logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie mam chłopaka.
Autor: Patrycja (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2014-11-21 19:54

Nie chcę, by wyglądało to, jak żałosna opowieść samotnej kobiety, użalanie się nad sobą. Jednak zauważyłam, że coś jest nie tak i dlatego, by przybliżyć całą sytuację, w jakiej się znajduję, muszę opisać to wszystko. Mam wiele problemów, ale te, z którymi walczę od lat to: masturbacja, brak wiary we własne możliwości, poczucie niższości, przeklinanie. Kilka razy zdarzyło mi się upić tak, że dosłownie zbierali mnie z podłogi. Źle czuję się we własnym ciele, czuję się brzydka, gruba i niepotrzebna. Jestem sama, nie mam chłopaka, a gdy coś się zaczyna, to ginie w mgnieniu oka. Za każdym razem "przegrywam" z inną kobietą. Mężczyźni wybierają moje koleżanki, znajome.. po prostu inne kobiety. Ostatni mężczyzna z jakim miałam do czynienia owinął mnie wokół palca, wykorzystał moją słabość - od lat skrycie go kochałam, następnie mnie samą... uległam. Potem poinformował (a tak naprawdę dowiedziałam się o tym z portalu społecznościowego), że ma żonę, a to co było między nami skwitował: chodziło tylko o seks. Niedawno dowiedziałam się, że spodziewają się dziecka. Kiedy spotykał się ze mną, ona była już w ciąży. Znów niepowodzenie, beznadziejność.. Mieszkam ze znajomymi, którzy na weekendy wracają do domów, a ja ze względu na dużą odległość w domu jestem max. 2 razy w miesiącu. Resztę czasu spędzam w pustym mieszkaniu, nikomu niepotrzebna...Mam rodziców, rodzeństwo, dziadków itd... ale jestem sama. Nie mam z kim porozmawiać. Nie mam nikogo... Moja przyjaciółka odwróciła się ode mnie, bo jej chłopak mnie nie polubił i kazał jej wybierać: albo on, albo ja - oczywiście wybrała jego. Przegrywam wszystko, niedługo przegram swoje życie. Znajomi mówią, że to dziwne, że ciągle jestem sama: przecież jesteś taka uśmiechnięta, wesoła, mądra, sympatyczna... jednak racji nie mają, skoro nikt mnie nie chce. Jestem studentką i - owszem spotykam się ze znajomymi, ale nie znam ich aż tak, nie ufam im na tyle, by komukolwiek powierzyć swoje sekrety i problemy. Wiele razy próbowałam się zmienić, spowiadałam się, chciałam być "lepszym człowiekiem". Jednak po spowiedzi nie czułam się oczyszczona, nie czułam łaski. Czułam się brudna od tych wszystkich grzechów - nadal tak się czuję. A najgorsze jest to, że od jakiegoś czasu zaczęłam mieć pretensje o taki stan rzeczy do samego Boga. Chodziłam do kościoła, jednak w czasie mszy myślałam o wszystkim, ale nie o tym, w jakim celu tam przyszłam. Kilka razy podczas kazania lub ogłoszeń zdarzyło mi się podśmiewać z księży - oni coś czytali, mówili, ogłaszali - a ja zaczynałam się śmiać - oczywiście "na ile to możliwe".. Ostatnio opuściłam niedzielną mszę i wstyd się przyznać, ale nie czuję żadnych wyrzutów sumienia. Pomyślałam, że jak znów mam tam iść i myśleć o wszystkim, ale nie o modlitwie, której i tak nikt nie wysłucha, to wolę siedzieć w domu. Wiem, że dzieje się ze mną coś złego, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Spowiedź nie pomogła, zawiodła już kilka razy.. Co powinnam robić?

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2014-11-25 06:09

Bede sie modlil, by Ci Pan Bog pomogl.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Mariusz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-11-25 09:04

Witaj :) Po pierwsze: nie panikuj i nie wątpij. Bóg kocha Cię przed grzechem, w grzechu a pogrzechu jeszcze mocniej, bo chce Twego powrotu. Brak poczucia łaski po spowiedzi dotyka wielu osób, które nie potrafią uwierzyć w przebaczenie. No bo ileż to można odpuszczać to samo? Przez lata ten sam grzech, no to juz chyba dość. A to nieprawda! My sami sobie nie przebaczamy, Bóg zawsze zapomina i daje nową szansę. I nie męczy Go nasze kolejne proszenie, ale cieszy. Po drugie: to, że teraz jesteś sama, to pewna wskazówka. Widać Pan Bóg przygotował dla Ciebie coś wyjątkowego, tylko nie jesteś gotowa tego przyjąć. Co to jest wie tylko On. A wszystkie cierpienia, osamotnienie, poczucie niższości - to wszystko Bóg odczuwał, też był odrzucony, wiele razy chcieli Go zabić. Mimo, że był wśród swoich. Nie mów przypadkowym osobom o swoich kłopotach, powiedz to Jezusowi, swoimi słowami, na modlitwie, Wykrzycz swój ból, żal, smutek, zniewolenie, pokusy, i proś o miłosierdzie. Koronka do Bożego Milosierdzia ma wielką moc. Powiedz, że nudzi Cie mMsza Święta, że nie czujesz obecności Boga, że... Wszystko, co masz w sercu. To pierwszy krok. Znajdź dobrego spowiednika, i nie zrażaj się, że nie czujesz lekkości po spowiedzi. Kiedys poczujesz się naprawde wolna, ale to długa droga, może trwać latami. Tylko nia idx konsekwentnie, mimo upadków wracaj. A jeszcze jedno: czy zawsze wszystko szczerze mówiłaś na spowiedzi? To wydaje się oczywiste, ale Bóg uzdrawia tylko to, co powiesz, co zataisz nie ma szansy na uzdrowienie, bo sama to blokujesz. Masz urazy do innych? Zlość na bliskich, "przyjaciół"? To też przeszkoda do wolności. Każdy zatrzymany żal nas blokuje, nie pozwala wyrwać się w objęcia Bożej Łaski. "Przyjaciół" piszę tak celowo bo prawdziwi w biedzie nie zawodzą. Pamiętaj, że Bóg kocha Cię zawsze, my tego nie pojmiemy bo mamy jakąś tam swoją wizję przebaczenia, całkiem inną od Bożej. Bo nasze drogi są inne. Poszukaj w sieci na you tube kazań o. Adama Szustaka, o przebaczeniu, o Bogu dziwaku - warto, naprawdę. On też tkwił w bagnie a mimo to Bóg dał mu wyjątkowy dar, o czym się dowiesz słuchając. Niech Cie Bóg prowadzi. Pozdrawiam.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: :Darek (---.play-internet.pl)
Data:   2014-11-25 15:39

Obym się mylił.. Według Mnie brak ci akceptacji Samej siebie. I przestań myśleć O samobjstwie. Bo morzesz przegrać
I niech zgadne po pierwsze "myslisz sobie że, nie ma zadnej nadziei juz dla ciebie" po drugie kometarze typu "Bóg cię kocha" (nawiasem mówiąc co jest prawdą) to cię zbytnio nie pocieszaja. Po trzecie samotność okropnie ci dokucza po czwarte Czujesz się nikomu nie potrzebna
Itd.
Chcesz ten stan rzeczy zmienic, zmienic swoje życie?
Po pierwsze zapomnij że coś Sama bez Boga zrobisz. Z Bogiem będziesz robić rzeczy niemożliwe
Po drugie Jeśli zaczniesz zmiany z Bogiem to dowiesz się co to jest piekło. Ale z Nim daje swoja głowę ze nie zginiesz i będziesz szczęśliwa
Jeśli nie mam racji zapomnij co napisałem.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Patrycja (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2014-11-25 20:09

Zawsze spowiadając się mówiłam wszystko. Kilka razy zapomniałam o jakimś grzechu, jednak nie było to z góry przeze mnie założone. Nie zatajałam ich celowo. Natomiast zawsze starałam się wyznać zapomniane wcześniej grzechy podczas kolejnej spowiedzi. Tłumaczyłam sobie swoją sytuację tak: przecież Bóg wybrał dla mnie drogę. Każdego z nas dotyka szczęście, a i cierpienie niestety nikogo nie ominie. Jednak czy nie jest go zbyt wiele? Czasem zastanawiam się, czy kiedykolwiek się to zakończy... To zwyczajnie boli. Łzy same cisną się do oczu. Jeszcze bardziej, gdy porównam swoje życie do życia innych osób. Zawsze lubiłam przebywać z ludźmi, rozmawiać i spotykać się z nimi. A teraz nie mam z kim porozmawiać - stąd wpis na tym forum. Idąc ulicą czuję, że każdy mnie obserwuje i ciągle ocenia. Wyśmieje, skrytykuje. Dlatego ciągle spuszczam głowę i chcę wtopić się w tłum. Chyba zaczęłam bać się ludzi i ich spojrzeń.. A tego nie chcę, bo kocham ludzi...mimo, że to oni sprawili mi tyle bólu.
Z całego serca dziękuję za modlitwę, dobre słowo i za pomoc. Kazania i konferencje znalazłam - na pewno skorzystam. Jeszcze raz bardzo dziękuję.

P.S.: Znaleźć "dobrego spowiednika"? Ale jak? Myślałam o wizycie na plebani i zwykłej rozmowie z jakimkolwiek księdzem, by powiedzieć mu co jest ze mną nie tak. A potem poprosić o spowiedź. Ale nie wiem, czy taka rozmowa jest możliwa i czy ksiądz, którego nie znam (nie mieszkam w rodzinnym mieście) będzie w stanie mi pomóc. I czy w ogóle będzie chciał. Bo nie ukrywam - zależy mi na spowiedniku, który okaże zainteresowanie, może nawet "porozmawia ze mną w konfesjonale" i nie da za pokutę kolejnego dziesiątka różańca.
Pozdrawiam.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Mariusz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-11-26 08:26

Są duszpasterstwa akademickie, może tam poszukaj wsparcia. A czasem nawet dobrze dostać w konfesjonale trochę cierpkich słów, bo potrzeba wstrząsu, by coś zacząć zmieniać. Oczywiście nie zrozum mnie źle, nie chodzi o to, że ksiądz powinien nas zwyzywać czy coś. Ale takie głaskanie po główce też nie zawsze jest dobre. Z moich doświadczeń właśnie taka dość cierpka wypowiedź księdza otworzyła mi oczy na to, co inni zagłaskiwali. Iść na plebanie możesz, ale to dość trudno w jednej rozmowie znaleźć dobrego kapłana. Najlepiej poszukać takiego, który np. opiekuje się jakąś grupa wsparcia, czy wspólnotą, może lokalny RCS? Dobrze mieć swojego stałego spowiednika, który nas lepiej pozna i wie, czy grzech wynika z takich czy innych okoliczności. Bo jeden grzech może mieć wiele przyczyn i inaczej być klasyfikowany, w sensie np. w nałogu inaczej się ocenia palenie papierosa a inaczej, gdy ktoś to robi dla zabawy albo szpanu. Ale to wszystko musi wyjaśnic spowiednik. Problemy z nieczystością, o których wspomniałaś, maja swe głebokie korzenie w relacjach z rodziną, np. brak ojca, zaniedbanie z jego strony, poczucie odrzucenia, brak czasu dla dziecka... Wiele tego jest. Masturbacja to skutek i forma rozładowania napięcia. Pozwalam sobie o tym napisać, bo sama o tym wspomniałaś. Czujesz spojrzenia ludzi na sobie? To właśnie skutek grzechu, poczucie bycia gorszą, tą zła, która grzeszy i nie chce zmiany na lepsze. Diabeł ma takie szkiełka i teraz może w Twe piękne oczęta włożył takie czarne szkiełko - i wszystko widzisz zatrute. Ale jest Ktoś, kto przywraca wzrok.Pewnie, ostro to robi, bo nakłada błoto ze śliny i gliny, ale skutecznie pomaga. Jesteś gotowa na podjęcie walki? Poczytaj o RCS, wspólnocie ludzi chcących żyć i kochać inaczej niż świat to mówi. Dla wielu dziwaków, dla mnie wzorów przyszłych rodziców. A w wolnym czasie poczytaj np. John i Stasi Eldredge "Urzekająca" To katoliccy psychologowie, pomogą Ci może zrozumieć, dlaczego tak a nie inaczej wygląda to wszystko. Sam sięgnąłem po książkę pana Eldredga i warto było, ale tą dla mężczyzn napisaną, "Dzikie serce". Cóz więcej mogę dodać, niech Bóg ma Cie w opiece, nie bój się oddać Mu swego serca, tego połamanego, poplamionego, potłuczonego, On uwielbia takie naprawy. Tylko poproś i przygotuj sie na dluga drogę, ale zobaczysz, za miesiąc, dwa, rok, że warto było. Swiat nam mówi zyj, uzywaj, kupuj, baw się, a to wszystko to tylko takie zagłuszacze, gdy wracamy do pustych mieszkań łzy lecą same po policzku, bo bylo fajnie, a jest znów pustka. Z Bogiem nigdy nie jesteśmy samotni i nawet drobne rzeczy cieszą. Pozdrawiam Cie serdecznie, z Bogiem! I pamiętaj, jesteś wyjątkowa, nie porównuj się do innych bo nie na świecie drugiego takiego skarbu dla Boga jakim Ty jesteś.

Spowiednik w konfesjonale to tylko pośrednik. Wiele razy miałem takie wrażenie i odczucie, bo w słowach kapłana usłyszałem, że Bóg odpowiada na moje pytania, te, które mu zadałem np. podczas wieczornej modlitwy kilka dni wcześniej. Skąd miałby o tym ksiądz wiedzieć? A jednak takie słowa do mnie skierował, że od razu wiedziałem, że to tylko pośrednik w łasce. W to trzeba uwierzyć, a nie patrzeć na osobę księdza, bo on tez grzeszny, ale cała tajemnica lezy w naszej wierze. I nie zgadzam się, że wszystko w naszych rękach. Bo to droga do przegrania życia. Nasze ręce mają nam pomagać, ale najważniejszy jest Bóg, a wtedy On tak nas pokieruje, że zaczną się dziać w naszym zyciu przypadki. Przypadek to takie coś, co Bóg organizuje w naszym zyciu, abyśmy nie domyslali się, że to On. To przypadek. Nie ma przypadków, wszystko jest po coś, walka, ból, cierpienie jest po coś. By szlifować diament trzeba czasu i cierpliwości, a dla Boga taki diament to my. Dlatego nami czasem potrząsa jak świnką - skarbonką, by wydobyć z dna naszego serca to, co najlepsze. Bo w sercu wszystko się dzieje. Serce ludzkie podobne do przepaści jak pisze św. Paweł. Skieruj swe serce ku Bogu, a doświadczysz przypadku za przypadkiem, czego Ci życzę i nie rozliczam z tego zła, które zrobiłaś. Bo nie jestem od tego, by Ci wytykać po co to było, dlaczego... Wiesz sama, że to nie było dobre, tylko wyciągnij wnioski. Czeka Cie trudna droga, ale idź, chociaż zaraz zaczną się wątpliwości, szatan nie odpuści łatwo, teraz jest cicho bo ma dostęp do Ciebie. Z Bogiem.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Staszek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-11-26 12:19

Weź się w garść i narzuć ostry reżim - inaczej będzie coraz gorzej. Spróbujmy wrócić do tego co napisałaś (o ile nie koloryzujesz), ale w innej kolejności
- uległaś i uprawiałaś seks z kolegą... bardzo Ci się podobał od dawna, a piszesz że potem Cie rzucił, bo ma żonę. Jaka to znajomość od lat, jeśli nie wiesz o facecie że jest żonaty? Nie dziw się że Cie wykorzystał i rzucił. Takie informacje się rozchodzą i to szybko. Będziesz miała więcej chętnych.
- brak wiary we własne możliwości ... Studiujesz - więc kiedyś postanowiłaś podjąć studia i to Ci się udało. W totka nie możesz wygrać? Zrób sobie spis na kartce tego co Ci się udało w życiu.
- wulgaryzmy ... Odrzucają każdego normalnego faceta. Będzie mu się kojarzyło jak najgorzej. I wcale nie dodajesz sobie tym "zdecydowania".
- upiłaś się do nieprzytomności... Rób tak dalej i nie dziw się że facet nie zobaczy w Tobie kandydatki na jego narzeczoną. Czy upicie dało Ci szczęście? Zapomniałaś na kilka godzin, a środowisko pamięta przez lat kilka.
- masturbacja ... jak się przyzwyczaisz, to po co Ci facet?
- jesteś gruba... jesteś taką jaką jesteś. Znam wiele grubszych dziewczyn, które są wspaniałymi kumplami i nie tylko! Bo to jaką jesteś zależy nie tylko od wyglądu, ale od tego jak pracujesz nad sobą i co masz w rozumie. Czy Ty wiesz jakie problemy mają śliczne, zgrabne dziewczyny? Wielu facetów woli te mniej urodziwe ale takie które są "kandydatkami" na żonę, czyli: wierzące, nie naiwnie wierzące każdemu facetowi. (faceci w większości chcą jednego, tak już są skonstruowani), nie upijające się, myślące, zaradne i nie polegające na mężczyźnie swojego życia w 100%.

Co robić? ZMIEŃ diametralnie swoje "JA". Potrwa wiele miesięcy zanim spostrzegą to znajomi. Ale to być może jedna z szans. Idź do kościoła na mszę na której będzie niewiele osób. Usiądź i przemyśl jak masz postępować aby pozostawać w zgodzie z przykazaniami. Próbowałaś dotrzeć do Duszpasterstwa Akademickiego? Spróbuj. I nie myśl, że "młodość mija a ja niczyja". Wszystko w Twoich rękach, a nie w rękach koleżanki, kolegi czy nawet spowiednika.
Daj Panu Bogu szansę aby CI pomógł.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-11-26 16:27

Jeśli Twoja przyjaciółka odwróciła się od Ciebie, bo ma chłopaka, to nie była Twoją przyjaciółką. Poznałaś ją po prostu. Piszesz, że studiujesz, więc masz jakichś znajomych, spróbuj nawiązać z nimi jakieś relacje. Nie musisz im się od razu zwierzać. Możesz zapisać się też do jakiejś grupy, może tam poznasz dobrych ludzi. Jeśli chodzi o Spowiedź, to polecam Ci zakonników, z nimi można porozmawiać. Aby trafić na dobrego dla siebie, będziesz musiała pewnie najpierw trochę poszukać.
Co do Twojego rozczarowania mężczyzną, którego kochałaś, to najpierw trzeba dobrze kogoś poznać i nie ulegać komuś, jak to zrobiłaś. On Cię wykorzystał i oszukał, mając żonę, a teraz Ty cierpisz. Dlatego nie popełniaj kolejny raz takich błędów. Z reguły facetom chodzi tylko o jedno. Powinnaś popracować nad swoim poczuciem własnej wartości, szacunkiem do siebie samej, tak aby nie nawiązywać złych relacji.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Patrycja (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2014-11-26 20:15

Serdeczne dzięki za porady. Przyznam, że o RCS, Duszpasterstwie Akademickim nie pomyślałam. Rzeczywiście tam mogę znaleźć odpowiednią osobę.

Chciałabym jeszcze sprostować:
Mężczyznę znam od dawna. Na początku było to tylko zwykłe koleżeństwo. I na tym poprzestało na kilka lat, ponieważ wyprowadziłam się na wieś i nie spotykaliśmy się zbyt często. Właściwie przez ok 3 lata znajomość nasza polegała na wymianie kilku sms, czy wiadomości na portalach. Po tym czasie zaczęliśmy razem pracować. Mamy wspólne hobby, co spowodowało, że spotykaliśmy się bardzo często. I wtedy to uczucie rosło. Następnie znów przerwa, ponieważ zakończyliśmy współpracę. Potem rozpoczęłam studia i tu znów polegaliśmy na wiadomościach. Nie pytałam o jego stan cywilny, po prostu z nim "rozmawiałam" i spotykałam się, gdy wracałam do domu.

A jeśli chodzi o upijanie się? Wiele razy, jednak raz było to do takiego stopnia, że wstydzę się o tym nawet myśleć. A dlaczego? Spowodowane tym, co napisałam w pierwszym poście. To było kilka dni po tym, jak dowiedziałam się, że mężczyzna, którego kocham ma żonę. I myślę, że spowodowane wszystkimi cierpieniami. Można powiedzieć, że mnie to przerosło, jakby było tego za dużo (kilka miesięcy przed odnowieniem znajomości z mężczyzną, który mnie wykorzystał, dowiedziałam się, że inny chłopak, z którym się spotykałam wcześniej spodziewa się dziecka. Znów podobna sytuacja. Spotykał się ze mną, a zdradził z inną kobietą. Dopóki ona nie powiedziała mu, że będą mieli dziecko nic się między mną a nim nie zmieniło. Nic mi nie powiedział, nie dał po sobie poznać. Mógł mnie przecież zostawić jednak wolał okłamywać). Myślę, że to było przyczyną. To nie było tak, że usiadłam i powiedziałam sobie: "za wszelkie zło jakie mnie spotkało: piję do nieprzytomności!". Nie. Po prostu poszłam na grilla, ognisko i w pewnym momencie straciłam kontrolę. Każdy ma swój rozum i każdy zapewne wie, że alkohol problemów nie rozwiąże, wręcz przeciwnie. I ja o tym wiedziałam wtedy i wiem teraz. Ale wydaje mi się, że wtedy czułam taką odrazę do samej siebie, nie szanowałam siebie: "bo skoro inni mnie nie szanują, to coś ze mną musi być nie tak, ludzie zapewne mieli ku temu powody". I stało się...
Mój wygląd? Od lat rodzina mnie wyśmiewa. Tak, rodzina: dziadkowie, kuzyn(k)i, wujkowie oraz rówieśnicy ze szkoły. Od kilku dobrych lat... Zawsze byłam niejadkiem, jednak w okresie dojrzewania przytyłam. Byłabym w stanie ich zrozumieć, gdybym ciągle objadała się tłustym jedzeniem, bądź słodyczami.. Wtedy pewnie nie miałabym do nich o to pretensji. Jednak tak nie robię. Nie wiem, być może to przez nieregularne posiłki, nie wiem. Nie chcę robić z tego forum dietetycznego, jednak to moje ciało i dbam o nie, staram się żyć zdrowo, ćwiczę. Ale czym kilkunastoletnia dziewczyna, która dorasta "zasłużyła" sobie na takie cierpienie (wtedy: w wieku 11 czy 12 lat, może być to na prawdę bardzo przykre i powodować, że dziecko płacze po nocach i nie chce chodzić do szkoły)? Chodzi o to, jak taka błaha sprawa wpływa na to jak inni mnie postrzegają. Czy gdybym była chuda, byłabym lepsza? Na to wychodzi. Śmieją się ze mnie, przez co zapewne chcą wpłynąć na mnie, bym się zmieniła. Jednak... czy nie powinno być tak, że rodzina powinna nas kochać bez względu na wszystko? Gruby, chudy, wykształcony, czy nie wykształcony, pracujący, czy bezrobotny... Tego nauczyli mnie rodzice. W wielu sytuacjach to okazywali. Jednak i oni zaczęli dostrzegać, że nie chce spotykać się z resztą rodziny, co też jest grzechem. Nie chce odwiedzać najbliższych, ponieważ wiem jak takie spotkanie się zakończy.. Owszem trzeba wybaczać, jednak ja wybaczam, a oni znów mnie ranią i doprowadzają do łez. Mam do nich ogromny żal.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2014-11-27 02:57

"A w wolnym czasie poczytaj np. John i Stasi Eldredge "Urzekająca" To katoliccy psychologowie, pomogą Ci może zrozumieć, dlaczego tak a nie inaczej wygląda to wszystko. Sam sięgnąłem po książkę pana Eldredga i warto było, ale tą dla mężczyzn napisaną, "Dzikie serce"."

Sprostowanie. John i Stasi Eldredge nie są ani katolikami, ani psychologami. Pani Eldredge skończyła socjologię. Jej mąż jest dyplomowanym doradcą (ang. counselor) po studiach drugiego stopnia, autorem licznych publikacji, założycielem stowarzyszenia Ransomed Heart Ministries.
(Zapoznałam się z fragmentami książki "Urzekająca" i notami od wydawcy. Do mnie zupełnie nie przemówiły. Odebrałam je jako próbę wmówienia mi, że koniecznie powinnam odkryć w sobie coś, czego we mnie nie ma, a bez czego nie mogę być prawdziwą kobietą. ;)) )

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Ziuta (---.home1.cgocable.net)
Data:   2014-11-27 04:43

Czym jest piekno? Czy pani opisana w poniszym artykule jest wedlug ciebie piekna. Nawet jak nie znasz angielskiego zorientujesz sie o co chodzi w artykule. Zacznij od siebie. Od zmiany myslenia.

http://www.dailymail.co.uk/femail/article-2199290/My-kids-love-having-worlds-shortest-mom-The-half-body-mother-5ft-11ins-boyfriend-defied-doctors-warnings-healthy-children.html

A to czy masz czy nie masz chlopaka to naprawde najmniejszy problem i w tym temacie polecam posluchac:

Młodość mija, a ja niczyja" (1) - Adam Szustak OP
https://www.youtube.com/watch?v=IvpyRJhaeWs

Młodość mija, a ja niczyja" (2) - Adam Szustak OP
https://www.youtube.com/watch?v=azM_1GBd0KA

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Mariusz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-11-27 08:15

Też cos sprostuję: nie spotykałaś mężczyzn, tylko chłopców z zarostem. Bo mężczyzna wybiera raz i jest temu wierny, a chłopczyk szuka kolejnych wrażeń, bawi się, a jak musi się zdecydować i wybrać, to ucieka. Jak dziecko. Dlatego cierpisz, bo oddałaś ważną część siebie komus, kto na to nie zasłużył. A to, co teraz czujesz, to tylko konsekwencje grzechu. Bo Bóg zapomina, ale skutki sa nadal odczuwane i widoczne. To nie działa jak automat. No czasem działa, raz dwa ostre cięcie i jest zmiana, ale w wielu przypadkach jesteśmy mocno rzucani i doświadczani, by w końcu zrozumieć, że tylko Bóg da nam szczęście. Jego też to boli, ale jako pedagog musi to robić. Jak chirurg najpierw musi otworzyć ranę, potem oczyścic a na końcu zaszyć. Jak zaszyje bez oczyszczenia, to tylko będzie wieksza choroba. Dlatego najpierw musisz to wszystko przerobić, znów przejść przez ból, smutek, odrzucenie, ale z Jezusem, który to uzdrawiając przywróci Ci nowe spojrzenie na siebie, nowe serce i nowe oczy. To zły mówi Ci jestes gruba, zobacz, śmieją się, to Twoi wrogowie, nie ufaj im, zostaw ich... itd. A prawda jest inna. Tylko trzeba zmienic film na Boże nadawanie. Musisz się przestroić, mówiąc po radiowemu, ze stacji zło na stację prawda i dobro.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: link (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2014-11-27 09:59

Sorry, ale nie widzę jakichś wielkich problemów, powodów do narzekania, że cierpienia za wiele. Za bardzo się koncentrujesz na sobie. Myślisz, że ci, co idą ulicą nie mają o czym innym myśleć niż Ty? Daj spokój.
Zacznij wierzyć w Boga na poważnie: niedzielna msza, regularna spowiedź, koniec z seksem póki nie jesteś mężatką i upijaniem się.

Czy na pewno John i Stasi Eldredge są katolikami i psychologami? O Stasi przeczytałam, że skończyła socjologię, a John doradztwo.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: pomidorek (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2014-11-27 13:50

Postaraj się być szczęśliwa z tym co masz. Wydaje mi się że za bardzo skupiasz się na mankamentach. Czasem daje się nawet z jakiegoś defektu zrobić atut. Postaraj się być piękną kobietą. Piękno jest we wnętrzu. Jest chyba harmonią wewnętrzną. Można ją mieć będąc w komunii z Bogiem pr:)przez modlitwę sakramenty święte.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-11-27 17:07

Wydaje mi się, że brak akceptacji ze strony rodziny, rówieśników spowodował u Ciebie szukanie miłości u nieodpowiednich mężczyzn lub chłopców, jak to ktoś określił. Możesz nawet tego nie widzieć, że coś z nimi jest nie tak, że cię oszukują. Ten pan powinien Ci powiedzieć, że ma żonę, ale widocznie chciał osiągnąć swój cel i dlatego ukrywał prawdę. I osiągnął swój cel. Jeśli spotkasz nowego faceta, to pytaj o jego stan cywilny i nie wchodź z nim w bliskie relacje, bez poznania go, jego uczuć względem ciebie. Myślę, że to Ty powinnaś najpierw zacząć szanować samą siebie, tak by inni Cię szanowali. Twoje problemy wynikają z tego, jak Cię postrzega rodzina. Nie musisz ich odwiedzać, jeśli się z Ciebie śmieją i to nie jest żaden grzech. Przynajmniej oni nie popełnią kolejnego grzechu. :) Musisz nauczyć się akceptować siebie samą i zachować dystans do tego, co mówią i myślą o Tobie inni.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2014-11-27 18:31

Zaraz, zaraz... 2 razy w miesiącu to średnio co drugi weekend, czyli jeździsz do domu tylko nieco rzadziej niż znajomi. To się nazywa wyolbrzymianie. Jeśli z innymi problemami masz tak samo, to Twoje samopoczucie nie dziwi, niemniej czas zacząć patrzeć na życie realnie. Nie musisz np. siedzieć w weekendy sama w domu, możesz sama organizować sobie czas: kino, wystawy, wyjście do kawiarni, spacer czy co tam lubisz.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Vanillia (---.play-internet.pl)
Data:   2014-11-27 19:47

O ranach: https://www.youtube.com/watch?v=l-UXUE3MGzQ

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Patrycja (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2014-11-28 22:00

Kazań o. Adama Szustaka już wysłuchałam, przynajmniej tych, które mi poleciliście. Dziękuję. Postanowiłam jeszcze trochę obejrzeć konferencji. Stwierdziłam jednak, że muszę jeszcze ze Spowiedzią poczekać, a to dlatego, że chcę się do niej na prawdę dobrze przygotować. Nie chcę podejść do tego tak, jak to robiłam każdego miesiąca. Chcę jakiejś zmiany, dlatego może rzeczywiście powinnam na to popatrzeć z troszkę innej perspektywy. Nie poddam się - tego jestem pewna.

P.S.: "2 razy w miesiącu to średnio co drugi weekend, czyli jeździsz do domu tylko nieco rzadziej niż znajomi. To się nazywa wyolbrzymianie." Napisałam, że jestem w domu max, 2 razy w miesięcy - tak bywa, ale są miesiące bez wyjazdu do domu. Tak, jak ten.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: pomidorek (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2014-11-28 22:34

Czekanie ze Spowiedzią z nawróceniem to chyba niezbyt rozsądne. Wszystko co dobre trzeba zaczynać od Spowiedzi. Z łaską Bożą można coś zrobić. Na własną rękę o wiele mniej i słabiej.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: link (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2014-11-29 11:03

Jeśli chodziłaś do spowiedzi w miarę regularnie (a nie 10 lat przerwy), to jeden dzień przygotowania starczy. Inaczej będzie grzebanie się w sobie albo rozwadnianie sprawy.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Magdalena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-11-30 20:42

Zachowywalam sie kiedys bardzo podobnie do Ciebie wiec rozumiem jak sie czujesz. Po spowiedzi podejzewam ze nie czujesz oczyszczenia bo dalej zamierzasz trwac w grzechu ja dopiero zrozumialam jak poszlam do spowiedzi 3 miesiace temu z takim calkowitym zamiarem zycia bez grzechu ciezkiego i dopiero wtedy poczulam sie oczyszczona. Ponad dwa lata temu Bog uzdrowil mnie z nalogu picia i substancji odurzajacych a niedawno udalo mi sie uwolnic z nieczystosci i palenia papierosow.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: Patrycja (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2014-11-30 22:26

Czyli wiesz jak się czuję, bo czułaś podobnie... Długo zbierałaś siły na Spowiedź? Celowo użyłam tego stwierdzenia, ponieważ mam w sobie taki dziwny lęk przed Spowiedzią. Nie do końca wiem czemu. Boję się... tylko dlaczego, skoro wiem, że Bóg jest Miłosierny i Łaskawy? Skoro uświadomiłam sobie, że mam problem, który chcę rozwiązać i nigdy do tego nie powracać. Boję się Spowiedzi.

 Re: Nie mam chłopaka.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2014-12-01 00:51

Rozumiem lęk przed spowiedzią i tak dalej, ale z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że im dłużej się człowiek przygotowuje do spowiedzi, tym bardziej się to wszystko rozmywa. Tu trzeba szybkiej, męskiej decyzji - wparować do kościoła, podejść do konfesjonału i zacząć z grubej rury.

Jak się pokłócisz z kimś bardzo, bardzo bliskim, to też tak się zbierasz żeby go przeprosić, namyślasz się i boisz, czy może jak tylko ochłoniesz i zorientujesz się, ze go zraniłaś, to lecisz przepraszać?
Bo ja, jak zranię kogoś, kogo kocham, to zasnąć nie mogę dopóki nie przeproszę.

A przecież Pana Boga powinniśmy kochać najbardziej.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: