Autor: Ania (---.zgora.dialog.net.pl)
Data: 2001-09-11 23:34
Zgadzam się z Marcinem i też myślę, że to bardzo dobry objaw że podchodzisz to tego typu zachowań z rezerwą. Oczywiście trzeba tylko pilnować żeby nie przeradzało się to w negatywne ocenianie innych, czy w jakąś niechęć i pogardę.
To ważne. Wydaje mi się, że wszelkie zbytnie skupienie na sobie, nawet ( a może i szczególnie ) w sferze duchowej, chęć jakiegoś swoistego '' diagnozowania '' swoich postępów czy jakiegoś '' wzrostu duchowego'', albo porównywanie tego z innymi świadczy o podświadomym szukaniu '' siebie'',
jakiejś chęci dowartościowania siebie,,, tzw. łakomstwie duchowym'', a nie czystej i autentycznej postawie wiary. Czy to nie zaczyna prowadzić w pewnym momencie właśnie do '' szukania własnej chwały'' ? Czy nie jest właściwszą pełna pokory postawa apostoła który mówi '' najchętniej więc bedę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa... Albowiem ilekroć niedomagam tylekroć jestem mocny...Moc bowiem w słabościach się doskonali........Kiedyś przeczytałam gdzieś wypowiedź Tomka Budzyńskiego ( Armia, 2Tm 2,3) pod którą chętnie bym się podpisała :'' I nie wiem na jakim jestem etapie duchowym, na jakim szczeblu, jak wysoko, czy jak nisko- to mnie wogóle nie obchodzi.Wiem jedno - piję ze zdrojów zbawienia, siedzę przy stole Jezusa Chrystusa. Uczestniczę w Królestwie nie z tego świata. Miałem przedsmak tego we śnie. Powiem ci, że kiedy ostatnio siedzialem sobie i myślałem: tu w Kościele jest jakaś droga, jakieś etapy duchowego rozwoju, co zrobić żeby wcześniej i szybciej, powiedziałem sobie:'' Nie ! Ja tu mogę siedzieć nawet sto lat! I mam w nosie zastanawianie się, czy jestem już święty, czy jeszcze nie. Najważniejsze, że jestem pewien tego, że siedzę blisko Jezusa !
I wiem, że własnymi siłami tych drzwi nie potrafiłem otworzyć.''
|
|