logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Majka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-06 13:15

Nie chcę się modlić słowami ,,od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie,,. Nie mogę już znieść psychicznie strasznego cierpienia bardzo bliskiej osoby, swojej bezsilności... to trwa już tak długo...Nagła śmierć jest wstrząsem dla bliskich, ale nie wiąże się z cierpieniem osoby, która odchodzi...Przecież powinniśmy być gotowi na przejście >z życia do Życia< w każdym momencie, dlaczego więc mamy się modlić o to, by nasza śmierć nie była nagła i niespodziewana ?

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Michał (---.Zabrze.Net.pl)
Data:   2005-12-06 13:47

Nagłej, w sensie niespodziewanej. Śmierć, do której możemy się przygotować jest darem. Śmierć niespodziewana przychodzi jak złodziej. Wprawdzie nikt nie zna dnia, ani godziny i musimy być zawsze przygotowani, ale ja tam jednak wolę świadomie. Tu jesteśmy tylko chwilę, tam trochę dłużej. Poza tym, nie wyobrażam sobie, że spędzę czas wpatrując się rozpaczliwie w zegarek.

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Verba Docent (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-06 13:57

Przykro mi, że przechodzi Pani taki czas.
Nie wiem o co proszą inni, w tym Pani. Ja tam chciałbym, nim umrę parę rzeczy jeszcze załatwić: dzieci wychować, długi popłacić, rodziców pochować, dokończyć parę rozmów z moimi przyjaciółmi i tak dalej. Więc póki co będę prosił TEGO CO MOŻE WSZYSTKO, żeby uchronił mnie od nagłej i niespodziewanej śmierci. A ON zrobi tak, żeby było najlepiej. Zabierze mnie stąd kiedy przyjdzie czas.

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Janina (---.stella.net.pl)
Data:   2005-12-06 14:01

A no własnie dlaczego.......pomyśl ilu ludzi nawet młodych odchodzi z tego ziemskiego padołu nagle, niespodziewanie ,nieprzygotowanych na spotkanie z Panem?......myslę że, odpowiedz znajdziesz juz sama :P Pozdrawiam i życze odwagi. Szcześć Boże.

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Marcin (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-06 14:27

Pokój Tobie
By mieć czas na pojednanie się z Bogiem. Od tego zależy wszystko.
Może Cię to zgorszy ale ja od jakiegoś czasu modlę się ( nie wiem czemu, ale kiedyś przyszło do mnie takie natchnienie by się o to modlić ) o długie konanie i cierpienie dla mnie gdy będę odchodził. Po to by; Bóg mi dał czas na pojednanie z Sobą i bym mógł odpokutować moje winy.
Przenigdy nie chciałbym odejść nie żałując przedtem za wszystkie grzechy.
Marcin

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: teresa (---.um.ruda-sl.pl)
Data:   2005-12-06 14:45

Właśnie dlatego, o czym piszesz: bo nie jesteśmy czesto do szybkiego odejścia przygotowani...

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Lili (83.9.236.---)
Data:   2005-12-06 14:47

W największym skrócie - żeby nie umrzeć "bez sakramentów", jak się to popularnie mówi. Gotowość na śmierć w każdej chwili swoją drogą (ale pokaż mi takiego, co to zawsze jest gotowy - chyba tylko Matka Boska by się załapała na ten warunek ;), a na ostatnią drogę warto się jednak zaopatrzyć właściwie.

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: agu (---.devs.futuro.pl)
Data:   2005-12-06 15:31

Nagła i niespodziewana śmierć jest najtragiczniejsza, gdy giną ludzie nieprzygotowani. Czy młoda matka może chcieć takiej śmierci? Czy ktokolwiek, kto jest odpowiedzialny za innych może o to prosić? A czy nagła choroba nie jest czymś niespodziewanym? To modlitwa o dobrą śmierć, we właściwym czasie, przygotowaną.

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Agatka (---.icpnet.pl)
Data:   2005-12-06 18:59

Bo się boimy... swojej małej wiary w wielką Miłość...

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: martussa (---.kaskada.info.pl)
Data:   2005-12-06 19:03

masz rację :-)
chodzi tylko o to, jak słusznie z resztą zauważyłaś, żeby być na nią gotowym w każdej chwili

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: gosia (151.204.106.---)
Data:   2005-12-06 19:17

To niezwykle popularne: nikt nie chce cierpiec; nikt nie chce byc swaidkiem czyjegos cierpienia. Srodki przeciwbolowe na usmierzenie bolu. Umieranie samotne, by nie frustrowac innych. Umieranie szybkie, bezbolesne, z usmiechem na twarzy, jakby to byla przyjemnosc, a nie przechodzenie od ktorego zalezy tak wiele, bo cala wiecznosc. Ruch eutanazji wywodzi sie poniekad z tego zalozenia.
Powolne odchodzenie, ktore mi sie jawi bardziej jako swiadome odchodzenie, a niekoniecznie rozciagniete w czasie, daje czas na przygotowanie sie to tegoz odchodzenia. Zarowno w sensie regulacji spraw ziemskich, jak i pozegnan z bliskimi, zebym zdazyla im powiedziec to, co najwazniejsze. Ale przede wszystkim jest to czas na przygotwanie SIEBIE do przejscia. Przeciez stawka jest wielka. SAkramenty sw, zal za wszystko, co zle w moim zyciu, za brak milosci. Pojednanie z Bogiem. To wszystko sie sklada na przygotowanie.
Nagla smierc pozbawia mnie tego.
Kazdego ranka wychodzac do pracy uswiadamiam sobie, ze moze juz tu wiecej nie wroce i wtedy dochodzi do mnie jak wiele spraw zostawiam niedokonczonych. Tych zwyklych, codziennych: zaczety list, niedokonczona ksiazka, brudne naczynia, niedopita herbata i rozrzucone kosmetyli w lazience. I wtedy mysle o mojej duszy, ile tam zostawiam spraw niedokonczonych. I podobnie jak Marciin modle, zeby mi dana byla laska, zebym mogla odejsc stad z "uporzadkowanym" bagazem...

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-12-06 21:27

"Gotowość na śmierć w każdej chwili swoją drogą (ale pokaż mi takiego, co to zawsze jest gotowy - chyba tylko Matka Boska by się załapała na ten warunek ;)" Gwoli ścisłości, rozumiem, że to tylko takie żartobliwe stwierdzenie? Ponieważ zgodnie z dogmatami Maryjnymi, Matka Boga nie umarła tylko zasnęła i wraz z duszą i ciałem została wzięta do nieba. A wszystko to dlatego, że Ona jedna spośród ludzi została odkupiona przez Syna swego, łaską uprzedzającą, jeszcze zanim się poczęła - za dwa dni, własnie 8 grudnia, obchodzimy uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. Święta była (posiadała stan dziecięctwa Bożego), bo zachował Ją Bóg od podległości grzechowi pierworodnemu, a w związku z tym była wolna od wszelkich kar związanych z grzechem pierworodnym i ustrzeżona od doczesnych konsekwencji tegoż grzechu. Zachowana została w niej harmonia wewnętrzna (dona praeternaturalia), śmierć zaś to zaśnięcie Maryi.
Pozdrawiam serdecznie, szczęść Boże.

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Majka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-06 22:01

Twoje słowa Gosiu są bardzo wzniosłe, ale nawet największemu wrogowi nie życzę takiego cierpienia, jakiego od miesięcy jestem świadkiem. Piszesz, że nikt nie chce być świadkiem czyjegoś cierpienia - ja parę miesięcy temu zrezygnowałam z pracy, żeby być z Mamą i dla Mamy ( oprócz Niej mam jeszcze dzieci). Spędzam z Nią wiele godzin dziennie. Przypuszczam, że nie masz pojęcia o cierpieniu człowieka chorego na raka...o bólu, który ciągnie się miesiącami i którego w pewnym momencie nie można uśmierzyć najsilniejszymi środkami, ulga przychodzi tylko na chwilę - a później człowiek już nie płacze, nie krzyczy tylko wyje z bólu...Wierz mi, że moja Mama miała wiele czasu na uporządkowanie swoich spraw, na powiedzenie tego, co chciała powiedzieć, na pożegnanie z bliskimi i przygotowanie siebie...Teraz już tylko nieludzko cierpi...

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: HP (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-06 23:29

Majka, czy zwracałaś się o pomoc do lekarzy z najbliższego hospicjum?
Przychodzą systematycznie do domu, bądź oferują przyjęcie pacjenta do hospicjum.
Ponadto słuchałam kiedyś prelekcji na temat leczenia bólu. Teraz ból się leczy.
W stanach terminalnych przcinane są nawet (lub trwale blokowane) drogi przewodzenia bólu.
Zapytaj koniecznie o poradnię leczenia bólu.
Niedawno miałam wujka chorego na raka...

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-12-07 01:09

Majka, jeśli to może być dla Ciebie 'pociechą', to dokładnie przez to samo, przez co Ty obecnie przechodzisz, przechodziłam ok 15 lat temu z moją śp. Mamą. Też zachorowała na raka, bardzo rzadko występujacego, ale za to jednego z najbardziej złosliwych. Operacja, lampy. Nie pomogło, choroba sie rozwijała. Położyła się do łóżka i już nie wstała, dokładnie 25 grudnia 90r, a zmarła 15 lipca 91r, po blisko 7 miesiącach niewyobrażalnych cierpień. W międzyczasie były dokonane 2 zabiegi blokowania nerwów obwodowych, co spowodowało paraliż prawej kończyny górnej, a nie uśmierzyło bólu. Dochodziło do tego, że już po godzinie od podania zastrzyku, morfina nie działała. Wstrzykiwałam sól fizjologiczną, zeby nie zabić mojej Mamy, bo dawka była zwiększana i nie mogłam częściej niż co 4 godziny podawać. Miałam często wyrzuty sumienia, z powodu tej morfiny, ale spowiednik mnie uspokajał, ze tak trzeba. 26 lutego już była pewna, że odchodzi do Pana, pożegnała sie z nami, a jednak Pan ją zatrzymywał na ziemi i dalej nieludzko cierpiała. Nie została jej nawet 'oszczędzona' najgorsza śmierć rakowca. Przez ten cały czas jej towarzyszyłam, pielęgnując - dzień i noc, gdyż przeniosłam się ze spaniem - czuwaniem do pokoju Mamy. Nieraz obie wyłyśmy z bólu: Mama z fizycznego, a ja miałam rozdarte serce, bo nie wiedziałam jak jeszcze moge ulżyć jej w bólu. Modliłam się w końcu o to, by jeśli nie może być inaczej, żeby ją Bóg zabrał do siebie, chociaż z drugiej strony tak bardzo nie chciałam, by odchodziła. Rozumiem Cię, więc Majka, doskonale. Obiecuję modlitwę, byście obie wytrwały godnie do końca, jakikolwiek i kiedykolwiek on nastąpi. Pozdrawiam serdecznie, szczęść Boże.
Ps. Jedna myśl, mianowicie przekonanie o tym, że moja Mama już jest w niebie, a nie w czyśćcu, po tylu i takich cierpieniach, nadała sens temu wszystkiemu, co razem przeżyłyśmy, kiedy już Pan zabrał Mamę do siebie. A studia teologiczne, które w ponad 2 miesiące później podjęłam, pozwoliły mi zrozumieć sens cierpienia mojej kochanej Mamusi i pogodzić się z jej odejściem do lepszego świata. No i nadzieja, ze spotkamy się, kiedy juz na mnie przyjdzie pora. Chciałabym też, tak jak Mama, byc gotowa na spotkanie z Jezusem, dlatego modlę się: "Od nagłej, a niespodziewanej śmierci..."

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: gosia (---.proxy.aol.com)
Data:   2005-12-07 04:32

Majka,
troche wiem, duzo widzialam, bardzo czesto towarzysze ludziom chorym, bo z nimi pracuje. Ale nie w tym rzecz. Obserwacja cierpienia to nie to samo co jego przezywanie, szczegolnie kiedy odchodzi ktos najblizszy. Rzecz jest w postrzeganiu wartosci cierpienia. Swiadectwa osob, ktore przez to przeszly sa ogromnie wymowne. Mnie nasunely wiele mysli i refleksji, a Tobie?

W mojej poprzedniej wypowiedzi nie chcialam byc wzniosla, ani tym bardziej Cie urazic w jakikolwiek sposob. Natomiast chcialam poddkreslic to, co obserwuje wokol siebie. Zdaje sobie sprawe, ze opieka nad terminalnie chora osoba jest wielkim wyrzeczeniem i wznioslosc i polot wypowiedzi mozna sobie w buty wsadzic w obliczu cierpienia osoby chorej jak i opiekujacej sie. Nie chcialam ani splycic ani umniejszyc tego, co robisz dla Mamy...
Bede pamietac o Tobie w modlitwie, Majka

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: agu (---.devs.futuro.pl)
Data:   2005-12-07 10:25

A co robić gdy hospisjum najbliższy termin zwykłej choćby wizyty ustala na za miesiąc lub dłużej? Działanie tych instytucji jest tragiczne pod tym względem. :(

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Majka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-07 16:40

Dziękuję Bogna, nie muszę nic dodawać, napisałaś wszystko...Moja Mama odeszła dziś nad ranem...Płaczę i dziękuję Bogu za to...proszę Was o chwilę modlitwy...Dziękuję wszystkim...

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Natan (---.sds.uw.edu.pl)
Data:   2005-12-07 17:10

Modlę się za Twoją mamę.
Za Ciebie również.

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-12-07 17:28

Zgodnie z tym, co Ci obiecałam Majka, modliłam się za Was obie podczas porannej Eucharystii. A teraz: "Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Jej świeci na wieki..."
Obiecuję modlitwe za Twoją śp. Mamę. Jeśli potrzebujesz wsparcia, słowa, wygadania się, napisz do mnie na priva. Podzielę się z Tobą tym, co było dalej w moim życiu... juz po odejściu Mamy...

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2005-12-08 00:54

Droga Majko,
Praise the Lords, He is Good.
Bede sie modlil, aby Niepolkalanie Poczeta wprowadzila Twoja Mame do Krolestwa Niebieskiego.
Dzis mozna uzyskac odpust zupelny.
Jurek

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: + (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-11 01:12

Dołaczam sie do modlitwy...

 Re: Dlaczego sie modlimy, by smierc nie była nagła?
Autor: Agatka (---.icpnet.pl)
Data:   2006-01-06 20:17

A jak ktoś chce umrzeć w spokoju, to robi się to tak:

Staje się czcicielem Najświętszego Serca Jezusa, czyli np. przyjmuje się Komunie w intencji wynagrodzenia za grzechy świata, zwłaszcza w pierwsze piątki miesiąca. Można też odprawiać godzinę świętą czyli modlitewne czuwanie w nocy z czwartku na piątek, aby towarzyszyć Jezusowi w Jego śmiertelnym smutku na Górze Oliwnej i wypraszać miłosierdzie dla grzeszników. No i czicić obraz Serca Jezusowego... i jeszcze w pełni uczestniczyć w uroczystości ku czci Serca Jezusowego, która odbywa się w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała.

A czcicielom Boskiego Serca Jezus obiecuje m.in., że ci, którzy przez dziewięć z rzędu pierwszych piątków miesiąca przystąpią do Stołu Pańskiego, użyczona będzie łaska ostatecznej wytrwałości w dobrym i szczęśliwej śmierci.

No rewelacja, szkoda, że dopiero teraz to odkryłam, ale lepiej późno niż wcale. ;)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: