Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2008-05-28 14:29
"Rodzi się niegodnie" - ja to rozumiem jak w pkt. 1, czyli jest nieślubne, czy chodzi o co innego? Poczęcie dziecka poza małżeństwem (a dokładnie dobrowolne współżycie z inną osobą niż małżonek, nawet jeśli nie jest to początek nowego życia) jest zawsze grzechem ciężkim. (I dla kobiety i dla mężczyzny). Chyba, że był gwałt. Nie wiem co dokładnie chcesz powiedzieć "ze strachu". Tam, gdzie była przemoc fizyczna, gdzie kobieta (lub dziewczynka) nie miała możliwości ucieczki, sprawa jest prosta: grzechu nie ma. Podobnie gdy była każda, nie tylko fizyczna, seksualna przemoc wobec małego dziecka, które nie bardzo wie co się dzieje - dziecko nie ma grzechu; ale tutaj nie ma problemu poczęcia nowego życia.
Jeśli chodzi natomiast o przemoc psychiczną, emocjonalną, słowną - np. szantaż, albo zastraszenie osoby niedojrzałej - tutaj nie ma prostej odpowiedzi. Można założyć, że nie było grzechu ciężkiego, ale jakaś zgoda jednak była (grzech lekki?), tego jednak w internecie nie da się rozstrzygnąć. Od tego jest konfesjonał. Trzeba Bogu i kapłanowi powiedzieć: czy nie było wyjścia, czy ten strach miał uzasadnienie, na ile dojrzała emocjonalnie była kobieta, ewentualnie na ile w tym momencie sprawna psychicznie (czy jej reakcje są naturalne), co jej groziło, gdyby nie pozwoliła, jak bardzo się wzbraniała. Ty pytasz o grzech, a przecież nie masz pojęcia co działo się tam naprawdę. To praktycznie mógł być gwałt, a równie dobrze kobieta mogła się wzbraniać, ale mieć na to ochotę. Nawet jeśli ktoś ci się zwierza, nie wiesz, czy mówi prawdę. Kobieta ma prawo nie opowiadać tobie o swoim grzechu, nawet gdyby był ewidentny. Ty o jej grzech nie masz prawa pytać. O żaden grzech nie mamy prawa pytać, jeśli druga strona o to nie prosi. Odpowiedź znajdzie tylko w konfesjonale i tylko ona, nie ty.
To dotyczy każdego współżycia, nawet w małżeństwie, bo i tam może być gwałt. A zupełnie odrębną sprawą jest fakt, że wtedy poczęło się dziecko. To nie jest nowy, dodatkowy grzech tylko skutki grzechu lub gwałtu. Grzechem natomiast dodatkowym i to ogromnym byłoby zabicie dziecka. Jeśli kobieta decyduje się urodzić je i wychować - to tylko świadczy, że kobieta ma serce i chce dobrze. "Po drodze" może mieć te same grzechy, co każda inna przyszła matka: jeśli pali, pije, nie dba o siebie, narażając dziecko na utratę zdrowia. Urodzenie dziecka - to dobro a nie grzech, a czy opieka i wychowywanie jest w porządku - to już dobrze widać.
Jak z tego wybrnąć? A z czego konkretnie? Dziecko musi się urodzić, tu nie ma innego wyboru. Jeśli kobieta naprawdę nie ma możliwości jego wychowania lub w wyniku gwałtu psychicznie nie jest w stanie dziecka przyjąć - może oddać do adopcji. Ale wszyscy bliscy powinni jej pomóc (nawet jeśli dziecko jest owocem grzechu czy złego prowadzenia się kobiety), bo dziecko nie jest winne sytuacji, która się zdarzyła. Normalna kobieta nie odda dziecka, jeśli czuje, że nie jest sama. Trzeba pomóc, by mogła zatrzymać dziecko i sama je wychowywać. Z listu nie wynika jednoznacznie, czy dziecko już się urodziło i matka je wychowuje sama?
Druga sprawa, to pytanie czy zatrzymać ojca dziecka. Jak inni napisali powyżej: nic na siłę, bo będzie jeszcze większa krzywda lub nawet grzech. Jeśli fizyczny ojciec jest draniem, nie mam prawa własnemu dziecku dawać ojca drania. Kobieta bierze wtedy na siebie krzywdy wyrządzone dziecku przez ojca. Ale jeśli są szanse, że się zmieni, dorośnie - warto zaczekać. Nie brać od razu ślubu kościelnego, urodzić dziecko, zobaczyć reakcje ojca, odczekać. Ważne tu jest ogromnie czy między ojcem a matką jest miłość, bo dla dziecka najważniejsze, by rozwijało się w atmosferze miłości, a nie kłótni, przemocy czy nienawiści.
Jeśli kobieta nie potrafi pokochać ojca dziecka lub on nie potrafi pokochać matki lub dziecka, to pozostaje czekać na miłość, szukać ojca pośród innych mężczyzn. Też nie na siłę. Też nie kosztem dziecka. Cokolwiek się wcześniej stało, matka już zawsze będzie matką, która musi się oddać dziecku aż do czasu jego samodzielności. I jej decyzje muszą mieć na uwadze dobro dziecka. Prawdziwym ojcem dziecka jest ten, kto to dziecko kocha i z miłością wychowa jak swoje.
W twoich pytaniach czegoś mi brakuje. Pytasz o grzech pt. "urodzenie dziecka", ewent. nie wprost o grzech pt. "poczęcie dziecka". Dziecko już się poczęło, tak czy inaczej. A co jest teraz? Czy kobieta przystępuje do sakramentów, czy trwa w grzechu, uważając że kobieta z nieślubnym dzieckiem nie może iść do spowiedzi? Bo tak mi nie pasuje, żeby ona jeszcze nie wiedziała czy urodzenie dziecka to grzech, jeśli po drodze była już spowiedź. Uwaga: jeśli ktoś pomyślał w tej chwili, że niepoważnie traktuję pytających, to wyjaśniam. Znam osobę, która WIEDZIAŁA NA PEWNO BO JEJ POWIEDZIELI LUDZIE, że po współżyciu z chłopakiem przed ślubem - przez 6 miesięcy nie wolno iść do spowiedzi. Nie wiedziała, dlaczego przez 6, a nie np. 12.
Więc na wszelki wypadek piszę: niech dziewczyna idzie spokojnie do spowiedzi (nie czekając na ślub z tym czy innym), niech często przystępuje do komunii świętej, pomoże jej to (urodzić) i wychować dziecko w miłości, bez strachu, w nadziei na Bożą pomoc. A konfesjonał jest doskonałym miejscem na zadawanie takich pytań.
|
|