logo
Wtorek, 07 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Magdalena (---.range86-151.btcentralplus.com)
Data:   2009-06-08 10:35

Nie jestem przekonana o istnieniu Boga, nie mam wiary i jej nie szukam. Do tej pory nie miałam z tym problemu. Teraz mój stan duchowy zaczął wychodzić na światło dzienne i mam problemy z wyjaśnieniem tego rodzinie.
Mam 27 lat, zakładam własną rodzinę. Uważam, że ślub w moim przypadku byłby hipokryzją i go nie chcę. Rodzi to konflikty w rodzinie, zarówno mojej jak i partnera, bo obie rodziny są wierzące i praktykujące.
Nie wiem jak z nimi rozmawiać. Oni tego nie rozumieją, przecież jestem ochrzczona, bierzmowana, nie ma najmniejszych przeciwwskazań. Jak to nie ma! Są i to duże - oboje nie wierzymy! Uważam, że postępuję słusznie i zgodnie ze swoim sumieniem.
Jestem zmęczona pytaniami i komentarzami rodziny. Jak to rozwiązać? Co ich przekona?
Z góry dziękuję za odpowiedzi

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Zbyszek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-08 13:21

Jesteś dorosła - masz 27 lat i masz prawo podjąć decyzję zgodną z własnym sumieniem. Nikt nie ma prawa zmusić Cię do ślubu kościelnego wbrew Twojej woli. Jak byłem młody tez kiedyś nie wierzyłem. Dziś nie tylko wierzę, ale wiem, że Bóg istnieje bo wielokrotnie doświadczyłem, że Bóg nie tylko jest, ale działa, uzdrawia, przemienia życie. Znam ludzi, którzy w wyniku modlitwy zostali uzdrowieni z nieuleczalnych chorób, wyzwoleni z nałogów. Istnienie Boga nie zależy od tego, czy ktoś w Niego wierzy. Jeśli przestanę wierzyć w promieniowanie X, to ich nie unicestwi :)
Mówi się, że tylko krowa nie zmienia poglądów.
Pozdrawiam serdecznie.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Andrzej (194.39.141.---)
Data:   2009-06-08 14:20

Hm.
Z reguły piszą tutaj osoby chcące odzyskać wiarę, prosząc o pomoc, poradę. Nie wiem co doradzić osobie, która chce się odciąć od wary. Może lepiej nic, albo lepiej prosić, aby nie poprzestała na pozorach, ale szukała do skutku Prawdy.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: andrzej (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2009-06-08 16:42

Przekopiuj poniższy tekst:
"Kochani!
Nie jestem przekonana o istnieniu Boga, nie mam wiary i jej nie szukam. Do tej pory nie miałam z tym problemu. Teraz mój stan duchowy zaczął wychodzić na światło dzienne i mam problemy z wyjaśnieniem tego rodzino droga.
Mam 27 lat, więc jestem pełnoletnia, zakładam własną rodzinę. Uważam, że ślub w kościele w moim przypadku byłby hipokryzją i go nie chcę. Rodzi to konflikty w rodzinie, zarówno mojej jak i partnera, bo obie rodziny są wierzące i praktykujące.
Nie wiem jak z wami rozmawiać. Nie rozumiecie tego bo, przecież jestem ochrzczona, bierzmowana, nie ma najmniejszych przeciwwskazań. Otóż uważam, że są i to duże - oboje nie wierzymy! Uważam, że postępuję słusznie i zgodnie ze swoim sumieniem.
Jestem zmęczona pytaniami i komentarzami więc nie pytajcie i nie komentujcie.
Miejcie to na uwadze przychodząc do nas."

Tu podpisz się i roześlij członkom swojej rodziny. Myślę że powinno ich to przekonać. Jednak już ci współczuję jak również twojemu partnerowi braku łaski Sakramentu Małżeństwa. Choć może to i lepsze niż robić łaskę rodzinie przystępując bez wiary do Sakramentu Małżeństwa. Jak poznasz Boga i otrzymasz łaskę wiary bądź tak samo odważna pisząc tego typu list w drugą stronę. Bóg kocha ciebie mimo, iż na razie Go osobiście nie odkryłaś.
Andrzej

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-06-08 17:22

Zanim odpowiem na Twoje pytanie, chciałbym Cię zapytać jaka jest przyczyna Twojej niewiary?

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Alexanda (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-06-08 18:56

Moim zdaniem lepiej być w zgodzie z samym sobą i nie brać ślubu. nie widzę żadnego sensu w ślubie 2 ateistów, masz racje hipokryzja. Byłoby to wyśmianie sakramentu, i jakby nie patrzeć wyśmianie tego w co wierzą Wasze rodziny. O ile się orientuje, taki związek nie byłby nawet ważny, kiedy by był zawarty pod presja rodziny.
Pozdrawiam

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Brzoza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-08 19:29

Nie przekonuj, sami już się przekonali. Niech płaczą matki i ojcowie, że zawiedli. Bo nie dać dzieciom wiary, to największe nieszczęście, jakie może spotkać rodziców. Nie choroba czy wypadek, ale brak wiary dzieci, pusty człowiek, nieczuły na cierpienia innych, to największe nieszczęście.
Bądź twarda do końca, nie poddawaj się. Gratuluję postawy szczerości.
Masz prawo wybrać drogę bez Boga.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Magdalena (---.range86-151.btcentralplus.com)
Data:   2009-06-08 20:23

Dziwne pytanie. Nie znam przyczyny. Nie wierzę i już. Zresztą, niespecjalnie się nad tym zastanawiałam. Moim zdaniem wiara to coś co się ma, albo się tego nie ma. Ja nie mam.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: wiśnia (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-08 21:03

Jaki ślub? Cywilnego też nie?

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: migotka (---.chello.pl)
Data:   2009-06-08 21:08

zwyczajnie. Porozmawiać, wytłumaczyć, odpowiedzieć na wszelkie pytania. Spokojnie, bez emocji. Koniec. Raczej zakomunikować, niż przekonywać. Resztę zostaw im do przetrawienia. Być może to zrozumieją, być może nie. Tu już niewiele zależy od Ciebie. Dobrze, że nie bierzesz ślubu tylko dlatego, że rodzina tego chce. Być może kiedyś się nawrócisz i weźmiesz ślub kościelny. Ale nie ma nic gorszego niż udawać kogoś kim się nie jest, robić spektakl dla krewnych i znajomych.
Przy okazji nachodzi mnie refleksja odnośnie całej tej hipokryzji związanej ze ślubami i innymi obrzędami religijnymi. Tak naprawdę wiele osób, żeby nie rzec większość, bierze ślub dlatego, że "tak się robi". Jeżeli ktoś się wyłamuje z tego schematu, chce być uczciwy wobec siebie, automatycznie budzi sprzeciw wśród innych ludzi, szczególnie bliskich. Padają zwykle pytania: "dlaczego nie możecie tak jak inni, przecież wszyscy biorą ślub", albo "pomyśl o babci, zrób to chociaż dla niej". Tak jakby wymagano od ludzi hipokryzji. Co z tego, że nie będą przestrzegać zasad KK, ważne że jest ślub kościelny. A brak hipokryzji i uczciwość traktowana jest jako zdrada tradycji. Źle pojęta jest ta tradycja, a z nieuczciwego przysięgania przed Bogiem dobrych owoców nie będzie.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Malgorzata (82.177.199.---)
Data:   2009-06-08 22:47

To skarb, przeogromny skarb, ze masz takich rodziców. Nie będę rozwijać bo i tak temat-rzeka. Powiem krotko: tez prowadziłam batalie o ślub, którego nie chciałam. Zgodziłam się "dla świętego spokoju". Potem otrzymałam laskę nawrócenia i dopiero przejrzałam na oczy :) I wiesz co mam ochotę robić? Bić nieustanne pokłony moim rodzicom, ze wtedy tak nalegali na ślub kościelny. Ufam ze i Ty to zrozumiesz. Gorące pozdrowionka :)

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Marta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-08 23:50

sprawa jest prosta, porozmawiaj z ks. Proboszczem, a on już sprawi, że nie otrzymacie ślubu kościelnego. Ślub dla oka ludzkiego, pod przymusem jest nieważny i nie ma mowy o żadnym sakramencie. Chyba, że wiedząc o tym, chcesz po 2-3 latach odejść od "męża", powołując się na nieważność ślubu. Albo ukierunkuje Was na Boga, albo uchroni przed nieważnym ślubem, tj. krzywoprzysięstwem.
Ale zachęcam, jak jeszcze jest w Tobie coś z zaufania do Jezusa, sama przez jakiś czas proś Ducha Świętego o pomnożenie wiary, ale tak szczerze. I zachęć też do tego narzeczonego.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-06-09 02:00

A to błąd. Potocznie mówi się, że wiarę można utracić. Jak utracić coś, czego się nigdy nie miało? "Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary" Łk 17,5. Jak można przymnożyć coś czego się nie ma 0 x 3 = 0. Wiesz podoba mi się Twoja odpowiedź. Jest prawdziwa. Przeanalizujmy ją:
Dziwne pytanie. No to rozumiem. Z Twojego punktu widzenia - rzeczywiście dziwne, zwłaszcza, że jak sama stwierdzasz, posiadłaś niewiarę bezmyślną: Nie wierzę i już. Niespecjalnie się nad tym zastanawiałam.
Nic zatem dziwnego, ze nie znasz przyczyny. To oczywiste i prawdziwe. Jak można znać przyczynę niewiary, skoro w żaden sposób nie jest to przedmiotem naszej refleksji?
Masz też własne zdanie, to dobrze. Trochę szkoda, że jak sama piszesz, bezrefleksyjne, może inaczej - bezmyślne, ale masz. Na czym oparte? Na braku myślenia. Ależ mam dla Ciebie dobrą nowinę: To MOŻNA zmienić. Uznaję Twój argument: Ty nie masz. Zanim odpowiem na Twoje pytanie, mam propozycję: zacznij myśleć.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2009-06-09 05:00

Masz wspaniałą, katolicką rodzinę i jakkolwiek ułoży ci się życie, znajdziesz w niej oparcie. Twoja rodzina na pewno chce dobra dla ciebie. Kiedyś się o tym przekonasz.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: M_Z (---.devs.futuro.pl)
Data:   2009-06-09 08:43

Magda, albo się buduje na skale, albo na piasku...

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: marysia (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2009-06-09 09:05

"Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki" Mt 7, 24-27.
****
"Nie znam przyczyny. Nie wierzę i już." -
A może "nie wierzę, bo nie nie szukam przyczyny".
Zamiast przekonywać rodzinę do swojej niewiary spróbuj zastanowić się nad przyczynami, jakie ją spowodowały. To jest Twój PROBLEM. Z czym chcesz startować w małżeństwo? Na czym chcesz je zbudować? Dom na piasku nie ostoi się przed większym wiatrem, a co dopiero przed burzą z piorunami, a takie też będą. Oczywiście dziś pewnie trudno Ci w to uwierzyć. Wiek 27 lat nie jest jeszcze wystarczającą oznaką dojrzałości do małżeństwa. Trzeba czegoś więcej.
Życzę owocnych przemyśleń.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: M. (---.2.pxs.pl)
Data:   2009-06-09 10:00

Porozmawiaj z rodzicami. Zapytaj czy rzeczywiście wierzą w Boga. Czy sakramenty znaczą coś dla nich, czy tylko są okazją do pokazania się rodzinie, ubrania białej sukienki i generalnie odstawienia teatru? Czy uważają że ludzie, którzy nie wierzą (czyli Wy) powinni kpić sobie z ich Boga i udawać wiarę której nie mają?
Jeśli są rzeczywiście ludźmi wierzącymi, to nie będą Was nakłaniać do ślubu.
Natomiast jeśli Bóg to dla nich tylko piękna otoczka (ślub w kościele) to zapewne ciężko będzie Ci dojść z nimi do porozumienia.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: migotka (---.chello.pl)
Data:   2009-06-09 14:15

Wycofuję się z tego co powiedziałam. Myślałam, że Twój ateizm, szczególnie, że pochodzisz z rodziny katolickiej to coś więcej niż dziecinne "nie i już". Radzę zastanowić się poważnie nad tematem wiary i małżeństwa, zanim zawrzecie związek małżeński. Jak nie dla nawrócenia, to dla umocnienia w ateizmie. W zasadzie nie powinnaś nazywać siebie ateistką, ateistką na pewno nie jesteś, bo ateiści światopogląd posiadają. Jesteś osobą pozbawioną światopoglądu, chyba na to nazwy nie ma. Ale może zanim podejmie się życiowe kroki warto choć przemyśleć pewne kwestie? Na przykład jak chcecie wychować dzieci? Co chcecie w kwestiach światopoglądowych im przekazać? A może nic?

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: andy pandy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-09 19:35

"Zróbcie coś żeby mnie rodzice nie nękali. Te trudne pytania przeszkadzają nam w szczęściu, szczęściu moim i mojego Partnera."
Tak odczytałem ton Twojej wypowiedzi. Nie pomogę Ci Magdaleno, jeszcze dołożę - pójdźcie z Partnerem na cmentarz i tam powiedzcie sobie - Boga nie ma. Nie ma życia po śmierci.
Tylko jedno jest na tym świecie pewne - UMRZEMY.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Lil Lady (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-09 21:57

Popieram odpowiedź Michała - zacznij myśleć. Zastanów się dlaczego nie wierzysz. Czy dlatego, że tyle zła? Tyle cierpienia? Czy z powodu niewysłuchanych modlitw twoich czy kogoś tam? Czy zawsze nie wierzyłaś czy od jakiegoś momentu? Od jakiego? itp. A potem poszukaj odpowiedzi na te pytania. Wszystko da się wyjaśnić, choć niekiedy potrzeba po prostu zaufać.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Karolina (---.tktelekom.pl)
Data:   2009-06-09 22:04

Zgadzam się z M. Ale do tego dziwi mnie Twoje "nie i już" Zawsze podziwiałam w pewien sposób ateistów za to, że potrafią prowadzić merytoryczne dyskusje (tj bez obrażania drugiej strony i jej poglądów) Twoja odpowiedź na pytanie Michała poważnie nadwątliła moje myślenie o Tobie, jako tzw ateistce z prawdziwego zdarzenia. Myślę, że warto jednak zastanowić się dlaczego jest tak, a nie inaczej. A swoją drogą zszokowało mnie to, że pytasz na katolickim forum, katolików, jak przekonać Twoich rodziców o konieczności życia bez ślubu, a więc życia na "kocią łapę" To może my powinniśmy ateistów zapytać, jak przekonać rodziców (ateistów) do uczestniczenia w codziennej Mszy Świętej?
P.S Jezus mówi w Apokalipsie: Bądź zimny albo gorący. (por. Ap 3,15) Jakkolwiek na to nie zareagujesz, to tak się złożyło, że wypełniasz Jego słowa - jesteś zimna.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Marta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-09 23:54

A w ogóle jakiś ślub i wesele robicie? Jeśli rodzina Twoja i partnera jest akurat aż tak "wierząca", ze nie potrafili Wam tej wiary przekazać i nawet tego nie zauważyli do tej pory, to myślę, ze będą usatysfakcjonowani ślubem w USC i tradycyjnym weselem w wynajętej sali z tłumem gości.
Tez jestem za byciem uczciwym i nieuleganiem presji rodziny w tej kwestii.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: migotka (---.chello.pl)
Data:   2009-06-10 00:22

"swoją drogą zszokowało mnie to, że pytasz na katolickim forum, katolików, jak przekonać Twoich rodziców o konieczności życia bez ślubu, a więc życia na "kocią łapę" To może my powinniśmy ateistów zapytać, jak przekonać rodziców (ateistów) do uczestniczenia w codziennej Mszy Świętej?" -

To akurat nieadekwatne pytanie. Jeżeli użyć tu adekwatnego przykładu, to pytanie by brzmiało: jak przekonać ateistycznych rodziców, by pozwolili mi chodzić na mszę świętą. I to pytanie myślę, że spokojnie można zadać ateistom :) Chodzi o to, by dać wolność wyboru dzieciom, wolność wyznania, zarówno jak się jest ateistą jak i teistą.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Magdalena (---.range86-151.btcentralplus.com)
Data:   2009-06-10 02:15

Postaram się wyjaśnić i dopełnić swoją wypowiedź, jeśli mogę, bo widzę, że sporo niejasności i pytań powstało.

Niestety moderator zmienił tytuł mojego posta. Oryginał brzmiał: Jestem agnostyczką, czy jakoś podobnie.

Nie jestem ateistką, jestem agnostyczką. Nigdy nie wierzyłam, chociaż chodziłam na religię, do Kościoła, jestem ochrzczona i bierzmowana, znam Katechizm, znam Stary i Nowy Testament, chodziłam nawet na pielgrzymki i jeździłam na obozy religijne. I co z tego? Robiłam tak, bo tego wymagali rodzice, a ja się nie sprzeciwiałam. Teraz się usamodzielniłam i pragnę żyć po swojemu.

Może dlatego, że w młodości nie dawałam im żadnych znaków, że tak naprawdę wcale nie wierzę, teraz moja postawa budzi takie zdziwienie i opór, bo jak to tak nagle odchodzę od Kościoła. Nie odchodzę - duchowo nigdy w nim nie byłam. Nawet u spowiedzi byłam raz w życiu - przed pierwszą komunią. Do tej pory pamiętam jak przed konfesjonałem wymyślałyśmy z koleżanką grzechy, żeby były wiarygodne i ksiądz w nie uwierzył. Myślicie, że dobrze się z tym czuję, - takie okłamywanie innych, żeby ich nie zawieść, żeby się nie dowiedzieli?

Nie mam zamiaru z nikim dyskutować, ani nikogo przekonywać, że Bóg nie istnieje, bo nie wiem czy istnieje czy nie. Skąd mam to wiedzieć? Przecież nie prowadzę żadnych "badań" pod tym kątem i prowadzić nie zamierzam, bo mam inne zainteresowania. Więc nie pytajcie mnie o to. Takie dyskusje może przeprowadzać wierzący z ateistą, ja się w te sprawy nie chcę mieszać.

Żeby żyć pełnią szczęścia, nie muszę się opowiadać po żadnej ze stron, naprawdę można pozostać "bezpartyjnym", - niech się inni spierają. Ja nie mam nic ani przeciwko Kościołowi, ani przeciwko ateistom. Jedyne, czego chcę, to żeby jedni i drudzy zostawili mnie w spokoju i nie przeciągali na swoją stronę. Wybieram wstrzymanie się od głosu. Jeśli w przyszłości się coś zmieni, to dam znać.

Pytam na katolickim forum, bo Wasze odpowiedzi pozwalają mi lepiej zrozumieć tok myślenia mojej rodziny. To jest tak, że jeśli powiem komuś obcemu, że nie chcę ślubu, to będzie to dla niego mniejszym szokiem niż gdy powiem to Mamie. Mama myśli podobnie jak Wy, ale racjonalne argumenty są przesłonięte przez łzy, gniew i inne emocje, które nie prowadzą do porozumienia. Z łzami nie można dyskutować, ale znając tok myślenia rodziny mogę sprowadzić rozmowę na właściwe tory.

Rodzicom już powiedziałam, ale na razie jest tylko szloch i płacz, gniew i niezrozumienie, z którymi nie ma jak walczyć. Reszta rodziny pyta: "Jak możesz to robić Matce?, albo "nie tak Cie wychowano" - jak odpowiedzieć na tak postawione pytania? Przecież nie wezmę ślubu żeby Mama nie płakała! Nie mogłabym patrzeć na samą siebie, to po prostu byłoby przekroczenie tej granicy, które kazałoby mi myśleć o sobie jak o megahipokrytce i tchórzu, którym być już nie chcę. Nie chcę już udawać kogoś kim nie jestem i tu widzę, że większość mnie popiera. Wiem, że jeśli teraz ulegnę naciskom, będę miała obrzydzenie do samej siebie i ogromny żal do rodziny, może nawet i do Kościoła. Problem w tym jak zacząć być sobą i żyć w zgodzie ze sobą nie "zabijając" tym najbliższych?

Na forum ateistów jedyne co mogą zrobić, to przekonywać mnie, że dobrze robię. Tego nie potrzebuję, bo sama to wiem. To Wy jesteście się w stanie wczuć w sytuację mojej rodziny, a nie oni. Dlatego to tutaj zwracam się z pytaniami.

Za odpowiedzi serdecznie dziękuję, myślę, że przynajmniej część z nich będzie bardzo pomocna.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: wiśnia (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-10 10:36

Magdaleno,
Nie da się być bezpartyjnym w tej kwestii. To iluzja. Piszesz, że nie masz wiary, wiec jesteś po jednej ze stron. Tertium non datur.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-06-10 11:08

To co teraz napisałaś, powiedz rodzicom, powinno wystarczyć.
P.S.
To nie do Ciebie. Myślę, że Magdalena jest tzw. dobrym przykładem do czego prowadzi tzw. wychowanie religijne. A byłem przeciwny wprowadzaniu przedmiotu: religia, do szkół. Trzeba zacząć od gruntownej reformy katechezy i przemyślenia o co nam w niej chodzi. Bo inaczej zapewnimy nauczycielskie emerytury księżom, tyle, że za chwilę księży nie będzie, bo w Polsce nie będzie chrześcijan. Nie wiem, czy już nie jest za późno, ale obecny system to klęska duszpasterska. Magdalenę może da się jeszcze uratować, trzeba po prostu intensywnie się modlić, by życie dało jej po głowie ile wlezie, to powinno wystarczyć w jej przypadku, co z tymi, którzy nie mieli tyle szczęścia do rodziców? Obecny system SKAZUJE ich (w ogromnej większości) na ateizm, lub poszukiwania sekt.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: Karolina (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-10 12:54

Muszę powiedzieć, że Twoje ostatnie wyjaśnienie rzuca jaśniejsze i zupełnie inne światło na tę sprawę. Twoje oczekiwania idą bardziej w stronę rodziców niż Twoją. Więc a propos rodziców. Myślę, ze nie możesz się dziwić łzom Twoich rodziców (zwłaszcza mamy bo jak wiadomo kobiety są z natury bardzo wrażliwe) Rodzice powinni jednak uszanować Twój wybór - przecież jesteś dorosła i masz prawo decydować o sobie. Pytasz jak nie zabić najbliższych. Żyj według swoich zasad i nie wdawaj się w dyskusję, bo sama widzisz że to do niczego nie prowadzi. Oni sami muszą to "przetrawić" (choć powtarzam nie dziw się, ze jest im ciężko) Myślę, że warto ich zapytać, czy chcieliby, żebyś poprzez ten ślub była nieszczęśliwa. Zapytać, czy widzą sens Twojego okłamywania Boga i przypomnieć po pierwsze, że ślub pod naciskiem osób trzecich jest nieważny a po drugie, że Bóg dał nam wolną wolę. Przekonywać Cię do niczego nie będę, ale trzymam za słowo - jakby się coś zmieniło daj znać.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: migotka (---.chello.pl)
Data:   2009-06-11 09:33

Hm. Rozumiem, że nie chcesz rad, abyś się zastanowiła, przemyślała sprawę swojego światopoglądu. No cóż, do myślenia ciężko zachęcić, wiem to z własnego doświadczenia ;) Powiem Ci tylko jedno. Ludzie dzielą się na ludzi myślących i ludzi niemyślących. Niestety należysz do drugiej kategorii. Twój światopogląd jest taki sam jak wiara, nie wiem, czy sobie zdajesz sprawę? Opierasz się nie na rozumie, a na uczuciach, a właściwie na ich braku. Nie "czujesz" czegoś i na tej podstawie budujesz swój światopogląd. Powiem tylko tyle: to nie jest rozsądne ;) Szukaj, bo warto Magdo, ale to już zależy od Ciebie. Można całe życie przeżyć nie myśląc, nie poszukując najważniejszych odpowiedzi.

Co do rodziny to to jest tak: Twoi rodzice myślą, że robisz źle, że grzeszysz i tym grzechem skazujesz się na potępienie. Nie dziw się więc ich łzom, ty też byś płakała, gdybyś wierzyła w to co oni. Oni po prostu chcą dla Ciebie dobrze. Co zrobić w takiej sytuacji? To nie takie proste i zależy od ludzi. Być może jak postawisz na swoim, to mamie po pewnym czasie przejdzie, choć pewnie w sercu zawsze będzie czuła ból z tym związany. Wybór możesz podjąć tylko Ty i Twój przyszły mąż. Mogę Ci tylko poradzić, byś kierowała się w swoich wyborach miłością do innych ludzi.
Pozdrawiam i życzę mądrych decyzji.

 Re: Jak przekonać rodzinę, że nie mam wiary?
Autor: B. (---.acn.waw.pl)
Data:   2009-06-11 22:11

Magdaleno, z kim "przestajesz"? Jest przysłowie "Z kim przestajesz, takim się stajesz".
Dziewczyna była w szkole średniej ateistką. Przekonała koleżankę, że "Boga nie ma". Po dłuższym czasie nawróciła się i starała się rozpocząć życie według przykazań Bożych. Za kilka lat spotkała tamtą koleżankę ze szkoły. W międzyczasie koleżanka ta wyszła za mąż, urodziła syna, rozwiodła się, a potem miała nieślubne romanse łóżkowe. Gdy spotkały się obie, pierwsza powiedziała "a jednak Bóg jest". "Jak to, przecież mówiłaś, że Boga nie ma!" Koleżanka nie poszukała sama, oparła swoje życie na przekonaniu "Boga nie ma", a więc nie uznała za autorytet Dekalogu, Pisma Świętego, nauki Kościoła. Doprowadziło to jej rodzinę do rozpadu, jej syn, o ile się nie mylę, też już jest po rozwodzie.
Czasami ktoś przekona nas tak sugestywnie.
Napisałaś: "nie wiem czy [Bóg] istnieje czy nie. Skąd mam to wiedzieć? Przecież nie prowadzę żadnych "badań" pod tym kątem i prowadzić nie zamierzam, bo mam inne zainteresowania."; "Żeby żyć pełnią szczęścia, nie muszę się opowiadać po żadnej ze stron".
Magdaleno, inne decyzje życiowe podejmujesz, gdy wierzysz w Boga i uznajesz Jego Prawa, inne natomiast, gdy Bóg i Jego Prawa są Ci obojętne.
Możesz prześledzić poszczególne Przykazania pod tym kątem. Np. "nie kradnij". Jako osoba wierząca, gdy zdarzy Ci się popełnić kradzież będziesz odczuwała wyrzuty sumienia, które "wyjdą" przy rachunku sumienia, wyznasz to jako grzech podczas spowiedzi i w przyszłości będziesz wystrzegać się kradzieży.
Inne przykazanie, np. "nie cudzołóż". Uznając to Boże Prawo za "obojętne" de facto będziesz żyła jak ateistka, nie przestrzegając tego Prawa, bo i dlaczego? Z tego może wyniknąć, powiedzmy, aids, albo nieślubne dziecko, albo rozkawałkowanie dziecka przez aborcjonistę i wyrzucenie na śmietnik. Osoby takie mogą oczywiście także "pobrać się" przed urzędnikiem USC, ale zauważ, że nie przysięgają "aż do śmierci". Kościół uczy "bądź wierny żonie", oni tego nie uznają za wiążące. A przecież każdy mężczyzna napotka w życiu inne atrakcyjne młode kobiety, niektóre bardzo atrakcyjne, czy oprze się pokusie np. podczas delegacji, jeżeli nie będzie miał wbudowanej zasady "nie cudzołóż"?
Bóg jest Osobą, bliższą, niż ojciec czy matka. Skoro na ich łzy jesteś wrażliwa, to dlaczego nie na uczucia Boga?
Życzę przylgnięcia do Prawdy. Ja wierzę, więc proszę Boga, niech Cię prowadzi :)
Pozdrawiam.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: