logo
Wtorek, 07 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak mam postrzegać Boga?
Autor: lily rose (---.OLOWEK.ds.uni.wroc.pl)
Data:   2009-06-16 19:34

Witam wszystkich. Mam straszny problem z wiarą, i nie mogę sobie z tym poradzić. Pomóżcie proszę. Obecnie kończę studia. Bardzo długo nie chodziłam do kościoła, praktycznie od końca podstawówki. Nie myślałam za bardzo o Bogu, modliłam się sporadycznie, jeżeli w ogóle można to było nazwać modlitwą. W październiku ubiegłego roku zmarł mój ukochany dziadzio i coś we mnie pękło, poszłam do spowiedzi, zaczęłam chodzić na msze i się modlić, trwało to kilka miesięcy. Po jakimś czasie zaczęłam bywać w kościele nieregularnie. Mam bardzo dziwny stosunek do Boga i męczy mnie to, modlę się staram się przestrzegać przykazań, choć to dla mnie trudne, ale czasami już po prostu nie mogę. Prześladuje mnie wizerunek Boga jako tyrana - jak tego i tego nie zrobisz to pójdziesz do piekła, a Ja odwrócę się od ciebie - tak to wygląda. Mam świadomość, że to bardziej moje wyobrażenie niż prawda, ale cały czas mnie to nęka. Większość niepowodzeń odbieram jako karę boską, a Boga jako Kogoś kto miłuje cierpienie i mi też karze cierpieć, zrobiłam się przez to zgryźliwa, zaczęłam się porównywać do innych, ach ta i ten ma lepiej ode mnie to znaczy, że ich bardziej kochasz Ojcze. Mam wypaczony obraz pokory w sobie - bycie cichym i pokornym staje się już ponad moje siły, momentami ogarnia mnie wściekłość, ile można znosić nieprzyjemności w życiu? Czy Bóg potępia bycie przebojowym, odważnym i walczącym o swoje, bycie człowiekiem zamożnym, dobrze prosperującym? - bo mam takie odczucie i przez to stoję w miejscu, nic dobrego się w moim życiu nie dzieje, wręcz przeciwnie. Ogólnie przez to wszystko się odwracam od Boga, od kościoła i błędne kółko się zamyka. Co mam z tym zrobić, jak mam właściwie postrzegać Boga, jak mam zrozumieć czego On ode mnie chce?

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: mbb (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-06-16 20:46

Kilka myśli "nieuporządkowanych" - boli mnie dziś głowa więc kolejność nie równa się hierarchii ważności:
1. Świętość nie znaczy bezgrzeszność lecz miłość, więc proponuję przenieść akcent ze skrupulatnego przestrzegania zasad na próbę poznawania Boga np. przez lekturę Pisma św.
2. Bóg nie żąda od nas rezygnacji z naszego charakteru, osobowości, sposobu bycia. Raczej z czasem sam oczyszcza to, co w nas wymaga oczyszczenia.
3. Pokora to prawda o sobie a nie udawanie cichości i skrytości.
4. Bóg nie jest tyranem, masochistą, złośliwcem i nie wiem kim tam jeszcze. Bóg jest miłującym Ojcem. A tata cieszy się kiedy jego dziecko się rozwija i pragnie dla niego zdrowego rozwoju.

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-06-16 21:26

Twoich problemów nie da się rozwiązać w internecie. Potrzebujesz:
a) Katechezy
b) Mądrego spowiednika (skąd jesteś, polecam zakonników, duszpasterzy akademickich, teraz masz szansę, jak pójdziesz do pracy, pogubisz się zupełnie, nie masz na co czekać) i najlepiej kierownika duchowego.
c) Wspólnoty, najlepiej Odnowa w Duchu Świętym, lub Neokatechumenat.
D) KONIECZNIE ZAŁAP SIĘ NA JAKIEŚ WAKACYJNE REKOLEKCJE EWANGELIZACYJNE. Wszystko jedno - oaza, Odnowa, cokolwiek bądź. Duszpasterstwo Akademickie na pewno coś organizuje, sprawdź ogłoszenia. Wrocław ma bardzo prężne duszpasterstwa.
Prawidłowo diagnozujesz swoje problemy: brak podstawowej wiedzy, katechezy, wypaczony obraz Boga i zabobonność. Szkoda marnować życia w tym stanie. Działaj.
P.S.
Pokora, to tyle co bycie w prawdzie o sobie samym. Faktycznie jest to bardzo trudne i nie znosi kompromisów, ale wyzwala. Bóg nie potępia żadnej z tych rzeczy o których mówisz, ale ustawia je na właściwym miejscu. Po jakiś czasie życia z Bogiem nie mają one większego znaczenia. Cóż wart jest popiół, który przemija? Przecież żadne dobra materialne nie ocaleją, wszystko to śmieci, nie warto o nie zabiegać i się do nich przywiązywać. Tak samo kariera. Ocaleje tylko Miłość. Tkwisz w fałszywych wyobrażeniach, które podsuwa ci szatan. Zajrzyj do biblioteki i wypożycz sobie którąkolwiek z książek C.S. Lewisa. Małe książeczki, dobra lektura na wakacje, szybko się czyta.

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: kawa (---.multi-play.net.pl)
Data:   2009-06-16 21:39

Bóg nie potępia bycia przebojowym, aktywnym człowiekiem. To On daje nam talenty, marzenia i możliwości - dlaczego miałby karać za ich twórcze wykorzystywanie? Bóg wręcz to w nas lubi, przez nasze pasje prowadzi nas do Siebie (o ile Mu na to pozwalamy). Warto skorzystać z porady p. Michała. W wakacje odbywa się mnóstwo różnych rekolekcji ewangelizacyjnych. Skontaktuj się z jakimś duszpasterstwem akademickim (we Wrocławiu np. z Maciejówką na pl. Nankiera - idąc z Hali Targowej w stronę Rynku przechodzisz obok ich siedziby, tam znajduje się główne wrocławskie DA, pewnie będą dysponować bazą różnych wyjazdów).

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: Malgorzata (82.177.199.---)
Data:   2009-06-16 23:06

Wiesz, o. Witko mówił tak: Rozważania o Męce Pańskiej są bardzo owocne dla wzrostu wiary i pobożności, ale jeśli nie prowadza do miłości, mogą czasem utwierdzić w przekonaniu, ze cierpienie fizyczne jest chciane i zamierzone przez Boga dla człowieka. A skoro tak, to nie ma sensu się modlić o uzdrowienia. Skoro przez cierpienie mogę się zbawić, to nie liczę już na Boga, ale na swoje cierpienie. Jezus dal nam Miłość i chce, abyśmy tę Miłość ofiarowali Bogu przez człowieka. Gdybyśmy zgodzili się na Miłość Boga, zło przestałoby istnieć, bo tam gdzie jest Miłość, nie ma miejsca dla zła. Szatan wiele rzeczy potrafi, ale nie potrafi kochać. Dlatego patrząc na życie Jezusa, każdy z nas może zobaczyć: nie ma tam złości, nie ma gniewu, ale jest miłość, wielka Miłość, jest przebaczenie, jest pragnienie dobra dla człowieka, CZYLI TAKŻE DLA CIEBIE. Lily Rose, Bóg nie potępia, człowiek potępia się sam. I jeśli On nakazuje, jak piszesz, ze rób to czy tamto, to nie jest tyrania, ale wielka Jego troska o ciebie, chce dla ciebie dobra i kieruje się miłością, bo jest naszym Ojcem. Wierze ze jesteś na prawidłowej drodze, tylko w pewnym momencie szatanowi nie spodobało się to i zasiał w tobie zamęt (zawsze tak naciera jak ktoś wchodzi w nawrócenie). Idź do spowiedzi, powiedz o tych problemach i ufaj, ze Bóg jest miłością. Pozdrawiam cie :)

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: Alexanda (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-06-17 00:03

Nie ma żadnego tyrana. Masz być dobrym człowiekiem, możesz siedzieć 24/7 w kościele i dużo Ci to nie da jak robisz pokaz. BÓG to zmiana życia. Praca nad sobą nie ze ktoś każe tylko bo chce, moje życie będzie lepsze i życie ludzi z którymi przebywam tez. Poza tym BÓG ma wiele lepsze rzeczy do roboty niż robić Tobie na złość i karać Cie niepowodzeniami. Robi co może by Ci życie umilić, i czegoś nauczyć, tylko daj Mu szanse nic na siłę. Wściekasz się - wykrzycz Mu to, możesz Mu nawet nagadać. Ja tak zrobiłam ;) i podziałało cierpliwości ON odpowie.

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: K. (---.elblag.dialog.net.pl)
Data:   2009-06-17 09:27

"bycie cichym i pokornym staje się już ponad moje siły," -
Przed Bogiem człowiek powinien być SOBĄ. Lily rose nie może przecież być stokrotką.
Bądź zamożna, przebojowa - tylko kochaj, o to chodzi Panu Bogu. Jeśli będą potrzebne zmiany - ON sam tego dokona. Ma swoje swoje sposoby, ulubione narzędzia. Zaufaj Panu już dziś, zaufaj Panu już dziś.
Pozdrawiam.

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: I. (---.10.11.vie.surfer.at)
Data:   2009-06-17 10:18

Nie niepokój się tak, poznawanie Boga to długi i fascynujący proces. Najpiękniejsze przed Tobą. Brakuje Ci tzw. formacji. Rzeczywiście, tak jak to wszyscy piszą, rekolekcje i wspólnota byłyby dla Ciebie idealne. Na katechezy Neo trzeba by było pewnie czekać do jesieni, ale rzeczywiście jest sezon rekolekcji. Ponadto proponuję Ci poszperać w bibliotece i księgarni, poczytać o tym jak inni zmierzają do Boga i jak działa w ich życiu. Mi też bardzo pomagają audycje z radia Józef http://www.plusjozef.pl np. http://www.plusjozef.pl/?mid=0&a_id=100#text lub http://www.plusjozef.pl/?mid=0&a_id=185#text
Poczytaj też archiwum tego forum.
Bądź cierpliwa, bo nie nabierzesz zaufania do Boga na podstawie kilku świadectw. Ale gdy sama doświadczysz jego miłości, wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej. Nie wątpię, że wkrótce tak się stanie, bowiem On jest blisko wzywających go szczerze.

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: K. (---.elblag.dialog.net.pl)
Data:   2009-06-17 13:03

Czy żaden, nawet najmniejszy nasz grzech nie ujdzie karzącej ręce Boga?
Czy nieszczęścia i kataklizmy, które nas spotykają, to właśnie ta kara?
Odpowiedzi na te (i inne) pytania znajdziesz np. tutaj.

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: jumik (---.chello.pl)
Data:   2009-06-17 17:21

Jeśli chodzi o "zakazy i nakazy", to: Bóg jest naszym Ojcem i nas kocha nieskończenie bardzo i doskonale. A jako taki kochający Ojciec dał nam wolę, którą możemy wykorzystać tak jak chcemy - nawet wybierając zło (czyli nie-Boga). Ale jako kochający Ojciec, który dał nam wolną wolę, mówi nam też co jest złe, a co dobre - co przyniesie nam szczęście, a co nieszczęście - i to są te wszystkie "zakazy i nakazy" oraz przykazania - to są wskazania jakie czyny przyniosą nam szczęście, a jakie smutek i nieszczęście, jakie czyny są dobre są wyborem Boga - wiecznej idealnej miłości, a jakie są wyborem nie-Boga - życia bez wiecznej idealnej miłości - zła, nieszczęścia. Przyczyna i skutek, akcja i reakcja - Bóg, jako kochający Ojciec mówi nam jaki będzie skutek i reakcja na daną przyczynę i akcję. Mówi to bo nas kocha. Ale niektórzy woleli by nie znać tych wskazań wyjaśniających co da nam szczęście, a co nieszczęście, niektórzy nie chcą tej prawdy, bo czują, że ich ona ogranicza - sami chcieliby być panami prawdy, panami decydującymi co z czego wynika wg ich zdania. Niestety każda akcja ma określoną reakcję, każda przyczyna ma skutek - niezależnie czy zdamy sobie z tego sprawę czy nie, czy będziemy to negować negując też wskazania Boga czy nie.
Nakazy moralne nie są celem i istotą wiary, ale mają nas chronić przed jej utratą, złem i nieszczęściem. To tak jak z balkonem i barierką. Nie jest celem wybudowania balkonu barierka, mimo, że jest niezbędna. Ona tylko (albo aż) zabezpiecza przed upadkiem. Celem balkonu jest wyjście na powietrze, możliwość rozejrzenia się po pięknej okolicy, itd. Tak samo celem wiary nie jest moralność, mimo, że jest niezbędna. Celem wiary jest życie od Boga (i z Bogiem) i to życie w pełni! Życie w zjednoczeniu z Nim, w komunii z Bogiem.
Te nakazy nie są same dla siebie, one są dla naszego szczęścia - abyśmy mimo nie posiadania wszechwiedzy (którą ma tylko Bóg) mogli wybierać dobro i szczęście dzięki wszechwiedzy kochającego Boga - dzięki Jego słowom wyrażanym przez Biblię i naukę Jego Kościoła. Te "straszne zakazy i nakazy" to jest po prostu powiedzenie: "to przyniesie Ci szczęście, mnie (Boga), natomiast tamto przyniesie Ci w dłuższej lub krótszej perspektywie cierpienie, nieszczęście i odrzucenie mnie. Mówię Ci to, bo Cię kocham i chcę, żebyś wiedziała.".

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: Gloria (---.icpnet.pl)
Data:   2009-06-20 16:32

Między tym jak powinnam Boga postrzegać a jak go postrzegam jest przepaść. I w wyniku takiej sytuacji to nie ma sensu. Obcowanie z Bogiem tyranem, z Bogiem tortury i dramatu jest nie do wytrzymania. Duszę się w takich relacjach, gdzie nic mi nie wolno oprócz siedzenia w czterech ścianach, patrzenia przez okno jak inni żyją a ja umieram za życia. Nie potrafię uwolnić się od takiego obrazu Boga. Słowa że Bóg mnie kocha, że jest miłosierny, że nie chce dla mnie cierpienia czy zła, są dla mnie czymś zupełnie bez pokrycia, są zaprzeczeniem tego co jest w moim życiu. Moje życie cały czas potwierdza teorię "Boga tyrana" wykorzystującego swoją władzę. Przegrane całe życie i nie znajduję co najgorsze w tym wszystkim swojej winy. Mam odczucie że zostałam i zostaje pomijana jakby nikt tam mnie nie zauważał. Jak bym była tu na ziemi przypadkowo. Nie mam nic do zrobienia oprócz płaczu, wegetacji, walki o przetrwanie. Właściwie moim marzeniem jest coś co inni mają bez żadnych modłów błagań. Jestem zagubiona zawodowo, na pracę fizyczną nie mam siły psychicznej ani fizycznej. Mam odczucie że nikt nade mną nie czuwał - NIGDY. Moje życie jest poszarpane. Mam 38 lat i na wszystko za późno. To nieprawda, że cierpienie buduje wzmacnia. Zbyt długie a wręcz nie kończące, co najwyżej rujnuje. Życie nie może polegać na modlitwie, płaczu, tęsknocie i czekaniu biernie na śmierć. Ostatnie 6 lat to dramat bezrobocia, robienie byle czego i dojście do takiego etapu, że już na nic nie mam siły. Jestem po prostu nikim. Chcę godnie żyć. Jak to możliwe że nic do tej pory mi się nie ułożyło, że nie mam swojego dachu nad głową, nie mam niczego. A podobno Bóg lubi kiedy się rozwijamy. Uznał że tak będzie dla mnie dobrze? A ja właśnie jestem zmuszona odejść od takiego Boga. Bo to nie jest Bóg, o którym słyszę w kościele. Ja nie jestem w stanie obcować z takim Bogiem. I tak długo ufałam. Ale nie można ufać wiecznie, jeśli dostaje się coś przeciwnego. Nie mam środków do życia, nie czuje się człowiekiem, nie przynależę do żadnej grupy społecznej, nie mam przyjaciół, jestem wycofana z życia społecznego. Zupełny brak samorealizacji, nie wiem po co żyje i dla kogo, nie mogę nic zrobić, mam związane ręce - niestety to życie bez pieniędzy nie ma bytu. Dlaczego inni wychodzą z sytuacji, a ja po tylu latach walki nie mam najmniejszej szansy. Jestem tylko człowiekiem i jeśli przyjaciel będzie mnie zawodził przez wiele lat, to nie chce już go znać bo nie będę w stanie mu zaufać. To przecież naturalna reakcja. Czy Boga mam traktować inaczej? To w takim razie jak. Jak władcę, którego interesuje tylko mój koniec i wyznaczenie kary? Przecież wiem, że tak być nie może. JESTEM TYLKO CZłOWIEKIEM. Potrzebuje tylko podstaw do życia. Potrzebuje tego co inni mają bez walki, bez tego co przeżyłam przez lata poniżania w różnych środowiskach - NORMALNEJ GODNEJ PRACY. "Przerabiałam oazy, odnowy, spotkania modlitewne" od młodych lat. Jestem tym zmęczona bo czym byłam bliżej Boga tym On mnie dalej. Potrzebuję teraz śmiechu radości i zadowolenia z życia. Bóg podobno tego nie zabrania. Ale jak ja, w moim przypadku, zupełnie powalona, mam się radować – czym? Wypaczony obraz Boga staje się tylko coraz bardziej wypaczonym. Nie znam innego Boga, a taki jakiego znam jest jakąś karykaturą Boga. Nikt nie jest w stanie mi pomóc bo w moim mniemaniu On chce żeby tak było, żeby moje życie było umieraniem. Czuje się bardzo sama, bo skoro tak to nie mam do kogo wołać o pomoc, bo czuje tylko podkładanie nóg. A potrzebuję czegoś tak oczywistego żeby stanąć na nogi - PRACY, wreszcie godnej pracy, która pozwoli żyć, czuć się człowiekiem a nie żebrakiem...
Z tego nie ma wyjścia. Jeśli zostanę z takim Bogiem będę czuła się uwięziona w Jego szponach, a to jest straszne. Ale nie potrafię być z Bogiem skoro czuje, że Jemu na mnie nie zależy...

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: Konrad (---.wtt.altkom.pl)
Data:   2009-06-22 14:53

Cześć,
Wiem dokładnie co czujesz. Tak samo postrzegałem Boga w swoim życiu. Zresztą taka pokusa pewnie czasem wraca. Ale mam przekonanie, że to wszystko to sprawa demona, któremu zależy aby nas zniszczyć, abyśmy byli nieszczęśliwi. NIE WIERZ MU PRAWDĄ JEST, ŻE BÓG JEST MIŁOŚCIĄ. KOCHA CIEBIE NAD ŻYCIE. UMARŁ I ZMARTWYCHWSTAŁ DLA CIEBIE, aby dać Ci przebaczenie grzechów, aby pokazać Ci jak bardzo Cię kocha i jak bardzo pragnie Twojego szczęścia i życia wiecznego dla Ciebie. Proszę nie daj się zwieść i nie wierz w to, że musisz sobie zasłużyć na Jego miłość, bo ON KOCHA CIEBIE ZA DARMO, nie za zasługi. I nawet jeśli w to dziś nie wierzysz to i tak jest to prawda.
Długo nienawidziłem mojego taty, on był właśnie dla mnie takim tyranem i tak też patrzyłem na Boga, ale ten obraz został we mnie zmieniony i wciąż się zmienia. Dziś mogę żyć z nim w pokoju, uśmiechać się do niego, mówić "cześć tato", składać życzenia itd. Osobiście zawdzięczam to doświadczenie mojej wspólnocie, w której jestem od kilku lat. Jest to wspólnota neokatechumenalna. Mogłem tam na nowo poznawać prawdziwego Boga, który naprawdę kocha za darmo, który mnie szanuje, który szanuje także moje uczucia, który współczuje.
Uwierz mi, że Bóg nigdy nie chciałby, aby ktokolwiek trafił do piekła. Jest to tylko i wyłącznie wola człowieka, który wybiera piekło. Wydaje się to nieprawdopodobne, że ktoś wybiera piekło, ale jest to jak najbardziej realne i też nie dzieje się z dnia na dzień, ale działa stopniowo, całe życie, jako efekt kolejnych wyborów. Pamiętam jak świadomie podtrzymywałem nienawiść do mojego taty. Czułem się z tym okropnie, bardzo mnie to niszczyło i było to prawdziwe piekło. Wydaje mi się, że piekło zaczyna się od "małych" grzechów. A z czasem oczy serca zostają coraz bardziej zaślepione na to co dobre a co złe, ku uciesze szatana. I człowiek nawet jak czuje już, że robi źle, ale brnie w to zło, bo jest już więźniem grzechu i sam z siebie nie potrafi wyjść z tego błędnego koła. Może jedynie się łudzić. Ale jest ratunek: Jezus Chrystus Zbawiciel, który kocha za darmo i daje swoje życie aby nas wyzwolić z grzechu i wszelkiej niemocy i cierpienia jakiego doświadczamy. On naprawdę żyje. Umarł za nas i naprawdę ZMARTWYCHWSTAŁ. Nawet jeśli w to dziś nie wierzysz. Zaufaj Mu. On Ciebie kocha. Za darmo.
Naprawdę całym sercem polecam Ci tę Drogę, bo mi osobiście ona pomogła. Tam doświadczyłem, że to przede wszystkim Duch Święty działa, a nie, że wiara to jakiś wyłącznie czystko ludzki wysiłek.
Polecam również przeczytać to co napisałem dla Moniki http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=239384&t=239384
Konrad

 Re: Jak mam postrzegać Boga?
Autor: lily rose (---.OLOWEK.ds.uni.wroc.pl)
Data:   2009-06-24 14:12

Dziękuję Wam :), bardzo mi pomogliście. lily

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: