Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2006-05-07 17:36
To powiem ci Bajko, że nie musisz. Nie musisz chodzić na czarno, nie musisz wstrzymać się od tańców, nie musisz płakać. Jesteś zadowolona z odpowiedzi? Takiej przecież oczekiwałaś. Nie, tańczenie nic nie zmieni w tej kwestii. W tej kwestii naprawdę sądzę, że nic nie zmieni. Skoro zadajesz takie pytanie, to nic nie zmieni. Kiedy umierali mi bliscy, ojciec, matka, siostra - po prostu do głowy mi nie przyszło, że mogłabym się dobrze bawić na jakiejś imprezie. Zazwyczaj, jeśli w sercu jest żałoba, chce się ją przeciągać, nie liczy się dni. Nie chodzi o rozpacz, bo chrześcijanin nie powinien rozpaczać, ale własnie serce zbyt boli, bo coś skończyło się już na zawsze. W Niebie będzie już wszystko inaczej. Boli serce, bo przychodzi tęsknota za tym, czego już nigdy nie będzie. Bo wspomina się piękne chwile. Albo wspomina się chwile, w których skrzywdziliśmy tego, kto odszedł. Myśli się wtedy, że można było kochać bardziej, lepiej - a teraz już jest za późno. To wszystko właśnie sprawia, że nam tak trudno śmiać się radośnie, bawić. Nikt nie może nakazać nam tego żalu, on przychodzi sam, jeśli się kocha. Jeśli tę osobę nosiło się w sercu.
Jeśli pytasz czy wolno, czy wystarczy "mieć tylko w sercu" to znaczy, że w sercu już dawno nie masz żałoby. Nie próbuj siebie oszukiwać, nie szukaj w braku przykazania usprawiedliwienia dla tego, czego w tobie nie ma. Ja nie chcę powiedzieć, że robisz coś zlego, że grzeszysz, skoro nie czujesz żałoby. Ale nie udawaj. Może nie zdążyłaś teścia pokochać, może nie miałaś okazji, może on chciał być daleko. To wiesz tylko ty i nam nie wolno tego oceniać. Po prostu nie masz go w sercu. W tej sytuacji noszenie czarnego stroju na pokaz nie ma sensu.
Ale jest właśnie ta druga sprawa, o której niektórzy wyżej napisali. Twój mąż. On na pewno przeżywa to inaczej. Jeśli mąż jest ci bliski, jeśli go kochasz, to dostosowujesz się do tradycji wlaśnie dla niego. Jeśli u niego w rodzinie jest taki zwyczaj przestrzegany, jeśli dla niego jest to ważne - powinnaś chodzić ubrana na czarno. Bo inaczej sprawisz mu dodatkową przykrość. I jeszcze przed rodziną będzie się musiał za ciebie tłumaczyć. A tym bardziej taniec. Pytasz w swoim imieniu, czy w imieniu męża? "Czy powinniśmy powstrzymać się od tańców?". Czy to jest również jego problem, czy tylko twój? Czy może ty szukasz naszej pomocy, żeby jego przekonać, że dobrze byłoby zatańczyć? To bardzo ważne. Jeśli on uważa że nie możecie tańczyć, to w ogóle nie ma o czym mówić. W tej sytuacji ty musisz się dostosować do niego, bo na tym polega miłość. Jeśli uważa że nie powinniście iść, to nie idźcie. Ale może on uważa inaczej, bo skoro to właśnie w jego rodzinie robi się w okresie żałoby wesele. to może jego rodzina nie widzi problemu. Na samo wesele - jeśli to nie jest problem dla męża - powinniście iść, ze względu na jego rodzinę. A tańczyć? Tylko wtedy, gdy on tego będzie chciał, i nie zachęcany sam poprosi. Jeden taniec, spokojny, rzeczywiście nic nie zmieni. Szaleństwo weselne na pewno zawsze będzie nie na miejscu. Ale wszystko trzeba dostosować do rodziny - tamtej rodziny, skoro i śmierć i wesele jest właśnie u nich. Nie wolno ci naciskać. Absolutnie żadnych nacisków. Teraz mąż może nie mieć nic przeciw temu, bo zrobi to na przykład dla ciebie, skoro widzi, że w tobie nie ma żalu. Ale kiedyś, kiedy coś się między wami zepsuje, jego bardzo mocnym argumentem będzie wlaśnie to: kiedy umarł mój ojciec, nawet nie umiałaś powstrzymać się od zabawy. Mnie bolało serce, a ty chciałaś tańczyć. To nie jest miłość. Już wtedy mnie nie kochałaś.
Weź to pod uwagę. Popatrz w jego serce i uszanuj jego uczucia.
|
|