Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2006-07-25 23:38
Lsmko,
zamieszkując z nim bez ślubu, dałaś dowód, że małżeństwo wcale nie jest dla ciebie tak ważne, jak to teraz piszesz. Jak się wszystko zaczyna od końca, to są potem takie problemy. Dla mnie to wszystko jest chore. Czego się teraz spodziewasz? Skoro pozwalasz się poniżać, upokarzać (pakowanie swoich rzeczy przed przyjazdem rodziców, zerwanie zaręczyn, tajemnice) - nie miej żalu, że to robi. Każdy dostaje to, co chce. Po co mu ślub, skoro ma wszystko co chce, bez żadnych zobowiązań? Weszłaś na katolickie forum, więc wiesz, jakie mamy zdanie na temat życia bez ślubu. Ale ja nie będę teraz mówić o Bogu. Jak widzisz, przykazania są dla naszego dobra, a nie dla widzimisię Boga. Żadne argumenty nie mają tu sensu. Troche godności, Lsmko, nie pozwalaj się tak traktować. On uważa, że będziesz na każde zawołanie i bez względu na wszystko. Pokaż mu, że nie. Albo zrozumie że może cie stracić i zacznie cię szanować, albo pożegnaj go. To nie ma nic wspólnego z miłością. On mówi, że ważniejsze od "świstka" jest uczucie? Jakie tu widzisz uczucie? Bo ja żadnego. Tylko jego egoizm. Seks, choćby najbardziej udany, nie ma nic wspólnego z miłością, jeśli on tak ciebie traktuje. Myślę, że uzależniłaś się od niego, dlatego nie czujesz, że cię poniża. Jeśli nie zaczniesz sie szanować, nie oczekuj, że on szanował cię będzie. Jeśli naprawdę chcesz z nim być, daj mu ultimatum. Jeśli nie zmieni zdania - odejdź, póki czas. Znajdziesz jeszcze kogoś, kto cię będzie kochał naprawdę.
... Ale ja nie chciałabym z nim już zostać...
|
|