logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Byrski, ks. Andrzej Adamski
Gotowość na najwyższą ofiarę
Różaniec
 


– Czy to świadczy o jakimś problemie, który narastał?
 
– Prawdopodobnie na tę sytuację nakłada się jeszcze element ekonomiczny i społeczny. To widać np. w działalności o. Żelazka, który pomagał ludziom, głównie niedotykalnym, wśród których pracował, podnieść się z całkowitej nędzy. Nie dał im tego za darmo, oni zrobili to własnymi rękami, ale on ich natchnął wiarą, że mogą sami o siebie zadbać. I dla nas, odwiedzających jego ośrodek, to była bieda. Ale z punktu widzenia tych, którzy nie mają absolutnie nic, którzy wybierają ze zlewu na dworcu ziarenka ryżu wyplute przez kogoś i zjadają – to są dobrze sytuowani ludzie. Dlatego przypuszczam, że być może uruchomiono w tej sytuacji taki podły mechanizm: zobaczcie, wy nie macie nic, a im jest tak dobrze! Trzeba tu dodać jeszcze, że w wielu środowiskach wiejskich niedotykalnym nie wolno np. nosić zegarka i chodzić w butach. Zdarzało się i zapewne zdarza, że osoby, które pod wpływem pobytu w mieście nie przestrzegają tego typu reguł są siłą zmuszane do konformizmu a w wypadku uporu ich życie może być w niebezpieczeństwie. Ponieważ chrześcijaństwo ośmiela w tym względzie niedotykalnych, to się oczywiście naraża. Chodzi tu jednak nie tyle o chrześcijaństwo jako takie a o aspiracje samych niedotykalnych. Gandhi także był za podobną działalność ostro krytykowany.
 
– To by się zgadzało, bo doniesienia mówią też o zniszczeniach materialnych: paleniu kościołów, budynków…
 
– Mechanizm pogromu jest wszędzie bardzo podobny i prawdopodobnie zadziałało to właśnie w ten sposób, a ofiarami padają sąsiedzi – ludzie, z którymi żyło się na co dzień.
Przypomina mi się takie wydarzenie: kiedy o. Żelazek skończył budować w Puri, w stanie Orissa (czyli właśnie tam, gdzie najostrzej wystąpiły te niepokoje!), świątynię pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, główny kapłan istniejącej w tym mieście świątyni hinduskiej Pana Świata przesłał do niego wiadomość, że wita świątynię Matki Świata i że bardzo się cieszy. A trzeba wiedzieć, że Hindusi są bardzo przywiązani do Puri, chyba tak samo, jak my do Jasnej Góry. Jest to ich święte miejsce.
 
– Co się zatem stało, że teraz w tym samym mieście wybuchły prześladowania?
 
– No cóż – często jest tak, że elity reagują na coś pozytywnie, ale to nie znaczy, że cała ludność… Mamy część ludzi, którzy są gotowi się dogadać, i są tacy, którzy odrzucają porozumienie.
I jeszcze jedno – trzeba pamiętać o skali. Indie to kraj wielkości Unii Europejskiej, a ludności jest dwa razy więcej niż w Unii, ponad miliard. Poza tym z relacji wynika, że władze indyjskie, choć nie zawsze odpowiednio prężnie i szybko, ale jednak reagują. Od kogo my się o tym dowiadujemy? Z wolnej prasy indyjskiej. Bo to jest jednak demokratyczny kraj, który ma wolną prasę. I jestem przekonany, że jest masa Hindusów, którzy się wstydzą, a nawet działają, żeby temu zapobiec.
 
–Czy zgodziłby się Pan z tezą, którą czasem można spotkać, że rząd daje na to ciche przyzwolenie, czy wręcz stoi za tym, żeby odwrócić uwagę od jakichś wewnętrznych problemów?
 
