Autor: Joanna (---.zb.lnet.pl)
Data: 2008-08-14 17:18
Mam problem odnośnie spowiedzi. Otóż od pewnego czasu męczy mnie fakt, że każde moje przystąpienie do tego sakramentu wygląda tak samo beznadziejnie: ja wymieniam kilka (zwykle takich samych) grzechów, ksiądz słucha, udziela rozgrzeszenia, zadaje pokutę a wszystko pięknie ubrane w utarte formułki. I tyle. Kiedyś taka forma spowiedzi bardzo mi odpowiadała - żadnego drążenia, wypytywania. Jednak ostatnio sprawia, że w ogóle nie czuję radości z pojednania z Bogiem. Mam jedynie uczucie jakbym spełniła ciążący na mnie obowiązek. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Absolutnie nie chcę obwiniać za taki stan rzeczy księży, u których się dotąd spowiadałam (a może to tez jest problem sam w sobie - brak jednego, stałego spowiednika?) jednak wydaje mi się, że postawa księdza w konfesjonale nie zachęca do innego podejścia do sprawy. Wydaje mi się, że dojrzałam do tego, aby podczas spowiedzi ksiądz nie tylko wysłuchał, ale też podrążył temat, powypytywał. Myślę, że to nauczyło by mnie nie tylko jak się dobrze spowiadać, ale też pomogłoby mi zrozumieć o czym mówić na spowiedzi. Z tym bowiem tez mam pewien problem. Jak mam to zmienić? A może ktoś wie, gdzie w Łodzi można znaleźć dobrego spowiednika?
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
Joanna
|
|