logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy jest ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Piotr (---.eltronik.net.pl)
Data:   2008-06-11 23:44

Jak w temacie.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: ag (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-12 01:26

Sumienie nie jest umarłe, ale zagłuszone lub źle ukształtowane.
Ratunek jest, ale trzeba naprawdę chcieć je uratować, tj. chcieć odpowiedzieć na "pójdź za Mną" i współpracować z łaską wierząc, że to miłość przynagla nas do tego.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: gościu (---.wro.vectranet.pl)
Data:   2008-06-12 07:14

Tak - spowiedź

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Merka (145.253.3.---)
Data:   2008-06-12 08:37

Najlepszym sposobem na ratowanie sumienia jest modlitwa i codzienna komunia św. w intencji tej osoby. Polecam odmawianie codziennie "Tajemnicy szczęścia" św. Brygidy.

Życzę wszystkiego dobrego!

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Mati (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-12 10:46

Trzeba to sumienie w sobie obudzić. A jak to zrobić? - trzeba się modlić i zacząć patrzeć życzliwiej na drugiego człowieka, a na pewno sumienie się obudzi. Poza tym trzeba unikać grzechów, zwłaszcza tych cieżkich, ktore najbardziej zagłuszają nasze sumienie. Z Bogiem.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Marek (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-12 11:29

A to chodzi o twoje sumienie, czy o cudze?
Jeśli chodzi o twoje, to jest proste, choć nie błyskawiczne, z cudzym, nie wiem.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Piotr (---.eltronik.net.pl)
Data:   2008-06-12 12:47

Chodzi o moje.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: ag (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-12 13:10

zycie sakramentalne i modlitwa Słowem, bo kropla po kropli Duch Święty użyźnia glebę, ziarno po ziarnie, Słowo zapada w głąb nawet niewidoczne i kształtuje wpierw umysł, potem serce i wolę - lub odwrotnie :)
proś o to z ufnością i wytrwale :) i przede wszystkim nie oglądaj się na efekty.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: dominik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-12 19:30

Sumienie mozna zagłuszyć nawet calkowicie i ciezko jest wtedy podniesc się. Ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Nie wiem czy chodzi o ciebie czy kogos waznego dla twojej osoby, ale najwzniejsza jest modlitwa. Najlepiej nowenna w intencji nawrocenia danej osoby i podarowanie jej Cudownego Medalika Matki Bozej oraz odpowiednia lektura, uwazne sluchanie Mszy świetej i chec zrozumienia, znalezienia Boga. Najlepiej pokazac takiej osobie jak błotniste i nieuporzadkowane jest jej zycie i pokazac, ze wcale nie musi tak być. Zachęcić do szczerej spowiedzi, a łaska zadziała. Polecam tez koronke do Milosierdzia Bożego, ktore kazdego jest w stanie poddzwignąć z grzechu.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: s.Beata (---.adsl.datagroup.com.ua)
Data:   2008-06-12 20:01

Piotrek, ratunek jest zawsze. Wlasnie po to Chrystus umieral na Krzyzu, aby kazdy z nas, w tym takze i Ty, mial pewnosc co do Jego Milosci. Tylko pamietaj, wybor od Ciebie zalezy, co Ty z tym swoim zyciem chcesz zrobic. Czemu nie poprosisz Jezusa o ratunek? Tak ciezko zwyczajnie powiedziec: "Panie, pomoz mi, bo sam nie daje rady"?
Pozdrawiam Cie i obiecuje modlitwe. Wiesz, On tak naprawde nigdy nie rezygnuje z czlowieka, z zadnego czlowieka.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-06-12 21:42

Nie.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Marzena (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2008-06-12 21:57

Dopóki żyjesz, zawsze jest nadzieja. Jedyną drogą jest Jezus - taki jaki jest naprawdę, a nie krążący w wyobrażeniach. Naprawdę - czyli przelewający całą Krew na Krzyżu dla człowieka, każdego - Ciebie i mnie też. Taki który kocha miłością szaleńczą, miłością zazdrosną i pragnie Twego serca.
Twoje sumienie chyba już drgnęło przez szukanie światła choćby tutaj.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-06-13 00:48

J. 5, 25

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-13 10:34

Twoje sumienie nie umarło, skoro o ten ratunek pytasz. To znaczy, że cię dalej męczy :))))

Co więc rozumiesz przez "umarłe sumienie"?
1. - Czy to, że coraz bardziej przestajesz odróżniać dobro od zła, czyli sumienie za mało cię gnębi (a dokładniej: ty go nie umiesz usłyszeć),
2. - Czy to, że ty słyszysz głos sumienia, wiesz co jest dobre a co złe, ale cię to nie wzrusza i robisz źle, bo "nie masz sumienia"?
3. - Może jeszcze być tak, że wiesz że coś jest złe, wcale nie chcesz tego zła, a mimo to ciągle do tych grzechów wracasz. Można wtedy powiedzieć, że sumienie działa za słabo, skoro ci to nie pomaga przezwyciężyć pokusy.

Od końca.
Ad 3. Tak bywa przede wszystkim wtedy, gdy jest jakiś nałóg. Człowiek po jakimś czasie nienawidzi tego grzechu, ale nie umie się wyzwolić z niego. Potem nienawidzi siebie, że robi coś, czego sam nienawidzi. Żeby zapomnieć choć na chwilę, że się nienawidzi - dalej grzeszy, bo tylko tak umie "zapomnieć" o kłopotach. To jest bardzo charakterystyczne przy nałogach. Ale tutaj sumienie działa prawidłowo. Mówi co jest złe. Człowiek słyszy, wie, co jest złe. To jest niewola, a nie problem z sumieniem. Nałóg się rodzi przez powtarzanie grzechu i szukanie w nim "ratunku". Potem sumienie może krzyczeć, ale niewolnik grzechu słucha ciała a nie sumienia. Jeśli się nie spotkało Boga, to nałóg mniej boli. Im bardziej boli - tym lepiej działa sumienie. To właśnie sumienie pokazuje tę ogromną sprzeczność między tym, czego się już dobrego pragnie swoją wolą, a tym, co się złego robi jakby wbrew sobie. Najbardziej to widać właśnie przy znanych nałogach, ale to w ogóle dotyczy każdego grzechu w czasie, gdy człowiek sercem naprawdę już przylgnął do Boga. Serce odczuwa potrzebę świętości, a ciału jeszcze do tego daleko. O tym pięknie pisze św. Paweł: "Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre" (przeczytaj całość Rz 7,14-24). Skoro wiem, że to jest złe, to znaczy, że sumienie działa. Ale na wyzwolenie się z grzechu potrzeba czasu. Gdy jest dobrze - może nam się wydawać, że wszystko już za nami. Gdy przychodzą w życiu kłopoty - to i problemy z grzechem często powracają. Tu trzeba być dla siebie bardzo cierpliwym. Nienawiść do siebie nie tylko nie pomaga, ale psuje wszystko. Trzeba umieć sobie wybaczać, tylko wtedy będzie siła do pracy nad sobą.

Ad 2. Najgorsze jest to drugie. Wiesz, że to złe, ale tego chcesz, bo tak ci wygodniej, lżej, przyjemniej. To takie właśnie życie powoli zabija sumienie. Kiedy słyszysz głos sumienia, ale na zimno wybierasz zło. Z wyrachowania: zło przyniesie teraz, dzisiaj, większą korzyść materialną albo większą przyjemność. To już trudno nazwać upadkiem, to jest właściwie trwanie w grzechu. To jest jakaś decyzja: wybieram zło. To postawa np. w życiu rodzinnym (bez ślubu kościelnego, używając środki antykoncepcyjne), w pracy (kariera choćby przez seks z prezesem czy deptanie kolegów z pracy). Jeśli się ciągle odrzuca głos sumienia, za jakiś czas przestaje się już go słyszeć ("wszyscy tak robią", "muszę tak zrobić", "w takiej sytuacji to inna sprawa"). To jest najgorsze, bo to sprawa twojej woli. Nikt nie ma dojścia do twojej woli. Tak naprawdę, to w pewnym sensie ani szatan, ani Pan Bóg który tę wolę ci podarował. Tylko ty możesz coś z tym zrobić. Tylko ty wybierasz między dobrem a złem, między Bogiem a szatanem. Ktoś z zewnątrz może tylko być twoim sumieniem: mówić, że to złe. Tylko ty możesz zdecydować, co wybierasz. To może być albo prawdziwe nawrócenie, że dzisiaj decydujesz: chcę być dobry, wybieram Boga - i od dziś wszystko zaczynasz zmieniać, zaczynając od największego grzechu. Albo, co wbrew pozorom jest trudniejsze: maleńkimi kroczkami zmieniasz swoje życie. Od najłatwiejszych, najdrobniejszych spraw. Radykalizm przynosi więcej bólu i trudu naraz. Ale następne decyzje i walki wewnętrzne są łatwiejsze, bo już jesteś wewnętrznie przemieniony. Drobne kroczki wydają się łatwiejsze, ale wtedy droga jest tak daleka, że pewnie gdzieś się zatrzymasz, że cię stare grzechy dogonią. I - znów trochę dziwne - na pierwszej, trudniejszej drodze, jest więcej radości. Tam po prostu jest Bóg. Całym sobą idziesz do Boga. Na drugiej drodze - jeszcze nie idziesz do Boga, na razie uciekasz od szatana. Łatwiej jest "iść do" niż "uciekać od".
Tak czy inaczej - ratunkiem tutaj jest twoja decyzja. Tylko twoja decyzja.

Ad 1. To jest właściwie sprawa najprostsza, jeśli tylko chcesz. Najpiękniej to widać u ludzi właśnie nawróconych. Jest wtedy taka ogromna troska o własne sumienie i nadsłuchiwanie co ma do powiedzenia. Bardzo często przed nawróceniem sumienie było prawie umarłe, albo zupełnie niewykorzystywane.
Pierwsze - to zacząć słuchać sumienia. Może nie wszystko jeszcze wie, może mówi za cicho, może jest trochę chore - ale jeśli nie zaczniemy go słuchać, to żadne kształtowanie sumienia nie pomoże. Zresztą jak kształtować sumienie, którego się nie słyszy? SKąd mogę wiedzieć, czy jest prawidłowe?
Słuchać - czyli to co wiem, wykorzystać w życiu. Czynić dobro, odrzucać grzechy. Ale wymyśliłam, prawda? Oryginalne i przemądre :))). Ale naprawdę na tym to polega. Nie zagłuszać tego co mówi, nie odkładać na jutro, nie wyszukiwać argumentów przeciw, nie usprawiedliwiać się. To na dziś, na teraz.
Drugą sprawą jest właśnie kształtowanie sumienia. Trzeba mu dostarczać informacji. Są rzeczy, które każdy człowiek wie. Nie zabijaj, nie kradnij. W drobniejszych sprawach trzeba się już nieraz dobrze zastanowić. Są jednak sprawy, które dotyczą naszej wiary, te trzeba poznać, dopytać się o nie i w konfesjonale i poza nim. Na początek wykorzystywać gotowe rachunki sumienia, bo może jakiś grzech dobrze się ukrył przed nami. Kościół proponuje codzienny rachunek sumienia, bo wtedy więcej pamiętamy, łatwiej nam siebie zobaczyć, lepiej słyszymy sumienie. Trzeba jednak pamniętać, że prawdziwy rachunek sumienia to nie tylko grzebanie w brudach, ale spojrzenie na siebie poprzez Bożą miłość, która ciągle nas obdarza. Jaki jestem? Co dobrego dziś zrobiłem? Co się nie udało? Czego pragnę? Dziękuję, przepraszam, proszę. Rachunek sumienia, to też modlitwa. Tylko wtedy pomaga. Bez Boga tylko dołuje, albo nawet może prowadzić do rozpaczy, częściej do zniechęcenia. Rachunek sumienia trzeba robić na spokojnie, powoli. Na przykład codziennie rozmyślać o innym przykazaniu. Albo codziennie inny fragment Ewangelii (po kolei czy dzisiejsze czytania mszalne). Jeśli się coś robi systematycznie, masz większą pewność, że nie chowasz niczego przed Bogiem. Jeśli nie robi się wszystkiego naraz, masz większą pewność, że uda się to zapamiętać i naprawdę zmienić. Dlatego rachunek sumienia musi się łączyć z postanowieniem poprawy. Ale konkretnie: co zmienić i jak zmienić. Inaczej to będzie sztuka dla sztuki. A przecież nie chodzi o to, żeby znaleźć w sobie jak najwięcej grzechów, ale o to, żeby z upadków powstawać. Jeśli oczyścimy jedno podwórko, sumienie pokaże nam co dalej. Ogromnym Bożym Miłosierdziem jest to, że nie widzimy wszystkich swoich grzechów naraz, tylko odkrywamy je po kolei. Widzieć wszystkie swoje grzechu naraz i mieć świadomość ich brzydoty oraz tego, że Jezus za nas umierał, doprowadziłoby tylko do rozpaczy, nie do wzrostu. To byłby przedsmak piekła. Pozwólmy więc w pracy nad sobą, żeby Duch Święty działał na miarę naszych sił i możliwości wzrostu. Może to jest powoli, ale skąd wiesz, czy potrafiłbyś więcej? Chodzi tylko o to, żeby codziennie było w nas to dobre napięcie wewnętrzne: chcę być dobrym człowiekiem każdej sytuacji, chcę by w tym pomagał mi Bóg. A pomoc Boża to modlitwa, częsta spowiedź, częsta komunia święta. Kiedy serce jest czyste, dużo lepiej słyszy się własne sumienie.

To tak, hmm... pokrótce :))))))))))))))))

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Piotr (---.eltronik.net.pl)
Data:   2008-06-13 11:42

"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą" J 5, 25.

Komentarz J 5, 25 - Mowa o umarłych na duchu, tj. grzesznikach, którzy słyszą Dobrą Nowinę dającą im życie dzięki wierze.

Panie Michale czy tzn. że jest szansa dla mnie?

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-06-13 20:30

Nie wiem. Jeśli sumienie jest martwe, to jest martwe. To co martwe może wskrzesić tylko Bóg. Nie do mnie to pytanie. Ja nie słyszałem o przypadku śmierci sumienia, choć są ludzie, którzy udają, że go nie mają. Jeśli ktoś żyje bez wyrzutów sumienia i uważa, że nie grzeszy, to nawet Bóg nie jest w stanie mu pomóc. Czy tak żyjesz?

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Marzena (78.8.106.---)
Data:   2008-06-13 21:23

Michał napisał: "To co martwe może wskrzesić tylko Bóg" - no i dotknął sedna sprawy. Bóg działa i ma moc wskrzesić sumienie. Wszystko może się dokonać przez Łaskę. Dlatego jest nadzieja, ale zawsze jest to współpraca Twoja, Piotrze z Bogiem. Pan Bóg za Ciebie wszystkiego nie zrobi. On oczekuje Twojego wysiłku, a na pewno będzie wspierał. Początkiem jest Eucharystia. Tam Jezus wchodzi do Santkuarium człowieka - do serca i zaczyna go budzić do Życia.
Sursum corda, Piotrze.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Monika (194.42.110.---)
Data:   2008-06-14 09:43

Wszyscy piszą o modlitwie, tak to wspaniały środek.
Ale przecież jak piszesz o umarłym sumieniu to oznacza, że żyjesz, robisz coś nie tak. Wtedy to zawsze uderza w ludzi, którzy są wokół nas. Trzeba poprawiać swoje relacje z innymi. Nie wiem ile namotałeś, ile mostów za sobą spaliłeś, ale teraz trzeba to powoli odkręcać. Trzeba po prostu powiedź sorry, ale byłem głupi, to i to zawaliłem tak wprost do ludzi. Trzeba dużo popracować, a na dodatek nie należy wypatrywać szybkich efektów. Może się też zdarzyć, że dasz z siebie wiele i nic nie załatwisz, w odniesieniu do niektórych osób. Żyłam wiele lat z człowiekiem (mąż, też Piotr), który patrząc tak po ludzku to po prostu nie ma sumienia. I chociaż ogromnie tęsknię za pełną rodziną, to nie zgodziłabym się na jego powrót. Jest rozum, który mówi, że jest to zbyt niebezpieczne dla syna i dla mnie. Jest pamięć, która przechowuje wiele traumatycznych wspomnień.
Pamiętaj Piotrku, że to co zawalałeś było jakimś dłuższym procesem. Proces naprawczy natomiast trwa o wiele dłużej. Pan Jezus jest nie tylko w kościele jest właśnie w drugim człowieku i Ci ludzie, którzy (są mocniejsi lub mniej w stosunku do nich zawaliłeś) na nowo się do Ciebie odwrócą mogą Ci bardzo wiele pomóc, a Ty im. Życzę wiele cierpliwości i połączenia codziennej modlitwy z codzienną życzliwością, uczciwością do ludzi. Pozdrawiam.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-15 12:18

"Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam - mówi Pan Bóg" Ez 37, 12b-14.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Piotr (---.eltronik.net.pl)
Data:   2008-06-15 22:23

Dziękuje pani Bogumiło i siostro Beato, i innym.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Merka (145.253.3.---)
Data:   2008-06-16 08:58

Na przykładzie mojej siostry dodam, że takie (chyba) umarłe sumienie posiadają ludzie żyjący w związkach niesakramentalnych. Pamiętam, jak swego czasu siostra walczyła z pokusą, jeszcze wtedy odzywały się wyrzuty sumienia, wiedziała, że źle robi a jednak nie potrafiła zrezygnować z miłości do innego człowieka, będąc już mężatką. Rozwiodła się i ponownie wyszła za mąż, biorąc ślub cywilny. Dużo płakała a jednak, nie potrafiła wytrwać przy Jezusie. Teraz, kiedy jest już spokojna, szczęśliwa, jest dziecko z nowego związku, uważa że jest wszystko ok. Zagłuszyła swoje sumienie. Twierdzi, że jest szczęśliwa, ale tak naprawdę jest umarła. Bo czyż można być szczęśliwym bez Jezusa?
To smutne, ale bardzo często ludzie sami doprowadzają do śmierci swojego sumienia, nie chcą go słuchać i zagłuszają, aż w końcu ono obumiera.
Piotrze, to, że poszukujesz jest dobrym znakiem. Myślę, że Twoje sumienie wcale nie jest umarłe, trzeba je tylko trochę "odżywić" (przez spowiedź św., eucharystię), ale najważniejsze, że się odzywa. To, że tu trafiłeś, na to forum, jak myślisz, czyja to zasługa, jak nie Twojego sumienia, które się odezwało nagle. :)
Szczęść Boże.

 Re: Czy jest jakiś ratunek na umarłe sumienie?
Autor: Stanislaw (---.hsd1.ca.comcast.net)
Data:   2008-06-17 01:41

Piotrze,
Napisales, to bardzo dobrze swiadczy o Tobie. Znak, ze nie jestes przegrany. Idz do ksiedza i umow sie z nim na dluga rozmowe; nie w konfesjonale, bo tam bywaja kolejki, ale poza czasem spowiedzi i powiedz mu wszystko, co Cie dreczy. Jesli chcesz zaczac zycie od nowa to postaraj sie to sumienie obudzic, a moze wskrzesic. Ukleknij pozniej na rozgrzeszenie. Serdecznie Cie pozdrawiam i zycze wskrzeszenia sumienia.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: