logo
Wtorek, 30 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Narzeczony woli komputer.
Autor: Anetta (89.171.218.---)
Data:   2009-02-05 14:42

Piszę, gdyż chciałabym poznać obiektywną opinię na pewien temat. Mianowicie rozstałam się z narzeczonym, gdyż dłużej nie mogłam znieść jego uzależniania od świata, jaki sam sobie stworzył. Mój partner był kiedyś uzależniony od gier komputerowych. Miał wiele problemów życiowych i jakby na własne życzenie popadł w nałóg świata komputerów. Później poznał mnie, ja na początku nie zwracałam uwagi na jego „hobby”, zaczęło się to odmieniać dopiero, gdy zaczęłam czuć się zaniedbywana i stawiana niżej niż komputer lub jego przyjaciel, który miał identyczne gusta jak i on. Minęło wiele czasu i Narzeczony przekonywał mnie, że nie jest już uzależniony, że czas grom będzie poświęcał tylko wtedy, gdy mnie nie będzie. I tak też było, tyle, że po pewnym czasie zaczął coraz bardziej się wciągać. To mnie podłamało, po wielu miesiącach próśb, gróźb i łez, w końcu postanowił, że całkowicie zrezygnuje z gier- połamał je wszystkie i wyrzucił. Parę dni później dało zaobserwować się jego smutek i znudzenie, zaczął mówić, że jak do końca roku 2008 (a był XI 2008), przetrwa i nie zagra, to od nowego roku śmiało będzie mógł znowu zacząć, bo to będzie świadczyć o tym, że nie jest uzależniony. Jak to usłyszałam, to wpadłam w szał, gdyż nie tak to sobie wyobrażałam. Wytłumaczyłam mu, że tak nie może być, że on potrzebuje więcej czasu. I przez jakiś okres było naprawdę dobrze, tyle, że zaczął coraz więcej przesiadywać w Internecie. Narzeczony nie grał, ale potrafił siedzieć 4/5 a nawet do 7 godzin dziennie w internecie, gdzie komputer był włączony przez prawie miesiąc od 7 rano do 22 wieczorem. Kamil zaczął się zaczytywać tym razem w Fantasy, ściągał setki podręczników o tej tematyce, nie zauważał świata wokół, nawet nie był w stanie się przygotować na jeden egzamin, który oblał, bo cały czas albo czytał albo pisał jakieś opowiadania Fantasy. Gry zastąpił tym. Zauważyłam, że całymi godzinami czyta jakieś blogi polityczne, że powtarza poglądy i słowa znanych osób, nie mając jakby swojego zdania, a zaczynając przejmować jakby ich tożsamość. Co niepokojące, zrobił się bardzo ironiczny, wulgarny i bardzo niemiły do moich znajomych. Stwierdził, że nasze rozmowy są o niczym, a on jest przecież intelektualistą. Doszło do tego, że wpadłam w dół depresji, tym bardziej, że jestem osobą „po przejściach”. (podejrzewam u siebie zespół borderline, DDA i jestem byłą anorektyczką). Któregoś dnia nie wytrzymałam (zapewne ma na to wpływ moje rozchwianie emocjonalne) i wylałam w chwili impulsu kawe na monitor Kamila. Oczywiście trzeba było go zanieść do naprawy. Przy tym narzeczony powiedział mi, że zniszczyłam go, jego życie zamieniłam w piekło i ciągle go tylko krytykuje i mam postawę roszczeniową. Zabieram mu wszystko i ograniczam, bo jestem zalękniona i nie do końca doszłam do siebie. Mój psycholog powtarzał mi, że potrzebuję mężczyzny bez problemów- ramienia, na którym będę mogła się oprzeć. A ja czuję się tak, jakbym była w tym związku i głową i szyją.
Kamil nie umie załatwić najprostszej sprawy w urzędzie, myli nr ubezpieczenia z numerem PESEL, jest roztrzepany i niezaradny. Ma nieprzeciętne IQ- ok. 180, jest bardzo oczytany i ma wszechstronną wiedzę. Ale w realnym życiu, nie spisuje się dobrze jako narzeczony, a potem może jeszcze mąż i ojciec dziecka? Kiedyś opowiadał mi, że jako nastolatek był u psychologa- mama go zaciągnęła, i ta Pani powiedziała, że zamknął się on w swoim kokonie. On wtedy tylko wszystkich nabluzgał i to się na tym skończyło. Warto dodać, że pasje, które narodziły się w nim w wieku ok. 15 lat, trwają nadal i niszczą nasz związek. Dziś Kamil ma 22 lata, za sobą jedną próbę samobójczą, poprzedni związek, w którym zdradzała go notorycznie dziewczyna itd.
Biorąc pod uwagę to, iż jestem osobą zaburzoną, chciałabym poznać obiektywną opinię na owy temat. Czy rzeczywiście to ja przesadzam, czy może jest po postu tak, iż oboje mamy problem, ale każdemu z nas trudno jest wyzbyć się własnych egoizmów? Bardzo proszę o szczerą opinię.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-02-12 12:57

Wylewanie kawy na monitor na pewno nie jest normalne. Oboje macie problemy, choć inne. Nie przesadzasz w ocenie sytuacji, przesadzasz w sposobach reagowania na zło, wzmagając u niego ucieczkę od rzeczywistości w świat nałogów. Błędne koło. Wzajemnie się zadręczacie.
Szczerze? Moim zdaniem dopóki każde z was nie podejmie poważnej próby wyleczenia swoich problemów i nie zacznie widzieć efektów tej pracy, nie tylko sobie nawzajem nie pomożecie, ale będziecie sobie przeszkadzać w wychodzeniu na prostą. Oboje potrzebujecie pomocy, a poranieni przez życie ludzie często nie potrafią pomóc innym, choć bardzo chcą, ponieważ w swoich reakcjach ciągle pozostają dziećmi, które same na pomoc oczekują. Pierwszą reakcją zawsze będzie poczucie własnej krzywdy i ból, a nie zrozumienie krzywdy i bólu drugiego człowieka. Zauważ: o sobie piszesz, że jesteś "po przejściach", bo rozumiesz, że twoje zachowanie skądś się wzięło. Pamiętasz swoje "kiedyś", a nie tylko "teraz". Na byłego narzeczonego patrzysz inaczej. W twoich myślach jego "kiedyś" sięga tylko tego samego nałogu. A nałogi biorą się nie tylko z powtarzania złego. One skądś się biorą. Też z jakiegoś "kiedyś", z jakichś przejść, o których nie napisałaś ani słowa. Czy szukałaś pomocy dla niego, czy tylko żądałaś zmian? Nie wyleczy się nałogu, jeśli nie sięgnie się dużo głębiej. Też może w samo dzieciństwo, w jakieś głębokie zranienia. Wódka, komputer, hazard, seks - to tylko konkretne kierunki, łatwo przeskoczyć z jednego do drugiego, jak się ma tendencję do uzależnień.

W wyjściu z nałogu może pomóc tylko człowiek mocny psychicznie. W uwierzeniu w siebie może pomóc tylko ten, dla kogo będziesz naprawdę ważna.
Dobrze, że odeszłaś. Zniszczylibyście się nawzajem. Oboje musicie się nauczyć kochać. Najpierw siebie.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Anetta (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-02-12 16:51

Dziękuję Ci Bogumiło za mądrą i szczerą odpowiedź. A co do Twojego pytania, to moja odpowiedź brzmi: Tak. Proponowałam mu terapię, osobną jak i partnerską, sama oferowałam mu całkowite poświęcenie i pomoc, jeżeli tylko przyzna, że JEST UZALEŻNIONY. On jednak wyparł się tego, reaguje gniewem, kiedy wypowiadam te słowa. Mówiłam mu, że razem będziemy walczyć, że nigdy go nie opuszczę, że wiem co to jest nałóg, bo tak moja mama musiała walczyć o tatę (tyle, że on był/jest alkoholikiem). Zdolna byłam zrezygnować ze wszystkiego (z wolontariatu, z przyjazdów do domu rodzinnego), byle tylko jak najwięcej czasu mu poświęcać i pokazywać nowe perspektywy życia. Wszystko na marne. Wiem, że to ja powiedziałam, iż powinniśmy się rozstać w takiej sytuacji, bo niszczymy siebie nawzajem, ale on nie wykazał ani troszkę inicjatywy, by to zmienić, być może nawet poszło mu to na rękę... choć mówił, że kochał...

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2009-02-13 01:41

Nic nie napisałaś o twoich i jego relacjach z Bogiem. Przypuszczam, że jakaś jest, bo opisujesz historie swojego narzeczeństwa na katolickim forum. Ale nie wiem, czy szukaliście pomocy w rozwiązywaniu problemów również poprzez ufną modlitwę? Czy staraliście się pogłębiać wiarę, żyć w czystości, często korzystać z sakramentów św.? Anetto, nie znam takiego, który by wyzwolił się z jakiegś nałogu, omijając w swym życiu Boga. Myślę, że w tej chwili najlepsze, co mogłabyś zrobić, to odmówić np. Koronke do Miłosierdzia Bożego za byłego narzeczonego lub inną modlitwę. Pozdrawiam.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Anetta (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-02-13 09:41

Narzeczony pochodzi z bardzo głęboko wierzącej rodziny, jego brat jest zakonnikiem. Dla mnie również wiara jest tym, co trzyma mnie niejednokrotnie przy życiu i pozwala mi wszystko przetrzymać. Chodzimy razem do kościoła, przyjmujemy sakramenty, dość często rozmawiamy o Bogu. Modlę się za niego i postanowiłam zaufać w tej sprawie całkowicie Bogu. To nie jest tak, że teraz rozłożę ręce i powiem "a rób sobie teraz Boże co chcesz". Po prostu postawiałam na cierpliwość i gorącą modlitwę. Chciałabym go wyrwać ze szponów nałogu, nawet gdybym miała poświęcić całkowicie siebie lub nasz związek. Nic mi nie zostało, tylko ufać i wierzyć...

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Krystyna (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2009-02-13 11:53

Moim zdaniem chłopak musi stanąć w prawdzie przed sobą samym(zdać sobie sprawę z własnego zniewolenia), inaczej będzie trudno. Nic na siłę - on musi chcieć.
P.s. Zastanów się, czy Twój ukochany jest tą osobą, która będzie dla Ciebie wsparciem w Twoich problemach, czy raczej doprowadzi Cię do nawrotu anoreksji. Jeśli nawet uda się Wam stworzyć związek, to -czy będzie on trwały, czy mając sami ze sobą takie problemy - będziecie w stanie poprawnie wychować dzieci? Chyba trzeba postawić tu wielki znak zapytania.
Życzę Ci pogody ducha i rozsądnych decyzji.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2009-02-13 15:33

Droga Anetto, modlitwa działa cuda. On chyba poznał cię po to, abyś mu przynajmniej w ten sposó pomagała. Ale widzisz, niektórzy po prostu muszą przjeść drogę "syna marnotrawnego", aby zrozumieć pewne rzeczy. Zostać osamotnieni i poznać gorycz swoich błędów. Dopiero wtedy może się skruszą. Sama widzisz, że w tym momencie nie bardzo wygląda on na odpowiedzialnego kandydata na ojca rodziny. Możesz mu pomagać przez modlitwę lecz nie musisz poświęcać własnej młodości dla niego. Zrywając zaręczyny, jesteś wolna i masz szansę poznać kogoś innego. Albo liczyć, że on się kiedyś w przyszłości zmieni. Wybór jest twój.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: IKS (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-02-13 15:57

Nie czaruj sie. On juz wybral komputer, a nie Ciebie. Co tu mówic o małżeństwie, odpowiedzialności meża i ojca za całą rodzinę. Nie licz na to, że sie coś zmieni. Poszukaj wiedzy o uzależnieniach. Nie ma tu nad czym sie zastanawiać.
Pozdrawiam.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-02-13 16:51

Właśnie miałam napisać podobnie jak Calina.
Anetto, nigdy nie wiesz, jak jest naprawdę, wiesz tylko co on powiedział i co widzisz. Nie wiadomo, czy poszło "wszystko na marne". Może właśnie to rozstanie z tobą będzie decydujące w jego życiu? Może był przekonany, że ma cię na zawsze, a dopiero teraz zrozumie swój błąd? To może być sytuacja, która go zmieni. Nawet jeśli efekty będzie widać o wiele później. W każdym nałogu pierwszą najważniejszą rzeczą jest zrozumieć, a raczej uwierzyć, że się jest zniewolonym. Tutaj często pomagają właśnie zdecydowane, twarde kroki, a nie rozczulanie się nad kimś. Może dotrze: jest aż tak źle, że musiałaś odejść, bo tak się nie da żyć. Módl się, żeby dotarło.

I jeszcze według mnie bardzo ważne. Piszesz o gotowości poświęcenia całkowicie siebie dla niego. Ale mam nadzieję, że właśnie poza związkiem małżeńskim. W kobietach rzeczywiście jest takie wielkie pragnienie poświęcenia się całkowicie dla tego, kogo kochają. To jest piękne. Nawet jak nic nie da, to znaczy nawet jak nie widać efektów - jestem pewna, że Bóg tę ofiarę weźmie pod uwagę i udzieli szczególnej pomocy choćby w jego godzinie śmierci.
Ale w tym poświęcaniu się dla kochanego zbyt często kobiety zapominają, że swoje życie mogą poświęcać, ale już nie mają prawa poświęcać życia swoich przyszłych dzieci. A w takich sytuacjach tak właśnie w praktyce jest. Związanie się z nieodpowiedzialnym człowiekiem kończy się nieszczęściem dla dzieci. I nie myślę tylko o tych dziecięcych latach, bo dziecko wydaje się niezniszczalne - właśnie dopóki jest dzieckiem. Ale kiedy zaczyna chcieć być dorosłym, dojrzałym, to okazuje się, że nie potrafi. Że po kolei wychodzą różne problemy, które początek mają w dzieciństwie, i czasem trzeba wielu lat leczenia, cierpienia, żeby się coś udało z sobą zrobić. Sama pewnie czujesz, że mogłabyś lepiej pomóc Kamilowi, gdybyś sama była mocna i spokojna. A ty musisz się bać o siebie.

Dlatego dobrze postanowiłaś. Z tej perspektywy będzie ci łatwiej i być może więcej zrobisz.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: IKS (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-02-13 19:04

Pisząc wcześniej 'nie licz, że sie zmieni' mam na myśli:
uzależnionym np. alkoholikiem się jest całe życie, choćby nie piło się ileś lat. O trzeźwość trzeba walczyć od nowa każdego dnia i nigdy nie wiesz, co będzie jutro. Identycznie jest z innymi uzależnieniami.
Kłamstwem jest mówić: 'nie używałem komputera miesiąc-uzależnienie minęło'.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-02-13 21:27

E tam.

 Re: Narzeczony woli komputer.
Autor: Anetta (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-02-14 09:29

"E tam"? Co mam przez to rozumieć?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: