Autor: ona20 (---.chello.pl)
Data: 2009-03-06 13:23
Od dawna modlilam sie o dobrego meza, i poznalam pewnego chlopca, ktory wydaje sie mna byc zainteresowany, z ktorym jeszcze nie jestem, ale ktory jest mily, ulozony i wydaje mi sie ze bylby dobrym ojcem. Tylko problem w tym, ze miedzy nami nie juz 'chemii'. Pisze juz bo, kiedys wydawalo mi sie ze byla ona miedzay nami przez okolo rok. Tylko ze wtedy bardzo rzadko rozmawiasmy ze soba, bo balam sie od zawsze zwiazkow. Tylko problem w tym, ze my nawet nie jestesmy jeszcze razem i nigdy nie bylismy, a tego przyciagania juz nie ma. Wiem, ze milosc to nie chemia, i ze emocje ktore towarzysza na poczatku znajomosci opadaja, to tylka kwestia czasu. Ale czy na poczatki bycia z kims nie powinny byc zwykle piekne, po to aby mozna bylo co wspominac, kiedys po latach malzenstwa lub kiedy przyjdzie jakis kryzys. Nawet nie chodzi o to, ze ja nie odczuwam niczego specjalnego, i nie mysle o nim caly czas. Ale chialabym, zeby przynajmniej on czul choc namiastke przyslowiowych motylkow w brzuchu. Wtedy i ja bylabym bym byla zadowolona bo bardzo zalezy mi na jego szczesciu. Czy moze on nie jest mi pisany przez Boga? Modle sie i przystepuje do Komunii w tej intecji, ale nadal nie wiem co robic. Bylabym wdzieczna za odpdowiedz, jesl ktos zrozumial o co mi chodzi.
|
|