– Absolutnie nie. Z moich doświadczeń wynika, że rząd może być nieefektywny w tych sprawach, ale ma jasne stanowisko. Poza tym nie wyobrażam sobie, żeby władza w Indiach ryzykowała świadomie konflikty etniczne. Jest to zbyt wrzący tygiel, a nie wiadomo, kiedy przeniosłoby się to na muzułmanów. Indie to demokracja bardzo niedoskonała – korupcja, lokalne sitwy, wszechobecny system kastowy – ale jednak demokracja. Zgadzam się natomiast z opinią, że stoją za tym fundamentalistyczne ruchy hinduskie. W 1992 roku doprowadziły one do zburzenia meczetu w domniemanym miejscu narodzin boga Ramy w Ajodhji, po czym nastąpiła seria pogromów w całych Indiach. To była akcja dobrze zorganizowana. Tak może być i w tym przypadku. W dalszym jednak ciągu podtrzymuję opinię, że nie jest to polityka władz – nawet tych lokalnych, choć pewnie nie zawsze reagowano wystarczająco energicznie.
 
– A czy widziałby Pan jakiś wspólny mianownik z prześladowaniami chrześcijan w innych krajach?
 
– Może taki, że zarówno Założyciel chrześcijaństwa, jak i ci, którzy szli Jego śladami, musieli brać pod uwagę, że taki sposób życia oznacza narażenie się, męczeństwo, niewygodę… Z punktu widzenia głębokiego sensu Dobrej Nowiny, jest to wpisane w los chrześcijan. Ale trzeba też zauważyć, że niestety – prześladowania chrześcijan wpisują się w podstawowe skażenie natury ludzkiej nienawiścią, niechęcią do kogoś, kogo postrzegamy jako obcego lub jako gorszego… i z tym powinniśmy walczyć, przede wszystkim u siebie, w swoim sercu. Problem nie leży w rasie czy religii, ale w skażonej naturze człowieka. Każdy, kto chce ten błąd naprawiać – naraża się i musi być zawsze gotowy na najwyższą ofiarę.
– Dziękuję za rozmowę.
 
Rozmawiał ks. Andrzej Adamski
 
 
Zobacz także
Karolina Polak

Czasy, w których żyjemy, to okres nieustannie zwiększającego się indywidualizmu, niezależności i anonimowości. Czy w takich czasach jest jeszcze miejsce dla wspólnoty? W dużych miastach jest tak wiele kościołów, że ich mieszkańcy często nie wiedzą nawet, do jakiej parafii należą i nie mam tutaj na myśli osób niewierzących lub tzw. niepraktykujących, ale katolików, którzy regularnie uczęszczają na Eucharystię, tyle że za każdym razem do innego kościoła albo do kościoła szczególnie przez nich lubianego.

 
Józef Majewski,Zbigniew Nosowski

Radziłbym przede wszystkim wątpliwości w wierze nie zagłuszać. Trzeba im spojrzeć prosto w oczy i bez lęku. To znaczy, że należy je przede wszystkim wyraźnie nazwać. Nazwanie swoich wątpliwości to jakaś forma ogarnięcia ich, zapanowania nad nimi. Człowiek nie ulega presji nienazwanego, czegoś irracjonalnego. Kiedy zaczynamy spokojnie formułować przed sobą nasze wątpliwości, nasze „nie” wobec wiary, to zaczyna się proces jej rozświetlania i oczyszczania

– mówi Jacek Salij OP w rozmowie z Józefem Majewskim i Zbigniewem Nosowskim.

 
ks. Zdzisław Kropidłowski

Świat od zawsze jest podzielony na konkurujące ze sobą religie, kultury i narody. Polska, wywodząca się z tradycji chrześcijańskiej, ma przed sobą dwie drogi, prokonsumpcyjną filozofię życia, która charakteryzuje się akceptacją zbiorowej słabości lub drugą - aktywizacji rozwojowej społeczeństwa w strukturach państwowych, samorządowych i rodzinnych. Wydaje się, że przyszłości najważniejsze będzie zapewnienie powszechnego dostępu do Internetu, ośrodków sportu i kultury oraz wyuczenie następnych pokoleń określonych kompetencji społecznych.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS