logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Maciej Tomaszewski SJ
Prawda o grzechu
Szum z Nieba
 


Grzech jest świadomym i dobrowolnym odwróceniem się od Boga; chodzi o odwrócenie się od Boga a nie od nakazów czy zakazów. Faryzeusze przeceniali literę prawa, pomijając intencję prawodawcy – nie otworzyli się na ducha tego prawa. Sama litera jest jak znak drogowy, który pokazuje kierunek, ale nie jest celem samym w sobie.

I ty masz sumienie

W Liście do Rzymian św. Paweł pisał: „Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem” (Rz 14, 23). Niezgodnie z przekonaniem, czyli wbrew własnemu sumieniu. Oczywiście, gdy św. Paweł mówi o przekonaniu, nie chodzi mu o kaprysy ani fantazję, ale o ocenę sytuacji przez kogoś, kto faktycznie szuka prawdy, rozeznaje i nazywa po imieniu, co jest dobre, a co złe. Jesteśmy więc zobowiązani do wsłuchiwania się w głos własnego sumienia, w którym Pan Bóg zawsze mówi, jak powinniśmy postępować. Może być tak, że niestety ktoś zbłądzi, ponieważ nie umie (jeszcze) dobrze rozpoznać głosu Boga, ale nawet wtedy powinien iść za głosem własnego sumienia – tak głosił św. Tomasz z Akwinu. Skąd ta pewność? Jak pamiętamy, Jezus mówił: „Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?” (Łk 12, 56-57). Jezus uznaje więc, że mimo naszych słabości posiadamy zdolność poznania prawdy; czasem wcześniej, czasem później, jeśli jednak uczciwie szukamy, to sprawdzą się na nas te słowa: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32).

Dlatego obowiązuje nas badanie sumienia i podejmowanie decyzji w zgodzie z nim, a nie z tym, co ktoś powiedział. Słucham swojego sumienia, bo Bóg nie ma do mnie innego dostępu niż właśnie przez nie. To jest jedno z niezmiennych wskazań Kościoła. Każdy człowiek jest zobowiązany do szukania prawdy, czyli do rozpoznawania tego, co faktycznie jest dobre, i do unikania zła. Jezus mówił: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” (Mt 7, 7-8).

Jeśli zatem przeżywamy trudności, to trzeba w rachunku sumienia prosić Ducha Świętego o światło, aby oświecił sumienie i pozwolił rozpoznać prawdę. Pan Bóg gdy wymaga, byśmy wsłuchiwali się w głos sumienia, czyli w Jego głos w nas, nie zastawia na nas pułapki i nie daje zadania ponad nasze siły. Kościół uznaje możliwość rozpoznania tego, jak należy postępować. Ze sposobu formowania naszego sumienia i naszej wrażliwości (w procesie rozeznawania duchowego), a więc z naszej uczciwości, będziemy rozliczeni.

W sytuacjach wątpliwości co do tego, czy postępujemy moralnie dobrze, czy grzeszymy, Pan Bóg, gdy Go o to poprosimy, da nam stosowną pomoc, aby znaleźć odpowiedź. Taka pomoc nie zwalania nas ze starań, nadal jesteśmy zobowiązani, by szukać rozwiązania, wsparcia lub fachowej konsultacji. Będzie to pewność moralna, czyli niekoniecznie pewność absolutna, rozumiana według kryteriów arytmetycznych. Chociaż matematyka w życiu niezmiernie przydaje się, to jednak przyjaźń jest czymś innym niż matematyka... Dlatego właśnie w sytuacjach niewiedzy i niepewności wypada pytać Jezusa, jak On spojrzałby na daną trudność, co On by nam powiedział.

Życiowa opcja

Szczególną okolicznością, w której wypada zbadać sumienie, jest właśnie przygotowanie do sakramentu pojednania. Jeśli spowiadamy się z dłuższego okresu, warto sporządzić pisemną „listę grzechów”. To zapobiega niepotrzebnemu przedłużaniu spowiedzi, która nie ma być czasem zastanawiania się i przypominania tego, co chcielibyśmy powiedzieć. Przygotowując taką listę, trzeba pytać Boga i konsultować z Nim to, co piszemy. Tu niespodzianka: nie chodzi wcale o sam „zestaw” przewinień – on jest ważny, ale jako pomoc do uchwycenia i nazwania tendencji postępowania od ostatniej spowiedzi. Św. Ignacy mówił o dwóch typach ludzi: takich, którzy wznoszą się od dobrego do lepszego oraz tych, którzy tkwią w ciężkich grzechach. Trzeba nazwać tendencję, którą w sobie widzę: zmierzania „w górę” albo „w dół”. Sam „zestaw” grzechów jeszcze nie musi być miarodajny. Jeżeli na przykład ktoś od dwudziestu lat codziennie używał wulgaryzmów, a od miesiąca pracuje nad sobą i zdarza mu się to już tylko raz na tydzień, to przypuszczalnie poczynił duży postęp. Ale jeśli ktoś od lat nigdy nie przeklinał, ale od miesiąca zdarza mu się to już w każdym tygodniu, to prawdopodobnie dzieje się z nim coś złego. Istotne jest, aby dostrzec i nazwać swoją wadę główną. Jeśli jest ich więcej, warto uchwycić to, co je łączy, ich korzeń. Jeśli już „namierzyliśmy” własny grzech, koniecznie trzeba zastanowić się i odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego go popełniłem? Ponieważ grzech ma swoje przyczyny i historię rozwoju (por. Jk 1, 13-15), w rachunku sumienia trzeba o nie siebie zapytać. Celem nie jest kolekcjonowanie detali, ale uchwycenie źródła tego, z czego grzechy wynikają, jakie są ich podstawy. Korzeń problemu zawsze tkwi w człowieku.

 
1 2  następna
Zobacz także
Małgorzata Borkowska OSB

Dopóki żyjemy na tym świecie, nie może nam zabraknąć ucisku ani próby. Toteż powiedziano w księdze Hioba: Bojowaniem jest ziemskie życie człowieka (Hi 7,1 Wlg). Każdy więc powinien starannie się mieć na baczności wobec swoich pokus, i czuwać na modlitwie, aby diabeł, który nigdy nie śpi, ale krąży, szukając, kogo by pożarł (1 P 5,8), nie znalazł miejsca dla swego oszustwa. Nikt nie jest tak święty i doskonały, żeby nie miewał pokus; pozbyć się ich zupełnie nie możemy.

 
Zbigniew Ważydrąg
Było to pod koniec lat siedemdziesiątych. Wyrzucony dyscyplinarnie z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, miałem tzw. przerwę. Nie tylko w studiach, ale również w życiu, w bliskości z Jezusem. Straciłem wiarę. Prowadziłem szalone, grzeszne życie bez modlitwy i sakramentów. Od czasu do czasu wyjeżdżałem do Krynicy, by sprzedawać kuracjuszom rzeźby, a później bawić się tarzając się w alkoholu i grzechu...
 
o. Dominik

Spowiedź jest sytuacją, w której proszę Jezusa, aby był ze mną w chwili, gdy ukazuję swoje rany Ojcu; gdy idę do Boga pełen lęku, wstydu, bólu i niepewności. Pan pozwala mi uklęknąć przy konfesjonale, którym jest Jego krzyż. Jestem jak dobry łotr, ale doświadczam większego przywileju niż on, ponieważ znajduję się na tym samym krzyżu, co Zbawiciel. Nie jestem sam w chwili, gdy snuję swoją dramatyczną, pełną bólu i lęku opowieść o mym upadku. Jest ze mną Ten, który zna moje serce i który wie, co ono kryje.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS