logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-08 10:09

1. Dlaczego dobrze jest byc katolikiem?
2. Dlaczego dobrze jest, ze wierni nie maja wplywu na zasady
dzialania zgromadzenia, do ktorego naleza?
3. Dlaczego dobrze jest, ze papiez jest nieomylny?
4. Dlaczego dobrze jest, ze istnieje obowiazek celibatu?
5. Dlaczego dobrze jest, ze kobieta nie moze byc kaplanem?
6. Dlaczego dobrze jest czcic figury i obrazy?
7. Dlaczego dobrze jest wierzyc w czysciec?
8. Dlaczego dobrze jest korzystac z sakramentow?
9. Dlaczego dobrze jest posiadac majatek koscielny?
10.Dlaczego dobrze jest, ze nauka religii jest w szkole?

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: moderator (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-09-08 10:15

Wątpliwości są ok. I świetnie, że chcesz je rozwiewać. Odpowiedzi na wiele z nich są w Katechizmie Kościoła Katolickiego. KKK to dość spora księga jak i strona www, a Ty oczekujesz króciutkiej odpowiedzi, pewnie nie dłuższej niż pytania :))) Mam nadzieję, że niezawodni Internauci będą odpowiadać syntetycznie. A Ciebie zachęcam również do spokojnej lektury KKK, a jeszcze bardziej do rozmowy z kimś w realu.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Mirzi (80.227.113.---)
Data:   2008-09-08 10:34

1) Moze ci w stanie Orissa w Indiach lepiej by ci odpowiedzieli, ja sie na razie wstrzymam.
2) No coz, demokracja ma swoje wady, to z jednej strony, z drugiej co masz na mysli pod zgromadzeniem? Zakonne, czy moze wspolnota parafialna? W pierwszym sa wybory demokratyczne do wladz, w drugim rady parafialne. Przymusowej przynaleznosci nie ma.
3) Nie mamy problemow typu np. czy dobrze jest chrzcic dzieci (Metodysci akceptuja bodajze, Baptysci nie, obie grupy naleza do denominacji Chrzescijanskich). A tak wszystko jasne.
4) Ja nie mam obowiazku celibatu...
A co do tych, ktorzy go dobrowolnie przyjeli , to doczytaj Biblie o dobrowolnym bezzenstwie: 'A są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!' Mt 19, 12.
5) Z ta czcia... teraz moj maz jest daleko ode mnie, jeszcze moze z tydzien albo dwa, ale na jego zdjecia to sie gapie czesto. Czy je czcze? Dobre pytanie... Ale jak orginalu nie moge teraz ogladac to co zrobic?
7) Dobrze? Ja bym wolala Protestanckie (nie wszyscy to wyznaja) 'once saved, always saved,' i obejsc sobie czysciec. A tak mozna przyjac Jezusa za Pana i Zbawiciela i hulaj dusza...
8) Z tego samego powodu dla ktorego Jezus, bedac bez grzechu i bedac Synem Bozym spedzal noce na modlitwie. Oczywisce, mozna starac sie dotrzec do nieba o wlasnych silach, ale moze sie skonczyc na staraniach - bo to Bog daje nam laske do taj podrozy, plus po co Jezus musialby umierac na Krzyzu jesli to byloby takie proste.
9) Takowego nie posiadam, wiec sie nie bede wypowiadac
10) A tutaj to sie nie zgadzam, starej daty jestem, i lubilam te salki katechetyczne przy kosciele. Ale w szkole tez tak zle nie bylo, nie trzeba bylo nigdzie chodzic, co przy zlej pogodzie nie bylo przyjemnascia ;-)

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-09-08 12:19

1. Kimś musisz być. Np. ateistką. Ja nie wiem, czy mnie jest dobrze być katolikiem. Raczej bym powiedział Panu Bogu, by znalazł sobie kogoś innego. Nie da się ukryć Panie Boże, że byłbym bardzo zadowolony, gdybyś sobie znalazł inną ofiarę. Z tej kolebeczki byłaby zdecydowanie lepsza katoliczka ode mnie. Uwierz mi, wiem co mówię! (Inaczej mówiąc - zejdź ze mnie Panie. Popatrz do czego prowadzi bycie katolikiem, np. w takich Indiach. Posłałeś tam Matkę Teresę, obchodząc się z nią tak, że szkoda gadać, a teraz, ci, którzy jej uwierzyli mają za swoje. I tak jest WSZĘDZIE. Dużo lepiej jest nie być katolikiem) W tej wierze się urodziłem, tę wiarę znam. Owszem, poznałem inne, dosyć dokładnie niektóre. Nikt mnie nie przekonał, że są lepsze. Ludzie są dokładnie tacy sami i tak samo się zachowują, ani lepsi, ani gorsi. Tak samo obojetni, tak samo fanatyczni, tak samo podli, tak samo święci. Ja po prosu nie odrzucam z założenia tego co dostałem. Inaczej świat byłby przypadkowy, a jako taki, nie nadający się do życia.

2. Nie rozumiem. Chodzi Ci o to, że wierni mają sobie sami ustalać zasady wiary? Ależ są takie religie. Owszem są głosy, by wyświęcać gejów, czy udzielać im sakramentu małżeństwa, gdzie niegdzie przegłosowano nawet, że piekła nie ma (a więc i grzechu), w związku z czym dopuszczalna jest aborcja, eutanazja i hybrydy ludzko - zwierzęce. Tyle, że w istocie swojej jest to kult człowieka, czyli nicości. Trudno znieść taką religię (np. marksizm - leninizm, faszyzm, hitleryzm, maoizm, dżudże).

3. Jeśli przyjmujemy, że to nie my stworzyliśmy tę religię, tylko usiłujemy zrozumieć depozyt nam przekazany, to logicznym jest, że musi być jakaś instancja strzegąca tego depozytu. TEGO DEPOZYTU (ex cathedra w sprawach wiary i moralności). Ta instancja została ustalona odgórnie na zasadzie obietnicy łaski, a nie własnej doskonałości, czy autorytetu.

4. Nie wiem, czy to jest dobrze. Jest to sprawa dyscyplinarna, którą przyjęto na pewnym etapie z wieloma oporami i opornie wprowadzana. Na pewno jest potrzeba celibatu jako znaku sprzeciwu, jako bardzo wyraźnego znaku dla świata (np. w Kościele reformowanym wspólnota Taize Rogera Schulza, u luteranów Basilei Schlink). Ale - choć nikt nikogo nie zmusza - taki znak z natury swojej winien być dobrowolny. Na każdym etapie i w każdym momencie. Takim jest nasz wybór Jezusa. To oznacza, że zawsze możemy odrzucić. Z drugiej strony, nasze czasy to czasy niewierności, niemożności przyjęcia jakichkolwiek zobowiązań i konsekwencji własnych zachowań. To zapewne przez te gry komuterowe. Niestety w realu mamy jedno życie. Katolicy nie wierzą w reinkarnację. To nie jest tylko sprawa celibatu. Jeśli mogę wszystko odrzucić, to i własną żonę i własnego męża. Może drugie, trzecie małżeństwo będzie bardziej udane, może dzieci też? W ten sposób nie kocha się ani Boga, ani człowieka dla niego samego. Kocha się za coś. Jeśli tego zabraknie - nie ma miłości. Ale taka miłość, to nie miłość, tylko transakcja w supermarkecie świata. Z ceną nie do zapłacenia.

5. Kałaństwo powszechne dotyczy wszystkich, bo grzech każdego ma wływ na świat. Świętość też. Dlaczego kobieta nie powinna być górnikiem, traktorzystką, bokserką? Nie wiem, zapewne by mogła. Ale nie chciałbym by moja była. My katolicy tego nie chcemy dla naszych kobiet. To jest nasz wybór, potwierdzony przez Boga. Być może tak to się wykształciło już w społeczeństwie plemiennym, ale obecna cywilizacja technologiczna to raptem 200 lat. I nie wiem jakie będą następne. Wprawdzie Jezus narodził się z Maryii (a mógł z Józefa, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych), ale narodził się jako mężczyzna. Skoro kapłan jest Jego widzialnym znakiem na ziemi (sakramentem), to kobieta jako taki znak stwarza pewien problem psychologiczny. Nie należy mnożyć bytów pozornych.

6. Katolicy nie oddają czci ani figurom, ani obrazom. Bałwochwalstwo w katolicyźmie jest grzechem śmiertelnym.

7. Czyściec stanowi logiczną konsekwencję istnienia nieba. Nie jest to część odrębna nieba, a taka jego forma, która pozwala człowiekowi stanąć "twarzą w twarz" nago przed Bogiem. (W moich czasach to pomieszczenie określano bawialnią.) I nie chodzi tu o fizyczną nagość. Coś co na Ziemi nie jest możliwe, a po śmierci konieczne. Ci, którzy tego nie będą w stanie uczynić, trafią do piekła, czyli miejsca w którym nie dane im będzie cieszyć się obecnością Boga. Na wesele nie wchodzi się w gumniakach i waciaku. Trza się przebrać. Czy ty całe życie w szacie weselnej?

8. Bo są to znaki widzialne niewidzialnej rzeczywistości. Dlaczego całujesz męża, dzieci, mówisz im, że ich kochasz? Przecież powinni to wiedzieć. Sakramenty nie są dla Boga, one są dla nas. Bóg czyni cuda przez cały czas. Ale czasem czyni widzialne. Ze względu na nas, byśmy nie pytali bez przerwy: kiedy nadejdzie królestwo i kiedy pokażesz nam Ojca?

9. Nie wiem co to jest majątek kościelny. Na majątki kościelne władcy zawsze mieli chrapkę. Jeden ze starożytnych biskupów na żądanie wydania majątku kościelnego przyprowadził ubogich, chorych i wdowy. Nic nie jest naszym majątkiem. Z tego świata zejdziemy tak jak rześmy nań weszli. Jeśli ktoś gromadzi jakieś majątki, to robi błąd jak bogacz w przypowieści o Łazarzu. Skoro mamy jakąś tam cywilizację, to rozsądnym jest przeznaczyć część posiadanych środków na jej utrzymanie, by nie trzeba było stale zaczynać od epoki kamienia łupanego, tak jak to jest z sumieniem i moralnością. Ale to kwestia wyboru, często złudnego.

10. Mam na ten temat rozmaite podejrzenia. Główne jest takie, że dzięki temu księża mają ubezpieczenie i jakieś wynagrodzenie. Poza tym nie widzę żadnych korzyści z punktu widzenia przekazu depozytu wiary. (Teoretycznie społeczeństwo w osobie młodych nabywa jakiejś wiedzy na temat religii, zapewne dobrze jest posiadać zasób wiedzy na rozmaite tematy, do podręczników religii nie zaglądałem, przekazem wiary zajmuję się sam, lepiej lub gorzej, natomiast co do wiedzy na inne tematy, to gdyby nie obowiązek szkolny, to bym wolał, by szkoła nie uczyła moich dzieci). Wprowadzenie obowiązku szkolnego jest najgorszą przysługą jakie totalitarnie demokratyczne państwo wyrządziło swoim obywatelom. Podobnie jak wprowadzenie ubezpieczeń społecznych. W czasach świetności, Rzeczypospolita Obojga Narodów (niespełna 1 mln km2, bez podbojów militarnych), nie rządem stała. Niestety sąsiedzi mieli na ten temat inne wyobrażenia i np. nasz lennik w Prusiech, finansował swoje militarne podboje bijąc fałszywą polską monetę. Tak więc podejrzewam, że jakąś winę ponosi tu globalizacja i UE. W tych krajach UE, gdzie religii od bardzo dawna uczą w szkołach, udało się ją prawie całkowicie wytępić z życia społecznego. Ergo, należy mniemać, że jest to dzieło szatana. Nie ma co się dziwić, zważywszy, że do Rewolucji Francuskiej całe szkolnictwo, na wszystkich poziomach było kościelne, a poźniej zostało Kościołowi odebrane. Określa się to mianem - laicyzacja (ja bym powiedział ubezbożnienia).

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: I. (---.10.11.vie.surfer.at)
Data:   2008-09-08 13:55

Streszczę Ci krótko pewne kazanie dla dzieci. Pewne stado owiec postanowilo zbuntować się przeciwko swojemu pasterzowi. Owce uważaly, że wymaga od nich zbyt wiele, że powinien im jaśniej tlumaczyć, dlaczego prowadzi je w jakąś stronę i coś im narzuca. Ponadto bycie w stadzie tlumi ich indywidualność. Wybraly na przywódcę najmądrzejszego barana. Póki trawa się nie skończyla bylo im bardzo przyjemnie. Ale potem trzeba bylo poszukac nowgo pastwiska. Otóż nawet najmądrzejszy baran nie potrafi sie wspiąć na wieżę, żeby zobaczyć dokąd pójśc. Jest tylko baranem i ma horyzont ograniczony. Jeszcze gorzej bylo gdy nadeszly wilki. Nawet grupa najsilnieszych owiec nie obroni innych przed wilkiem.
Dzieci od razu pojęly, że żaden demokratycznie wybrany baran nie zastąpi pasterza, a nawet najbystrzejsza owca nie wniknie w jego tok myślenia. To jest po prostu inna jakość. A przeceż różnica pomiędzy stworzeniem a stworzycielem jest zapwne wiele większa.
Zakadając, że w Kościele dziala Duch Swięty nie trzeba się przejmować brakim pewności i szykaniem odpowiedzi na wszystkie pytania. Lepiej prosić o wiarę. W świetle wiary te sprawy stają się bardziej zrozumiale.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: ks. Marian (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-09-08 17:07

Spróbuję odpowiedzieć jednym zdaniem i trochę z humorem, tak jak stawiane są te pytania:
1. ...bo mam możliwość zdążania drogą do zbawienia.
2. ...bo nie są Bogami.
3. ...bo mogę Mu całkowicie zaufać w sprawach wiary i moralności.
4. ...bo nie muszę się martwić co dam dzieciom do jedzenia.
5. ...bo nie umieją dochować tajemnicy.
6. ...bo one mi pomagają myśleć o rzeczach najważniejszych.
7. ...bo mam nadzieję, że mimo moich grzechów osiągnę zbawienie.
8. ...bo prowadzą mnie słabego do Boga.
9. ...- A gdzie go można zdobyć?
10. ...bo oprócz Twierdzenia Pitagorasa dziecko może nauczyć się Ojcze nasz.
Pozdrawiam i życzę owocnego korzystania z polecanego przez Ojca Moderatora Katechizmu Kościoła Katolickiego.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Szulamit (---.toya.net.pl)
Data:   2008-09-08 18:19

0. Dlaczego założycielka przyjęła założenia wartościujące ("dobrze")?
1. To zależy od odczuć katolika, każdy powinien odpowiedzieć za siebie.
2. Mają wpływ.
3. Dobrze wiedzieć co jest dobre. Dogmat o nieomylności dotyczy tylko jednej materii: nauczania ex katedra w sprawach wiary i moralności. W ciągu całej historii Kościoła został wykorzystany jeden raz.
4. Taka jest praktyka.
5. Nie musi dotrzymywać tajemnicy spowiedzi, tajemnicy powierzanej przez ogromne rzesze ludzi.
6. W Kościele nie czci się figur i obrazów.
7. Czyściec to udogodnienie w drodze do nieba.
8. Zalet jest tak wiele, że można o tym pisać książki. Pomagają w życiu doczesnym i osiągnięciu wiecznego.
9. Dobrze, że są kościoły, domy parafialne itd., z których można korzystać.
10. Moim prywatnym zdaniem nie dobrze.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: ag (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-09-08 20:35

czy "być dobrze" to jedyna najważniejsza kategoria wartościowania przez Ciebie zjawisk?

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-09 09:33

Bardzo Wam wszystkim dziekuje!
To moje "Dobrze" jest bardzo uzasadnione, zapewniam Was- dziekuje zwlaszcza za pogodne odpowiedzi!

Otoz moje watpliwosci wyrastaja z rownouprawnienia w czci Sw.Tradycji i Pisma Sw., o czym mowi Sobor Watykanski II.
To przeciez bledne uwazac, ze w KK nic sie nie zmienia, ze jest skostnialy
w swoich zasadach. Wlasnie na soborach, synodach zmienia/ uzupelnia sie pewne aspekty, a pewne nie. Zakladam wiec, ze zmienia sie te, ktore tego wymagaja.
Te zatem, ktorych sie nie zmienia, zakladam funkcjonuja, maja znaczenie, jakis wyzszy cel czy tez po prostu "sa dobre"- jakkolwiek to slowo rozumiemy, wiec biore je w cudzyslow, co akurat ks.Marian od razu wzial- i za to b.dziekuje!
Odwracajac pytanie: dlaczego niewlasciwe/ "niedobre"/ niezgodne z nauka Kosciola itp. jest np. wolna decyzja o bezzenstwie, dlaczego "niedobrze" by bylo miec za kaplana kobiete?

Wchodzac na strony www np. kosciolow ewangelickich, spotykajac np.ewangelika na spacerze, widze przekonanie, dlaczego sa ewangelikami- dziela sie tym doswiadczeniem, kiedy pytam. Co jeszcze nie swiadczy o jakosci wiary, ale to przekonanie- jak to elektryzuje!
Dla mnie moje 1. pytanie- dlaczego warto byc katolikiem wyplywa z zastanowienia: czy gdybym miala mozliwosc wyboru wiary dopiero teraz, dzis, bedac po trzydziestce- czy wybralabym KK?
U katolikow nie widze tego zaangazowania, przekonania- w zdecydowanej wiekszosci nie wiedza, dlaczego nimi sa. Dla kogos, kto watpi, to naprawde trudne- ten brak impulsu ze strony tych, ktorzy wydaja sie nie miec watpliwosci, przynajmniej nie na tyle, aby rozwazac wystapienie. Nie chodzi mi o tzw. dobry wzor katolika czy np.ewangelika, tylko o przekonanie do tego, co robie.

Co chcial przekazac nam Jezus przewracajac stoly w swiatyni?
Oczywiscie, ktos przeciwny mojej mysli o wystapieniu, powie: podpierasz sie wersami, ktore sa ci wygodne. Ja akurat rozumialam zawsze to szczegolne, bo gwaltowne jak na postac Jezusa wydarzenie jako zerwanie z przyzwyczajeniami. Ale przeciez moge sie mylic- kiedys bede to wiedziec.

Wierzcie mi- trudno mi z moja decyzja. Zrywac z bogata tradycja, obrzedami, rodzina, ktora nie chce zaakceptowac mojej decyzji, ktora sie mnie wyrzeka.
Mieszkam do tego poza krajem, wiec problem sie nawarstwia.
Wiem, ze w nowej grupie bede miec nastepne watpliwosci, ze wiele z obecnych wcale nie zostanie rozwianych. Prawde mowiac- moze i nie nalezaloby wstepowac gdziekolwiek indziej- i to juz rozwazalam, ale ja pragne grupy, aby sie wzajemnie wspierac, inspirowac, stawiac poprzeczki- tylko ze grupy, ktorej zasady dzialania choc odrobine rozumiem- bez wchodzenia w teologiczne dywagacje.
W koncu kazda z grup ma przed soba Boga.

A propos wygody...
Czy akceptacja np. kobiety jako kaplana czy tez odmiennej seksualnosci przez inne wyznania jest doprawdy wygodna? Otoz nie. Bo choc uwazam sie za osobe tolerancyjna- to w glebi duszy wiem, ze duzo mam jeszcze roboty przed soba. Programowa tolerancja nie jest wygodnym fotelem, ale wysoko postawiona poprzeczka.
Wiec nie mowmy, ze dobrze = wygodnie.
Protestantom akurat chyba najmniej bylo i jest wygodnie, albo uogolniajac kazdej mniejszosci religijnej, kazdej mniejszosci, kazdej innosci jest trudno.

Zatem- skoro sa inne alternatywy- dlaczego pozostajecie katolikami?
Co wydaje sie Wam szczegolnie wartosciowe w wyznaniu katolickim?
Jak "zareklamowalibyscie" je komus, kto tak jak ja...

P.S. Na moje pytanie, dlaczego jest dobrze, aby kobieta nie byla kaplanem, ktos mi odpowiedzial: bo msza trwalaby z 3 godziny.
Dziekuje Wam za cierpliwosc!

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: B. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-09-09 10:12

Dlaczego dobrze jest byc katolikiem?
Np. masz możliwość spowiedzi, w tym uzyskania odpuszczenia grzechów (pod 5 warunkami). To jest coś niesamowitego. Odchodzisz z konfesjonału i jesteś czysta. Czy jakakolwiek inna wiara dałaby Ci taką pewność?
"Bycie katolikiem" to dla wielu z nas kwestia "dziedziczenia". Nie Ty szukałaś sama, lecz pokolenia Twoich przodków zrobiły to za Ciebie. Ty przyjmujesz bądź odrzucasz, bądź szukasz potwierdzenia. Przeważnie zostajemy przyjęci do Kościoła Katolickiego jako maleńkie dziecko, podczas chrztu, gdy przynieśli nas do kościoła rodzice z chrzestnymi, rodziną i znajomymi.
Odpowiem Ci na przykładzie jednej osoby. Bardzo cieszy się, że jest katolikiem, bo podczas "majowego" powraca z dzieciństwa obraz zapracowanej matki, która jednak znajdowała czas na uczestniczenie w tym nabożeństwie, dając dziecku okazję do zapamiętania obfitego dymu z kadzielnic w atmosferze rozmodlenia, wspólnego śpiewu i miłości do Boga i Maryi, Jego ziemskiej Matki.
Osoba ta cieszy się, że jest katolikiem, bo gdy odeszła, stając się ateistką, miała do czego powrócić. Kościół to skała, bo ustanowił go sam Chrystus, instytucja stała, pewna. Mogłabym Ci cytować tu na potwierdzenie tych słów właściwe fragmenty z Pisma Świętego, ale wydłużyłoby to bardzo odpowiedź. Wspomnę więc tylko, że Chrystus jest Głową Kościoła [np. "I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem,(...)" - Ef 1,22-23, fragmentów o Chrystusie jako Głowie Kościoła jest w Piśmie Święty więcej].
Dobrze jest być w Kościele Katolickim, bo jest w nim sakrament "podtrzymania", umocnienia i odpuszczenia grzechów dla chorych i umierających (namaszczenie chorych, znów możnaby przytoczyć właściwy fragment Pisma Świętego, będący podstawą ustanowienia tego sakramentu).
Itd., itd.
Tak to jest, jesteśmy dziedzicami (przynajmniej w Europie) wiary, ale mimo to każdy z nas musi powiedzieć swoje własne "tak". Inaczej jest w krajach misyjnych, np. w Afryce, gdzie wielu ludzi poznaje Chrystusa po raz pierwszy w wieku dorosłym, ulega fascynacji, przyjmuje chrzest. I co dalej? Dalej dla każdego z nas jest zycie, z jego pokusami i telewizyjnymi wizerunkami (często i w Afryce) co jest dobre, a co złe. I albo zapominamy o "byciu katolikiem", bierzemy rozwody i zawieramy następne, niesakramentalne związki cywilne (czyli podejmujemy decyzję o życiu w stanie grzechu, cudzołóstwie), dokonujemy np. aborcji, itd., itd., albo staramy się pogłębiać tę podstawową wiedzę o Bożych prawach, jaką uzyskaliśmy w szkole, i staramy się naprawdę i z serca "być katolikiem", tj. poznać Pismo Święte (wolę Boga ze źródła Objawienia), chodzić na coniedzielną Mszę Św. ["Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań (...)" Hbr 10,25], przyjmować godnie Ciało Chrystusa jak to nakazał, oczyszczać serce w częstej (np. comiesięcznej) spowiedzi. I staramy się podejmować życiowe decyzje tak, żeby były zgodne z tym, co powiedział Bóg. Kościół nam na każdej Mszy Św. o tym przypomina, podczas tej części Mszy Św., która nazywa się liturgią słowa (w skrócie czytania z Pisma Świętego, homilia, modlitwa wiernych).
I na tym zakończę, bo odpowiedź na wszystkie Twoje pytania byłaby zapewne zbyt długa :)
Życzę owocnych efektów poszukiwań i przylgnięcia do Boga całym sercem, tak jak On tego pragnie. Przesyłam pozdrowienia.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-09-09 11:30

Cóż kolebeczko, odpowiedziałem, ale nie przeczytałaś. Podobnie inni. Niezwykle trudno jest próbować odpowiedzieć komuś, kto na razie nie słyszy. Mam takiego znajomego, który reagował podobnie jak Ty, to znaczy oczekiwał od wspólnoty religijnej dużo głębszego zaangażowania, niż to, które ujawniają katolicy. (Oczywiście jest to pojęcie względne, bo po prostu nie trafiłaś na taką wspólnotę katolicką, której zaangażowanie odpowiadałoby Twoim aktualnym potrzebom. To, że nie trafiłaś nie oznacza, że nie ma, tylko, że nie trafiłaś. Pluralizm KK jest dosyć spory i pełno w nim rozmaitych wspólnot. Tym się zresztą różnimy od protestantów, że tu poszczególne charyzmaty budują bogactwo Kościoła, tam, nowy charyzmat powoduje z reguły powstanie nowego wyznania.) Ten znajomy podjał decyzję zaangażowania się we wspólnotę wyznaniową, na temat której mam zresztą bardzo dobrą opinię, bo nie odpowiadała mu miałkość KK (nie znalazł tego, czego szukał tam gdzie szukał). Zaangażował się na całego, także zawodowo i finansowo. Ponieważ ludzie są wszędzie tacy sami, to po kilkunastu latach doszło do tego, ze sądzi się ze swoim nowym wyznaniem. Natomiast religijnie, coż religijnie stał się bezwyznaniowcem. Jest to konsekwencja podjętych wyborów, zawiedzionych oczekiwań i błędnych założeń. Oczywiście w żaden sposób nie zamyka mu to drogi do nieba, tylko ją nieco komplikuje.
Twoim kolejnym problemem jest to, że propozycja Moderatora (Katechizm Kościoła Katolickiego) wydaje Ci się nieprawdopodobnym nudziarstwem. Tymczasem pojęcie dobroci, ktorego używasz jest i niejednoznaczne i nieostre, a przede wszystkim bardzo subiektywne. Kościół katolicki posługuje się pojęciem dogmatu (dokeo - to co okazało się prawdziwe), czyli zweryfikowanej prawdy wiary, która zawsze funkcjonowała w Kościele, choć nie zawsze od początku była do końca zdefiniowana. Prawdy wiary, są to takie aksjomaty, którymi posługuje się nauka. Czyli prawdy, których nie da się dowieść, ale w oparciu o które dowodzi się wszystkich innych twierdzeń. Bez aksjomatów, gmach nauki by się rozsypał. Podobnie chrześcijaństwo bez dogmatów, np. jest jeden Bóg w trzech Osobach, wiara jest do zbawienia niezbędnie konieczna itp. Czyli dogmat, tak jak i aksjomat nie może być sprzeczny z rozumem. Nasza wiara nie jest bezrozumna.
Co do tolerancji, Jezus nigdzie nie nawoływał do tolerancji. Jesteśmy zobowiązani do miłości Boga i bliźniego, a to zupełnie inna para kaloszy. UE jest np. w chwili obecnej bardzo tolerancyjna wobec zła, które się dzieje na Kaukazie. Kiedyś Liga Narodów była tolerancyjna wobec Hitlera i Stalina. Masz 30 lat, jesteś bardzo nieustabilizowana w swoich poglądach religijnych. Używasz też pojęć, których nie rozumiesz. Ale - to jest TWÓJ stan. Cóż, jeśli mógłbym Ci coś radzić, to rada Ks. Moderatora jest najlepsza. Nie sądzę jednak, byś z niej skorzystała. Masz jedno życie, co z nim zrobisz, to Twoja sprawa. Ja już nie mam tyle czasu, co Ty, choć dalej potwierdzam - byłabyś zdecydowanie lepszą katoliczką ode mnie.
Cieszę się też, że dajesz nam ostatnią szansę - mamy Cię nawrócić na katolicyzm. Pozwolisz jednak, że z niej nie skorzystamy? Zresztą, przecież już i tak podjęłaś decyzję, więc nie zwalaj jej na nas (no nie udało, się wam, nie udało, za słabo się staraliście), rzecz idzie o zbawienie, a nie o konkurs piękności.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-09 12:51

Dziekuje z serca!
Przeczytalam wszystkie odpowiedzi uwaznie- odpowiedzialam poprzednim postem przede wszystkim na post ag- bardzo niestety typowy w moim problemie.
Zgadzam sie z Twoimi, Michale, przypuszczeniami na temat mojego stanu- jest tak w istocie. Balagan. "Wiem, ze nic nie wiem". Czuje tylko, ze cos nie gra.
A moj instynkt na razie mnie nie zawiodl. Zawiodl mnie raczej rozsadek...

Ale widzisz- nawet jesli podjelam juz te decyzje- nie chce odchodzic w gniewie,
w zgorzknieniu.
Jak mam budowac cos nowego? Na gruzach? Z przekory wobec minionego?
Czy po prostu- dalej?
Wiesz- nawet nasz dom, to staruszek. Nigdy nie kupilabym nowego- bo mam zielone poglady, no i kocham tradycje. Dlatego "w naszym magicznym domu" jest krzyz uratowany ze strychu i pociety od narzedzi stolarskich stol do heblowania- dzis stolik w dziennym. Wszystko nalezalo do bylych wlascicieli-staruszkow, ktorych nie poznalam, bo dom sprzedal makler.
Ja jestem jak ten 150letni dom- taki jeden durny mix!

...Chce uslyszec wlasnie takie slowa jak Twoje- nawet jesli nie przekonaja mnie do ich "kupna" teraz, dzis.
Nigdy nie zakladalam, ze katolicyzm to tylko takie 100%, jakie kreuja media.
Tak jak nie zakladam, ze UE jest swieta, ale tez jednoczesnie watpie, aby zainteresowanie Polski w konflikt na Kaukazie bylo bezinteresowne. Wlasnie to lubie- szukac za i przeciw, miec watpliwosci.
Ja nie przechodze z czegos, co jest beee, do czegos, co jest cacy.
Gdybym byla tego pewna- nie zglosilabym sie na to forum. Wyslalam te pytania do Gazety Wyborczej, na forum wiara, pytalam rodziny, znajomych.
To nie jest tak, ze wskakuje pochopnie w nowe szatki.

Co do tolerancji mam inne poglady niz Twoje, Michale.
Raczej cytuje moja tesciowa, katoliczke, socjalistke, zielona i jak ja tam jeszcze kto nazwie:
Co spetasz, to od ciebie ucieknie.
Co uwolnisz, to do Ciebie wroci.

Wolnosc. Nie myle jej z samowola.
Nie zyje z moim mezem (juz za pare dni bedzie cudowne 10 lat!), bo tak mi kosciol kaze. A moi rodzice rozwiedliby sie nawet, gdyby mieli slub koscielny.
Zreszta slusznie.
Nie potrzebuje takich powrozow.
Wolnosc to najciasniejszy z powrozow.
Ciaglego pytania sie- czy aby robie dobrze- mam wolny wybor- decyzja nalezy do mnie- konsekwencje?

Na obecnym etapie mojego zycia chce szukac.
Moj kolega na moje pytanie: Czy umiesz grac na pianinie?
powiedzial mi:
"Nie wiem, jeszcze nie probowalem."

Dziekuje Wam za wzbudzanie watpliwosci.
Dziekuje Ci, Michale, za szczegolna uwage poswiecona mojemu tematowi!

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Marek MRB (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2008-09-09 13:03

1. Dlaczego dobrze jest byc katolikiem?
Bo trudniej zbłądzić

2. Dlaczego dobrze jest, ze wierni nie maja wplywu na zasady
dzialania zgromadzenia, do ktorego naleza?
Bardzo niedobrze.

3. Dlaczego dobrze jest, ze papiez jest nieomylny?
Patrz p.1. Dzięki temu człowiek nie miota się wśród różnych tez wymyślanych ad hoc.

4. Dlaczego dobrze jest, ze istnieje obowiazek celibatu?
Nie jest to Prawda wiary, nie dotyczy całego Kościoła więc pewnie ma i wady. Ale zalet więcej - wystarczy poczytać pamiętniki pastorów cierpiących z powodu napięcia między posługą w domu i zborze.

5. Dlaczego dobrze jest, ze kobieta nie moze byc kaplanem?
Nie mam pojęcia. Podobnie jak nie mam pojęcia dlaczego dobrze że mężczyzna nie może rodzić dzieci - trzeba zapytać Autora.

6. Dlaczego dobrze jest czcic figury i obrazy?
Nie znam ŻADNEGO katolika który by czcił figury i obrazy dla nich samych lub uważał je za Boga.

7. Dlaczego dobrze jest wierzyc w czysciec?
Bo to prawdziwe, biblijne i logiczne.

8. Dlaczego dobrze jest korzystac z sakramentow?
Bo niedobrze jest rezygnować z darów samego Boga

9. Dlaczego dobrze jest posiadac majatek koscielny?
Przeczytaj w Łk 22,35-36

10.Dlaczego dobrze jest, ze nauka religii jest w szkole?
Moim prywatnym zdaniem niedobrze :)

Jak masz pytania szczegółowe (lub polemiki - to forum nie jest do polemizowania) zapraszam na priv

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Tomasz (---.inco-veritas.pl)
Data:   2008-09-09 13:10

:-)) swietne pytania, serio, bardzo dziekuje za ich postawienie. I za odpowiedzi ktore sie tu przysylacie.

1. nie znalazlem dotad dla siebie nic lepszego, sensowniejszego, bardziej poukladanego ale jesli masz inne propozycje to chetnie je z toba przedyskutuje -jestem otwartym katolikiem :-)

2. jesli wierni nie maja wplywu na wspolnote do ktorej naleza to jest baaardzo zle. Ja mam wplyw i kilku innych wiernych tez ma. To niestety tez nie zawsze okazuje sie dobre :-)))

3. tak dla wyjasnienia papieze bardzo rzadko wypowiadaja sie w trybie "nieomylnosci" i jesli Benedykt XVI powie ze jutro nie bedzie padac to deszcz wcale nie musi tej jego "nieomylnosci" uszanowac :-)) Wiesz, mialem okazje sporo rozmawiac z niekatolikami i mam wrazenie ze te wszystkie zdemokratyzowane wspolnoty wyznaniowe skrycie zazdroszcza nam urzedu prymatu piotrowego, hierarchii, widzialnego znaku Glowy. Nie bede pisal o wielich sprawach ale tak konkretnie mozesz sie latwo dowiedziec co Kosciol zaleca, jak naucza, co mozesz mowic i robic jesli chcesz trwac w lacznosci z Kosciolem i Bogiem ktory objawil sie temu Kosciolowi i temu kosciolowi zlecil strzezenie depozytu wiary. Wspolnoty pozbawione "Glowy" dziela sie w ogromnym tempie, rozdrabniaja, nikna. Nie mozesz dowiedziec sie prostych rzeczy np co mysla o celibacie, o rozwodach, o in vitro babtysci, anglikanie, zydzi, nawet prawoslawni no bo niby ktorego z nich masz zapytac? Zwracam uwage ze wsrod wielu wyznan i religii sytuacje delikatnie acz wyraznie ewoluuje zmerzajac w strone jakiegos ekwiwalentu papiestwa czyli znalezienia jakiejs formy bycia pierwszym wsrod rownych. Zwyczajna to rzecz - w koncu organizmy, szczegolnie te wyzej rozwiniete nie moga sie obyc bez glowy :-)))))))

4. dobrze ze jest, i dla szukajacych swojej drogi jest dobrze, i dla malzonkow jest dobrze, i dla celibatariuszy jest dobrze. moglbym napisac dalczego np dla ciebie jest dobrze ale nie bardzo wiem w ktorej grupie jestes a poza tym zdarza sie mi sie czasem slyszec zebymraczej zajac sie swoimi sprawami :-)) czyli napisze krotko dlaczego to jest dobrze dla mnie. Otoz pomimo dlugoletniego stazu malzenskiego i rodzicielskiego zdarza mi sie miec problemy w=swiazane z wiernoscia, czystoscia, seksualnoscia. Jakos wtedy podejrzenie latwo slucha mi sie roznych takich opinii a to ze mezczyzna z natury jest bardziej seksualny, ze z natura jeszcze nikt nie wygral, ze facet ma swoje potrzeby, ze monogamia to jest zwykly gwalt na meskiej naturze,ze krew nie woda, ze nikt, zaden czlowiek a tym bardziej kochajacy i rozumiejacy Bog nie moze ode mne zadac rzeczy niemozliwych, rzeczy ktore mnie przerastaja itp. I wtedy spotykam w konfesjonale sedziwego, kochanego kaplana ktory przez to wszystko przeszedl, wtedy spotykam swojego przyjaciela, troche mlodszego ode mne zakonnika ktory sie z tym wszystkim zmaga i to dadaje mi sil, pomaga trwac, pomaga zachowac szacunek do samego siebie, pomaga na nowo i w prawdzie spojrzec na to co znaczy byc mezczyzna, mezem, czlowiekiem wolnym ktory robi to co chce a nie to co mu sie chce, pomaga realnie ocenic co jest mozliwe choc wcale nie trywialnie latwe.

5 i 6 a moze darowalabys mi te odpowiedzi. Zapewne sporo juz ich dostalas a moj tekst i tak robi sie nieprzyzwoicie dlugi? Oczywiscie jesli cie one jakos szczegolnie ciekawia to napisz na priv - porozmawiamy.

7. Mam wielka nadzieje ze moj Kosciol ma racje i ze czysciec jednak jest. Niebo to swiat milosci ale konkretnej milosci, byc moze wcale nie takiej dla mnie oczywistej, pociagajacej, atrakcyjnej milosci. Byc moze to swiat milosci z Kazania na Gorze, milosci ktora i 1 Listu sw. Pawla do Koryntian? Swiat milosci ktora nie szuka swego, wszystko znosi, nigdy nie ustaje, nie pamieta zlego, milosci ktora nadstawia drugi policzek, oddaje i plaszcz i suknie, idzie z drugim 77000 krokow, nie opiera sie zlu. Otoz powaznie sie obawiam ze zycia moze mi zabraknac by dojrzec, by byc gotowym wybrac taka milosc, by uznac ja w sposob wolny za najwieksze szczescie na swoja wiecznosc. Czysciec to dojrzewanie do takiej milosci, dojrzewanie do nieba. Jesli on jest to jest dla mnie nadzieja. Glosuje za czysccem :-)

8. Mysle ze nie popadne w jakas ogromna herezje jesli napisze ze sakrament to dotykanie Boga ktore w sposob trudny do wyobrazenia przemienia serce, przemienia zycie. Slepiec dotknal Boga i jego zycie sie wywrocilo. Niekoniecznie stalo sie prostsze ale ten czlowiek w sposob nieprawdopodobnie inny spojrzal na swiat no i poszedl za Jezusem. Podobnie tredowaty samarytanin, kobieta cierpiaca na krwotok, gluchoniemy, opetany itd. najbardziej chyba widiac czym jest sakrament w historii Lazarza z Betanii. Lezal w grobie czyli byl w dosc trudnej sytuacji - bezsilny, bez jakicholwiek szans na wyjscie z tej sytuacji, na zycie.Lezal w grobie od czterech dni i cuchnal. Spotkanie, dotkniecie Boga w spsob neprawdopodobny zmienilo jego sytuacje. Podobnie rzecz sie ma z upokorzonym, bezradnym wobec wlasnych slabosci, zniewolonym grzechem czlowiekiem ktory uslyszal i uwierzyl ze w konfesjonale mozna sie dac dotknac Bogu. Podobnie jest z dwojgiem ludzi swiadomych wlasnych slabsci, swiadomych niemoznosci kochania, niemoznosci dochowania wiernosci sobie i drugiemu, swiadomych jak bardzo przerasta ich zwykla uczciwosc, dwojgiem ludzi pochodzacych z dwoch bardzo roznych swiatow, z roznym doswiadczeniem, roznymi marzeniami, rozna wizja szczescia i rodziny.... ktorzy wbrew temu wszystkiemu pragna byc jednoscia do smierci, chca sie sobie powierzyc na wylacznosc czy chocby chca skromnie zeby to drugie nie rozpaczalo, nie przeklinalo dnia w ktorym powiedzialo TAK. Ci ludzie uslyszawszy i uwierzywszy ze jest szansa dotknac, doswiadczyc Boga uzdrawiajacego i wskrzeszajcego umarlych w sakramencie Kosciola wiedza dlaczego jest dobrze ze sa sakramenty.

9. Dobrze ze jest miejsce zadaszone gdzie mozna sie modlic, swietowac, spotkac, celebrowac liturgie i sakramenty. Dobrze ze moj proboszcz ma swoj pokoj, dobrze ze ma samochod ktorym moze dojechac szybko tam gdzie jest potrzebny. Dobrze ze ma sie w co ubrac i ma co jesc. Dobrze ze moze sie czyms podzielic z potrzebujacymi, ze jego poprzednik mogl ofiarowac teren pod budowe szkoly, ze stac go na kupienie ksiazki czy instrumentow dla orkiestry parafialnej. To jednak nie oznacza zupelnie ze majaetek, pienidza nie jest niebezpieczny takze dla ludzi kosciola, takze dla prezbiterow czy zakonnikow. oczywiscie je jest niebezpieczny i czesto zmierzenie sie z pieniadzem okazuje sie zadaniem przerastajacym jakiegos kaplana ale to nie dotyczy przeciez w wiekszym stopni osob konsekrowanych niz swieckich. Nie jest tak ze z pieniadzem gorzej sobie radza ksieza niz lekarze, nauczyciele, hydraulicy, politycy czy czytelnicy tego forum :-)))

10. To bardzo dobrze ze religia jest w szkole. Nie mam tu najmniejszych watpliwosci. Wiecej, przyznam sie ze dziwia mnie nieco watpliwosci innych. Zyjemy w kregu cywilizacji zachodniej, w kulturze przesiaknietej chrzescijanstwem, zyjemy w Europie ktora w sposob jak sadze oczywisty korzeniami siego chrzescijanstwa, zyjemy w panstwie ktorego historia rozpoczyna sie od sakramentu chrztu, ktorego historii a zatem tez wspolczesnosci nie mozna w zaden sposob zrozumiec w oderwaniu od chrzescijanstwa i roli Kosciola i w kraju w ktorym w sposob byc moze budzacy pewne watpliwosci do zwiazkow z Kosciolem przyznaje sie znaczaca czesc obywateli. W takich realiach pyatanie o religie w szkole mnie dziwi. Nie padaja pytania o kursy karate, technike, lekcje muzyki czy chemii, nie pytaja pytania o obecnosc w szkole pedagoga, psychologa, etyka czy nawet seksedukatora z pewnego stowarzyszenia a pytamy o religie?
Dla jasnosci. Inna sprawa jest rozmowa o poziomie nauczania religii ( ale przeciez o poziomie matematyki, muzyki, zajec fizycznych czy techniki tez moznaby niejedno powiedziec:-))), o kompetencjach katechetow a przede wszystkim o dopracowanie celow i zadan jakie nauczanie religii w szkole ma realizowac. Nie witam tez z radoscia sytuacji w ktorej religia w szkole nie uzupelnialaby ale wyczerpywala, calkowicie zastepowala duszpasterstwo, katecheze parafialna. To szeroki temat, wazny i nielatwy ale jesli idzie o samo twoje pytanie nr 10 to watpliwosci nie mam zadnych. Dobrze ze w szkole mozemy spotkac fizyka, geografa, pania pedagog ale tez kaplana czy katechete.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: agu (---.toya.net.pl)
Data:   2008-09-09 16:10

Szkoda odchodzić, zanim się pozna dlaczego... Przeczytanie KKK to za dużo? Wobec zbawienia?

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-09 16:29

Raz jeszcze dziekuje za szczere i glebokie odpowiedzi- za Wasz czas, za intymnosc.
Dziekuje tez za zaproszenia do prywatnej korespondencji.
Mam jednak jeszcze inna propozycje: moze juz korzystacie z forum Religia w Gazecie Wyborczej w dziale Spoleczenstwo? Jesli nie- zapraszam Was.
Juz wielokrotnie odczuwalismy brak na forum nie tylko osob duchownych, ale po prostu lagodnie i pewnie stojacych za swoja wiara. Jaki to sens isc w samo oko cyklonu jakim jest GW, gdzie jeza sie zarzuty? Bo rzeczywiscie- wiele tam obelg i sporow, wiele zupelnie sprzecznych punktow widzenia. Co to daje?
Mnie Wasze wypowiedzi daly lagodnosc- przynajmniej dzis, przynajmniej na jakis czas, sama pisalam dosc agresywne posty na poczatku- troche jak zraniony zwierz. Ale po Waszych wypowiedziach tu- zaczelam pisac ponizsza rymowanke tam. Jesli nie do KK- to przynajmniej do ekumenizmu! Naprawde warto dzielic sie pozytywna energia.
Dziekuje Wam raz jeszcze.

Nie ma takiej grupy,
ktora nam dogodzi:
nagnie się, gdy stąpniem,
z pętow oswobodzi.

Myslalam i ja ci,
ze lepiej jest solo,
ale w grupie mi się...
nudzic nie pozwolą.

To jak gra w domino
-everlasting story.
Ktos bedzie przyczyną,
i ja komus sporym

tudziez twardym do zgryzu
orzechem lub muzą.
W drodze po to samo
i tak samo dużo.

Wiec wybieram na swoj
rozmiar nowe buty.
Czy nowe obuwie
to droga na skroty?

Nie wiem, jeszcze nie wiem
-przeciez jestem w drodze.
Wazne, ze znow ide.
Mniej wazne, w czym chodze.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Jota (---.nm.e-zet.pl)
Data:   2008-09-09 20:52

Dlaczego dobrze być katolikiem?
Pominę na razie słowo "dobrze". Jestem katolikiem - katoliczką nie tylko dlatego, że w tej wierze zostałam wychowana, ale dlatego, że tutaj odnalazłam i odnajduję Pana Boga: Jego wolę, Jego i moją drogę, sens życia.
Czy jest mi dobrze?
Różnie bywa.
Czy znam odpowiedzi na wszystkie pytania?
Nie, nie na wszystkie.
Wiara jednak - zabrzmi boleśnie nienowocześnie (trudno) - nie polega na wiedzy (wiedza = odpowiedzi na wszystkie bądź większość pytań). Polega na spotkaniu żywego Pana Boga, którego ja spotkałam w Jezusie - właśnie w kościele katolickim. Jak to wyglądało/wygląda? Wydarzenia w życiu, modlitwa, zmiana sposobu myślenia z "ja" na "On". Szukanie Jego woli - to jest najistotniejsze. Nie to, co ja chcę, ale to, co On chce - nawet jeśli do końca tego nie rozumiem. Podążanie tą drogą.
Ostatnio byłam u psycholożki. Opowiedziałam jej kawał swojego życia, w tym moje niegdysiejsze kompleksy, zahamowania itd., następnie decyzje, które podejmowałam, nie mówiąc jednak, że zostały one rozeznane przeze mnie jako Jego wola.
Powiedziała, że już przeszłam psychoterapię - to, co robiłam (rozeznane jako Jego wola) okazało się psychoterapią. Powiedziała, że dokładnie to by mi zaproponowała.
Tak więc potwierdziła - nie wiedząc o tym - prawdziwość owych rozeznań.

Dlatego życzę Ci spotkania żywego Pana Boga, odnalezienia Jego woli.
(oczywiście nie chodzi tu wyłącznie o psychoterapię;)

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-09-09 21:12

Wiesz, delikatnie mówiąc mam mieszane uczucia odnośnie Twojej propozycji. Jakoś nie mam zapału do awanturnictwa w GW. Udzielałem się tam z 10 lat temu (wtedy jeszcze myślałem, że rozmawiamy), kiedy zaczynali forsować rozmaite bzdurne pomysły, typu prawo do aborcji na żądanie, propagandę gejowskią itp. Jednak dosyć szybko doszedłem do wniosku, że to jest robione na zamówienie, czyli na siłę, jako przygotowanie naszego wejścia do Europy. Nie było wtedy w Polsce problemu gejowskiego, ani antysemityzmu, ani wielu innych (i dalej uważam, że go nie ma, ci homoseksualiści, których znałem nigdy się nie afiszowali swoimi intymnymi sprawami), natomiast GW go stworzyła. Od tego czasu zawzięcie unowocześnia polski katolicki zaścianek ciemnogrodzki. Jakby to powiedzieć delikatnie - jest to prywatny ogródek Adasia Michnika, który nie jest już moim bohaterem od lat 19-tu. Pierwszy raz to bym mu wrąbał jak czytałem artykulik "Wasz prezydent, nasz premier", potem czytałem wspólne arcydzieła i dedykacje z Wojtkiem Jaruzelskim i Czesiem Kiszczakiem, straciłem ochotę na mordobicie jak zobaczyłem Adasia z Jurkiem Urbanem. Nie lubię się tytłać. Nie jest to moje Towarzystwo. Nie odczuwam żadnej potrzeby przebywania w TYM Towarzystwie. To, że kiedyś czytałem Tygodnik Mazowsze nie oznacza bynajmniej, że płaciłem składki na MOPr. Nie życzę też sobie by mówiono o mnie per "towarzysz". W moim wieku starannie dobiera się znajomych. Ale naturalnie, Wy młodzi macie dużo czasu i możecie go spożytkować wedle woli. Ja wybieram sobie raczej towarzystwo zasuszonych zakonników po 80-ce i wolę obcować z ich przemyśleniami. Nie mam też przekonania co do efektów działań polemicznych na wszelkich forach, a szczególnie forach sponsorowanych przez polską masonerię. Nie słyszałem jeszcze o takim wypadku, by ktoś się nawrócił w wyniku polemiki, ale nie rezygnuj. Jako, że ja już jedną nogą w grobie, to bardziej myślę o własnym zbawieniu, niż o tym, by przekonywać wszystkich innych, że nie mają racji. Tak sobie myślę, że wielki mistrz Bronisław Geremek prowadzi już sobie polemiki bezpośrednio z Panem Bogiem. A pozostali za kilka lat też będą mieli tę okazję. Jak mawiał jeden z moich znajomych bezwyznaniowych protestantów: rozumiem, że masz problem, ale to jest Twój problem. Potraktuj naszą rozmowę jako moją pomoc w rozwiązywaniu Twojego problemu (mówiąc brzydko - radź sobie sama). Owszem, mam może stosunek emocjonalny do sprawy, ale kiedyś, 25 lat temu żywiłem pewne złudzenia co do niektórych osób, niestety dorosłem. Cieszę się, że nie masz złudzeń co do interesowności polskiej polityki na Zakaukaziu. Ja też, ale Lech Kaczyński urósł w moich oczach, a Sarkozy zmalał, pomimo tego, że nosi buty na obcasie. Ja nie mam złudzeń co do forum, które nam polecasz. Miłej zabawy.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-09-09 22:43

Tak na marginesie nie jesteś pierwszą, która tu zagląda przed rozstaniem z KK. Niektóre zaglądają tu przez chwilę także po rozstaniu. To jest ciekawe, że ten problem dotyczy wyłącznie kobiet. Mężczyźni mają trwardsze sumienia? A może są mniej sentymentalni?

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: J (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2008-09-09 23:04

kolebeczko, mnie KK niczego nie każe robić - tak jak tobie ;) Tylko wskazuje drogę :) Ale cię rozumiem, bo sama kiedyś widziałam w KK głównie nakazy i zakazy. Już wyrosłam :)
Moje kontakty z protestantami utwierdzają mnie w przekonaniu, że protestancka wspólnota nie jest w stanie zaoferować mi tego, co mi zapewnia KK. Przyznaję, że ten stawia poprzeczkę wysoko. Ale mnie nie interesuje chrześcijaństwo "ulepszane" przez człowieka. Znając moje ułomności, wątpię, żebym poza KK na dłuższą metę potrafiła trwać przy Bogu.
Spotykałam ludzi odchodzących z KK do wspólnot protestanckich. Cóż, te wiedzą jak wykorzystać ludzkie słabości, żeby zachęcić do wstąpienia w ich szeregi. Szybko tracą takich zapaleńców. Nie wiem, czy członkowie tych wspólnot chociaż odrobinę czują się odpowiedzialni za tych ludzi, którym obiecali przyjemniejszą drogę do tego samego Boga.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Calina (---.dsl.emhril.ameritech.net)
Data:   2008-09-10 06:36

' skoro sa inne alternatywy- dlaczego pozostajecie katolikami?'

- Podaj mi chociaż jeden błąd w nauczaniu Kościoła katolickiego, to "zabieram swoje zabawki i idę się bawić w innej piaskownicy". Jestem 100 % pewna, że nie znajdziesz :)) - Ten argument pozostawania w Kościele katolickim, mówi sam za siebie. Stąd, gdy ktoś cię zachęca do czytania Katechizmu Kościoła Katolickiego, to nie jest takie głupie. Poza tym dodam jeszcze 'mały' drobiazg; że bardzo kocham moją "piaskownicę".
Droga Kolebeczko, każdy z nas szuka prawdy, ale jak się już znajdzie tą 'Perłę', to sprzedaje się wszystko, aby ją mieć. Czyż nie? Odniosłam wrażenie, że chyba jednak się wahasz, twój wiersz mówi o tej niepewności. I bardzo dobrze, gdy chcesz poznawać, pytać, a przy okazji być może zrozumiesz, że nie wszystko jedno, gdzie się jest; - jaką "piaskownicę" się wybiera. Pozdrawiam i życzę ci pokoju w sercu :)

----------------------
"(..) w głębi ludzkiego serca zostało zaszczepione pragnienie Boga i tęsknota za Nim. Przypomina o tym z mocą także liturgia Wielkiego Piątku, kiedy zachęcając do modlitwy za niewierzących, mówi: 'Wszechmogący, wieczny Boże, Ty stworzyłeś wszystkich ludzi, aby zawsze Ciebie szukali, a znajdując Cię, doznali pokoju'. Istnieje zatem droga, którą człowiek — jeśli chce — może przemierzyć; jej zaczątek stanowi zdolność rozumu do tego, by wzniósł się ponad to, co przygodne i poszybował w stronę nieskończoności.

"Wszyscy ludzie pragną wiedzieć", a właściwym przedmiotem tego pragnienia jest prawda. Nawet w życiu codziennym obserwujemy, jak bardzo każdy człowiek stara się poznać obiektywny stan rzeczy, nie zadowalając się informacjami z drugiej ręki. Człowiek to jedyna istota w całym widzialnym świecie stworzonym, która nie tylko zdolna jest wiedzieć, ale także zdaje sobie sprawę z tego, że wie, i dlatego pragnie poznać istotną prawdę tego, co postrzega. Nikomu nie może być naprawdę obojętne, czy jego wiedza jest prawdziwa. Jeśli człowiek odkryje, że jest fałszywa, odrzuca ją; jeśli natomiast może się upewnić o jej prawdziwości, doznaje satysfakcji. O tym właśnie mówi św. Augustyn: "Wielu spotkałem takich ludzi, którzy chcieliby oszukiwać, ale takiego, który by chciał być oszukiwany, nie spotkałem". Słusznie uważa się, że człowiek osiągnął wiek dojrzały, jeśli potrafi o własnych siłach odróżnić prawdę od fałszu i wyrobić sobie własny osąd o obiektywnym stanie rzeczy.

Objawienie pozostaje pełne tajemnic. To prawda, że Jezus całym swoim życiem objawia oblicze Ojca, bo przyszedł przecież po to, aby opowiedzieć tajemnice Boże; mimo to jednak nasze poznanie tego oblicza jest nadal tylko cząstkowe i nie może wyjść poza granice naszego pojmowania. Tylko wiara pozwala wniknąć do wnętrza tajemnicy i pomaga ją poprawnie zrozumieć.

(..) ‘Bogu objawiającemu należy okazać 'posłuszeństwo wiary'. To zwięzłe, ale bogate w treść stwierdzenie wyraża jedną z podstawowych prawd chrześcijaństwa. Podkreśla przede wszystkim, że wiara jest odpowiedzią wyrażającą posłuszeństwo Bogu. Wiąże się z tym uznanie Jego boskości, transcendencji i doskonałej wolności. Bóg, który pozwala się poznać, autorytetem swojej absolutnej transcendencji zaświadcza o wiarygodności objawianych przez siebie prawd. Przez wiarę człowiek wyraża akceptację tego Bożego świadectwa. Oznacza to, że w sposób pełny i w całości uznaje za prawdę wszystko, co zostało mu objawione, ponieważ sam Bóg jest jej rękojmią. Ta prawda, którą otrzymuje w darze i której sam nie może się domagać, wpisuje się w kontekst relacji międzyosobowych, nakłaniając rozum, aby otworzył się na jej przyjęcie i uznał jej głęboki sens. Właśnie dlatego akt zawierzenia Bogu był zawsze rozumiany przez Kościół jako moment fundamentalnego wyboru, który angażuje całą osobę. Rozum i wola wyrażają tu w najwyższym stopniu swą naturę duchową, aby pozwolić człowiekowi na dokonanie aktu, w którym realizuje się w pełni jego osobowa wolność. Wolność zatem nie tylko towarzyszy wierze — jest jej nieodzownym warunkiem. Więcej, to właśnie wiara pozwala każdemu jak najlepiej wyrazić swoją wolność. Innymi słowy, wolność nie wyraża się w dokonywaniu wyborów przeciw Bogu. Czyż można bowiem uznać, że autentycznym przejawem wolności jest odmowa przyjęcia tego, co pozwala na realizację samego siebie? Akt wiary jest najdonioślejszym wyborem w życiu człowieka; to w nim bowiem wolność dochodzi do pewności prawdy i postanawia w niej żyć.
Jan Paweł Wielki
/źrodło: - znajdź to sam/

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: B. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-09-10 08:52

Jeżeli ktoś przyjąłby na zawsze (czasem dobrze, że tak naprawdę człowiek nigdy nie wie do końca, czy coś jest "na zawsze") wiarę protestancką, to JUŻ NIGDY nie przyjąłby Ciała Chrystusa. Dla mnie byłoby to straszne.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: mirok (---.atclnj.east.verizon.net)
Data:   2008-09-10 08:57

monitoruje od pewnego czasu kolebeczkę na wymienionym przez nią forum i nie mogę uwierzyć w jej zmianę języka. Zamiast inwektyw i agresji pod adresem KK i katolików, widzę inną osobę. Mam nadzieje, że to forum zmieni ją na lepszą osobę.
I jak Michał odradzam wszystkim forum GW

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-10 10:00

Alez- co by bylo gdyby

/.../

Do dyskusji zapraszam tutaj.
moderator

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Verba Docent (---.eranet.pl)
Data:   2008-09-10 11:54

To, że jakieś zdanie zakończone jest znakiem zapytania nie oznacza, że jest zdaniem pytającym.
Myślę, że na temat Pani stosunku do wymienionych kwestii powinna Pani podyskutować na Forum Dyskusji www.dyskusje.katolik.pl. Nie bawmy się w udawania.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-10 13:52

"Nie bawmy sie w udawania".
Chyba to najsluszniejsza z rad.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2008-09-10 16:29

Piszesz Kolebeczko, "najsłuszniejsza z rad"? Czy to znaczy, że skorzystasz z niej? Pytam tak trochę w kontekscie posta Miroka...

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-10 20:34

Bogno!
Znow pojde za glosem serca.
Zasiegnelam rady u wielu madrych i zyczliwych ludzi,
nie do wszystkiego sie przekonalam- zwlaszcza do stosunku wobec innosci.
To dla mnie bardzo wazne. Nic na to nie poradze.
Wedrujemy wspolnie do Pana, choc kazdy ciut inaczej.
Pewne wypowiedzi mnie zasmucily,
szkoda, ze powtarzal sie w nich ten sam motyw.

Dziekuje raz jeszcze kazdemu z osobna!

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: a (---.toya.net.pl)
Data:   2008-09-11 00:28

Głos serca, nie poparty rozumem, jak widać niektórym wystarcza...

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-11 01:08

Rozum zawodzi - to jedno co wiem.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Sabina (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-09-11 08:46

Może i rozum zawodzi, ale lepszego narzędzia do myślenia nie mamy. Co powiesz na rozum wspomożony łaską Bożą?

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Tomasz (---.inco-veritas.pl)
Data:   2008-09-11 09:31

Kolebeczko, nie bede twierdzil ze cie przejrzalem, ze rozumiem, ze wiem w ktora strone zmierzasz czy ze chocby domyslam sie po co napisalas list inicjujacy ten watek.To nie zarzut do ciebie czy do mnie - po prostu bardzo malo cie znam - niczego o tobie nie wiem. Przeczytalem kilka twoich zdan ktore tu napisalas, jakos sie do nich odnioslem i tyle. Pisuje tu raczej sporadycznie a na forum GW sie nie przeniose. Nie znam tego forum ale fakt ze ktos taki jak ja, jak Bogna, Marek, Michal itd bywa tu sprawia ze to miejsce jest takie wlasnie. Nie wartosciuje ale pewnie jest tu inaczej niz na forum GW. Internet jest pelen serwisow, portali, list mailowych czy grup newsowych na ktorych mozna rozmawiac na tematy jakos zwiazane z religia, systemem wartosci, etyka. One wszystkie maja swoja specyfike. Mozesz rozmawiac w komnetarzach na onecie, wp, na stronach racjonalistow, na serwisach ekumenicznych, na stronach roznych wspolnot wyznaniowych, na wielu listach dyskusujnych, pod blogami mniej lub bardziej kontrowersyjnych osob publicznych wreszcie na katoliku i na forum GW. Choc w kazdym z tych miejsc ludzie sa takze bardzo rozni to jednak mozna o jakiejs specyfice czy klimacie mowic. Odpowiada ci forum pomocy katolika to ja chetnie zobacze tu kolejne twoje pytania, watpliwosci i jesli to bedzie mozliwe sprobuje ci pomoc. Nie jest dla mnie wazne co gdzies tam napisalas i nie oceniam czy twoj problem jaki przedstawisz w nastepnym watku jest realny, czy jest prowokacja albo kolejnym wytworem nalogowego ankietera czy hobbysty socjologa. Tak tu po prostu jest tzn wilelu z nas w taki sposob traktuje pojawiajace sie tu tematy. Na forum GW sie nie przeniose ale nie widze powodow bys ty nie miala tam napisac ze jest w sieci i takie miejsce jak to, na ktore kazdy moze zajrzec i probowac szukac pomocy u takich wlasnie, roznych ludzi ktorzy sie tu pojawiaja. Jesli przypuszczasz ze komus z forum GW tacy ludzie, takie miejsce mogloby sie przydac to ich zaoros tutaj :-)
pokoj Tobie
Tomek

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-11 14:06

Tomaszu- ja juz przekazalam te wiadomosc pare dni temu na GW,
ze jest takie miejsce jak to.
Nie wiem, czy ktos skorzysta- pewnie bedzie ten sam odzew jak i z Waszej strony w "ich" strone.
Nie wiem, czy ktos chce na forach jedynie potwierdzac swoj swiat w aprobacie innych czy tez szuka pomocy czy tez chce jej moze przez przypadek udzielic.
Ale nigdy nie wiemy, jaki glebszy wydzwiek na kogos ma nasz post. Moze byc swiatlem, znakiem zapytania, chwila namyslu, czy rzeczywiscie jest tylko tak jak glosza media, jak najglosniejszy w grupie, jakiejkolwiek zreszta?
Moge mowic tylko o sobie.
Ja naprawde mam problem, ale mam wrazenie, ze jest on troche dla wiekszosci "dziki", zreszta takie mozna po moich hustawkowych postach odniesc wrazenie. Jest "dziki" i dla katolika i dla ateisty i dla protestanta.
Jest sie troche zwierzeciem cyrkowym- nikt nie bierze faktu na serio, nikt nie pojmuje, ze zasiega sie dobrowolnie skrajnych czesto opinii. Gdzie rozum i takie tam. Ano nie ma i stad szukanie go u innych, a noz zapali sie iskra.
Jedni pisza na forach, aby zwrocic na siebie uwage, oj i "religia" temat goracy i bolacy, wrecz mozna kazdy interes na nim ubic.
Ale sa na forach i ludzie, ktorzy szukaja. Nie biora udzialu w dyskusji albo nie mowia duzo i otwarcie, jak ja, ze sie wahaja, ze watpia, ale tego czasem nie trzeba mowic. Coz, czasem tez i nie warto, bo skutki bywaja przykre.
Czesto odpowiedzi takze wiernych z KK sa malo budujace.
Nie chodzi o "wygodne" odpowiedzi, ale tak rzadko ktos powie- "wiesz, chyba troche rozumiem co czujesz, wiem ze ci ciezko, ale jest tez i taka mozliwosc. Moze pomysl tez i o tej stronie medalu. Rozwaz to. Poczekaj, bo widzisz ja np..."
Kiedy mowie o nieplodnosci, ktos wspiera mnie slowami: ludzie maja wieksze tragedie niz ty...
Zwykle sa to odpowiedzi potepiajace, odnoszace sie nawet z pogarda.
Nie chodzi mi tu o repliki na agresywne slowne ciosy, ale tak po prostu- zamiast wskazac wbrew emocjom ciut swiatla lub inna niekrzykliwa perspektywe- skazuja na "gorszosc". No i chcac czy nie chcac upodabniaja sie swoim wydzwiekiem do tych programowo krzykliwych newsow.
Ja akurat zawsze z najwiekszym natezeniem slucham ludzi, ktorzy mowia cicho.
Bo ja tak np. nie umiem.

W takim stanie jak moj jest sie strzepkiem nerwow, nie poznaje sie w lustrze i w oczach najblizszej osoby. Od jakichs dwoch tygodni w zasadzie interesuje mnie jedynie porzadkowanie mojego stosunku do wiary, w ktorej wyroslam. Z tego porzadkowania mam wokol niezly balagan. No i w srodku, he he!

I tak juz na koniec. Czy stawiacie sobie codziennie pytanie, "dlaczego jestem katolikiem? Dlaczego dobrze nim byc?" Czy Wam takie odbierane jako prowokacyjne pytanie tez czegos nie dalo?
Zaraz tez sobie oczywiscie tendencyjnie odpowiem:

"nawet to, czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne"
ks. Jan Twardowski

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Calina (---.dsl.emhril.ameritech.net)
Data:   2008-09-11 15:55

Droga Kolebeczko, mnie nie obchodzi jakimi motywami się kierowałaś pisząc tutaj. Dla mnie nie ma zanaczenia co przedtem pisałaś i gdzie. Nie mnie piętnować twoją "prawdziwą twarz". W każdym człowieku tkwi dobro, które gdy zostało stłumione, zasypane, Pan Bóg chce wydobyć i odnowić. I ma na to sposoby :) On zna najlepiej twoje czyny i serce. Dla mnie jest ważne, że jesteś, widzę że masz problem wiary i w obecnej chwili chętnie się pomodlę w twojej intencji. I też zapraszam do pozostania na Forum Pomocy, bo możesz wiele skorzystać, jak będziesz chciała.

A na temat rozumu i wiary - ciąg dalszy / wklejam z archiwum "Katolika'./

"(..) dzisiejsze stanowisko katolickie polega na odpowiednim skorelowaniu wiary i rozumu, nauk i tajemnicy Bożej, człowieka i Boga . Wiara i rozum wzajemnie się warunkuje, uzupełnia i współpracuje (a nie niszczy, zaprzecza, wyklucza).

"ograniczenia rozumu i niestałość serca często zaciemniają ludzkie poszukiwania i sprowadzają je na błędne drogi. Różne inne dążenia mogą się okazać silniejsze niż prawda. Zdarza się też, że człowiek ucieka wręcz przed prawdą, gdy tylko dostrzeże ją z oddali, gdyż lęka się jej konsekwencji. Nawet wówczas jednak, gdy jej unika, prawda wywiera wpływ na jego życie. Człowiek nie może przecież oprzeć swego życia na czymś nieokreślonym, na niepewności albo na kłamstwie, gdyż takie życie byłoby nieustannie nękane przez lęk i niepokój."

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: J (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2008-09-11 19:59

"Od jakichs dwoch tygodni w zasadzie interesuje mnie jedynie porzadkowanie mojego stosunku do wiary, w ktorej wyroslam."

I daj sobie jeszcze na to dużo czasu :) Tego się nie da zrobić w jednej chwili. Poza tym ważne decyzje podejmowane w takim stanie emocjonalnym jak twój, z reguły nie należą do trafnych.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-09-11 20:26

Czy stawiam sobie pytanie dlaczego jestem katolikiem? Niestety tak. Każdego dnia. Dlaczego niestety? Bo to jak przekleństwo. Bo chyba bym wolał czas kiedy takich pytań nie musiałem sobie stawiać. To moi bracia protestanci zmusili mnie do stawiania sobie takich pytań jakieś 28 lat temu. Choć przyznaję, był to raczej brutalny atak, niż rzeczywiste pytania. I tak to już pozostało do dziś, choć kto inny pytania, to one te same. Trochę przeszedłem, minione czasy były burzliwe, a że człowiek był młody... Chętnie bym uciekł od takich pytań, tylko gdzie? Do Austrii? Ja już tu o tym wielokrotnie, więc jak ktoś tu dłużej zagląda, to albo sobie już przysnął, albo przeskoczył, żeby się nie zanudzić. Mam dystans do życia i tego co się dzieje, choć jak widzę z perspektywy, niestety zbyt mały. Przecież Ci odpowiedziałem - wolałbym nie być katolikiem, wolałbym by moje życie było prostsze, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Owszem zdarzało mi się pokierowć tak ludźmi, że trafili w końcu do protestantów. Nie każdy potrafi obiektywnie i z dystansem ocenić sytuację psychiczną w jakiej się znalazł. Jeśli człowiek nie może wytrzymać tu i teraz, a katolicy, którzy teoretycznie mogliby mu pomóc są do tego nie przygotowani, podczas gdy bracia protestanci zawsze są przygotowani i oferują proste rozwiązania, to jakie jest realne wyjście? Być może z perspektywy lat ktoś oceni inaczej swoją sytuację, ale my żyjemy tak jak gdybyśmy mieli tylko chwilę obecną. Gdyby Abraham wiedział, że syna będzie miał w wieku 100 lat, to może by się tak nie kompromitował brakiem zaufania. Z drugiej strony później już zaufał. Bóg patrzy na człowieka jako na dzieło zamknięte w całość, człowiek jest dziełem cały czas stającym się. Ja z mojej perspektywy wolałbym być ateistą. Ci mają prosto. Wszystko tu, śmierć i koniec. Ja tak niestety nie mogę, choćbym chciał. Ja niestety wiem, że śmierć to nie koniec. I to jest ból. Szczerze - to wolałbym nie żyć, niż żyć. To byłoby piękne. Miałem parę razy w życiu okazję umrzeć, choćby w wypadku samochodym dwadzieścia parę lat temu. To by było takie piękne wtedy. Tymczasem żyję, no i muszę z tym życiem tu żyć. Po tylu latach nie ma już co pytać siebie dlaczego jestem katolikiem? A gdzie pójdę? Możesz mi pokazać takie miejsce? Jeśli przekonasz mnie, że tam znajdę szczęście i święty spokój, żadnych problemów, same proste rozwiązania, rzucam wszystko i dzisiaj idę za Tobą. Tylko mnie przekonaj, bo sam siebie jakoś nie potrafię. Więc póki co tkwię jak ten ślimak na placówce, choć słoty jesienne za pasem i znów pewnie nie jedną parę gumniaków w błocie utopię. Szczęśliwa jesteś, wydaje Ci się, że możesz wybierać. Tymczasem prawdziwy wybór jest tylko jeden, reszta to gra pozorów, monideł jak mawiają niektórzy. Gdyby nie te cyferki podsyłane przez Moderatora, nic by się w moim życiu nie zmieniało.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: mirok (---.atclnj.east.verizon.net)
Data:   2008-09-12 07:15

Przestań kolebeczka.
Jedyny powód twojej obecności w tym miejscu jest prowokacja.
Nie rujnuj tego pięknego miejsca i wracaj gdzie ci naprawdę jest dobrze.
Nic się nie zmieniłaś, a nie czytający twych postów w GW może się na to nabrać.
Poczciwy nie znaczy kompletny idiota.
Twoje anty-katolickie przymierze na anty-katolickim forum GW z ateistami jest żałosne. Bądź pewna, że będziesz następnym ich celem, taki jest bieg rzeczy.
Jak poprzednio nie szukałaś odpowiedzi na trapiące cie sprawy wśród katolickich księży, tak obecnie błądzisz pomiędzy zagubionymi (GW), zamiast po prostu udać się do własnego pastora. Uwierz mi, to nie boli.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: I. (---.10.11.vie.surfer.at)
Data:   2008-09-12 14:13

Codziennie jak wstaję cieszę się, że jestem katoliczką i zaraz próbuję Bogu za to dziękować. Bo w Kościele katolickim uslyszalam slowa Dobrej Nowiny i tu korzystam z sakramentów, które zmieniają moje życie. Przedtem tez bylam klębkiem nerwów, ale Bóg mnie uzdrowil. Teraz wiem, ze jak mi ten stan wraca, to szybko powinnam iść do spowiedzi.
Na forum GW pewnie po takim poscie uznano by mnie za idiotkę, ale taka jest prawda. Szukaj prawdy, a w końcu dotrzesz do Kościola, do którego jesteś powolana. Bo to nieprawda, ze wybiera się samemu. To Bóg nas wybiera.
Nie wierz w nawracającą moc dyskusji. Na każdy argument zawsze znajdzie się kontrargument. Tylko świadectwo można przyjąć bez komentarza.
Co rano przypominam sobie wielkie rzeczy, które Bóg sprawil w moim życiu i widzę jak na dloni, że On chce mnie uszczęśliwić. A spotykam Go właśnie w Kościele Katolickim.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Marek MRB (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2008-09-13 02:38

Było to... hm... hm... niemal 30 lat temu - bylem w drugiej klasie technikum.
Mialem kilku kolegow - baptystow w klasie, miedzy innymi najlepszego przyjaciela - Darka. Mieliśmy taką niepisaną umowę iż czytamy razem Biblię, dyskutujemy, jeździmy na wakacje... ale się wzajemnie nie "przeciągamy". Bardzo często bywałem na nabożeństwach baptystów.
Niestety nie wiedziałem, ze moj przyjaciel jednak bardzo delikatnie i powoli "pracuje nade mną". Może by się nie wydało, gdyby nie to, że Darek i inni koledzy - baptyści się zniecierpliwili że ze mną to tak długo trwa (szereg osób z klasy przeciągnęli znacznie szybciej).
Pamiętam było to po rozdaniu świadectw. W kilka osób przypuścili na mnie "atak doktrynalny"

Nie przeczę, że okres ten był dla mnie ciężki - nie znałem argumentów katolickich, byłem zafascynowany muzyką, "fajnością" jego środowiska, znajomością Biblii (dziś - po poznaniu Pisma Świętego myślę o tym inaczej). Kiedy zaczynałem chodzić na spotkania baptystów, pociągała mnie przede wszystkim inność. Wszystko było mniej skupione, ale bardziej wesołe i spontaniczne - pieśni, modlitwa itd. To że zbór skladał się głównie z konwertytów (a więc ludzi którym zależało - konwertując można się mylić lub nie, ale mało prawdopodobne by się to robiło bez zaangażowania) i był niewielki dawało gorliwość i "przeżycie" o które trudno na codzień w kosciele (chyba że szuka się w "grupach zaangażowanych". Słabo wówczas znałem jeszcze Biblię, więc argumenty wyglądały na poważne.
To był (kilkumiesięczny chyba) cięzki okres w moim życiu. Poważnie rozważałem konwersję.
Miałem wątpliwości. Czytałem Biblię, różne źrodła, modliłem się,myślałem... Dokonywałem analizy, kombinowałem.
Poszedłem w głąb - wziąwszy w obrobkę "kluczowe tematy".

To spowodowało że stanowczo zadecydowałem o pozostaniu... nie, to złe słowo, to była decyzja aktywna, powinienem chyba napisać "zdecydowałem, iż Kościół Katolicki jest tym biblijnym Kościołem i że będę w nim aktywnie uczestniczył."
Jestem katolikiem. Jeszcze kilkukrotnie wydawało mi się że Kościół gdzieś tam się myli, że Biblia mówi co innego, że jest tu jakiś "przekręt" czy niewiedza w Kościele. Wchodziłem wówczas głębiej, szukałem po źródłach, katechiźmie, różnych opracowaniach. Za każdym razem napotykałem taką głębię w nauce Kościoła, takie głębokie wejście w zagadnienie - i to wejście zarówno rozumem jak i modlitewną kontemplacją wielu ludzi przez te niemal dwadzieścia wieków czytania i rozeznawania słów Biblii - że musiałem ze wstydem przyznać że to ja w swoim wycinkowym rozumieniu myliłem się. (tu zastrzezenie - bywaja oczywiscie i glupie publikacje katolickie, wielu autorów - nawet utytułowanych - pisze na temat nauki Kościoła straszne androny. Jak się coś rozważa trzeba się przebijać przez te śmieci żeby znaleźć co naprawde ona zawiera - bez oglądania się na tę "radosną tworczość")

Jest wiele grzechu w Kościele, wiele głupoty (choć nie więcej niż w innych, może mniej) - natomiast przekonałem się że jest w nim Prawda. Warunkiem do zobaczenia tego
jest odpowiednie "zagłębienie w temacie".

W pewnym momencie stwierdzilem, ze te moje "walki wewnetrzne" - poszukiwania w odpowiedzi na watpliwosci - powinienem udostepniac innym. I tak powstala moja strona WWW.

Jeśli przychodzi do Ciebie list że za tydzień dostaniesz 10 zł -myślisz "eeee, znowu jakiś kit". Ale... za tydzień przychodzi 10 zł.
Za jakiś czas dostajesz zawiadomienie, że za tydzień dostaniesz 100 zł.
Znów myślisz "akurat!" - ale za tydzień dostajesz stówę.
Potem znów dostajesz zawiadomienie o 1000 zł... i tak dalej.
Gdy dojdzie do zawiadomienia o milionie, jesteś już znacznie bardziej skłonny do uwierzenia, że to jednak nie podstęp...
Tak jest właśnie ze mną i Kościołem.
I tak było za każdym razem, w coraz poważniejszych sprawach i wątpliwościach.
To było dawno temu i od tego czasu jeszcze wielokrotnie miewałem wiele wątpliwości co do nauki Kościoła.
Ale - jak ta osoba przyjmująca zawiadomienia o coraz większych kwotach pieniędzy - mam coraz większe zaufanie - bo "się sprawdza". Co nie znaczy oczywiście że nie wyjaśniam wątpliwości - to obowiązek katolika. Ale coraz rzadziej "lekko"
stwierdzam że "Kościół się myli" - jak dotąd za każdym razem miał rację...
Dlatego wierzę Kościołowi.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-09-13 16:05

A ja mam takie pytanie do Ciebie kolebeczko; Co Tobie dało zaistnienie na tym forum? Bo że stąd zaraz znikniesz bez śladu to nie nowina. Nie jesteś pierwsza, nie ostatnia. Chwila szczęscia: "ale im dałam popalić"? Dumna wyższość: "zmusiłam tych bezmyślnych katolików do myślenia"? A może poczucie misji: "zaniosłam im Ewangelię, nawet jeśli nie przyjęli, to strząsnę pył z sandalów i nie będę więcej rzucać pereł między wieprze"? A może to tylko ćwiczenie zadane w ramach pracy domowej, podobnie jak występy na forum GW? W zasadzie nie było takiego przypadku, byśmy mieli tu coś więcej poza rozbłyskiem meteorytu. Marzy mi się jakaś kometa widoczna choć przez tydzień. Tak sobie myślałem kilka dni temu obserwując idących poboczem przez wieś młodych mormonów: co ich motywuje poza wyznaniową tradycją? Jechać tyli kawał drogi w nieznane, kalecząc straszliwie język, by sobie podyskutować z jakimś pijaczkiem po budką z piwem? To już prościej przez internet. Ja rozumiem młodość, - ale przyznaj, że to jednak znacznie bardziej imponujące, no chyba, że Ty w nadgodzinach, po występach na żywo. Jak mawiał Stefan Kisielewski: "herbata od samego mieszania nie robi się słodsza, trzeba jeszcze wsypać cukru", ale facet już nie żyje, a nieżywi nie mają racji. Cokolwiek chciałaś osiągnąć Ty i Tobie podobni, życzę Ci wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.

 Re: Dlaczego dobrze jest byc katolikiem? Bo wątpię...
Autor: kolebeczka (---.cust.tele2.at)
Data:   2008-09-14 11:00

Moderatorze- zrobisz jak uwazasz. Decyzja jak zwykle nalezy do czlowieka.
Pozdrawiam bez gniewu i prawdziwie niedzielnie
/.../

Do dyskusji zapraszam tutaj.
moderator
odwzajemniam najlepsze pozdrowienia

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: