Autor: Tadeusz (213.25.39.---)
Data: 2001-10-02 10:53
Dusza ludzka wprowadzana w trakcie czytania w tajemniczy świat magii dostaje się w pole działania szatana. Nie jest możliwe bezpieczne czytanie książek o tej tematyce. Wcześniej czy później zawiodą duchowe mechanizmy obronne, które w stopniu zależnym od głębokości praktyki wiary posiada każdy człowiek. U dzieci te mechanizmy są jeszcze mniej rozwinięte.
Ostatnio miała miejsce wypowiedź znanego demonologa O. Aleksandra Posackiego SJ odnośnie nowo wydanej książki o H. Potterze. Przytaczam fragmenty wypowiedzi.
„...Stosunek do magii w tradycji judeochrześcijańskiej pozostaje niezmieniony w zasadniczych rysach od tysięcy lat. Począwszy od najstarszych ksiąg Starego Testamentu poprzez Nowy Testament aż do Katechizmu Kościoła Katolickiego, który został wydany w 1992 r., stosunek do magii, czarów, wróżbiarstwa, spirytyzmu czy okultyzmu pozostaje jednoznacznie negatywny (Por. Wj 22, 17; Kpł 19, 31; 20, 27; Pwt 13, 6; 1 Sm 15, 23; Jr 27, 9; 29, 8; Iz 2, 6; 3, 2-3; 44, 25; 47, 12-15; Oz 4, 12; Mdr 17, 7-8; Ga 5, 20; Dz 8, 9-13; 19, 18-20; 13, 6-12; 16, 16-24; Ap 9, 12; 18, 23; 21, 8; 22, 15; Katechizm Kościoła Katolickiego 2116-2117).
...
Propagowanie spirytyzmu i wróżbiarstwa?
Duchy "przeludniają" pierwszą książkę o Harrym Potterze. Każdy z czterech domów w szkole w Hogwart zamieszkuje duch. Dzieci poznają sekrety Halloween (Noc Duchów) czy zagadki Poltergeista. W dodatku Harry widzi swoich zmarłych rodziców w specjalnym lustrze (krystalomancja: jedna z technik wróżbiarstwa). Dyrektor Dumbledore (autorytet) wyjaśnia, że owo lustro pokazuje najgłębsze pragnienia naszych serc (jego nazwa podana wspak to "pragnienia"). Gdzie tu fikcja, a gdzie realizm? Tym bardziej, że autorka książki sama przyznała się w jednym z wywiadów, że widziała w lustrze zmarłą matkę. Czyżby niebezpieczna krystalomancja, która w praktyce wróżbiarsko-spirytystycznej niejednego przyprawiła o obłęd kwalifikujący do hospitalizacji psychiatrycznej, miałaby być drogą do odkrywania największej głębi ludzkiego serca?
Jak zinterpretują to małe dzieci? Dziecko może potraktować ten opis dosłownie (zwłaszcza, że starszy kolega za ścianą może realnie praktykować podobne techniki spirytystyczne czy wróżbiarskie) i wówczas może przekroczyć niebezpieczne granice. A nawet, jeśli tego nie uczyni - chronione mądrą ręką rodziców i łaską Bożą - może nastąpić w tego typu "eksperymentach wyobraźni" rozbudzanie zainteresowania okultyzmem lub przynajmniej osłabianie biblijno-chrześcijańskich ostrzeżeń przed wchodzeniem w tę dziedzinę. Bomba zegarowa lekkomyślności, ignorancji czy transgresji Bożego prawa może wybuchnąć później.
Dobro i zło to nie biała i czarna magia
Mówi się, że książka naucza wrażliwości na dobro i zło. Nawet, jeśli tak jest (co wymagałoby oddzielnej analizy), to materia, której użyła autorka dla "rozbudzenia wyobraźni" czy nawet dla ilustracji pewnych tez z dziedziny etyki (zwycięstwo dobra nad złem, niebezpieczeństwo przywiązania do pieniędzy czy nawet niebezpieczeństwo braku wyobraźni), jest na tyle nieszczęśliwa i jakby samoistna, że może się wyłamać spod kontroli, żyjąc własnym życiem i jakby "prosząc" o kolejne stopnie magicznego wtajemniczenia.
Zwłaszcza, że dobro i zło to przecież nie to samo, co - odpowiadająca im w jakiejś mierze - biała i czarna magia. Tym bardziej, że w świetle doświadczenia duszpastersko-egzorcystycznego różnych wyznań chrześcijańskich należy niejednokrotnie potraktować magię białą, jeżeli już nie jako rodzaj czarnej magii, to jako praktykę niebezpieczną i przeciwną postawie religijnej, gdyż magia zawsze stawia siebie w centrum. Tak uważa np. dr Kurt Koch, ewangelicki ekspert od okultyzmu, uznawany szeroko jako autorytet w tych sprawach przez kręgi nie tylko ewangelickie, ale także prawosławne i katolickie. Można też wymienić czołowego egzorcystę katolickiego ks. Gabriela Amortha, który ma podobne zdanie na ten temat. Tymczasem cała akcja książek o Harrym Potterze (który studiuje przecież w szkole magii przede wszystkim białą magię, służącą jednak podejrzanej walce magów) opiera się na "rozbieraniu" tajemnic magii głównie białej, ale nie tylko. Chodzi także o czarną magię, a to już jest sprawa niebezpieczna.
Zaklęcia Harry-ego Pottera jako fałszywe cuda
Ukoronowaniem edukacji w szkole magii jest umiejętność stosowania w praktyce zaklęć. Część z nich ma szkodzić innym (przekleństwa) i dlatego nawet, jeśli czynione są w obronie własnej, należą do arsenału czarnej magii. Zaklęcia czy przekleństwa tego typy nie są fikcją, ale faktycznie występują w magii. Mogą być skuteczne i są grzeszne. Święty Tomasz z Akwinu potępia tego rodzaju złorzeczenie czy przekleństwo jako grzech ciężki ("Suma teologiczna", tłum. F.W. Bednarski OP, 2-2, qu. 76, a. 3). To właśnie w czwartym tomie powieści "Harry Potter i czara ognia", występują zaklęcia-przekleństwa, zadające cierpienie, a nawet śmierć. W szkole dzieci uczone są przez profesora Moody-ego (na przykładzie męczonego pająka!) przekleństwa Imperius, pozwalającego całkowicie ujarzmiać ludzi, przekleństwa Cruciatus, aby zadawać nieograniczone cierpienia, oraz przekleństwa na śmierć Avada Kedavra, przeciwko któremu nie ma zaklęcia obronnego i które kończy się śmiercią ofiary. Magia śmierci jest zawsze czarną magią. Zaklęć śmiertelnych, tj. zabijania na odległość, naucza także A. La Vey w "Biblii szatana". Co stanie się z młodym człowiekiem przygotowanym do edukacji czarnej magii na wyższym stopniu przez lekturę "Harego Pottera, kiedy spotka starszego kolegę, studiującego, np. La Vey-a?
Magia istnieje, jest realna i groźna, o czym zaświadcza na swój sposób parapsychologia i psychotronika. Traktowanie zaklęć Harry-ego Pottera jako czystej zabawy jest naiwnością i wyrazem ignorancji. Jest chowaniem głowy w piasek w obliczu faktów znanych z historii magii, duszpasterstwa okultyzmu czy kronik psychiatrycznych. W szkole magii w Hogwart, Harry Potter, a wraz z nim jego fani-czytelnicy uczą się czarów, które zdominowały akcję całego cyklu książek. Zainteresowanie czarami jest promowane jako coś dobrego. Dzieci prześcigają się w pokazywaniu mocy władania czarami i zaklęciami. Jednocześnie książki z instrukcjami do czynienia czarów i zaklęć - na poważnie - można dostać dziś w księgarniach okultystycznych i nie tylko, najprościej w internecie. Niezależnie od tego, czy czary będą działać czy nie - choć jest to możliwe - tak pojęte rzucanie czarów i czarnoksięstwo należą do okultyzmu wyraźnie zabronionego przez Boga (Pwt 18, 10-11; 2 Krl 17, 17; Iz 47, 10-15; Dz 8, 11; 13, 13; Ap 18, 23; 21, 8). W świetle Biblii są to fałszywe cuda, co udowadniał obszernie także św. Tomasz z Akwinu w "Sumie filozoficznej" ("Summa contra gentiles").
W kontekście powyższego, postrzegając Harry-ego Pottera jedynie jako zabawnego bohatera dla dzieci, możemy okazać się hipokrytami, jeśli poważnie traktujemy naukę i doświadczenie Kościoła w opisanej kwestii. Można też spotkać ludzi, którzy nie tyle lekceważą naukę chrześcijańską w kwestii okultyzmu, co w ogóle o niej nie wiedzą. Bywają też tacy, co ulegają naiwnie oświeceniowym przesądom intelektualnym, które odmawiały magii istnienia, działania, a tym samym niebezpieczeństwa, jakie ona niesie. Ci, którzy jednak są chrześcijanami, niech postawią swe sumienia przed Bogiem i w obliczu Jego nauki. Nie nam bowiem, ludziom, osądzać serca ludzkie”.
|
|