Autor: Anetta (89.171.218.---)
Data: 2009-02-05 14:42
Piszę, gdyż chciałabym poznać obiektywną opinię na pewien temat. Mianowicie rozstałam się z narzeczonym, gdyż dłużej nie mogłam znieść jego uzależniania od świata, jaki sam sobie stworzył. Mój partner był kiedyś uzależniony od gier komputerowych. Miał wiele problemów życiowych i jakby na własne życzenie popadł w nałóg świata komputerów. Później poznał mnie, ja na początku nie zwracałam uwagi na jego „hobby”, zaczęło się to odmieniać dopiero, gdy zaczęłam czuć się zaniedbywana i stawiana niżej niż komputer lub jego przyjaciel, który miał identyczne gusta jak i on. Minęło wiele czasu i Narzeczony przekonywał mnie, że nie jest już uzależniony, że czas grom będzie poświęcał tylko wtedy, gdy mnie nie będzie. I tak też było, tyle, że po pewnym czasie zaczął coraz bardziej się wciągać. To mnie podłamało, po wielu miesiącach próśb, gróźb i łez, w końcu postanowił, że całkowicie zrezygnuje z gier- połamał je wszystkie i wyrzucił. Parę dni później dało zaobserwować się jego smutek i znudzenie, zaczął mówić, że jak do końca roku 2008 (a był XI 2008), przetrwa i nie zagra, to od nowego roku śmiało będzie mógł znowu zacząć, bo to będzie świadczyć o tym, że nie jest uzależniony. Jak to usłyszałam, to wpadłam w szał, gdyż nie tak to sobie wyobrażałam. Wytłumaczyłam mu, że tak nie może być, że on potrzebuje więcej czasu. I przez jakiś okres było naprawdę dobrze, tyle, że zaczął coraz więcej przesiadywać w Internecie. Narzeczony nie grał, ale potrafił siedzieć 4/5 a nawet do 7 godzin dziennie w internecie, gdzie komputer był włączony przez prawie miesiąc od 7 rano do 22 wieczorem. Kamil zaczął się zaczytywać tym razem w Fantasy, ściągał setki podręczników o tej tematyce, nie zauważał świata wokół, nawet nie był w stanie się przygotować na jeden egzamin, który oblał, bo cały czas albo czytał albo pisał jakieś opowiadania Fantasy. Gry zastąpił tym. Zauważyłam, że całymi godzinami czyta jakieś blogi polityczne, że powtarza poglądy i słowa znanych osób, nie mając jakby swojego zdania, a zaczynając przejmować jakby ich tożsamość. Co niepokojące, zrobił się bardzo ironiczny, wulgarny i bardzo niemiły do moich znajomych. Stwierdził, że nasze rozmowy są o niczym, a on jest przecież intelektualistą. Doszło do tego, że wpadłam w dół depresji, tym bardziej, że jestem osobą „po przejściach”. (podejrzewam u siebie zespół borderline, DDA i jestem byłą anorektyczką). Któregoś dnia nie wytrzymałam (zapewne ma na to wpływ moje rozchwianie emocjonalne) i wylałam w chwili impulsu kawe na monitor Kamila. Oczywiście trzeba było go zanieść do naprawy. Przy tym narzeczony powiedział mi, że zniszczyłam go, jego życie zamieniłam w piekło i ciągle go tylko krytykuje i mam postawę roszczeniową. Zabieram mu wszystko i ograniczam, bo jestem zalękniona i nie do końca doszłam do siebie. Mój psycholog powtarzał mi, że potrzebuję mężczyzny bez problemów- ramienia, na którym będę mogła się oprzeć. A ja czuję się tak, jakbym była w tym związku i głową i szyją.
Kamil nie umie załatwić najprostszej sprawy w urzędzie, myli nr ubezpieczenia z numerem PESEL, jest roztrzepany i niezaradny. Ma nieprzeciętne IQ- ok. 180, jest bardzo oczytany i ma wszechstronną wiedzę. Ale w realnym życiu, nie spisuje się dobrze jako narzeczony, a potem może jeszcze mąż i ojciec dziecka? Kiedyś opowiadał mi, że jako nastolatek był u psychologa- mama go zaciągnęła, i ta Pani powiedziała, że zamknął się on w swoim kokonie. On wtedy tylko wszystkich nabluzgał i to się na tym skończyło. Warto dodać, że pasje, które narodziły się w nim w wieku ok. 15 lat, trwają nadal i niszczą nasz związek. Dziś Kamil ma 22 lata, za sobą jedną próbę samobójczą, poprzedni związek, w którym zdradzała go notorycznie dziewczyna itd.
Biorąc pod uwagę to, iż jestem osobą zaburzoną, chciałabym poznać obiektywną opinię na owy temat. Czy rzeczywiście to ja przesadzam, czy może jest po postu tak, iż oboje mamy problem, ale każdemu z nas trudno jest wyzbyć się własnych egoizmów? Bardzo proszę o szczerą opinię.
|
|