logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: basia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-03-08 10:49

1. "Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi" 1 Kor 7,3.
Byłoby o wiele lepiej, gdyby współżycie nie było nakazem. A tak to czuję się zmuszana przez Boga do rodzenia dzieci i oddawania swojego ciała mężowi, nawet gdy nie mam już na to więcej ochoty. Spotkałam się z zarzutem, że gdy będę mu odmawiać, to on poszuka sobie innej kobiety i to będzie moja wina! Wolałabym się czuć w małżeństwie jak ktoś kochany i ważny, a nie tylko jak przedmiot do zaspokajania swoich najniższych popędów i prymitywnych odruchów.

2. "żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona" 1 Kor 7,4.
Ten werset rozumiem jako to, że wstępując w związek małżeński oddaję wszelkie prawa do rozporządzania swoim ciałem mężowi. Gdzie tu wolność, jak słyszę takie rzeczy. Nie chcę oddawać się nikomu w niewolę ani żeby ktoś wchodził aż tak w moją intymność. Po prostu mam blokadę psychiczną w momencie, gdy ktoś mi coś narzuca i traktuje przedmiotowo. Przecież to kobieta będzie znosić przez 9 miesięcy skutki kilku takich numerów. To chyba świadczy o tym, że może decydować kiedy chce i jak chce.

3. Czy brak współżycia równa się niewysłuchiwanie modlitw przez Boga, bo tak rozumiem poniższy fragment:
"Podobnie mężowie we wspólnym pożyciu liczcie się rozumnie ze słabszym ciałem kobiecym! darzcie żony czcią jako te, które są razem z wami dziedzicami łaski, [to jest] życia, aby nie stawiać przeszkód waszym modlitwom" 1 P 3,7.

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: DZIEWCZYNA (---.chello.pl)
Data:   2009-03-08 14:55

Co do drugiego to właśnie słyszałam odwrotnie niż Ty piszesz - że mąż, który nie szanuje swojej żony, nie liczy się z nią, z jej odczuciami, z jej problemami, stosuje wobec niej jakąkolwiek przemoc - on właśnie stawia przeszkody swoim modlitwom. Te jego grzechy stoją jakby między nim a Bogiem.

Co do nakazu - ten fragment skierowany jest zarówno do żony jak i męża i ideałem nie jest to, że mąż narzuca żonie kiedy ma współżyć (lub odwrotnie) ale oboje wzajemnie sie kochając, oddają się sobie wtedy, gdy tego pragną.

Z tego co piszesz przebja wielkie rozgoryczenie, być może masz jakąś bardzo trudną sytuację w małżeństwie, czujesz się nie kochana, nie szanowana. To są sytuacje MEGA trudne i ich rozwiązania nie szukaj w internecie.
Szukaj mądrego i doświadczonego spowiednika, próbuj rozmawiać z mężem i przede wszystkim - módl się.

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data:   2009-03-08 15:22

Ad. 1. "Nie uchylajcie się od współżycia małżeńskiego, chyba za WSPÓLNA zgodą i tylko na pewien czas, aby poświęcić się modlitwie. Potem znowu podejmijcie współżycie, aby nie kusił was szatan, wykorzystując waszą niepowściągliwość" 1 Kor 7,5 [podkr. moje]

Droga Basiu, nie wiem, gdzie tu widzisz przedmiotowe traktowanie drugiego człowieka. Oczywiste jest, że jeśli wstępuje się w związek małżeński, to "oddaje się powinność mężowi/żonie", no bo komu innemu? Nikt nikogo nie może do niczego zmuszać ani traktować jako przedmiotu do zaspokajania swoich popędów. Akt małżeński ma służyć pogłębianiu się miłości i jedności między małżonkami. Jeśli mąż poszuka sobie innej kobiety, to na własną odpowiedzialność; dobrze wie, że mu nie wolno. Z drugiej strony, chyba tylko osoby szukające przygód i "znudzone życiem" szukają wrażeń poza małżeństwem, jeśli od drugiej połówki dostają miłość, szacunek i zrozumienie. Nie musisz się zawsze zgadzać na współżycie, ale jest odmowa i "odmowa"; współżycie nie może być nagrodą za dobre postępowanie małżonka, a jego brak - karą za złe. Poczytaj sobie odpowiedzi do wątku "czy przysięga małżeńska dotyczy także miłości fizycznej.

Ad. 2. Cos mi się zdaje, że doczytałaś tylko do momentu "żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż"? A tymczasem wszystko działa w dwie strony. Oczywiste jest zatem, że małżonkowie powinni razem decydować, jak ma wyglądać ich współżycie. Mąż ofiarowuje Ci w darze swoje ciało, a Ty jemu swoje. Tak to powinno wyglądać w małżeństwie. A czy to wygląda jak niewola? Zależy, jakie się ma podejście do miłości. Niektórzy nazywają ją słodką niewolą. No i nieprzypadkowo po wyjściu za mąż już nie jest się "stanu wolnego".

Ad. 3. Gdzie tu jest napisane, że brak współżycia = niewysłuchane modlitwy? Z tego fragmentu wynika raczej, że mężowie mają obowiązek szanować swoje żony i właśnie LICZYĆ SIĘ z tym, że ich ciało jest słabsze. Co za tym idzie: mąż nie może traktować żony przedmiotowo, ale z szacunkiem i czcią.

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: Krzysztof (---.218.151.78.static.telsat.wroc.pl)
Data:   2009-03-08 16:56

Juz się wypowiadałem na ten temat - wszystko można spłycić w interpretacji Biblii. Gdzie tu przymus współżycia?
Chodzi o obopólną chęć i zgodę na współżycie, a nie o nakaz czy cokolwiek w tym rodzaju.
I na pewno Biblia nie traktuje współżycia jako "numeru".

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: Maryla (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-03-08 18:33

Zachęcam do przeczytania wątku:
www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=232324&t=232324
Są tam bardzo piękne odpowiedzi. Myślę, że mogą wyjaśnić także Twoje wątpliwości.
Pozdrawiam

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: seweryn88 (---.klc.vectranet.pl)
Data:   2009-03-08 18:46

Pani chyba zbyt opatrznie i źle interpretuje te wersety z Biblii. Poza tym ten list (1 Kor) pisany był do niedawno nawróconych pogan, którzy inaczej pojmowali małżeństwo i mieli inną mentalność z tym związaną. A wydaje mi się, że św. Paweł zastosował taką formę listu właśnie ze względu na nich.
A tak na marginesie to współczuje pani że ciązę traktuje pani jak ciężar "kilka takich numerów...". Ale jeszcze bardziej pani mężowi.

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: Ulka (---.toya.net.pl)
Data:   2009-03-08 20:37

Też coraz bardziej się dziwię, dlaczego ludzie najbardziej poważne, intymne i trudne sprawy powierzają łączom internetowym, zamiast zajmować sie nimi z najbliższymi, z osobami, których one dotyczą, zamiast poszukać rzetelnych specjalistów i pomocy u nich.
Basiu, naprawdę sądzisz, ze kilka słów napisanych przez bliżej niezane osoby pomoże Ci, ot tak, na pstryk, rozwiązać poważne, skomplikowane, życiowe dylematy i problemy?
Zamiast proponuję rozmowę z mężem, duszpasterzem, psychologiem, seksuologiem, lekarzem, spowiednikiem, lekturę kilku dobrze dobranych książek, modlitwę, rekolekcje. Najlepiej łącznie.
pozdrawiam

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: Verba Docent (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-03-08 20:44

Nie bardzo wiadomo czego Pani spodziewa się od tutejszego Forum. Wyraziła Pani określone poglądy i co dalej? Zgodzić się? Polemizować? Wygłosić własne? Temu służy Forum Dyskusji. W czym Pani konkretnie pomóc? Jaką wątpliwość wyjaśnić?

Generalnie w przypadku "spraw damsko-męskich" sugeruję wyjaśnianie wszelkich wątpliwości z tym, z kim owe sprawy się dzieli. A jak o poradę to do specjalisty: duchownego, lekarza, terapeuty lub wybranego przyjaciela.

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: Lili (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-03-08 21:37

W skrócie:

1. Współżycie jest w małżeństwie "nakazane" o tyle, o ile "nakazana" jest miłość. Bo czy odmówisz czegokolwiek ukochanemu mężowi, jeśli nie masz ważnego powodu? A czy mąż odmówi, jeśli może dać Ci to, czego chcesz, a jest to dla Ciebie i dla niego dobre?

2. W małżeństwie współżycie zawsze musi być wspólną decyzja, bo i podejmuje się je wspólnie (nie mówiąc już o poczęciu dzieci). W tym sensie nie rozporządzasz już własnym ciałem. Małżeństwo jest wspólnotą, a nie luźnym pomieszkiwaniem dwóch egoizmów.

3. Cytat ten (wyrwany tu zresztą z głębszego kontekstu) należy raczej rozumieć dość prosto: że harmonia życia małżeńskiego sprzyja zdrowemu życiu duchowemu.

Ale z Twojego sposobu pisania o tych sprawach mogę się domyślać, że w sferze życia rodzinnego i seksualnego doświadczyłaś jakichś zranień albo przynajmniej głębokiego nieuporządkowania wewnętrznego, dlatego doradzałabym raczej kontakt w realu: z duszpasterzem rodzin lub dobrą poradnią rodzinną. Inaczej stworzenie dobrego małżeństwa może być trudne.

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: B. (---.acn.waw.pl)
Data:   2009-03-08 22:26

Ktoś pięknie napisał: "Celem małżeństwa jest zrodzenie i wychowanie potomstwa, a także dobro współmałżonka (najintymniejszy sposób okazania miłości)"

Jeżeli nie interesuje Cię małżeńska sfera intymna, to proponuję, nie wychodź za mąż. Naprawdę. Nie wychodząc za mąż także masz możność nawiązywania równie głębokich relacji międzyludzkich (przyjaźni).

Na kursach przedmałżeńskich o tych sprawach uprzedzają, a więc jest możliwość podjęcia świadomej decyzji :)

--------------------
Pismo Święte zawiera treści najmądrzejsze na świecie. I najbardziej humanitarne. W dzisiejszych czasach na kursach przedmałżeńskich w kościołach uczą NPR, a więc dzieci mieć nie musisz więcej, niż podołasz psychicznie i fizycznie. Wszyscy zapewniają, że jest to w porządku, nie znam się na tym, chociaż budzi to pewne znaki zapytania. Spójrz, jak piępnie mówi Bóg o miłości małżeńskiej:

"Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni. Szczęśliwy mąż, który napełnił nimi swój kołczan. Nie zawstydzi się, gdy będzie rozprawiał z nieprzyjaciółmi w bramie" Ps 127, 1-5.

"mężowie we wspólnym pożyciu liczcie się rozumnie ze słabszym ciałem kobiecym!" 1 P 3,7.

"Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje" Ef 5,28.

Ten fragment wprost zdumiewa:
"Jeśli mąż dopiero co poślubi żonę, to nie pójdzie do wojska i żaden publiczny obowiązek na niego nie przypadnie, lecz pozostanie przez jeden rok w domu, aby ucieszyć żonę, którą poślubił" Pwt 24,5.

Ten fragment jest niesamowity:
"niech źródło twe świętym zostanie, znajduj radość w żonie młodości. Przemiła to łania i wdzięczna kozica, jej piersią upajaj się zawsze, w miłości jej stale czuj rozkosz!" Prz 5, 18-19

"Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi!" Kol 3,19

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: andrzej (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2009-03-08 23:07

1. "Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi" 1 Kor 7,3.
Byłoby o wiele lepiej, gdyby współżycie nie było nakazem."

Droga Basiu, współżycie nie jest nakazem. To ty sama w imię Trójcy Świętej ślubowałaś swemu mężowi miłość wierność i uczciwość małżeńską. Nikt cię nie zmuszał. Albo kłamałaś podczas Liturgii zaślubin. Nikt ci nie nakazał też współżyć a już szczególnie Bóg , który obdarzył cię wolnością. Ale nie rób sobie kpin ze swojego ślubowania jeśli brałaś sobie tego a nie innego człowieka za męża to chyba wiedziałaś z czym się wiąże małżeństwo. Wiedziałaś też przed ślubem z kim się wiążesz, komu oddajesz prawo do swojego ciała. Odpowiedz sobie sama mnie to nie interesuje czy w czystości dotrwaliście do ślubu czy też pozwoliłaś "się używać" przed zawarciem sakramentu, a jeśli tak to czym cię to tak nagle zadziwiło po ślubie? Małżeństwo zaś jest do śmierci i też o tym wiedziałaś. Nie może być tak, że dziś mam kaprys i ślubuję a jutro kaprys mi minął i z mojego ślubowania wyciągam tylko to co dla mnie jest korzystne a więc ten mężczyzna jest sprowadzony do roli przynieś pieniądze wynieś śmieci a w nagrodę czasami otrzyma to co mu ślubowałam.
W sakramencie małżeństwa oddałaś swoje ciało mężowi, a on Tobie - stanowicie jedno ciało - nie możesz więc twierdzić, że Twoje ciało należy wyłącznie do Ciebie. Twój mąż ma także prawo do Twojego ciała. Sama jak widać nie do końca świadomie dałaś mu do tego prawo co więcej wzięłaś Boga na świadka. Przysięgałaś mu miłość a więc bezinteresowny dar z samej siebie - to definicja miłości za JP II. Gdzie jest twoja miłość - twój dar? Z ważnej przyczyny możesz mu odmówić współżycia i on to powinien w imię miłości do przecież swojego ciała uszanować. W miłości nie ma już miejsca na ja i ty istniejemy my.
"Przecież to kobieta będzie znosić przez 9 miesięcy skutki kilku takich numerów. To chyba świadczy o tym, że może decydować kiedy chce i jak chce." Kobieto mężczyzna też poniesie tego skutki i to dłużej niż przez 9 miesięcy jeśli wolą Bożą będzie to, by obdarzyć was płodnością to on dopiero będzie musiał harować, by taką gromadkę ubrać, wyżywić tudzież zapewnić wykształcenie. Jeśli już obawiasz się współżycia, by nie było potomstwa odwołaj się do jego poczucia odpowiedzialności za skutki jego działania. Powiedz mu ależ oczywiście ślubowałam jestem do twojej dyspozycji lecz miej świadomość że jestem w okresie płodnym. Sama przekonasz się ile ten facet jest w stanie znieść. Lecz ty na taki pomysł nawet nie wpadłaś. Jeśli zaś go odtrąciłaś twój mąż szuka każdej okazji w porę i nie w porę by tylko zaspokoić swój popęd. Nie mówię że to jest właściwe ale ileż jest w stanie czekać na zobowiązania wynikające z przysięgi złożonej przez jego żonę. W końcu dochodzi do błędnego wniosku że skoro ciebie zobowiązania ślubne nie obowiązują to i jego też nie. I tylko w tym sensie twoje postępowanie może być motywem zdrady. Nie usprawiedliwia to zdrady ale pośrednio może to być twoja wina.
Pozdrawiam
Andrzej

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: Inka (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2009-03-09 09:55

Nie wiem dlaczego w przypadku wiary, a szczegolnie Dekalogu, istnieje tendencja do mówienia o nakazach i zakazach.
Wszystkie ograniczenia, czy pouczenia nie są zmuszaniem ludzi do niewolnictwa. One mają pomóc nam wzrastać w wierze, żyć dobrze i uczciwie. A to razem daje nam możliwość bycia szczęśliwymi już tutaj, na ziemi. Bóg poucza nas, jak do tego dążyć i jak to osiągnąć. To są drogowskazy do dobrego, pełnego życia.
Najważniejszym, natomiast, przykazaniem, jest przykazanie milości. Miłość i prawda same się obronią. I usprawiedliwią również nas, gdy nam, mimo dobrej woli, coś nie wyjdzie tak, jak powinno; gdy zranimy Boga lub czlowieka.
Biblia jest radosną księgą. Tylko nie można czytać jej tak, jak by była kodeksem prawa karnego.
Baśka, życzę ci radośći z wiary:)

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: Lil Lady (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-03-09 22:13

W małżeństwie tylko miłość jest bezwarunkowa. Natomiast wspólnota majątkowa, współżycie seksualne czy wspólne wychowywanie dzieci mają sens tylko pod warunkiem, że kochają obie strony. To miłość wyrażana w sposób dostosowany do zachowania tej drugiej osoby. Taka miłość nie ma nic wspólnego z naiwnością czy litością. Jeśli alkoholik krzywdzi żonę i dzieci, to ona ma prawo do obrony, z wezwaniem policji i separacją małżeńską włącznie. Kościół dopuszcza takie rozwiązanie, gdyż kobieta nie łamie wtedy przysięgi małżeńskiej. Jeśli nie wiąże się z innym mężczyzną, może trwać na drodze do świętości.

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: J (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2009-03-09 23:05

basiu, jestem przekonana, że twój mąż, podobnie jak ty, też chciałby mieć poczucie, że jest kimś kochanym i ważnym. Twój sposób rozumowania nie wskazuje, że w ogóle dostrzegasz taką potrzebę męża.

 Re: Dlaczego katolik wbrew sobie ma nakaz współżycia?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-03-11 08:50

Ja w kawestii formalnej. Znaczy się na tytułowe. Bo wychodzi na to, że KK to straszna ciemnota i zacofanie (integryzm). Przecież w dzisiejszych czasach ludzie w małżeństwie już w ogóle nie współżyją seksualnie. Od tego są inne - wolne - związki. Znaczy się tak: to wszystko święta prawda, tyle, że nie zacofanie, a nowoczesność (modernizm). To jest tzw. czajny pijar (PR, nie mylić z zasłużonym zakonem), czyli w moich czasach - szeptana propaganda - 3 do 5 lat w małym kodeksie bodajże. Otóż tak, KK stanowczo występuje przeciwko działaniu wbrew sobie. Katolik ma wręcz zakaz działania wbrew sobie. Dobra nowina: małżeństwa są całkowicie dobrowolne! Nie ma przymusu bycia w małżeństwie! Co więcej, Kościół katolicki popiera usilnie singlostwo, wręcz do niego zachęca wykorzystując do tego celu cały aparat propagandowy Mt 19,12. Ba, nie bycie w singlostwie stanowi koronny dowód wymiękania 1 Kor 7,9. Bycie singlem jest cool! Nie współżycie (znaczy się seksualne) jest cool! Singiel (znaczy się katolik), nie musi się spowiadać z tego, że nie współżył! Małżeństwo jest dla tych, którzy sobie (m.inn.) z tym nie radzą. Nie wymiękaj!

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: