Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2016-06-25 09:31
"Nie mam pojęcia czy jego żona wie o naszych "spotkaniach"
- a dlaczego go o to nie spytałaś? Jeśli z kimś się spotykasz, to jest ważne, czy ktoś o te spotkania nie ma pretensji. Co na to żona? - to jedno z pierwszych pytań jakie powinnaś zadać, jeśli jesteś w tych spotkaniach uczciwa. Jego czas (oprócz serca i innych spraw) należy do żony i dzieci. Kradniesz ten czas jego żonie. Musi Cię interesować co ona o tym myśli.
Czy on nie pracuje, skoro ma dla Ciebie czas wtedy, kiedy jego żona pracuje? I czy wszystkie wasze grille, wycieczki, rower itd. są z synem? Bo jeśli spotykacie się także sami, to co wtedy robi 10-letni syn?
"znajomy rodziców".
Naprawdę znajomy rodziców? To dlaczego na tego grilla i wycieczki nie przychodzą Twoi rodzice? Bo to Twój znajomy a nie rodziców, a oni go znają jedynie przez ciebie, prawda? Ile razy ich zapraszał? Czy Twoi rodzice bywają u niego i u jego żony?
I na dodatek nie podoba im się wasza zażyłość. Stań w prawdzie. Nie zmyślaj przed sobą.
"ale czy nie mamy szans jako tylko "znajomi"? (...) chodzi mi tu o coś bardziej lepszego niż znajomego- człowiek na którego mogę liczyć i zawsze o wszystkim porozmawiać itp"
Gdyby nie był żonaty, to mielibyście szansę. Bywają małżeństwa z 30-letnią różnicą wieku, sama takie znam. Dlatego uważam, że nie są na miejscu komentarze o podstarzałym facecie, bo nie o to chodzi, że jest dla Ciebie za stary. To byłby Twój wybór. Spotkania są złe nie dlatego, że on jest stary. Tu chodzi o to, ze on ma żonę. Zrozum to wreszcie. To nie Ty masz na niego zawsze liczyć. To nie Twoim powiernikiem ma być. On już wybrał sobie kobietę, która może na niego liczyć i która ma prawo do jego czasu, serca, pomocy, słuchania, obecności. Nie może być dla Ciebie bo jest już zajęty. Weszłaś na cudze podwórko bo Tobie się tam podoba, bo Ty chcesz tam być. Ale to nie jest jego prywatne podwórko tylko jego i żony. Weszłaś w cudze małżeństwo.
"Nie mam pojęcia czy jego żona wie o naszych "spotkaniach", ale raczej to by się długo nie utrzymało przed nią w tajemnicy, być może on jej o wszystkim mówi".
Może i żona już wie, o jednym czy drugim grillu. A jesteś pewna, że nie ma o to w domu awantury? A może ona ma tego już dość? A może on niejedno "zawalił", bo się skupił na Tobie, zamiast półkę przybić? Ale może też być jeszcze inaczej: że żona już nie ma do tego sił, bo ją zdradza na prawo i lewo, i już przestała mu robić wymówki, bo NIE MOŻE już na niego liczyć? Gdybyś była przyjacielem domu, a nie tego pana, gdyby Twoi rodzice byli ich dobrymi znajomymi, jak to zasugerowałaś, to wiedziałabyś o takich rzeczach. Ale Tobie pasuje nic nie wiedzieć, bo jego zona Cię nie interesuje. Ona dla Ciebie nie istnieje. A może jeszcze wysłuchujesz zwierzeń, jak to żona go ceni, nie kocha?
Napisałaś "facet z trudną przeszłością i doświadczeniami", a to można różnie rozumieć.
Dobrze, że szukasz "swojego mężczyzny". To jest normalne, Kobieta potrzebuje komplementów, potrzebuje mieć rycerza do pomocy, na którego może liczyć. Ale problem w tym, że to jest już cudzy rycerz. Już zajęty. Nie kradnij. Nie okradaj żony i dzieci z ich mężczyzny. Szukaj własnego. Ten pan ma swoją uwagę skupić nie na tobie, ale na własnej rodzinie. Jeśli pozwalasz, żeby Ciebie adorował, to albo jesteś głupim dzieciakiem (a w tym wieku to grzech), albo jesteś gotowa zająć nie tylko podwórko, ale także łóżko jego żony. A to też grzech. Wszystko prowadzi do tego. Przy coraz większej zażyłości i coraz częstszych spotkaniach, przy coraz intymniejszych rozmowach - przyjdzie chwila, gdy wystarczy jeden niekontrolowany gest - i w tym łóżku się znajdziesz. I nie mów mi wtedy, że nie wiedziałaś jak to się skończy. Doskonale wiesz.
Ale jak już napisała "B", grzech zaczyna się dużo wcześniej, a nie dopiero w łóżku. Ty ten grzech lekceważysz. Nie zauważyłaś? Przy tym grillu siedzi z wami szatan i bardzo się cieszy.
"w kościele pogłębiamy wspólnie naszą wiarę i miłość".
On ma to robić wspólnie z żoną i dziećmi, a nie z Tobą. Skoro robi to z Tobą, to w pogłębianie wiary nie do końca wierzę, ale w pogłębianie miłości - jak najbardziej. Tyle, że w kościele nie o tę miłość chodzi.
"jeśli trzeba będzie to ograniczę nasze kontakty do minimum"
Ogranicz. A tym minimum niech będą jedynie spotkania w kościele. Dopóki się nie odkochasz. I nie: "jeśli trzeba będzie". Już trzeba. Natychmiast. Zauważ: rzadko tak bywa w wątkach, ale tym razem NIKT nie ma tutaj innego zdania. Wszyscy widzimy co się dzieje. Z wyjątkiem Ciebie.
No to jak? Pisałaś o nim dwa lata temu?
|
|