Autor: Mateusz (212.244.142.---)
Data: 2009-04-09 21:52
Cześć też tak miałem. po pierwsze zrobiłaś bardzo duży krok że napisałaś tutaj, to jest wielki plus. To znaczy że Bóg jest przy tobie, i chce zamieszkać w twoim sercu. Zawsze gdy miewałem głupie myśli to uważałem że Bóg mnie opuścił, bzdura, to my Go opuszczamy. Za każdym razem gdy się życie waliło nie miałem ochoty iść do kościoła, a już nie było mowy o spowiedzi. Zrób tak jak ja - brałem różaniec (wsadzałem go sobie do kieszeni - na początku się nie na nim nie modliłem) prosiłem Matkę Bożą o poprawę. Pewnego razu wieczorem wziąłem sobie modlitewnik, zacząłem się modlić. Odmawiałem Litanie do Serca Pana Jezusa, prosząc Go o łaske po skończeniu zacząłem sie modlić innymi modlitwami z książeczki. nie wiem jak to możliwe (nawet odmówiłem modlitwe za "kolegę", Z którym, sie nienawidziliśmy. ostatnio zaczął ze mną całkiem normalnie rozmawiać, a ja przestałem mu dowalać, jak to wcześniej lubiłem :D). Pare dni później wziąłem różaniec do ręki i powiedziałem sobie że to czas w którym powinienem pójść do spowiedzi, od nowa wziąłem książeczke, przeczytałem "Sakrament Pokuty", zrobiłem rachunek sumienia itp. poszedłem do spowiedzi w pierwszy piątek - i do tej pory chodzę, Wybrałem sobie za spowiednika, byłego proboszcza mojej parafi - na samą mysl o nim źle mi się robiło... Okazało sie ze z niego jest całkiem inny facet - to była moja pierwsza prawdziwa spowiedź. Dlaczego? Bo sam jej pragnąłem a nie żeby ktoś mną kierował.
|
|