logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Fabian Błaszkiewicz SJ
Masz kryzys? To dobra nowina!
Szum z Nieba
 


Czy da się tak żyć, by uniknąć kryzysów?

Oczywiście, że nie da się ich uniknąć. I bardzo dobrze! Nasze życie tak jest skonstruowane, że kryzysy są potrzebne. Natomiast też nie jest tak, że każdego muszą dotykać. Ale generalnie: kryzys zawsze służy wzrostowi. Nie jesteśmy stworzeniem ukończonym przez Boga i dlatego musimy rosnąć i dojrzewać, a to boli. Pierwszym trudnym wydarzeniem w naszym życiu jest… poród, czyli moment przyjścia na świat. Później, gdy wydaje się już, że sytuacja jest opanowana – to człowiekowi zaczynają rosnąć zęby, a później upada, ucząc się chodzić itd. Pamiętam, że gdy ja byłem dzieckiem, pewnego dnia okazało się, że mam za małe buty. Miałem wtedy kryzys, którego do końca nie umiałem nazwać, więc poinformowałem świat: „Buty mnie bolą”. No i mama w odpowiedzi na to kupiła mi nowe. Zazwyczaj boli nas w życiu to, co należy zmienić. Jeśli to robimy – wzrastamy.

A czy lęk w naszym życiu również służy wzrostowi?

Nie! Pismo święte mówi, stawiając sprawę na ostrzu noża, że na świecie walczą ze sobą tylko dwie siły: jedna z nich to ta, która wszystko stwarza, jest siłą zwycięską i ostatecznie tylko ona będzie istnieć, a druga – to nasza wolność wyboru, która często przeciwstawia się miłości. I nie jest to nienawiść, ale lęk. Św. Jan mówi, że Bóg jest miłością, a kto nie wydoskonalił się w miłości, ten się lęka. Kto ma miłość w sercu – ten się nie boi.

Czy to oznacza, że najlepszym lekiem na lęk jest miłość?

Tak. W języku polskim pojecie lęku nie jest sprecyzowane. Mówimy, że się boimy, czujemy strach, przerażenie. Ale tak naprawdę nie mamy zdefiniowanych tych słów. Jest taki rodzaj lęku, który paradoksalnie nie ma z nim nic wspólnego. To jest taki wewnętrzny alarm, który włącza się, gdy np. podchodzimy do przepaści lub widzimy pędzący samochód. Czasem rodzice zaszczepiają w dziecku np. lęk przed ogniem, by nie wkładało do niego rąk. W taki sposób dzieci uczą się, że wobec pewnych zagrożeń należy być w życiu ostrożnym. I to jest dobre. Gorzej, gdy lęk jest w nas zaszczepiany niesłusznie i w dorosłym życiu nie zdajemy sobie z tego sprawy. Idziemy za nim, choć on nas już nie ratuje, ale hamuje w dążeniu do celu. W taki rodzaj lęku wchodzi zły duch. A wtedy – to miłość jest lekiem.

Pamiętam historię pewnego człowieka, który jako mały chłopiec przeżył pożar swego domu. Kiedy wszystkim udało się jakoś wydostać na zewnątrz, on mógł uciec tylko na wysoki strych. Ojciec z dołu widział, że syn tam jest, i zawołał do chłopca, by skoczył na dół. On odpowiedział na to: „Ale jak mam skoczyć, kiedy cię nie widzę?”. Na to ojciec mu odpowiedział: „Synu, nieważne, że ty mnie nie widzisz, wystarczy, że ja cię widzę. Nie bój się, ja cię złapię”. I okazało się, że to zapewnienie, że ojciec go widzi, pozwoliło chłopcu skoczyć „na ślepo”. On wiedział, jak bardzo ojciec go kochał, więc mu zaufał. Wpadł prosto w jego ramiona. I to go uratowało. Dla mnie to przykład na to, jak miłość zwycięża lęk.

Ale paradoksalnie ludzie często właśnie miłości boją się najbardziej. Boją się kochać i przyznać, jak bardzo pragną być kochani…

No właśnie. Bo lęk najsilniej walczy z miłością. Wszystkie dobre uczucia w nas, cała nasza siła twórcza bazują na miłości. A zatem w nią właśnie lęk najbardziej uderza. Tam, gdzie nie ma miłości, pojawiają się wszystkie destrukcyjne uczucia. A tam, gdzie miłość zwycięża, pojawiają się wszystkie pozytywne uczucia, zaufanie i siła do działania.

Co Jezus miał na myśli, kiedy mówił, że mamy się nie lękać? Czego mamy się nie lękać?

Niczego. Jednak Jezusowi najbardziej chodzi o to, byśmy podejmowali działanie, realizowali dobre pragnienia i nie gasili wiary.
 

 
1 2  następna
Zobacz także
ks. prof. Mariusz Rosik
Obraz Rembrandta Powrót syna marnotrawnego zdobi ściany petersburskiego Ermitażu. Wszyscy dobrze znamy stojącą postać ojca i klęczącego przed nim syna (ojciec z narzuconym na ramiona czerwonym płaszczem, syn z pochyloną głową). Gra światła i cienia została przez artystę wykorzystana tak, aby niemal cała uwaga widza skupiła się na błogosławiących, spoczywających na ramionach syna dłoniach ojca.  Biografowie twierdzą, że Rembrandt, malując powrót marnotrawnego syna, w pewien sposób uwiecznił na nim własne doświadczenie. 
 
Kajetan Kaczorowski OCist

Gdy myślę o smutku, pierwszy obraz, jaki pojawia mi się przed oczyma, to człowiek przygnębiony, który swoim wyrazem twarzy woła o pomoc. Zastanawiam się, czy ludzie smutni to ludzie nieszczęśliwi? Poszukuję też odpowiedzi na pytanie, czy smutek jest dobry, czy zły? Zanim sięgnę do Pisma Świętego, muszę zastanowić się, jakie sytuacje powodują smutek w moim życiu. Przychodzą mi do głowy: grzech, śmierć bliskiej osoby, niezdany egzamin, złe słowo i wiele innych rzeczy czy sytuacji... Przyjrzyjcie się przez chwilę razem ze mną wybranym fragmentom Starego i Nowego Testamentu, aby zobaczyć, jakie rodzaje smutku opisuje Biblia.

 
Valery Ogorodnik
Gramy wszędzie: w klubach, na wielkich festiwalach i na kameralnych koncertach. Nigdy nie mówimy, że jesteśmy grupą chrześcijańską, ale że jesteśmy zespołem Voanerges, który reprezentuje tradycję kulturową, duchową, historyczną naszego kraju. To, co kryje się w środku, jest do odkrycia. Jesteśmy jak koń trojański...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS