logo
Wtorek, 19 marca 2024 r.
imieniny:
Józefa, Bogdana, Nicety, Aleksandryny – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Serafino Falvo
Uwierzyć w uzdrowienie
Szum z Nieba
 


W podejściu do choroby mamy dwie możliwości. Pierwsza, to mówić: „jestem chory” i utwierdzać się w tym. Druga, to powiedzieć: „Jestem pełny Boga. Jest we mnie wprawdzie jakieś obce ciało, choroba, ale nie jest mną”. I tylko to drugie wyjście jest poprawne.
 
Musimy zdystansować się do swojej choroby, a następnie z wiarą przedstawić Jezusowi ten problem: „Jezu, coś złego dzieje się w moim żołądku, w głowie. To nie należy do mnie, dlatego połóż swoją dłoń na tej części mojego ciała. W imię Jezusa, który żyje we mnie, rozkazuję więc tej chorobie: Odejdź precz ode mnie”. 
 
Żeby zostać uzdrowionym, często najpierw trzeba poruszyć pewne blokady, które są w nas, ponieważ one nie pozwalają działać Duchowi Bożemu. Są to nie wyspowiadane grzechy, ciężkie grzechy. Jezus wtedy nic nie może zrobić. Innym powodem jest, gdy nie wybaczyliśmy komuś, kto nam coś złego uczynił. Wybaczenie jest konieczne – gniew i zawiść wewnątrz nas są jak trucizna. Jeżeli ktoś nosi w sobie truciznę, na pewno nie wyzdrowieje. Ale tu was pocieszę. Aby wybaczyć, wystarczy powiedzieć: „Jezu, chcę przebaczyć tej osobie”. I nawet gdy tego nie czuję, ważne, że chcę i podejmuję taką decyzję. Przebaczenie nie jest uczuciem, ale jest dziełem woli. Mogę przebaczyć, choćbym nawet nie od razu poczuł ulgę. 
 
Jest jeszcze jedna blokada, oddzielająca nas od uzdrowienia. To brak pragnienia przemiany życia. Uzdrowienie dane jest nam po to, abyśmy odtąd żyli inaczej. Gdy przychodzą do mnie ludzie, którzy pragną uzdrowienia, ale nie chcą zmienić swojego życia, odpowiadam im: „Od tych rzeczy jest lekarz, nie ja”. 
 
Jak modlić się za chorych?
 
Kapłan lub świecki musi przede wszystkim poprosić Jezusa, aby to On działał poprzez niego tak, jak On sam chce. I tu uważajcie bracia na fałszywych uzdrowicieli. Ponieważ istnieją naturalne energie, niektórzy twierdzą: „Mam w sobie energię, aby uzdrawiać chorych. Mogę cię nią uleczyć”. Gdyby taka osoba była pokorna, powiedziałaby: „Jezu, czuję, że mogę pomagać chorym. Jeśli jest to dar od Ciebie, przyjmuję go. Jeśli nie, zabierz go”. Jeśli więc ten dar naturalny ofiarujesz Jezusowi, On może przemienić go w charyzmat. Jeśli natomiast nie zechcesz go oddać Panu, zaczniesz nim samowolnie służyć: „Przyjdź do mnie, ja cię uzdrowię”, to stanie się to dziełem szatana. Jezus nie mówił nic o technikach ani o energiach, On uzdrawiał chorych jedynie poprzez słowo. 
 
My nie uzdrawiamy nikogo, to Jezus uzdrawia. Kiedy ludzie przychodzą do mnie po pomoc, mówię: „Ja jestem nikim, jestem tylko kapłanem. Proszę jedynie Jezusa, który jest we mnie, żeby Cię uzdrowił”. 
 
Módlcie się za chorych. Ale uważajcie na tych, którzy zaledwie otrzymali chrzest w Duchu Świętym, a już idą, aby „uzdrawiać”. Chorego trzeba najpierw przygotować poprzez spowiedź świętą, aby odrzucił grzech. Następnie wzbudzić w nim wiarę. Pytam czasem kogoś: Czy masz wiarę? „Tak, ojcze, mam bardzo wielką wiarę. Tylko do kościoła nie chodzę. Ale wierzę bardzo!” A wiecie co ja odpowiadam? „Jedź do Rzymu, stań naprzeciw Banku Włoskiego i wołaj: Jestem bogaty, ponieważ zobaczyłem Bank Włoski!” Podobnie ten, który mówi, że ma wiarę, a nie żyje według niej – pozostaje ubogi. Gdy więc przychodzą do mnie takie osoby, na wstępie nakazuję im, żeby się wyspowiadały. Proszę też: „Idź każdej niedzieli na Mszę, weź do ręki Pismo Święte i czytaj, a potem przyjdź do mnie”. Lecz oni, niestety, już nie wracają... 
 
Kiedy się modlicie, nie patrzcie na to, jak ciężka jest dana choroba, ponieważ Jezus może uzdrowić każdą. Poza tym, nie wierzcie zbytnio jedynie lekarzom i lekarstwom, ponieważ Jezus może uzdrawiać także bez lekarstw. Nie skupiajcie się też na symptomach chorób, ponieważ one nie są ostateczną prawdą. Ale wierzcie w obietnice Jezusa! On powiedział: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie (Mk 11,23). Postawił więc dwa warunki: po pierwsze prosić, a następnie wierząc – dziękować, że już się otrzymało uzdrowienie. Dziękować nawet wtedy, kiedy jeszcze nie będzie tego widać. I nawet gdyby jakiś czas nie było widać efektów, a choroba pozostawała, trzeba kontynuować nieustanne dziękczynienie Panu. Choćby choroba stawała się gorsza – dziękuję, Jezu, że mnie uzdrowiłeś! On przecież powiedział: “Wierzcie, że otrzymaliście to, o co prosiliście. I będziecie wam to dane”. To jest kwestia wiary. 
 
Jezus obiecał nam uzdrowienie i to wystarczy – Jego obietnica. Kiedy modlę się za chorych, mówię: „Jezu! Ty powiedziałeś, aby nakładać ręce na chorych, więc to czynię. Ta dłoń nie jest moja, jest Twoja”. A potem, gdy już się pomodliłem, mówię: „Dziękuję, Jezu, że go uzdrowiłeś”. Jeżeli pomimo modlitwy uzdrowienie nie przychodzi, musimy sprawdzić, czy ta osoba jest wolna, czy zostawiła swój grzech, pewne sposoby mówienia i życia. Chyba że Jezus przeznaczył tę osobę do celów wyższych, np. niektórzy święci pozostawali chorzy. Jezus nie uzdrowił ich, lecz to były wyjątki. Jezus chce uzdrowić wszystkich. Jedynie w wyjątkowym wypadku może pragnąć pewnej ofiary.
 
Efekt modlitwy o uzdrowienie

Często uzdrowienie jest natychmiastowe, przychodzi w jednej chwili. Kilka miesięcy temu, gdy byłem w Nowym Jorku, do kościoła przywieziono pewną młodą kobietę. Siedziała na wózku, ponieważ od urodzenia miała nogi sparaliżowane. Podszedłem i powiedziałem: „Jezus cię stworzył nie po to, abyś była na wózku, ale żebyś chodziła. Wierzysz w to?” „Tak, ojcze, wierzę”. „A więc powiedz Jezusowi: Jezu, wierzę, że uzdrowiłeś mnie na krzyżu. To uzdrowienie miało już tam miejsce, więc spraw, abym chodziła. Jezu, Ty sam to powiedziałeś, więc dotrzymaj słowa”. Wziąłem tę młodą osobę pod rękę, ona wstała i zaczęła chodzić po całym kościele, chodzić, biegać – jak nigdy dotąd! Były tam schody, podeszła do nich, zeszła i weszła z powrotem. Lekarz, który się nią opiekował (a był Żydem), również był obecny w kościele. I kiedy zobaczył ją skaczącą, powiedział: „A więc moja religia jest błędna...” 
 
W wielu przypadkach uzdrowienie jednak nie jest natychmiastowe. Może dokonywać się w czasie, progresywnie. Ktoś przychodzi, modli się, ale nie doznaje uzdrowienia. Wraca do domu i mówi: „Nie zostałem uzdrowiony. Ale zawód, wszystko stracone!” Gdyby natomiast wracając do domu powiedział: „Choć tego nie widzę, wierzę, że jestem uzdrowiony” – od tej chwili zaczyna się uzdrowienie progresywne. Niektóre osoby powracają do mnie później i mówią: „Po ojca modlitwie zacząłem czuć się lepiej, a teraz już jest całkiem dobrze”.
 
To był wstęp na temat charyzmatu uzdrowienia, który być może w sobie macie, ale boicie się go używać. Dlaczego niektórzy, ochrzczeni w Duchu Świętym, nie modlą się nad chorymi? Przede wszystkim dlatego, że nie „czują” tego charyzmatu, mimo że Jezus dał go wszystkim. Charyzmat uzdrowienia nie jest uczuciem, jest aktem wiary. Muszę wierzyć w to, że Jezus uzdrowił tę osobę, nawet gdybym niczego nie widział.
 
Po drugie, nie otrzymują uzdrowień ci, którzy chcą czuć, że to oni uzdrowili. Inni nie chcą modlić się o uzdrowienie, ponieważ boją się tego charyzmatu. Boją się, że jeśli dana osoba nie wyzdrowieje, ośmieszą się przed innymi. Rozmawiałem z bp. Melingą, Afrykańczykiem, który ma dar uzdrawiania. Sprawował kiedyś Mszę świętą wraz z innymi kapłanami. Kiedy na zakończenie zaczął modlić się o uzdrowienia, wszyscy kapłani uciekli do zakrystii. Po skończonej modlitwie poszedł do nich i zapytał, dlaczego uciekli. Odpowiedzieli: „Jeżeli oni potem nie ozdrowieją, to ośmieszymy się”. A on na to: „My się ośmieszymy? A jak Bóg się ośmieszy, przecież to On uzdrawia!”

Modlitwa uzdrowienia
 
Praktykuję modlitwę uzdrowienia podzieloną na dwie części. Jezus tak powiedział: Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie (Mk 16,18b). To są Jego słowa, więc mówię do Niego: „Jezu, moja część jest taka: nałożyć ręce na chorego. Już ją zakończyłem. Druga część należy do Ciebie: i ci odzyskają zdrowie, więc musisz tego słowa dotrzymać. To jest Twoje zadanie”. 
 
Powtarzam więc: moje i wasze zadanie to nałożyć ręce na chorych, z wiarą. Druga część – że oni odzyskają zdrowie – należy do Jezusa. To jest Jego działanie. I On to robi!
 
ks. Serafino Falvo
Szum z Nieba nr 42/2000
 
 
fot. Yoann Boyer | Unsplash (cc) 
 
Zobacz także
Anna Sosnowska

Życiorys św. Charbela to niemal „klasyczny”, bo często powtarzający się scenariusz dorastania osób wyniesionych potem na ołtarze. Youssef Makhlouf urodził się jako piąte dziecko w ubogiej, ale za to religijnej i kochającej się rodzinie, mieszkającej w północnym Libanie. Od najmłodszych lat cechowała go głęboka pobożność, jednak kiedy postanowił poświęcić swoje życie Bogu, jego bliscy nie wyrazili na to zgody. On jednak decyduje się na akt nieposłuszeństwa wobec rodziny...

 
Louis Evely SJ
Ile razy mieliśmy odwagę wziąć na serio wezwanie: Przyjdź, Duchu Święty? Czy życzyliśmy sobie, żeby nas stworzył na nowo? Kto odważa się życzyć sobie aż tyle? Kto wzbudza pragnienie tak bulwersującej obecności? Kto do tego zmierza umyślnie, z potrzeby serca? Potrzebujemy dowartościować nasze codzienne, monotonne życie, z którego tak mało jesteśmy zadowoleni, to życie, na które nigdy nie umieliśmy popatrzeć jako na święte, jako na miejsce, w którym Bóg zawsze chce nas spotykać. 
 
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Amerykańska pisarka Jodi Picoult żywi przekonanie: „Może rzeczywiście dopiero po ciężkim kryzysie człowiek poznaje się naprawdę, może trzeba dostać w kość, żeby zrozumieć, czego właściwie chce się od życia”. W tej niepewności autorki kryje się mimo wszystko śmiałe przypuszczenie, że kryzys, który dosięga w jakimś sensie i stopniu każdego człowieka, a zatem pewne zwątpienie we własne możliwości, jest jednocześnie szansą na ponowne rzucenie się w nieznane...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS