logo
Czwartek, 16 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: Nero (---.chello.pl)
Data:   2006-04-09 14:41

Od dłuższego czasu czuje, że staje sie innym człowiekiem.
W szkole średniej byłem otwarty, ufny, toważyski,często się uśmiechałem, nie miałem problemu z nawiązywaniem nowych przyjaźni. Niestety byłem również mniej zaradny i samodzielny. Nie potrafiłem podejmować decyzji, a porażki załamywały mnie. Miałem bardzo romantyczne i idealistyczne podejście do życia i ludzi. Po maturze próbowałem kilka razy dostać sie na wymażony kierunek studiów, studiując w tym czasie coś co mi wogóle nie odpowiadało. Zostawiła mnie, jak wtedy myślałem, miłość mojego życia. Nie potrafiłem nawet zdać egzaminu na prawojazdy. Co prawda miałem przyjaciół do okoła, ale nie cieszyłem się już ich bliskością. A rodzina? Stawiała wymagania i była żądna sukcesów! Wpadłem w depresję, stwierdziłem, że do niczego sie nie nadaję...i coś we mnie pękło.
Wiedziałem, że coś musze w sobie zmienić, albo ze sobą skończę. Przestałem rozczulać się nad sobą. Pozbyłem się romantycznych wizji świata i ludzi. Uczucia stały się jak niepotrzebnymi śmieciami. Znajomych zacząłem postrzegać w kategoriach "co on może dla mnie zrobić". Nigdy nie cieszyłem sie powodzeniem u kobiet, ale przestałem się tym przejmować. Nauczyłem się swojej samotności. Porażki nie załamywały mnie już. Po każdym upadku wstawałem jeszcze bardziej zdeterminowany do walki. Potrafiłem narzucać sobie nieludzką dyscyplinę w pracy nad osiągnięciem celu. Dostałem sie za 4 razem na wymarzony kierunek studiów, za 9 razem zdałem prawojazdy, nauczyłem się mówić "nie" i walczyć z ludźmi którzy stawali mi na drodze.
Co do Boga...nigdy nie czułem się z Nim szczególnie związany, ale modliłem się:"Boże pomóż mi!", a teraz: "Boże tylko mi nie przeszkadzaj a sam sobie poradzę."
Dzisiaj jest niby wszystko ok, na studiach sukcesy, osiągam prawie zawsze to co sobie założyłem. Niestety straciłem większość bardzo dobrych i wartościowych przyjaciół. Odczuwam frustrację i samotność, z którą coraz trudniej mi żyć. Stałem się zgożkniały i podejżliwy. Na każdego spoglądam jak na potencjalnego wroga i nie ufam nikomu (co prawda często wychodzi mi to na dobre). Miewam ataki agresji i straszliwą zmienność nastrojów...nigdy taki nie byłem. Strasznie zubożyłem się uczuciowo, jestem jak wydmuszka. Studia stały sie dla mnie wszystkim, tylko one mnie określają jako człowieka. W wakację chibernuję się mentalnie, zostaje tylko ciało, które co roku pracuje gdzieś na budowie w Niemczech. Pochodze z biednej rodziny. Moja mama ciężko charuje żebym mógł studiować, z powodu czego męczą mnie straszliwe wyrzuty sumienia. Ciągle mam obsesję, że jeżeli nie będę sie lepiej uczył to nie zdobędę pracy i oboje wylądujemy na ulicy.
Czuje, że znów zaczynam sie zapadać w sobie. Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie...nie wiem co ze sobą zrobić.

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: Krak (213.158.197.---)
Data:   2006-04-09 15:03

Witam Nero,
Nawracajmy się, kochajmy Boga i bliźnich. A że coś Cię 'uwiera' to chyba bardzo dobrze.
Pozdrawiam

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: Ewa (---.crowley.pl)
Data:   2006-04-09 15:06

Widzisz problem to już podstawa:)

Dwie wizje życia:
1. wykształcony, dobrze zarabiający samolub, totalnie pusty w środku, traktujący ludzi jak śmieci - jak nie pomożesz, to dajmy sobie spokój ze znajomością
lub
2. wykształcony, pracujący, uczuciowy idealista (który musi zrozumieć, że Bóg bardzo go kocha i walczy o jego miłość)

Jestem idealistką, wybieram opcję nr 2:)

Jestem sama, boję się że nie znajdę nikogo, nie będę mieć męża i dzieci...ale staram się każdego dnia uczyć okazywania uczuć. I wiesz co - nie uwierzyłabym, ale bycie dobrym człowiekiem (w oczach innych - naiwnym, przegranym, mało ambitnym) daje mi taką niesamowitą radość. Poza tym mam przyjaciela - Jezusa. Pieniądze są istotne, ale czymże one są same w sobie. Czyż nie lepiej mieć przyjaciół, żonę, poczucie, że się starasz być dobrym, uczciwym, że próbujesz pogodzić się z Bogiem, odszukać go po latach zapomnienia?

Moja rodzina jest całkiem zamożna, kiedyś wszystko będzie moje. Ale mnie to przeraża a nie cieszy. Bo ja wolałabym rodzinę.

Chciałbyś być traktowanym w kategorii mało użytecznych trybików? Jak jeden się wykończy, zastąpimy go drugim? Bo ja nie. Więc nie przybierajmy sami takiej postawy.

Jeśli każdy by kradł, uznałbyś że to dobre i że też możesz? Tak samo jest z karierą, pieniędzmi. Całe szczęście nasze sumienie koryguje zapędy naszego rozumu i błędnych wyborów.

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: Michalina (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-09 16:35

Pierwszy krok do lepszego samopoczucia;
jeszcze dziś zrób coś kompletnie bezintersownego komuś znajomemu lub obcemu. Coś drobnego, co kogoś zaskoczy.
Zapewniam Cię już jutro będziesz miał ochotę to powtórzyc.
Radośc, którą dajesz innym prawdziwie uskrzydla.
Nie jestem egazltowana. Po prostu wiem, ze to działa. I zmienia nas w bardziej ufnych i lepszych.
Myśle, ze nie jestes taki zły jak siebie postrzegasz. Po prostu coś cie zablokowało. Na szczęscie On działa i dlatego coś ci doskwiera.
Usmiechnij się i wyjdź do ludzi. Pełno ich wszędzie. Czekają.

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: M (---.mmj.pl)
Data:   2006-04-09 18:00

Najważniejsze, że dostrzegłeś, że nie jest dobrze i teraz tylko trzeba działać. Na Twoje problemy może bardzo pomóc jakaś wspólnota, która nauczy CIę przebywania z innymi na co dzien i potrzebę drugiego człowieka. Tam poczujesz, co znaczy życ dla innych i jak sie otwierać na drugich. I Tobie samemu będzie dużo łatwiej. Wtedy juz wszystko inne posunie się do przodu i ułoży. Życze poowdzenia.

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: tess (---.wroclaw.mm.pl)
Data:   2006-04-09 18:50

No i chyba doszedłeś do momentu kiedy trzeba dojrzeć i poukładać sobie wszystko we właściwy sposób. Połaczyć to co najlepsze w Twoich doświadczeniach. Myslę, że nie mozna wszystkiego przekreslić. Połącz romantyzm z wytrwałościa i pracowitością. Mówisz, że z Bogiem nigdy nie byłeś zwiazany... czas to zmienić... Zaproś Go do swojego życia. On pomoże Ci poukładać wszytko we własciwy sposób. Nada sens Twojemu działaniu i otworzy Cię na innych. Pomyśl o rekolekacjach zamkniętych. Zatrzymaj się na chwilkę w ciszy. I nie martw się jeśli nie potrafisz się modlić. Zatrzymaj sie... Bóg znajdzie sposób by do Ciebie dotrzeć, ale daj Mu szansę. Pozdrawiam serdecznie i życzę owocnego szukania...

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: piotr (---.bielsko.dialog.net.pl)
Data:   2006-04-09 19:30

A może coś przeczytasz?
polecam:

To Jezus leczy złamanych na duchu - ks. Jan Reczek
Autosugestia - jak myśleć pozytywnie Anselm Gun OSB
Wolni od niemocy - Augustyn Pelanowski
Ojcze, Tobie zawierzam - Wilfrid Stinissen OCD
Umieranie ożywiajace - Augustyn Pelanowski

Czytałem i warto po te pozycje sięgnąć
Wszystkie można zamówić przez internet w księgarniach katolickich
Pozdrawiam Piotr, Z Bogiem

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: aria (---.icpnet.pl)
Data:   2006-04-09 19:42

Nie można dwa razy wejśc do tej samej rzeki... Dawniej byłeś prawie- dzieckiem, teraz jesteś prawie- dorosły. Oglądasz się wstecz, martwisz się z powodu rozlanego mleka. Doroślejesz, zobaczyłeś, że życie to nie zabawa--- zacząłeś walczyc o swoje, trudne sytuacje wyzwalają w Tobie twardość i bezwzględność, która Ci się nie podoba. Dobrze, że to widzisz, dobrze, że nad tym reflektujesz. ale nawrócenie nie odbywa się przez regres. Rozmawiaj z Panem Bogiem, proś o ducha Jezusa w sytuacjach trudnych, gdzie ujawnia się Twoje serce kamienne. Piszesz "straciłem przyjaciół"- nie jest Ci z tym dobrze. Patrz więc uważniej, jak ludzie reagują na Twoje zachowania, Twoje posunięcia; ludzie z ktorymi się liczysz i pragniesz ich przyjaźni. To jest taki probierz, to pomaga.

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2006-04-10 01:31

Drogi Nero,
Wczoraj slyszelismy w liscie dio Filipian:
'Chrystus, Bóg-Człowiek, wzorem pokory
5 To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie.
6 On, istniejąc w postaci* Bożej,
nie skorzystał ze sposobności*,
aby na równi* być z Bogiem,
7 lecz ogołocił* samego siebie,
przyjąwszy postać sługi*,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
8 uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci -
i to śmierci krzyżowej*.
9 Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył*
i darował Mu imię
ponad wszelkie imię*,
10 aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano*
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.
11 I aby wszelki język wyznał*,
że Jezus Chrystus jest PANEM* -
ku chwale Boga Ojca*.'
Zachęta do pracy nad zbawieniem'
Wieczorem przypadkowo otworzylem na nastepnej stronie, wiec wrocilem i przeczytalem kilka stron Januszowi, ktory chyba ma podobne problemy o ktorych piszesz: "Niestety straciłem większość bardzo dobrych i wartościowych przyjaciół. Odczuwam frustrację i samotność, z którą coraz trudniej mi żyć. Stałem się zgożkniały i podejżliwy. Na każdego spoglądam jak na potencjalnego wroga i nie ufam nikomu (co prawda często wychodzi mi to na dobre). Miewam ataki agresji i straszliwą zmienność nastrojów...nigdy taki nie byłem."
A czytanie to jest poprzedzone:
'1 Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli - jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie* - 2 dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, 3 a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. 4 Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!'

Trudno nie wierzyc mu bo pisze to: '5 obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa - faryzeusz, 6 co do gorliwości - prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej - stałem się bez zarzutu. 7 Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. 8 I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa 9 i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze* - 10 przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach '
Jurek

 Re: Chciałbym być taki jak dawniej ale już nie potrafie.
Autor: andy pandy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-11 09:13

Stracileś kontakt z sobą samym , staleś się "robotem" i zbierasz tego owoce.
Nie da rady żyć udając , że nie ma w nas uczuć . Dążąc do swoich wyznaczonych celów odrzucileś uczucia jako zbędny balast. Tylko że one są i caly czas będą. Uśmiercając wlasne uczucia dążysz do śmierci wewnętrznej, przestajesz być w pelni czlowiekiem. Przepraszam za te gorzkie slowa , ale są one niezbędne.
Jeżeli pragniesz odmiany , musisz najpierw siebie poznać , nie uciekać od siebie , od wlasnych wewnętrznych poruszeń , jakie one by nie byly. To o czym piszesz winieneś najpierw wyznać w czasie Sakramentu Pokuty. Czas przed Wielkanocą jest bardzo dobrym okresem na ten gest otwarcia się na Boże milosierdzie.
Posluchaj mnie idź tą ścieżką a zaznasz radości Zmartwychwstania.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: