logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Stanisław Saletnik
Nauczmy się mylić
Wzrastanie
 


 Jedna z owych "wadliwych" cnót, których najbardziej się obawiam, to perfekcjonizm. Niewątpliwie, jest to zaleta, bo zaletą jest dążyć do doskonałości w swych działaniach. Zarazem jednak jest to wada, bo nie ma zwyczaju liczyć się z rzeczywistością: że doskonałość nie istnieje na tym świecie, że porażki są udziałem każdego z nas, że ten, kto żyje, przynajmniej raz musi się pomylić.
 
Poznałem w moim życiu wielu perfekcjonistów. Są, oczywiście, wspaniałymi ludźmi. Wierzą w dobrze wykonaną pracę, oddają się z pasją temu, co robią, aby jak najlepiej wywiązywać się z zadań, które podejmują.
 
Ale są też trochę neurotyczni. Żyją w napięciu. Są okrutnie wymagający dla ludzi, którzy są inni, niż oni sami. I ogromnie cierpią, kiedy rzeczywistość dyskontuje ich dzieło i widzą, że wiele prac – pomimo całego ich zaangażowania – zatrzymało się na półmetku.
 
Dlatego też wydaje mi się, że jedną z pierwszych rzeczy, jakich powinni uczyć nas od dziecka jest to, jak się mylić. Błąd, niepowodzenie jest nieuniknioną częścią ludzkiego losu. Choćbyśmy nie wiem jak się starali, w naszych działaniach zawsze będzie jakiś współczynnik błędu. Nie można być doskonałym zawsze, w każdej godzinie. Nawet największy geniusz posadzi czasem kleksa, nawet poczciwy Homer niekiedy przysypia.
 
Jest tak, jak mówił Maxvel Brand: „Każde dziecko powinno wzrastać w przekonaniu, że popełnienie błędu nie jest tragedią ani katastrofą”. Dlatego zawsze bardziej interesował mnie sposób, w jaki ludzie podnoszą się z porażki, niż liczba błędów, które popełniają. Bo najtrudniejsza sztuka nie polega na tym, żeby nigdy nie upaść, ale żeby umieć się podnieść i iść dalej wytyczoną drogą.
 
Obawiam się perfekcjonistycznej edukacji. Dzieci wychowywane na archaniołów zbierają potem takie cięgi, że długo nie mogą się pozbierać. Niemały procent ludzi zgorzkniałych wywodzi się z klanu tych, którzy wychowywani byli na perfekcjonistów.
 
Dlatego wielu pedagogów twierdzi, że dobrze jest pozwolić dziecku, by stłukło talerz i nauczyć je później, jak zebrać skorupy, gdyż „lepszy jest rozbity talerz niż rozbite dziecko”.
 
Racja. Nie istnieje człowiek, który nigdy nie rozbił talerza. Nie narodził się geniusz, który nigdy nie poniósł porażki. Ale są luzie, którzy umieją czerpać siły ze swych błędów, i tacy, którzy czerpią z nich jedynie gorycz i pesymizm. Byłoby wspaniale wychować młodzież w przekonaniu, że nie ma życia bez problemów i że w każdym człowieku jest siła, która pozwala mu je pokonać. Naprawdę, nie warto płakać nad rozbitym talerzem. Kupi się inny i już. Co innego, kiedy przez dążenie do perfekcjonizmu nasze serce rozpadnie się w kawałki. Jego, niestety, nie można dostać w sklepach.
 
ks. Stanisław Saletnik
 
Zobacz także
Leszek Putyński, Agnieszka Flaga
Powszechna dostępność pornografii spowodowała, że intymność stała się towarem, a wartości podległy dewaluacji. Zmieniła ona także zakres znaczenia słów miłość, przyzwoitość czy wstyd. Mówisz: "Przecież nic złego się nie stanie", oglądając "pieprzny" film, internetową "stronkę" czy naszpikowany erotyką magazyn. Czy aby na pewno? Przeczytaj, pomyśl, wyciągnij wnioski. Nie daj się wciągnąć...
 
Leszek Putyński, Agnieszka Flaga
Gdy słyszymy słowo „moralność’, to często mamy skojarzenia z tym, co krępuje i ogranicza człowieka. Tymczasem Jezus, a za Nim Kościół mówi nam o moralności, która jest drogą praktycznego zastosowania wskazań Ewangelii i Przykazań Bożych. Moralność nie jest związana z niewolniczym podporządkowaniem się tym wskazaniom. Chodzi tu o wybór dokonany w pełnej wolności, którą daje Jezus. To wybór tego, co dobre, a unikanie rzeczy i spraw złych. Wybór, przed którym staje każdego dnia...
 
Leszek Putyński, Agnieszka Flaga
Ich małżeństwo trwało już pięć lat. Bóg dał im zdrowe, wspaniałe dzieci. Ich dom stawał się przystanią nie tylko dla krewnych czy bliskich przyjaciół, także wielu znajomych mogło zaznać w nim przyjaznej atmosfery ogniska domowego. Bóg nie poskąpił im również środków materialnych, więc mogli żyć spokojnie w poczuciu bezpieczeństwa. Większość z tych, którzy ich znali – tak mi się dzisiaj wydaje – sądzili, że nawet jeśli nie jest to rodzina idealna, to na pewno z mocnym kręgosłupem moralnym. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałem się, że on ją zdradził… 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS