Autor: Marcin (---.tktelekom.pl)
Data: 2007-09-22 15:40
Mam dylemat...
Bardzo kocham moją dziewczynę i chciałbym razem z nią i moimi bliskimi po śmierci cieszyć się w Niebie. To prosta wizja... ale zakłóca ją wypowiedź Jezusa: "po śmierci nie będą się ani żenić ani za mąż wychodzić lecz będą jak Aniołowie Boży w Niebie". Rozumiem teoretycznie, że nie można Nieba mierzyć ziemskimi kategoriami ale co jeśli zajdzie taka sytuacja:
Chłopak i dziewczyna kochają się, chcą wziąć ślub i nagle jedno z nich umiera - załóżmy, że chłopak - więc dziewczyna po jakimś czasie zakochuje się w innym, trudno wymagać żeby przez (x) lat była osamotniona... Na miejscu chłopaka (zachowaj Boże) czułbym się "pokonany" - chcę miłości wiecznej, miłości, którą nie chcę dzielić z innym mężczyzną. Nie chcę być jednym z dwóch, a może trzech.
Nie trafiają do mnie wypowiedzi, że w Niebie będzie się liczyć coś innego - bo skoro miłość do chłopaka, męża, ojca, matki, brata ma ustać to co zostanie? Miłość Boga? Pragnę jej, ale chcę się nią cieszyć z bliskimi.
Bardzo dziękuję za odpowiedzi.
|
|