logo
Środa, 01 maja 2024 r.
imieniny:
Józefa, Lubomira, Ramony – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Piotr Chmielecki SCJ
Rodzina czy wolność osobista?
Czas Serca
 
fot. Roberto Nickson | Unsplash (cc)


O tym, że rodzina i małżeństwo stanowią wszędzie wielkie wartości, za którymi kryją się jednak różnice społeczne i kulturowe oraz wynikające z nich odmienne interpretacje tego, co ważne, z ks. Andrzejem Sudołem SCJ rozmawia ks. Piotr Chmielecki SCJ z Sekretariatu Misji Zagranicznych Księży Sercanów.

 

Pracowałeś duszpastersko w trzech krajach: Indiach, USA, na Filipinach. W którym z nich – Twoim zdaniem – małżeństwo jest najbardziej szanowane, to znaczy jest „świętością” w świadomości ludzi?

 

We wszystkich tych krajach małżeństwo i rodzina stanowią wielkie wartości i są otaczane szacunkiem. Jednak ze względu na różnice kulturowe świętość i szacunek są określeniami relatywnymi. To znaczy inaczej się je wyraża w różnych kulturach.

 

Gdy jako mały chłopak chodziłem na katechezę, słyszałem, że świętość ma ścisły związek z pokorą, cichością, uniżeniem, a jej symbolem są złożone ręce do modlitwy i pochylona głowa.

 

W Azji wygląda to trochę inaczej. Świętość kojarzona jest bardziej z radością i pozytywnym spojrzeniem na życie. Osoba święta to zatem ta, która nawet w największej biedzie i katastrofie nie traci ducha, we wszystkim widzi Boże działanie i pomaga innym. W ikonografii i miejscowej sztuce Jezus ukazywany jest w ruchu, śmiejący się, grający na gitarze czy w piłkę. Maryja nigdy nie jest smutna, no chyba, że tematem jest pasja i krzyż.

 

Czym charakteryzują się rodziny na Filipinach?

 

Rodzina w Azji jest największą wartością. Zazwyczaj jest duża, oznacza klan. Ten spotyka się dwa, trzy razy w roku, aby ze sobą przebywać, świętować i podejmować razem rozmaite decyzje. Na Filipinach czy w Indiach nic nie dzieje się poza rodziną i bez jej zgody. To, co jest indywidualne, stanowi zagrożenie. Klan decyduje właściwie o wszystkim. Dotyczy to różnych spotkań i codziennych pozwoleń, ale również zgód na małżeństwo czy operację… Dużą część tych zebrań stanowi zawsze modlitwa. Każdy, kto potrafi to respektować, uważany jest za tego, kto szanuje rodzinę i małżeństwo.

 

A jak to wygląda w innych krajach?

 

W Indiach zachwycił mnie wzajemny szacunek i harmonia w domu. Kobieta jest tutaj szefową i to nie podlega żadnej dyskusji. Wszystko, co mówi, ma znaczenie i każdy jej słucha. Jest świetnie przygotowana do swojej roli jako matki, żony i gospodyni. Ponadto pełni często dodatkowe funkcje jako nauczycielka, pielęgniarka czy lekarz. Ona przygotowuje budżet i wszystko planuje. Sytuacja zmienia się wtedy, kiedy rodzina wychodzi na zewnątrz. Wówczas to mężczyzna przejmuje stery.

 

Również w Ameryce rodzina jest wielką wartością, chociaż wygląda i funkcjonuje zupełnie inaczej. Dzieci przygotowuje się do indywidualnego sposobu życia i podejmowania ważnych decyzji. Istotne są niezależność i samowystarczalność. Za dojrzałą uważa się zatem osobę, która sama potrafi podejmować ważne decyzje i daje sobie radę bez rodziny. Obiad czy choćby podwieczorek poprzedza modlitwa. I nie trzeba tego nikomu przypominać. To powszechny zwyczaj.

 

Jak w tych krajach wygląda przygotowanie do małżeństwa? Czy zasadniczo różni się od tego w Polsce?

 

W każdym kraju wygląda to inaczej. W Azji do małżeństwa przygotowuje młodych właściwie cała rodzina. W ten sposób dziewczyna uczy się, co to znaczy być dobra mamą, kucharką czy nauczycielką swoich dzieci. Chłopakowi kładzie się na sercu dbanie o dom, biznes czy politykę. Oboje muszą wykazać się wieloma zdolnościami i mocnym charakterem, aby zaliczyć inicjację do życia małżeńskiego.

 

W USA każda parafia organizuje Kane, czyli pomieszczenie, biuro i osobę lub zespół osób, które zaangażowane są w program przygotowania do małżeństwa, jak i rozwiązywanie sytuacji kryzysowych w rodzinach. Powszechne są rekolekcje czy weekendy przedmałżeńskie. Duszpasterstwo przedmałżeńskie jest tu naprawdę dobrze rozwinięte.

 

A co z mieszkaniem razem przed ślubem?

 

Wspólne mieszkanie przed ślubem czy życie bez ślubu stanowią wszędzie podobne zjawiska. W USA czy teraz również w Polsce jest na to większe przyzwolenie i nie towarzyszy temu zbytnia presja społeczna. Inaczej jest w Azji, choć i tutaj jest to problem.

 

Znowu dają o sobie znać odmienności społeczne…

 

Różnice społeczne wynikają z odmienności kulturowych. Znaczenie ma zatem to, że Wschód jest wspólnotowo-centryczny, a Zachód bardziej egocentryczny. W związku z tym kultury rodzinne są zorientowane na inne wartości i zasady niż te indywidualistyczne, gdzie jednostka ma większe znaczenie niż rodzina. Te kultury nie są względem siebie gorsze czy lepsze, ale po prostu inne. W dobie wielkich migracji jest to ważne, bo widać ogromne zderzenie obyczajów i wartości.

 

W kulturach zorientowanych rodzinnie nie istnieją tajemnice i nawet kryzys jest rozwiązywany wspólnie. Na Filipinach często byłem świadkiem scen, gdy wszyscy w wiosce słuchali kłótni u sąsiada. Co więcej, czynnie się w nie angażowali. Czuli się bowiem odpowiedzialni, chcieli pomóc. Na Zachodzie, w USA, jest to nie do pomyślenia. Ważna jest prywatność, którą należy szanować. Oba podejścia mają oczywiście mocne i słabe strony. Na Wschodzie trudno być indywidualnością, wybijać się „ponad” czy robić karierę. Z kolei w USA wolność jest wartością najwyższą do tego stopnia, że ciężko ją komuś ograniczyć.

 

Czy Kościoły, które poznałeś w różnych krajach, robią coś w celu umacniania więzi małżeńskiej?

 

W Azji w każdej wiosce, gminie czy osiedlu istnieją grupy BEC (Basic Ecclesial Communities), czyli małe wspólnoty, które zrzeszają po kilka rodzin z najbliższej okolicy. Ich spotkania odbywają się comiesięcznie, a bywa, że nawet częściej. Zaczynają się od czytania i rozważania tekstu z Biblii. Potem przychodzi czas na sprawy praktyczne. Każdy może podzielić się swoimi troskami, by wspólnie poszukać najlepszego rozwiązania.

 

W USA jest wiele organizacji zaangażowanych w taką działalność. W rekolekcjach i ruchach na rzecz małżeństw i rodzin specjalizuje się zwłaszcza o. Richard Rohr. Bardzo podobają mi się obozy typu „tata – syn” czy „mama – córka”. W ich ramach ojcowie zapraszani są na wyjazd tygodniowy lub weekendowy ze swoimi synami. Podobnie mamy i córki. Polega to na integracji i spędzeniu czasu razem.

 

Masz jakiś pomysł na to, by jak najmniej małżeństw się rozpadało?

 

Z mojego doświadczenia wiem, że najistotniejsza jest wspólna modlitwa. Obojętnie, czy ta przy stole, Anioł Pański, różaniec, czy Apel Jasnogórski. Nie wolno też zapominać, że miłość to agape, czyli poświęcenie i całkowite oddanie się drugiemu.

 

Rozmawiał ks. Piotr Chmielecki SCJ
Czas serca 160

 
Zobacz także
Maciej Zinkiewicz OFMCap
Kościół to łódź, która płynie po oceanie życia. Gdzie jest w niej miejsce dla duszpasterza? Czy ma on być kapitanem tej łodzi? Wiele osób myśli w ten sposób. Jeżeli tak działa duszpasterstwo, to problem się zaczyna, kiedy duszpasterza zaczyna brakować: młodzi przestają wiedzieć, dokąd iść. Papież Franciszek mówi, że duszpasterz nie może być kapitanem statku! Ma być latarnią.
 
Z Adamem Gęstwą OFMCap, dyrektorem Szkoły dla Spowiedników i długoletnim duszpasterzem młodzieży, rozmawia Maciej Zinkiewicz OFMCap
 
 
Maciej Zinkiewicz OFMCap
Młodzi na pewnym etapie dorastania odchodzą od Boga, od religii, nie uczestniczą w życiu Kościoła. Ich praktykujący bliscy bardzo to przeżywają, traktują jako swoją porażkę wychowawczą, zarzucają sobie brak zaangażowania, niewystarczającą wiedzę religijną czy nieumiejętność nawiązywania relacji z dziećmi.
 
Z ks. prof. dr. hab. Krzysztofem Pawliną rektorem Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie – sekcja św. Jana Chrzciciela, profesorem teologii pastoralnej, autorem wielu publikacji o młodzieży i dla młodzieży oraz książek na temat duszpasterstwa i nowej ewangelizacji, rozmawia Dorota Rożek
 
Tadeusz Basiura
Po 123 latach nocy niewoli 11 listopada 1918 roku Orzeł Biały ponownie rozwinął swe potężne skrzydła nad Rzeczpospolitą. Spełniło się wielkie pragnienie wielu pokoleń, które nigdy nie uznały tego, że Polski nie ma. Nie było jej na mapie Europy, ale była w sercach tych, dla których stanowiła największą wartość, która ukochali największą miłością, dla których żadna ofiara złożona na jej ołtarzu nie była za wysoka. Choć nie wszyscy doczekali, swoim życiem zaświadczyli, że są jej godnymi synami. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS