logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Rachoń
Pięć kluczy do wolności
Szum z Nieba
 


Przynieść życie Bogu

Największe uwolnienie człowieka dokonuje się wtedy, kiedy człowiek przynosi Bogu swoje życie, aby z Nim je porządkować...

A co to niby znaczy: przynosi życie Bogu? Nic trudnego – na początek opowiada o sobie. Opowiada o sobie przyjaciołom. Niekoniecznie tym, z którymi żyje na co dzień, ale tym, których często wcale nie zna, ale którzy są przyjaciółmi – Jezusa. Tak nazwał posługujących metodą pięciu kluczy ks. Rafał Igielski z Dąbrowy Tarnowskiej. Ładny skrót na określenie tego, co jest konieczną w tej posłudze cechą: kochanie Jezusa, odkrycie Go jako osoby i żywej z Nim relacji. Plus wszystkiego, co z takiej zażyłości wynika: regularnej modlitwy, adoracji (nawet wtedy, kiedy wydaje się, że takie siedzenie przed kawałkiem chleba nie ma sensu).

Ksiądz Rafał wypowiedział, co wielu z nas odkrywa – że właśnie taka obecność, dawanie Bogu czasu, choć ma się wiele pomysłów, jak wykorzystać go lepiej, to minimum, by ta przyjaźń się pogłębiała. A jak ona się pogłębia, to widać potem w życiu, w stosunku do ludzi, sposobie podejmowania charyzmatów, wreszcie w posłudze.

Uwolnienie, czyli co?

Zostańmy chwilę przy księdzu. Zanim zaczął stosować metodę pięciu kluczy (także w sakramencie pojednania) – sam na sobie przekonał się, jak ta modlitwa jest skuteczna, jak przez nią Bóg uwalnia od masek i zabezpieczeń, jak wyprowadza z okopów, w których potrafimy chować się przed sobą i światem całe życie. Większość z nas, posługujących, też od tego zaczyna. On mówił o swoim doświadczeniu w czasie Mszy św., jaką odprawił podczas warsztatów dla osób posługujących uwolnieniem.

Trzydziestokilkuletni ksiądz zadziwił tą przemianą, jaka się w nim w ciągu kilku miesięcy dokonała, nie tylko swojego proboszcza, ale i bliższych, i dalszych znajomych. Jakby czerwone ferrari minęło furmankę! To nie tylko jego doświadczenie. To doświadczenie każdego, kto będąc orłem, żyje jak kura (jeśli odwołać się do znanej przypowieści Anthony’ego de Mello), ale w końcu odkrywa własną tożsamość.

Tu jest moment, aby odczarować słowo „uwolnienie”. Nie jest tożsame z egzorcyzmem – ten potrzebny jest w przypadku opętania, stanu rzadko spotykanego, gdzie konieczna jest modlitwa kapłana specjalnie do takiej posługi przez Kościół namaszczonego. Z drugiej strony jeśli ktoś potrzebuje uwolnienia – nie znaczy, że jest opętany. Metoda pięciu kluczy nie jest egzorcyzmem. Chodzi w niej o uwolnienie od tego, co nas blokuje na życie, a co Bóg pokazuje – mówimy przecież o modlitwie – jako źródło naszych problemów.

Uwolnienie albo – jak mówią niektórzy – „pozamykanie furtek”, przez uchylenie których bardziej lub mniej świadomie jesteśmy bardziej bezbronni wobec zła. Co znaczy: nie mamy siły walczyć. Wchodzimy w pokusy. Trwamy w nałogach. Nie umiemy przebaczyć. Nie umiemy cieszyć się małżeństwem, pracą, dziećmi, sobą. Dusi nas gniew. Nie potrafimy być przyjaciółmi. Nic nie czujemy. Od lat męczymy się z depresją, bezsennością, nerwicami i nic nam nie pomaga. Żyjemy przygnieceni poczuciem winy albo – bywa i tak – żyjemy w poczuciu, że prześladuje nas zły los. Albo sami się prześladujemy, myśląc, że nie ma dla nas ratunku, nic z nas nie będzie, nasze życie nie ma sensu. Albo kiedy wstydzimy się przyznać, że tak myślimy. Lub gdy uważamy, że nie mamy prawa do słabości i pustki, bo jesteśmy prezesami, liderami wspólnot, animatorami, ojcami, nauczycielami, proboszczami, tzw. mądrymi ludźmi.

 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Tadeusz Basiura
Nie ma człowieka, który nie dźwigałby swojego życiowego krzyża. Życie obarcza go różnorakimi ciężarami – bardzo wielkimi: śmierć w rodzinie, choroba, kalectwo, nieco mniejszymi: brak pracy, brak pieniędzy, samotność, jak i tymi całkiem małymi: zawód miłosny, awaria samochodu, nagana od szefa, deszczowy urlop...
 
ks. Mieczysław Maliński

„Miejcie odwagę żyć dla miłości…” Odwagę? Co za pomysł? Żyjemy w czasach pokoju i skoro nie ma potrzeby podejmowania ryzyka, to i na odwagę nie ma aż takiego zapotrzebowania, również w kontekście miłości. A jednak… O co mi chodzi? Spróbuję to wyjaśnić w trzech aktach.

 
Wilfrid Stinissen OCD
Zadaniem kierowników duchowych nie jest kierowanie – to czyni Duch Święty – ale prowadzenie tych ludzi, którzy im się powierzyli, pomóc im wsłuchiwać się w Ducha i odbierać Jego natchnienia. Doprawdy, trudne to zadania, wymagające od duchowego przewodnika wielkiego samowyrzeczenia. Pokusą jest wierzyć, że droga, jaką się samemu przebywa, jest odpowiednia dla wszystkich, że metody, które okazywały się przydatne w życiu jednego, staną się pomocne także innym...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS