Autor: Piotr (---.salwator.net)
Data: 2008-04-12 02:00
Wiara, moim zdaniem, ma wynikac wlasnie ze zwykłej kalkulacji. Nie z uczuc, ktore nie zaleza od nas. Uczucia sa silami przyrody. Raz sa takie, raz inne. To, co nas odroznia od zwierzat to jest wlasnie rozum i jego zdolnosc kalkulowania, jego zdolnosc do kontrolowania naszego postepowania, niezaleznie od uczuc.
Wez i usiadz, pomysl. Jak nie wiara i wiernosc Bogu, to co? Jest jakiekolwiek inne rozsadne wyjscie? No to nie kombinuj, tylko po prostu zrob to, co trzeba. Bez wzgledu na motywy - po prostu dlatego, ze robisz to, co jest rozumne. Bog wlasnie po to przyszedl na ziemie i po to umarl na Krzyzu, zeby nam otworzyc droge do Domu Ojca. Abysmy mogli byc wobec Ojca jak jego dzieci, niewinne, w rajskim ogrodzie. Wiec motyw checi dostania sie do Nieba jest zupelnie normalny. A ze przy okazji jeszcze sie oplaca, to chyba dobrze, prawda? A kochac - to czynic innym dobrze. Bez wzgledu na motywy. Nie musisz miec "motylkow w brzuchu" i ekstatycznego uniesienia, jak komus pomagasz podniesc ciezki przedmiot - po prostu robisz to, bo Pan Jezus tak kazal. Albo po to, zeby odlozyc sobie skarb w niebie. W koncu Pan Jezus tak polecal - gromadzic skarby w Niebie, nabijac swoja kabze w Banku Niebieskim. Chciwie i bez opamietania. Egoistyznie na maksa. Bo chocbys chciala - nikomu konta w tym Banku nie zwiekszysz - tylko sobie mozesz. Skarb w Niebie gromadzi kazdy sam sobie. Nie ma zadnych przelewow miedzy kontami. Nie przejmuj sie Twoimi uczuciami wzgledem Boga, bo na nie nie masz wplywu. Po prostu sluz Bogu jak zolnierz swojemu dowodcy. Wiernie i bez pytania.
Czasem wydaje mi sie, ze mamy ubogi jezyk - uzywamy slowa "milosc" na okreslenie co najmniej kilku roznych postaw. Bo mozna byc zakochanym i "jechac" na uczuciach, a mozna kogos kochac z wlasnej woli, kiedy temu nie towarzysza uczucia. I ta druga milosc jest szlachetniejsza.
|
|