Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data: 2009-02-14 20:29
a) Chodzi o tzw. tajemnicę Mesjańską, co nie wymaga szczegółowego tłumaczenia i było już tu wielokrotnie omawiane.
b) Tu jest prawdziwa trudność. Ten gest z pewnością miał szczególne znaczenie, nie podejmę się jego wyjaśnienia, te które przychodza mi do głowy nie znajdują ani dostatecznego oparcia w tekście, ani w tradycji, więc przytoczę innych.
Taka uwaga na początku - gest Jezusa kojarzy mi się bardzo mocno z księgą Rodzaju, jej drugim rozdziałem i opisem stworzenia człowieka. Trzeba pamiętać o uzdrowieniu ślepego poprzez dwukrotne symboliczne obmycie mu oczu błotem i o tym, że uzdrowienia w taki sposób dokonuje Wcielone Słowo Boże, czyli Stworzyciel świata. Też nie potrafię zapomnieć o uzdrowieniu z trądu wodza Aramu Naamana. Gesty najprostsze, najzwyklejsze - obmycie się z trądu, który jest symbolem grzechu, a więc chrzest, zawsze wydają się najtrudniejsze.
1. "Do Jezusa przychodzi człowiek głuchoniemy - czyli najpierw głuchy, a potem niemy, nie odwrotnie - niemogłuchy - tylko właśnie głuchoniemy. Jezus uzdrawiając chorego "włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka" - czyli ponownie - najpierw uszy potem język. Następnie Jezus powiedział "Effatha" - otwórz się i, jak mówi Pismo: "otworzyły się jego uszy a więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić."
Czyli najpierw zostały uzdrowione uszy a potem język. Z tego też wynika, że do tego by dobrze mówić potrzebne są zdrowe i otwarte uszy. Na końcu tej perykopy ludzie mówią: "Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca, a niemym mowę. Znowu słuch jest pierwszy."
Postarajmy się wsłuchać się dobrze w dźwięk słowa Effatha, które Jezus kieruje do głuchoniemego, więc także do nas, możemy też postarać się usłyszeć westchnięcie Jezusa, które poprzedzało wymówienie tego słowa.
Rozważmy w sercu jak dużą wagę przywiązuje Jezus do słuchania, odnieśmy to do siebie i zobaczmy jaki oddźwięk budzi to w naszym sercu.
I na koniec tego punktu przytoczę jeszcze krótkie zdanie Ojców Pustyni, którzy mówili, że po to człowiek ma dwoje uszu a tylko jedne usta, żeby mówił dwa razy mniej niż słyszy."
2. "Przypomnijmy sobie uzdrowienie głuchoniemego: On wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka. Dziwny sposób uzdrawiania. Dla współczesnych może się wydawać zabobonny, czy wręcz magiczny. Co znaczy włożył palec w jego uszy w uszy człowieka głuchoniemego. Palec Jezusa, to tyle samo co palec Boży, który w Biblii oznacza wszechmoc Boga. A ślina, którą Jezus dotknął języka człowieka niepełnosprawnego? Ślina w starożytnościuchodziła za substancję o szczególnych właściwościach. Pojmowana była jako lekarstwo. Zwłaszcza ślina osób mających nadzwyczajne możliwości oddziaływania na innych. Wierzono, że ślina uzdrowiciela zawiera energię uzdrawiającą, pomagającą w przezwyciężeniu choroby.
Jezus uzdrawiał jak wynika z Ewangelii wiele razy i na rozmaity sposób. Rzadko jednak aż tak zmysłowo, poprzez dotyk, poprzez cielesność palca i śliny. Jak więc należy rozumieć tę szczególną scenę z głuchoniemym? Oto On sam Chrystus Zbawiciel świata angażuje swoją energię duchową i życiową, aby uzdrowić człowieka dotkniętego niemocą.
Czyż nie jest to zapowiedź męki. Jezus nie uzdrawiał tylko duchem, ale angażował swoją cielesność aż do niewyobrażalnej męki i śmierci na krzyżu. Jest w tym jakaś wielka nauka i wielkie dowartościowanie sfery ciała, całej materii, która tak samo jak duch czeka na odkupienie. Dlatego nic bardziej błędnego niż pomawianie chrześcijaństwa o deprecjonowanie, lekceważenie cielesności. Jezus udowodnił, że męką ciała wykupił świat. Skoro tak materia należy do Niego, do tego, który ją wykupił i ocalił. Będzie ocalona i przemieniona tak, jak tego chce Bóg Stwórca Wszechświata.
Jeszcze jeden moment jest bardzo ważny w Jezusowym sposobie uzdrawiania: a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego Effatha, to znaczy: Otwórz się.
Spojrzenie w niebo modlitwa się za człowiekiem i kategoryczny nakaz: Otwórz się! Jeśli chcesz być naprawdę uleczony, człowieku musisz się otworzyć. Pomimo licznych ran, okaleczeń, całego bólu jaki podarował ci świat. Otwórz się! Otwórz się na Boga. Pan przywraca wzrok ociemniałym, Pan dźwiga poniżonych, Pan kocha sprawiedliwych, Pan strzeże przybyszów. Ochrania sierotę i wdowę (por. Ps 146(145), 8-9a,b).
Bóg otwarty na człowieka. I człowiek w swojej kryjówce przestraszony i nieufny. Ta bolesna wiedza pochodzi z konfesjonału. Ilu ludzi zerwało kontakt z rodziną, z Bogiem, bo sami wydali na siebie wyrok. Twierdzą: Bóg mi nie wybaczy, nie jestem godzien wybaczenia! Gdyby tak było, Bóg byłby tylko figurą wymyśloną na podobieństwo człowieka. Byłby Sędzią a jest Miłosierdziem. Panem stworzenia i Panem swego wybaczenia. Bóg jest wybaczeniem!
Jakże trudno to zrozumieć nam, tak bardzo zalęknionym o nasz los, nasze powodzenie, naszą lepszość . Trudno, bo nasze rozumienie nie kieruje się Miłością. Trudno bo nasza Miłość za bardzo rozumowa, wykalkulowana, logiczna.
Dlatego Jezus modli się Effatha otwórz się! Bez twego otwarcia nie zdołam cię uratować. Otwórz swoje oczy i uszy i serce! Otwórz się przestań żyć w swoim świecie, niby słyszący, mówiący a tak naprawdę duchowo głuchy. Otwórz się to znaczy przeżyj, zobacz, powiedz innym co cię zachwyca, w co wierzysz. Jak mało ludzie mówią o sobie, o tym, czym żyją, co kochają, za czym tęsknią
Boją się, że świat nie przyjmie takiego odkrywania siebie za dobrą monetę."
3. "Dziwaczne jest to, co Jezus zrobił w Dekapolu, uzdrawiając głuchoniemego. Nie dość, że wziął go na bok, aby dokonać uzdrowienia bez świadków, to jeszcze wykonał jakieś dziwaczne gesty, wkładał palce do uszu, dotykał własną ślina jego języka. Z opisów innych uzdrowień wiemy, że nie zawsze tak postępował. Wiele razy wystarczyły słowa: "Niech ci się stanie według twojej wiary".
Komentarze i przypisy różnych wydań Pisma Świętego przywiązują dużą wagę do faktu, że Jezus z głuchoniemym odszedł na bok. Zgodnie podkreślają, że chodziło o to, aby obserwatorzy wydarzenia nie zinterpretowali go jako działań magicznych. Skąd takie niebezpieczeństwo? Dlaczego w innych miejscach Chrystus nie obawiał się posądzenia o magię, a tu, gdzie przyprowadzono Mu głuchoniemego, brał je po uwagę?
Trzeba zwrócić uwagę na miejsce, w którym odbywa się całe wydarzenie. Dekapol to federacja dziesięciu miast hellenistycznych, które leżały na wschód od Samarii i Galilei. To nie były miasta żydowskie. Co prawda byli tu ludzie, którzy znali Pismo Święte i wiedzieli, że Mesjasza będzie można rozpoznać po licznych uzdrowieniach, ale byli tez tacy, którzy absolutnie nie byli przygotowani na spotkanie z Chrystusem.
Jezus "otwiera" głuchoniemego. Niektórzy w gestach, która wykonywał podczas uzdrawiania tego człowieka, dostrzegają pewne podobieństwo do chrztu. To też "otwarcie człowieka". Chrystus mówi "otwórz się". Zdarza się, że człowiek nie chce i woli pozostać w zamknięciu. To może być całkiem wygodne. Zamknąć się i ze swego zamknięcia tylko przyglądać się światu."
4. Przy tym cytacie muszę uczynić zastrzeżenie, że pochodzi on od Marcina Lutra, stąd tekst ten, choć pożyteczny jest taki, jaki jest:
"Cudem tym atoli oznajmuje nam także Pan, iż chrześcijan tych dwóch szczególnie potrzebuje rzeczy, aby uszy jego były otworzone i język rozwiązany, a cud ten czyni Pan na każdy dzień w kościele swoim na przekór diabłu. Dobrodziejstwo zdrowych uszu i języka daje także poganom, ale jedynie chrześcijanom otwiera w sposób duchowny uszy i rozwiązuje języki. Albowiem to pewna, iż wszyscy zbawienie nasze mamy jedynie przez słowo Boże. Cóż byśmy bez Słowa Bożego wiedzieli o Bogu, o Chrystusie, jego ofierze i o Duchu Świętym? Przetoż to i dzisiaj jeszcze największym cudem i największym dobrodziejstwem, gdy komu daje Pan Bóg ucho, które z chęcią słowa jego słucha, i język, który chwali Boga, a nie bluźni. Przeciwnicy nasi Rzymianie tysiąckroć są nędznymi, niż ten niemy w ewangelii, bo mają wszyscy zatkane uszy. Chociaż słowo Boże słyszą, przecież go słuchać nie chcą i nie mogą. Przy niewiernych Żydach toż samo widzimy; gdy Chrystus Pan najpiękniejsze mówił kazanie o odpuszczeniu grzechów i żywocie wiecznym, nie tylko słuchać nie chcieli, ale jeszcze bluźnili. A tak wszyscy, którzy słowa Bożego słuchać nie chcą, są głuchymi i niemymi, i zaiste niebezpieczniej, niż ten nędzny człowiek w ewangelii, bo językiem swoim bluźnią Panu Bogu, mówiąc jak najgorsze rzeczy o słowie jego, tym skarbie największym, a innego nic nie umieją. Ale dla pilnych słuchaczy słowa Bożego mówi Pan Chrystus jako do owego niemego: "Efata", ucho otwórz się! i daje im prawdziwą pomoc przeciwko diabłu. Albowiem Pan Bóg nie objawił nam innej drogi prowadzącej do nieba, tylko swe miłe słowo, świętą ewangelię. Kto zaś jej rad słucha, z pilnością na nią uważa, i w niej ma kochanie swoje, temu dana jest pomoc. Ten jest jeden cud, który się na każdy dzień dzieje w chrześcijaństwie, iż slowo Boże otwiera uszy nasze, przez grzechy od diabła zatkane, abyśmy słowa Bożego słuchali.
Drugi jest cud, iż dotyka się Pan języka i czyni nas mówiącymi, jako mówi św. Paweł do Rzymian w rozdz. 10: "Sercem wierzono bywa ku sprawiedliwości, ale się usty wyznanie dzieje ku zbawieniu". Przez wiarę w Chrystusa przychodzimy ku odpuszczeniu grzechów. Po czym nastąpić musi wyznanie, abyśmy nie byli niemymi, ale byśmy mówili, jak w sercu wierzymy. To z nas czyni chrześcijan, ale wszystkie inne uczynki nie czynią z nas chrześcijan. Być może, iż mnich poszcząc i czuwając więcej obciąża ciało swoje niż chrześcijanin; ale przez to chrześcijaninem się stać nie może, bo jeszcze jest głuchym i niemym. Słowa Bożego nie chce słuchać, a tym mniej je wyznawać. Chrześcijanin zaś słucha słowa Bożego i wierzy, potem je też wyznaje. Na tych dwóch rzeczach polega całe chrześcijaństwo. Chrystus Pan czyni ten cud jeszcze teraz w kościele swoim w duchu i przez słowo swe, a uczynił go w ewangelii na ciele głuchoniemego, abyśmy widząc, iż on pomocą naszą być może i chce być przeciwko wszelkiej duchowej ułomności, uwierzywszy w niego nadzieję naszą w nim się pokładać nauczyli.
Teraz też zobaczmy, dlaczego Pan przy tym cudzie osobliwe sprawia obrzędy. Lud przywiódł do niego nędznego człowieka z prośbą, aby nań rękę włożył. Pan inaczej postąpił. Wziąwszy go od ludu osobno, włożył palce swe w uszy jego; a plunąwszy dotknął się języka jego". Potem wejrzawszy w niebo westchnął i rzekł: "Efata!" To wszystko są osobliwe obrzędy, które przy tym cudzie uczynił Pan. Gdyśmy już słyszeli, co znaczy być prawdziwie głuchym i niemym, musimy też zobaczyć, dlaczego Pan takich raczył używać ceremonii czyli obrzędów, gdyż przecież jednym słowem ten sam mógł uczynić cud. Widzimy bowiem w całej ewangelii, iż jednego tylko potrzeba słowa, a co chce mieć to się staje. Ale tu Pan używa tyle obrzędów, bo chce nam objawić jaka to ciężka rzecz uczynić głuchego słyszącym, a niemego mówiącym. Łazarza wskrzesił jednym słowem. Powietrzem ruszonemu rzekł: "Wstań i chodź!" a zaraz był uzdrowiony. Nie tak krótko i prosto obchodzi się z głuchym i niemym ale używa osobliwego sposobu: Kładzie palce swe w uszy i śliną dotyka języka jego, spogląda w niebo, wzdycha, a potem dopiero mówi: "otwórz się!" Ma nam to służyć za znak, iż od więzów diabelskich nas rozwiązać, wolny język i słyszące uszy mogą nam dać tylko słowo, czyli urząd kaznodziejski i zewnętrzne znaki. Najpierw słowa Bożego słuchać musimy, a gdy potem nie zaniedbamy chrztu świętego i świętej wieczerzy Pańskiej, tedy też Duch św. przyszedłszy otwiera uszy i rozwiązuje język nasz.
A przetoż wystrzegajmy się duchów błędnych, którzy pogardzając zewnętrznym słowem i sakramentem czekają, ażeby Bóg przemawiał z nimi z sercu ich. Nie tak, powiada Chrystus Pan, oto palec mój, słowo zewnętrzne, które zabrzmieć musi w uszach waszych, oto śliny moje, które się języka dotknąć i zwilżyć go muszą. W ten sposób tylko poszczęści się dzieło moje. Gdzie słowo Boże prawie bywa kazane, tam znajdują się też pewnie prawdziwi chrześcijanie. Gdzie fałszywie bywa kazane, tam nie znajdziesz chrześcijanina. Albowiem jaki pasterz, takie też owce. A przetoż o tym myśl, abyś się na prawej znalazł drodze, i rad słuchał słowa Bożego. Bo bez słowa nie objawi się Bóg w sercu twoim. Chcesz go ujrzeć i poznać, poznasz go jedynie przez słowo Boże i zewnętrzne sakramenty; inaczej Duch Święty dzieła swego wykonywać nie chce. Z nieba nas tego uczy Pan Bóg mówiąc: "Ten jest Syn mój miły, tego słuchajcie!"/ A Chrystus rozkazuje uczniom swoim: "Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Na innym zaś miejscu: "Kto was słucha, mnie słucha". Otóż rozkazał Chrystus Pan, abyśmy otworzywszy usta, kazali ludowi ewangelię i chrzcili go. Masz tedy prawdziwy sposób, przez który zbawieni być możemy; wszystko inne daremne i stracone. "Kto was słucha", mówi Pan "mnie słucha"."
5."Ewangelia tej niedzieli opowiadająca o bardzo wymownym wydarzeniu należącym do historii Jezusa Mesjasza kończy się niezwykle cennym stwierdzeniem: I pełni zdumienia mówili: ŤDobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowęť. Królowanie Boga dobroczynna obecność Boga jest nie tylko obwieszczana w słowach Jezusa; ona aktualizuje się w Jego działaniu. Zwróćmy uwagę, że nie jest to działanie dla możnowładców, na oczach milionowej widowni, która miałaby popaść w zachwyt i obwołać Jezusa Królem. Przeciwnie, ewangelista podkreśla, że Jezus wziął owego podwójnie nieszczęśliwego człowieka (głuchoniemego) na bok osobno od tłumu. Równocześnie zwraca naszą uwagę na typowe dla lekarza tamtych czasów działania Mesjasza włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka. Jezus własnymi rękami i własną duszą (symboli śliny) dotyka nieszczęścia człowieka choroby, aby ją pokonać. Co więcej, angażuje też swego ducha: spojrzał w niebo to gest typowy dla modlitwy. W końcu wypowiada swoje mesjańskie słowo, które definitywnie uzdrawia człowieka: otwiera mu uszy i rozwiązuje język. Mesjasz działa kompleksowo uzdrawia całego człowieka, mierzy się z najcięższymi przypadkami ludzkiej niedoli."
6."Dobrze czynił wszystko ...
Zapowiedź czasów mesjańskich wypowiedziana przez Izajasza na sześć wieków wcześniej realizuje się w Chrystusie w sposób dosłowny. Głuchym słuch przywraca i niemym mowę, otwiera oczy niewidomym i ... No właśnie ... czy także serca zatwardziałym? Symbolika gestu Chrystusa dokonującego cudownego uzdrowienia głucho-niemego ma swoją wymowę nie tylko na poziomie fizycznego uzdrowienia ciała, ale może jeszcze bardziej kiedy pomyślimy o głuchocie czy ślepocie duchowej. Jezus niewątpliwie uzdrawiał fizycznie tych, których do Niego przynoszono. On rzeczywiście "dobrze czynił wszystko". On rzeczywiście jest zapowiadanym Mesjaszem, Uzdrowicielem, Zbawicielem i Panem Pokoju. Ale też ... nie można tylko poprzestać na fizycznych uzdrowieniach.
Jezus nieustannie woła do naszych serc, do naszych uszu i oczu: "Effatha - Otwórz się". Człowieku 21 wieku otwórz swoje oczy i zobacz, że na tym -stworzonym dla ciebie świecie- istnieją także inni ludzie, zobacz ten świat i zobacz innych, twoich braci, bo czasami ..., NIE !!! bardzo często, najczęściej !!! jesteś ślepy i nikogo poza sobą nie widzisz. Nie bądź ślepy i nie myśl, że na sukcesach doczesnych kończy się wszystko. Nie bądź ślepy i chciej dostrzec coś więcej niż to, co przed tobą na stole. Otwórz swoje uszy, niech w końcu usłyszą moje wołanie i wołanie twoich braci, nie bądź głuchy na Słowo Boże, nie bądź głuchy na wołanie innych, którzy są w potrzebie, a którym ty właśnie możesz pomóc. Człowieku otwórz w końcu swoje serce i przestań myśleć tylko o sobie i o swoich interesach. Otwórz twoje serce, bo ono właśnie najbardziej jest chore, głuche i ślepe.
Przez to ustawiczne "Effatha - Otwórz się" Chrystus nieustannie próbuje otworzyć najpierw nasze zatwardziałe i zamknięte serca, ale także nasze oczy i nasze uszy, nasze usta i nasze dłonie. On stale i ustawicznie próbuje nas postawić na nogi, abyśmy nie potykali się już więcej o kamienie naszych grzechów i przeszkody naszych przyzwyczajeń. Abyśmy nie byli ślepi, ślepotą naszego egoizmu i głusi, głuchotą naszej pychy. Aby naszym bogactwem prawdziwym nie było tylko to, co materialnego posiadamy, ale abyśmy i my w ślad za Nim "dobrze czynili wszystko" i w ten sposób odkładali w banku, gdzie mól i rdza nie zniszczy naszych skarbów.
Jego wołanie "Effatha - Otwórz się" jest skierowane także do mnie
... czy ja je słyszę, czy też
- mimo Jego wysiłków -
nadal jestem głuchy?"
7."Bóg, pragnie otwierać serce człowieka i tylko otwarte serce jest w stanie przyjąć uzdrowienie. Nie jest to łatwe. Na przeszkodzie stoi małoduszność. Jak często nie chcemy przyjąć Jego łaski. Nie chcemy odmieniać naszego życia, tak, aby było zgodne ze słowem Pana. Człowiek lęka się odmiany, pójścia w nieznane. Jest to, zawsze pójcie za głosem Boga. Wiedział już o tym Platon, gdy opisując ludzi tkwiących w ciemnej jaskini, zaznaczał, że niewielu chce ją tak naprawdę opuścić. Żeby z niej wyjść potrzeba bowiem zawierzenia Temu, który z niej wyprowadza.
Poza tym boimy się odsłonić nasze wnętrze. Lękamy się zranienia, odrzucenia, braku miłosierdzia. A przecież odpłatą Boga, nawet za zło uczynione przez człowieka, jest zbawienie. Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić.
Przeszkoda w pojednaniu z Bogiem, leży nie tylko we wnętrzu mającego się pojednać człowieka. Jakże często jest ona małodusznością serc innych. Przypomnijmy sobie przypowieść Chrystusa, o synu marnotrawnym i reakcję starszego brata na powrót młodszego. Ludzie chcą oceniać, a nie wiedząc wszystkiego, zawsze osądzą niesprawiedliwie. Przykład podany przez Apostoła Jakuba dotyczy każdego człowieka. Nie tylko bogatego i biednego materialnie. Wyobraźmy sobie człowieka odzianego w bogactwo cnót i dobrych uczynków, ze wszech miar sprawiedliwego, i człowieka, który przychodzi w łachmanach życia, którego życie jest w strzępach. Którego wybierzemy po ludzku? Przypomnijmy sobie teraz czyją modlitwę wolał Bóg. Sprawiedliwego faryzeusza, czy grzesznego celnika. Jakże często nie potrafimy otworzyć serca na drugiego. Mamy już o nim ustalone zdanie. Schemat myślenia, do którego naginamy Bożą wolę, a przecież któż zna Jego myśli, i któż chodzi Jego drogami. Czyż nie czynimy w ten sposób różnic między sobą i nie stajemy się sędziami przewrotnymi? Zamiast ratować człowieka, gubimy go własnymi myślami. Pan, zaś zbawia, i nie zależy mu na śmierci grzesznika.
To, dlatego Chrystus, bierze głuchoniemego na bok. Wie dobrze, że prawdziwe uzdrowienie dokonuje się w osobistej, intymnej relacji Boga i człowieka. Tłum tu może jedynie przeszkodzić. Uczyni zawsze na przekór, myśląc, że czyni dobrze. Tak, też było z nakazem nie rozpowiadania tego, co się stało. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. Pamiętamy, jak tłum chciał obwoływać Jezusa Królem, po rozmnożeniu chleba, by za chwilę odejść, gdy usłyszał o Eucharystii. Jak w niedzielę palmową witano Jezusa w Jerozolimie, i jak krzyczano w Wielki Piątek. Ta, siła tłumu potrafi obwołać człowieka królem, ale i potrafi człowieka skazać.
Chrystus odchodzi na bok i tak też chce otwierać każdego z nas. Poprzez konfesjonał, osobistą modlitwę, poprzez Słowo, które wypowiada do nas tutaj we wspólnocie Kościoła. Trzeba dać się Mu otworzyć. Przyjąć Jego łaskę, zaufać Jego głosowi. Wówczas nasze słowa będą niosły innym pokój i ukojenie, a nie śmierć i potępienie. To, będzie owoc otwarcia się na Pana, otwarcia na drugiego człowieka.
Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.
To, co stało się w dzisiejszej Ewangelii z głuchoniemym, niech stanie się z nami. Amen."
Może tyle wystarczy? Jeśli nie, proponuję Gogle. Tym bardziej jesli to zadanie z religii. Czasem warto zmusić rękę do dodatkowego kliknięcia, które pomoże usprawnić mięsnie.
|
|