logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Aneta Pisarczyk
Jesteśmy jedną drużyną
Czas Serca
 
fot. Sarah Medina | Unsplash (cc)


Rodzina to poligon doświadczania świata, dlatego nietrudno w niej o konflikty. Małe nieporozumienia towarzyszą nam codziennie. Większe różnice zdań raz na jakiś czas. Kłótnie dzieci, przepychanki, wyrywanie zabawek – to codzienność w domu z małymi dziećmi. Trzaskający drzwiami nastolatek i krytyczne spojrzenie dorastających dzieci – to także chleb powszedni. A później spięcia na linii dziadkowie – rodzice – dzieci. Rodzina to przestrzeń, w której konflikty tworzą się z zadziwiająca łatwością. Wbrew pozorom są one potrzebne, rozwojowe i twórcze, wymagają jednak naszej uważności i chęci, by się nimi zająć.

 

Konflikt jako szansa

 

Są rodziny, w których nieporozumienia wywołują silny lęk. Konflikt jest w nich postrzegany głównie poprzez pryzmat zagrożenia dla jakości i trwałości relacji. Do tego dochodzą trudności komunikacyjne, brak otwartości na mówienie o swoich emocjach, nieumiejętność przyjmowania krytyki, nadmierne skupienie na sobie i mamy prostą drogę do tego, by pojawiające się trudności bagatelizować lub przykrywać płaszczem milczenia. Mit o udanej rodzinie, w której szczęście jest synonimem zgody, radości, wzajemnego zrozumienia, uprzejmości z wykluczeniem złości, gniewu, znaczących różnic zdań czy buntu, funkcjonuje niestety nadal w społeczeństwie i ma na nas wpływ. Tymczasem rodzina, w której nie można w otwarty sposób komunikować złości, smutku, zazdrości, frustracji, żyje dwutorowo. Na zewnątrz wszystko gra, a pod spodem toczy się ukryte życie wzajemnych nieporozumień, pretensji, żalu i poczucia bycia skrzywdzonym. Za kulisami odbywają się rozmowy komentujące życie krewnych, nieporozumienia nie są wyjaśniane, pełno natomiast domysłów, własnych interpretacji, dystansu emocjonalnego. Nie takiej rodziny chcemy!

 

Najwyższy czas na uświadomienie sobie, że konflikty to coś naturalnego, rozwojowego i dającego nam szansę na pozytywną zmianę. Dynamika rozwoju relacji wyraża się w nastających po sobie okresach stabilizacji i jej braku, inaczej mówiąc kryzysu. Taka jest natura związków pomiędzy bliskimi sobie ludźmi. Dokładnie też w taki sposób funkcjonuje każda rodzina. Na czym polega różnica? Na świadomości i odwadze przyjęcia rzeczywistości takiej, jaką jest. Gdy wiemy, że trudne emocje, rozczarowania, frustracje nie są atakiem na nikogo, a raczej sygnałem, komunikatem o tym, co się w nas i w naszej relacji dzieje, nie musimy reagować na nie z poziomu lęku, wybierając pomiędzy strategią walki lub ucieczki. Złość nie jest czymś niewłaściwym. Nie jest zła sama w sobie. Każdy człowiek się złości, również w kontakcie z osobami najbliższymi. Gdzie więc, jeśli nie w rodzinie mamy pozwolić sobie na autentyczność, kontakt z samym sobą, akceptację tego, co w nas? Gdzie, jak nie w rodzinie możemy doświadczyć siły trudnych (nie złych) emocji, które nie niszczą, lecz wskazują na coś ważnego i pomagają nam zadbać o nasze granice?

 

Różnice międzypokoleniowe

 

Inne są konflikty pomiędzy tym samym pokoleniem, np. między rodzeństwem, a zupełnie inny wymiar mają te międzypokoleniowe. Konflikty pomiędzy dziećmi i rodzicami uwydatniają się szczególnie w okresie dorastania potomków, ich usamodzielniania oraz posiadania własnych dzieci. Konflikt między rodzicami a ich latoroślą jest zawsze po coś. Ma znaczenie, a jego celem nie jest utrudnienie życia rodzicom. Nie powinno się go zatem pacyfikować. Dorastające dziecko na pewnym etapie swojego rozwoju musi zbuntować się w relacji z rodzicami, zakwestionować ich zasady, spróbować zboczyć z wyznaczonych i zabezpieczonych ścieżek. Młody człowiek poszukuje własnej tożsamości, tworzy siebie, uczy się samodzielności. Odrzuca to, co mu ofiarujemy, by bogatszy o nowe doświadczenia wrócić do wielu z kwestionowanych reguł, ale już na swoich zasadach, tworząc obraz siebie jako dorosłego.

 

Szczególny czas w relacjach z rodzicami nastaje, gdy młody człowiek sam zostaje rodzicielem. Z jednej strony dopiero wtedy może pełniej zrozumieć swoich ojca i matkę, docenić ich miłość, zaangażowanie, lata opieki i wsparcia. Z drugiej zaś strony tworzy on siebie w nowej roli, często poprzez zanegowanie jakiegoś aspektu rodzicielstwa u swoich rodziców. Gdy uświadamiamy sobie braki i zranienia z okresu dziecięcego i młodzieńczego, rodzi się w nas automatyczna chęć zapewnienia naszemu dziecku lepszego życia. Stąd na linii rodzice – dziadkowie może dochodzić do licznych niewypowiedzianych lub wręcz przeciwnie, wykrzyczanych pretensji. Pojawienie się nowego członka rodziny stawia nas przed koniecznością konfrontacji z własnym dzieciństwem, z własnym rodzicielstwem. Dla dziadków możliwość uczestniczenia w życiu wnuków jest często lekarstwem na uwierające przez lata wyrzuty sumienia za rodzicielskie decyzje i zachowania, których żałują z perspektywy lat.

 

Wygrany – wygrany

 

Dbajmy o to, by każda ze stron konfliktu miała szansę wyjść z niego jako osoba wygrana. Strategia wygrany – wygrany to najlepsze z możliwych rozwiązań. Każda ze stron ma swoje racje, poglądy, potrzeby, emocje i ograniczenia. Spróbujmy czasem zdystansować się do własnych myśli i emocji, by podjąć próbę wejścia w świat drugiej osoby. Zobaczmy jej zagubienie, lęk, dostrzeżmy troskę lub walkę o swoje granice. Nie traktujmy swoich bliskich jak wrogów, rywali, którym trzeba za wszelką cenę pokazać, że to my mamy rację. Poszukujmy dróg współpracy, bierzmy odpowiedzialność za własne emocje, chciejmy zrozumieć drugą stronę.

 

Lubię porównanie życia rodzinnego do biegu ze sztafetą. Odbieramy ją od naszych rodziców wraz z siłą i miłością, jaką nam dają. Biegniemy z nią jak potrafimy najlepiej, nieraz upadamy, lecz w końcu podajemy ją dalej. Otrzymują ją od nas nasze dzieci i nadchodzi czas na ich bieg. Każde pokolenie ma swoje zadania do wykonania, własny kawałek trasy do przebiegnięcia. Biegniemy osobno, każdy na swój sposób, lecz jesteśmy jedną drużyną. Pamiętajmy o tym, gdy przyjdzie nam po raz kolejny stanąć twarzą w twarz z rodzinnym konfliktem.

 

Aneta Pisarczyk
Czas Serca 162
czasserca.pl

 
Zobacz także
Lidia Peplińska

Dzieci potrafią wyciągnąć naukę z drobiazgów, z tego na przykład, co mówi tato, gdy uderzy się młotkiem w palec, albo mama, gdy ktoś zajedzie jej drogę. Dzieci uczą się też z sytuacji poważniejszych. Wiedzą o ciosach, które spadają na rodzinę – wiedzą, że tato stracił pracę, że umarła ciocia, że mama choruje – i obserwują reakcje rodziców. Jeśli widzą strach, uczą się bać. Jeśli widzą przygnębienie, uczą się martwić.

 
Ks. Jan Szpilka SDS
Islam jest na Komorach wszechobecny. Przypominają o tym bardzo liczne minarety meczetów, hałaśliwe wezwania do modlitwy w języku arabskim, zasłonięte kobiety, ubrani na biało mężczyźni z muzułmańskimi koronkami modlitewnymi na których medytują atrybuty Allacha. O islamskim charakterze kraju przypomina nazwa kraju, jego flaga, arabski charakter starej pisowni...
 
ks. Andrzej Zwoliński
Spotkanie z Bogiem pozwala człowiekowi odkryć sens własnego życia. Chrześcijaństwo jest humanizmem – umieszcza człowieka w centrum stworzonego świata i przyznaje mu najwyższe miejsce – bytu stworzonego na obraz Boży. Objawienie Miłości Boga rozwija człowieka o nowy sposób ubogacenia siebie i innych. Stąd też pragnienie szczęścia otrzymuje nową perspektywę Bożej tęsknoty za dobrem...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS