. Dziękuję za wszystkie słowa, które padły. Bardzo chcę jeszcze drążyć temat, bo może wreszcie znajdę to, co mnie blokuje. Mam poczucie, że jestem blisko dotarcia do sedna problemu.

Ja wiem, że to, co piszecie, jest prawdą. Czuję tak samo. Komuś w podobnej sytuacji pewnie powiedziałabym tak samo. Jednak kiedy w środku tej sytuacji jestem ja, coś mnie blokuje. Bardzo. Od lat.

Znam odpowiedź na pytanie "n". Była w moim domu osoba, która postępowała bardzo podobnie, i stąd wzięła się pewnie moja nieumiejętność odmawiania pomocy. Moja Babcia. Ona rządziła wszystkim, i też powoływała się na Pana Boga kiedy ktoś jej czegoś odmawiał. Niestety, wiedza o tym, że to się stąd wzięło, nie pomaga mi.

W moim domu był pewnego rodzaju spór o relacje z Babcią i jej związek z wiernością Bogu. Ja wiedziałam to, co Wy mi teraz piszecie - że nie trzeba jej ulegać, bo to nie jest dobre. Rodzina też uważała, że nie trzeba jej zawsze ulegać, że uleganie nie jest dobre, tyle że oni jednocześnie uważali, że to wbrew temu, co mówi Bóg. Trudno to wytłumaczyć, ale się postaram.

Niektórzy z mojej rodziny uważali, że Prawo Boże to trochę utopia. Dla przykładu, Pan Bóg mówi, żeby nie kłamać, a czasem kłamanie jest dobre i potrzebne. Pan Bóg mówi, żeby nie mieszkać razem przed ślubem, a czasem to jest dobre. I analogicznie: Pan Bóg mówi, żeby zawsze pomagać i służyć Babci, a czasem to nie jest dobre. To jest postawa niektórych z mojego rodzinnego domu - a przynajmniej tak ją jako dziecko odbierałam.

A mnie zależało na tym, żeby z Panem Bogiem żyć w przyjaźni. I próbowałam jakoś to pogodzić. Artykuły takie jak ten ks. Dziewieckiego znam (dziękuję za przypomnienie, dobrze jest wracać do dobrych rzeczy). Tylko że czytałam takie rzeczy jak ten artykuł, a potem w Kościele albo w domu słyszałam że Bóg chce, żeby "zawsze pomagać", "wszystkim służyć", a rodzina to potwierdzała. Babcia, kiedy jej się czegoś odmawiało, mówiła, że powinniśmy się bać Boga. Reszta rodziny puszczała to mimo uszu - bo oni trochę założyli, że to, czego Bóg chce to i tak utopia, i przyzwyczaili się do tego, że działają wbrew Bogu, pewnie trochę licząc na Boże Miłosierdzie. Ja nie chciałam przyjąć tego do wiadomości. Wierzyłam, że Bóg nie może chcieć czegoś, co jest złe. I jeśli nakazuje pomagać, to znaczy, że trzeba to robić. Nie chciałam uwierzyć, że Bóg faktycznie chce czegoś, co jest utopią, i czego przestrzeganie prowadzi do sytuacji absurdalnych - do tego, żebym pozwalała się krzywdzić. I nadal o tę wiarę walczę.

Ale kiedy idę do Kościoła i słyszę hasło "zawsze pomagaj", to wgniata mnie to w ziemię. To przecież potwierdza wersję mojej rodziny, w którą tak bardzo nie chcę wierzyć.

No i nie wiem jak to pogodzić. Przecież faktycznie słyszę z ambony słowa "zawsze pomagaj", "wszystkim służ", "czegokolwiek nie uczyniliście...".
Wiem do czego prowadzi praktykowanie tych słów rozumianych dosłownie, to mi mówi doświadczenie i zdrowy rozsądek. Na pewno nie prowadzi do dobra. Też mi to piszecie. Ale jednocześnie mówicie, że odmawianie pomocy nie jest wbrew Bogu. Jak to, skoro w Kościele właśnie słyszę, że pomagać mam zawsze i wszystkim?

Nie trzeba mi udowadniać, że odmawiając nie robię niczego złego.
Natomiast bardzo potrzebuję wiedzieć, czy odmawiając na pewno nie łamię Bożego Prawa. I jak to pogodzić z tym wezwaniem do służenia zawsze, wszystkim, i niezależnie od wdzięczności (bo bezinteresownie).

Nie wiem czy udało mi się jasno wytłumaczyć o co mi chodzi.
Proszę o wyrozumiałość, wiem, że dla wielu to może być problem teoretyczny. Zapewniam że dla mnie nie jest.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Monika (157.25.166.---)
Data:   2017-07-08 13:30

Przez chwilę po przeczytaniu Waszych odpowiedzi miałam w sercu więcej spokoju. A potem natknęłam się na takie słowa:

"Kochać to żyć dla innych, nie dla siebie. Kochać to bezinteresownie oddawać swoje życie."

"Żyję, aby służyć, aby dawać się Bogu i innym... – to taka piękna myśl i cudowne pragnienie, ale gdy zastanawiam się, dlaczego tak ciężko w praktyce każdego dnia je podejmować, odkrywam, że jest po prostu śmiertelnie ryzykowne. Gdy człowiek wejdzie w jakiś dzień z myślą: „jestem cały dla, jestem cały, żeby się dawać”, nie wie, kogo spotka, kto i jak będzie potrzebował, by czerpać z tego daru. "

I moje poczucie spokoju w sercu uciekło. Mam być cała, żeby dawać, nie zostawiając nic dla siebie. Tego ode mnie oczekuje Bóg. I z taką postawą, której oczekuje Bóg - gotowością dawania wszystkiego - spotykam tę starszą osobę, która z kolei chce wszystko wziąć.

Czuję się hipokrytką kiedy jej odmawiam. Kościół mówi, że mam swoje życie oddać bliźnim, a ja robię coś przeciwnego. Nie mogę mówić, że jestem wierna Bogu, skoro występuję przeciw temu, do czego On wzywa.

Ale naprawdę nie chcę wierzyć, nie wierzę w to, że On chce, żebym była wykorzystywana. Żeby ktoś mnie krzywdził. Tylko jak to pogodzić z tym wezwaniem do oddania wszystkiego?

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Ina (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2017-07-08 17:54

Ta pani uważa, że jej się należy Twoja pomoc. I chyba nawet nie zdaje sobie sprawy, że Tobie też należy się szacunek, odpoczynek i zwykła organizacja życia, nie tylko jej. Myślę, że nie chodziłabym do niej jakiś czas i nawet nie kontaktowałabym się. Bo przecież jest ona sprawna. W tym czasie odpocznij, najlepiej na wyjeździe. Przy okazji ona też może zrozumie, że Cię krzywdzi. Życzę dobrego odpoczynku.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-08 19:25

Moniko, napisałaś że znasz artykuł ks. Dziewieckiego ale czy potrudziłaś się, żeby sięgnąć do wskazanych tam odnośników w Piśmie Świętym?

"Odpowiedział im: "Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.
Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi." (Mk 7,6-7)

""Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście." (Mt 23,2-8)

To cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z tego artykułu. Moniko, czy nie widzisz w nich swojej przeszłości i tego przed czym usiłujesz się bronić?
Z rodziny pochodzenia czerpiemy wzorce, nawyki, ale w pewnym momencie osiągamy dojrzałość, która powinna nas skłaniać do samodzielności w myśleniu. Czy fakt, że babcia czy inne osoby z rodziny prezentowały skrzywiony, wybiórczy, wygodny dla nich obraz wiary ma Cię w tym fałszywym obrazie utrzymywać? Posłużyłaś się pewnymi ogólnikami wyrwanymi z kontekstu, które usłyszałaś z ambony. A czy tam nie było powiedziane np. zawsze pomagaj mądrze?
Dla unaocznienia mądrej pomocy podam Ci konkretny przykład z kościoła. Jedna ze wspólnot zakonnych prowadzi wsparcie rzeczowe i kuchnię dla ubogich. Jest jednak jeden warunek, przychodzący po tę pomoc muszą być trzeźwi i nie ma przebacz w tej kwestii. Czy postrzegasz to jako brak pomocy? Jest to mądra pomoc. Czy matka odmawiająca pieniędzy synowi narkomanowi czy alkoholikowi ulegając jego prośbom w delirce czy na głodzie narkotykowym nie daje pomocy? Te dwa przykłady mówią o miłości bliźniego po to, by wyciągnąć proszących z nałogu. Ty w pewnym stopniu przyczyniasz się do tego, że starsza osoba, której pomagasz, nie szanuje Cię, a więc nie okazuje Ci miłości, a chyba nie o to chodzi w pojmowaniu wiary.

Przyjmujemy różne funkcje w życiu, różny zakres obowiązków zależnie od stanu powołania. Inną pomoc okazują zakony służebne, inną grupy zawodowe, u których pomoc jest wpisana w zakres obowiązków, jeszcze inną osoby sobie bliskie gdzie ta pomoc wynika z realnych potrzeb i łączących więzi.

Zapoznaj się proszę z tym tekstem, który może Ci bardzo pomóc: (klik).


Moniko, a dla zdrowia duchowego - tak naucza Jezus Chrystus:
"W miłości nie ma lęku,
lecz doskonała miłość usuwa lęk,
ponieważ lęk kojarzy się z karą.
Ten zaś, kto się lęka,
nie wydoskonalił się w miłości" (1J 4,18)

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2017-07-08 19:25

"Ale kiedy idę do Kościoła i słyszę hasło "zawsze pomagaj", to wgniata mnie to w ziemię."

Następnym razem, gdy usłyszysz takie zdanie od kogokolwiek, dopytaj, co ten ktoś ma na myśli - zawsze, czyli kiedy? Zawsze gdy Cię ktoś poprosi? To bzdura - bo co jeśli ktoś Cię poprosi o pomoc w morderstwie? Też trzeba pomóc?
Zawsze, gdy ktoś naprawdę potrzebuje pomocy? Nie dasz rady pomóc wszystkim. Od zbawiania świata jest Bóg, nie Ty.
Zawsze, gdy tylko ktoś odwoła się do Pana Boga? To, że ktoś powie, że to bezbożne odmawiać mu pomocy, to jeszcze nie znaczy, że tak jest.

Pomagać warto wtedy gdy to ma sens i jest mądre oraz, gdy masz na to siłę i czas.

A jak ktoś Ci mówi "przyjedziesz i pomożesz" to możesz odpowiedzieć "nie przyjadę, bo nie mogę", nie wdając się w dyskusję, dlaczego nie możesz. Bo możesz nie móc z różnych przyczyn - na przykład takiej, że jesteś zmęczona i chcesz sobie poleżeć i poczytać. A gdy ktoś drąży - szczególnie przez telefon - to można odpowiedzieć "muszę kończyć" i odłożyć słuchawkę. Kilka takich akcji powinno pomóc.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: AsiaBB (---.play-internet.pl)
Data:   2017-07-08 22:38

Tak, zawsze trzeba pomagać innym, tak uczy Bóg. Jak odmówisz tej Pani parę razy zbierania tych truskawek, to jej bardzo pomożesz nie iść do piekła za wygodnickie wykorzystywanie innych ludzi. Inaczej mówiąc pomożesz jej stać się lepszym człowiekiem, bo dasz szansę, żeby coś zrozumiała. To jest prawdziwa pomoc, a nie ślepe spełnianie zachcianek.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: n (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2017-07-09 00:12

Moniko, Ty serio nie rozumiesz co do Ciebie piszemy? Trzeba pomagać zawsze z "głową", czyli mądrze. Nieraz brak pomocy, czyli brak działania, może być właśnie, według prawa Bożego, pomocą drugiemu człowiekowi (przykład niekupienia alkoholu alkoholikowi, nieopłacania za niego wszelkich opłat itd.). Ty koniecznie musisz zacząć ruszyć głową, bo póki co jesteś tą swoją głową w przeszłości w rodzinie, której postrzeganie Boga było fałszywe. Ten lęk, który czujesz, jest tego dowodem właśnie, dowodem na błądzenie myśli. Zacznij słuchać autentycznie Boga w Jego słowie w Duchu Bożym, a nie literalnie.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Estera (---.146.37.185.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-07-09 00:24

Monika, zastanów się, jak pomóc alkoholikowi: dając mu to, co chce, czy nie? Ta myśl jako pierwsza pojawiła się u mnie po przeczytaniu Twego posta. Ta osoba jest trochę jak alkoholik. Odmowa wyjdzie jej na dobre.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Monika (157.25.166.---)
Data:   2017-07-09 18:29

Dziękuję Wam!

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-10 19:34

Moniko, brak Ci konsekwencji. Tu dziękujesz tak jakbyś w końcu przyjęła to co jest słuszne w radach, a po 10 minutach ponownie roztrząsasz kwestię pomocy w sąsiednim wątku: (klik) i jesteś nadal pełna wątpliwości.
Odpowiem Ci w tym wątku bo temat wydaje się zbiorczy.
Mam nadzieję, że tą starszą osobą, której udzielasz pomocy w tym wątku, jest Twoja teściowa, bo jeżeli jest to kto inny, to nie wiem, gdzie jest w hierarchii potrzeb mąż, dziecko i ty sama, doba ma tylko 24 godziny.

"117. Po wtóre, relacje międzypokoleniowe w rodzinie uczą dojrzałych i szczerych relacji w życiu społecznym"

Jak widać z Twoich opisów to relacje rodzinne nie są ani szczere, ani dojrzałe. Tkwisz w jakimś moralnym impasie. Czujesz przymus, o który posądzasz Boga, ale Twoje intencje pomocy nie wynikają z miłości, tylko ze źle pojmowanej nauki Chrystusa. To doprowadza do wzajemnej niechęci, do konfliktu wewnętrznego u Ciebie i poczucia władzy teściowej. Sądzisz, że taki fałsz jest miły Bogu?

"Musi przyjść czas, kiedy dzieci zaczną odczytywać warunki życia i potrzeby rodziców. Nie tylko odczytywać, ale poprawnie reagować na nie."

Poprawnie reagować, czyli stosownie do aktualnej sytuacji i potrzeb.
Owszem, jak rodzice nie będą samowystarczalni, będą niedołężni, pomoc ze strony dzieci jest niezbędna. Póki co taka sytuacja w Twojej rodzinie nie występuje. Znaczniej zdrowiej i przyjemniej dla obu stron byłoby złożyć sobie wzajemnie weekendową wizytę. Jeżeli rodzina męża nadal będzie się powoływać na to, że grzeszycie, nie spędzając czasu według ich planów, to należy podczas takiej rozmowy przytoczyć (Rdz.2,24) (Mt.19,4-6) (Mk.10,6-9) i pozostawić do przemyślenia. Telefonicznie czy w rozmowie ustalić, że np. jedną sobotę jesteście w stanie przeznaczyć na pomoc w cięższych pracach i zrobić to bez utyskiwania, że jesteś wykorzystywana, jeżeli nie koliduje to z dobrem Twojej rodziny, masz na to siłę i czas. Jeżeli wystąpi sytuacja awaryjna np. choroba teściowej to wiadomo, że wtedy trzeba zweryfikować swoje plany.
Sytuacje jakie przedstawiasz w obu wątkach podsumowałabym słowami św. Pawła z Listu do Galatów ( 5,13-15):

"Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli"

Już się kąsacie, baczcie, byście się nie zjedli.

 Re: Czy odmawianie pomocy może być postawą chrześcijańską?
Autor: Barbara (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-07-22 14:40

Moniko. Po przeczytaniu Twojej wiadomości od razu przypomniałam sobie Przykazania miłości. Pierwsze jest o miłości Boga, a drugie: "Kochaj bliźniego jak siebie samego". A więc nie można kochać innych nie kochając siebie, tzn. nie dbając o siebie, swoje potrzeby (nie chodzi o egoizm, nadmierne potrzeby, ale o podstawy). Gdzie Twoje potrzeby? Twoje obowiązki względem siebie i Twojej najbliższej rodziny?
Przypomniała mi się jeszcze sytuacja w razie wypadku. Jest pożar. W domu jesteś ty i twoje dziecko. Kogo najpierw ratujesz? Zawsze pierwsze siebie. Jeśli nie zadbasz o swoje bezpieczeństwo - nie pomożesz też dziecku. Wnioski nasuwają się same.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: