logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Marysia (---.subscribers.sferia.net)
Data:   2009-08-07 17:50

Od jakichś dwóch tygodni bardzo mocno zaczęłam wierzyć w Boga, mogę powiedzieć, że dokonała się we mnie pewna przemiana. Od tego czasu gdy ja jestem pełna radości przychodzi dzień, w którym ogarnia mnie przygnębienie. z powodu tego co mówią inni.
Przykład - rozmawiam z mama przez telefon, obok idzie kilka moich znajomych. mama zegna sie ze mną mówiąc: "Z Bogiem", odpowiadam tak samo, na co moja koleżanka: "o ku...a! jakie pożegnanie!" :( Kolejny przykład, rozmawiam o mojej wierze z byłym chłopakiem, on stwierdza ze powinnam iść do psychologa (po tym jak powiedziałam ze chce być czysta do ślubu) oraz, ze wszystko tłumaczę niebiosami, ogólnie wyczułam ze mu sie nie podoba moja postawa i wiara jaką pokładam w Bogu. Kolejny przykład, inny kolega mówi: "gdzie idziesz" odpowiadam: "do kościoła" on: "o matko! ile razy w tygodniu tam chodzisz". potem sie zaczęło, on jest ateistą dodam. Powiedział, ze przez to co robię nie stanę sie lepsza, ze mogłabym zamiast tego szpik oddać i ze on woli już takich ateistów jak Owsiak, którzy coś robią dobrego. Powiedział, ze religia to tradycja, ze działa tylko efekt placebo. mówiłam mu o uzdrowieniach to mi wysłał film o tym ze w chinach modlą sie do swojego wodza i tez są uzdrowieni, stwierdził ze to jest propaganda i ja to samo robię.
Ogólnie nigdy mi sie nie zdarzało być tak atakowaną przez ludzi mi bliskich z powodu wiary i to jest strasznie przykre, nie jestem na tyle umocniona w wierze by olać te ataki. Źle sie teraz czuje, tym bardziej, ze lubię te osoby, a czuję że uważają mnie za kosmitę i odczuwam jakąś ich niechęć względem mnie, może nie aż tak ale tak jakby uważali mnie za dziwadło nie z tego świata. kolega stwierdził: "marnujesz się"
Czasem mam wrażenie ze odbyłam więcej rozmów o Bogu, bronienia swojego stanowiska przez te 2 tygodnie, niż przez cale życie. jest mi z tym okropnie ciężko. czy to jest próba jakaś??? (nie chce stracić ludzi, których lubię a trochę tak sie dzieje, jednocześnie zaczynam sie zastanawiać nad ich słowami i to wywołuje u mnie jakieś depresyjne myśli :(((

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Zuzanna (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2009-08-07 22:16

Taka nagła przemiana ma prawo budzić zdziwienie otoczenia. Znajomi przyglądają się Tobie, słuchają i zastanawiają się, czy aby na pewno wszystko z Tobą w porządku. Pomyśl, też zdziwiłabyś się pewnie, gdyby ktoś z otoczenia, dobrze Ci znany, nagle uległ takiej metamorfozie.
Może więc - mniej emocji, więcej Boga w sercu, niekoniecznie aż tak dużo w słowach. Wiara nie może być tym, co dzieli ludzi, ale łączy.
Pozdrawiam.
"Ci, którzy znajdują się w łasce i mają wiarę prawdziwą i żywą, promieniują Bogiem i nie wiedząc nawet, pociągają do Niego. Całe ich życie jest wzorem do naśladowania." - (św. Edyta Stein)

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: happy (---.aster.pl)
Data:   2009-08-07 22:47

Wyczuwasz prawidłowo, że jest to czas próby. Całe życie jest taką próba. Gratuluję ci, że zaczęłaś wierzyć w Boga, choć nie precyzujesz, co to dla ciebie znaczy. Z tego, co piszesz wynika, że stajesz przed wyborem między dobrem a złem. Musisz sama zdecydować, jaka jest twoja hierarchia wartości. Do ujawnienia hierarchii wartości dochodzi najczęściej w sytuacji konfliktowej, gdy konieczny jest wybór i rezygnacja z danych wartości.
Nazywasz bliskimi ludzi, którzy źle wyrażają się o sprawach religii, czyli o tym, co - jak wynika z twojego posta - jest dla ciebie ważne. Zdecyduj zatem, co jest w twoim życiu najważniejsze. Jeśli tak mocno wierzysz, to pomódl się do Ducha Świętego, by dawał ci dobre natchnienia i pomagał w tych trudnych sytuacjach, gdy cię atakują z powodu wiary. Zaufaj Panu Jezusowi. Jeśli otworzysz się na Niego, powierzając mu tę sprawę, On będzie działał za ciebie.
Nie myl wiary z pobożnością. Wymieniasz przejawy pobożności, jak pozdrawianie się słowami "z Bogiem", chodzenie do kościoła. Nie wspominasz o swojej osobistej modlitwie.
Jesteś pełna radości z powodu wiary, ale przygnębiają cię reakcje innych osób.
Pamiętaj, że życie Maryi, Matki Bożej i Jezusa było ukryte. Maryja nie dzieliła się z nikim swoją radością, że Anioł Gabriel obwieścił Jej najradośniejszą nowinę, jaką mogła usłyszeć w tamtych czasach Żydówka. Żydzi czekali na przyjście Mesjasza i każda Żydówka marzyła, by stać się Jego Matką.
Wiara nie uzewnętrznia się, bo najważniejsza jest twoja relacja z Panem Bogiem, czyli to, co masz w sercu.
Zauważ, że Jezus też pozostał w ukryciu i nie rozpowiadał kim jest przez 30 lat swego życia. W czasie, gdy chodził po Palestynie, wzywając ludzi do nawrócenia i głosząc Królestwo Boże, również prosił, by nie mówić o cudach, jakie czynił...
Chrześcijanie mają naśladować Jezusa Chrystusa. Dlatego nie porównuj się do innych i nie przejmuj się, że nie akceptują cię z powodu wiary.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Verba Docent (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-08-07 22:55

Przykre. Kulturalni ludzie nie drwią z poglądów religijnych innych, bez względu na to, co o tych poglądach sądzą.
Prawo zakazuje obrażania uczuć religijnych i jakiekolwiek prześladowanie kogoś, kto wyznaje "po swojemu".
To są fundamenty tzw. współżycia społecznego. Nawiasem mówiąc w naszym kraju ugruntowane przez kilkusetletnią tradycją.

Każdy chrześcijanin ma obowiązek, w zależności od posiadanych umiejętności, apologii swojej wiary. Dobrze więc poznać głębiej to czego ma się zamiar bronić.

Myślę, że na początek można zacząć od głośnego i wyraźnego sprzeciwu wobec osób naruszających Pani sferę religijną.

Na koniec, Owsiak "ateistą"? To, że ktoś kogoś określa jakimś epitetem, nie oznacza, że musi być to prawda. Nigdy nie słyszałem aby Owsiak deklarował się jako ateista, wręcz przeciwnie.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Sylwia (---.idc.net.pl)
Data:   2009-08-07 23:25

Niestety jest to bardzo powszechne zjawisko że ludzie którzy nie są katolikami atakują wierzących. Sama to czuję. Czuję że moja wiara bardzo kuleje i nie może się w pełni rozwinąć z powodu obaw przed odrzuceniem otoczenia. Tępienie katolików niestety stało się teraz bardzo modne. Promuje się praktycznie na każdym kroku ateizm, kult ciała i pieniędzy, wolność seksualną. I ta promocja jest tak silna, że w wieku lat nastu sama dałam się w to nieświadomie wmanipulować. Coraz częściej dostrzegam w sobie to zło, które zostało mi wtedy wkodowane. Wiem że gdybym chciała w pełni przeżywać wiarę i modlić się codziennie to prędzej czy później z pewnością spotkam się z czyimś szyderstwem.
Odpowiedź na to jest tylko taka że trzeba być bardzo silnym, niezłamanym, nie dać się omamić innym i trwać w wierze, co wiadomo z pewnością jest trudne. Można przez to stracić przyjaciół. No ale w wierze chyba chodzi o to żeby Bóg był najważniejszy a nie pseudo przyjaciele przez których przemawia diabełek. Mi to wychodzi kiepsko ponieważ jestem bardzo uległa i dostosowująca się i mam bardzo słabą osobowość, a tu trzeba być silnym. Staram się zaprzeczać wszystkiemu co mówią czy wyśmiewają ale wiem że to wszystko to w moim życiu za mało, ponieważ sama mam w środku problem, bo mam za dużo żali do Boga, mimo że wierzę w Niego, no ale to już temat na inny topik.
Proponuję Ci czytać Biblię. Tak wiem że głupio się wymądrzać, jak sama jestem słaba jak ta trzcina, ale w Biblii jest mnóstwo cytatów w których Jezus mówi bezpośrednio do Ciebie i dokładnie w odniesieniu do tych sytuacji o których napisałaś. Jeśli ktoś szydzi z twojej wiary a ty tej wiary bronisz to Jezus u góry to wszystko widzi i tym milsza Mu jesteś.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-08-08 00:24

Musisz się przyzwyczaić. Potem będzie gorzej, znaczy się lepiej. Nigdy nie było inaczej. A następne pokolenia (chrześcijan) będą miały jeszcze gorzej.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: jumik (---.chello.pl)
Data:   2009-08-08 01:04

Zacznę banalnie, ale, nawet nie wiesz jakie masz wielkie szczęście, że wierzysz. Nawet nie wiesz jak wielką łaskę przyjęłaś, że wierzysz. W niebie będziesz z uśmiechem wspominała te dni.

Trzymaj się Chrystusa. Wierz. Sama napisałaś, że to dopiero 2 tygodnie. Myślę, że się przyzwyczają do Ciebie i Twojej wiary. To pewnie tylko na początku tak i to wymaga czasu. A jeśli już naprawdę nie będziesz wytrzymywała rozmów o wierze, to po prostu powiedz "czy moglibyśmy zmienić temat?" albo "czy moglibyśmy nie rozmawiać o tym?". Pamiętaj z drugiej strony, że dajesz też świadectwo - może wydaje się, że tych ludzi to nie rusza, ale zawsze jakiś malutki kamyczek jest drążony przez krople Twojej wiary.

Pomodlę się za Ciebie. Niech dobry Bóg Cię strzeże.
Cieszę się, że jesteś moją siostrą w wierze. :)) Witaj w Bożej rodzinie.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Alicja (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-08 01:05

Jak dobrze, że się obracam wśród ludzi, którzy myślą tak jak ja, albo szanują moje przekonania. Szczerze, to nie zdarzyło mi się nigdy doświadczyć czegoś takiego o czym piszesz. Może po prostu wszystko przede mną.
Ale wiesz co? Chyba najlepszą "metodą" na radzenie sobie z takimi "kłopotami" jest modlitwa. Modlitwa w intencji tych osób.
Polecam różaniec.
A Ty nie przejmuj się tym co mówią, rób swoje i nie trać znajomych. Jeżeli są Twoimi przyjaciółmi to zaakceptują Twoją zmianę. A kto wie, może swoim postępowaniem przekonasz ich, że może jest jednak coś godnego uwagi w Twoim "sposobie" życia.
Będąc na Twoim miejscu nie przekonywałabym ich słowami, tylko swoim życiem i poprosiłabym o uszanowanie poglądów i tyle (szanując jednocześnie ich). Co do reszty zachowywałabym się wobec nich tak samo jak wcześniej. I robiła wiele by ich nie stracić, oczywiście nie wszystko, lecz wszystko co rozsądne.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Tomasz (---.telpol.net.pl)
Data:   2009-08-08 01:27

Przeczytaj słowa Jezusa, gdzie mówi, że jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (zob. J 15,18-20). Czy jesteś gotowa na to wywyższenie bycia uczniem Chrystusa? Michał napisał, że dalsze pokolenia będą miały gorzej. Myślę, że nie trzeba długo czekać. Dzisiaj ludzie uważają za frajerstwo to, że my nie kradniemy, nie przeklinamy, nie obgadujemy innych i nie uprawiamy bezprawne seksu. Tak samo frajerska była nauka i zachowanie Jezusa dla Jemu współczesnych. Mam nadzieję, że Bóg wybaczy mi to porównanie ale to jest rzeczywistość. Zadaj sobie pytanie, czy chcesz być jak wszyscy czy jak Jezus? Rozważ te słowa pamiętając, że radykalizm jest bardzo piękną cechą. No przynajmniej ja tak uważam, ale myślę, że osoby, które tutaj piszą mnie poprą :)

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Andrzej2 (194.39.141.---)
Data:   2009-08-08 07:27

Znajdź sobie nowych przyjaciół, ale tym razem prawdziwych, którzy będą Cię wspierać w drodze do Chrystusa. Proponuję pielgrzymkę, lub jakąś grupę np. Odnowy w Duchu Świętym, działającą w parafii, itp. A na świecie nigdy inaczej nie było, część ludzi wierzyła, i była solą w oku dla tych, którzy nie uwierzyli Bogu. To dlatego tak Cię atakują, jesteś dla nich wyrzutem sumienia, znakiem, że nie wszystko w ich życiu jest ok, pomimo że starają się jak mogą, aby się nie zdradzić że z tą niewiarą czegoś im brakuje.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Daniel_21 (---.chello.pl)
Data:   2009-08-08 08:56

Oczywiście jest to próba. Jest frasującym to że tak, a nie inaczej traktują Cię ludzie. To test Jezusa czy nie zaprzesz się go tak jak Piotr :) po trzykroć. Pan patrzy z nieba na tych co mówią "oto biorę swój krzyż i idę za Tobą" :). Będzie wiele prób, staraj się iść z duchem Ewangelii. Czytaj Biblię i postępuj zgodnie z naukami Mistrza, a zyskasz u Niego skarb wielki. To prawda - "wyśmiewają" Cię bo swoim postępowaniem pokazujesz że ich życie jest trochę nie takie jakie być powinno. Kropla drąży skałę, a kroplą tą jest Chrystus działający Twoimi rękoma i Twoja wiara. Trzymaj się :) z Bogiem.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Marysia (---.subscribers.sferia.net)
Data:   2009-08-08 09:32

To nie jest tak że w ogóle nie wierzyłam. Jestem katoliczką, ale do tej pory to było chodzenie do kościoła co niedziele, modlitwa ale zupełnie bez wiary, a raczej na zasadzie: "a nuż Bóg jest naprawdę i mnie wysłucha". Dopiero niedawno uwierzyłam tak szczerze i zobaczyłam w tym wszystkim sens, świadomość, że Bóg mnie kocha daje mi ogromną radość i siłę. Wczesnej traktowałam Boga jako Kogoś kto karze, osądza, bałam się Go, tylko i wyłącznie, był groźnym władcą. Doświadczyłam ogromnego zawodu w życiu i stwierdziłam że Boga nie ma, ale od razu następnego dnia, nie umiem tego wytłumaczyć, zaczęłam o Nim myslec bezustannie, poczułam też - nie umiem tego opisać - Jego obecność przy mnie. Tak naprawdę już kilka razy w życiu miałam ogromne pragnienie Jezusa, ale po kilku dniach się to wypalało, wracałam do mojego zaplątanego życia, ale także znów wracałam do Boga. Zawsze wracałam gdy zbaczałam z drogi. Teraz tez wróciłam, ale pierwszy raz w życiu cala Mu się zawierzyłam, zdałam na Jego wolę, a nie tylko chciałam, żeby mi pomógł przypuśćmy w kłopotach z rodzicami. Wybierałam sobie gdzie chce by był obecny, teraz po prostu wierze ze jest największa Miłością i wszystko Jemu oddaje.
Jeśli chodzi o mój osobisty kontakt z Bogiem, to czytam Pismo Święte i modlę się. Zaczynałam od kilku slow niepewnie wypowiedzianych, bałam sie zaufać, a dziś modle sie z uśmiechem na ustach. Nigdy tak nie ufałam i tak wspaniale sie z tym nie czułam. To na pytanie o moja modlitwę. I na kolejne - już ustaliłam swoja hierarchię - Jezus jest na 1 miejscu i modlę sie o siłę by nie zwątpić już od dłuższego czasu, biorąc pod uwagę to, ze sie tak wiele razy "wypalałam", brakło tej modlitwy. Chyba wiem gdzie robiłam błąd.
Właśnie gdybym robiła coś na pokaz, na zewnątrz to ktoś by sie mógł czepić, ale nic takiego nie robiłam. Jeśli ktoś pytał to odpowiadałam tak jak to czuję. Nie zaczęłam nigdy pierwsza tego tematu, dlatego wydało mi sie to dziwne, ze ktoś zaczął. Np. ten kolega ateista - znamy sie 4 lata i to jest nasza pierwsza rozmowa na temat wiary, akurat teraz. Nie wiem, on mówi ze chciałby żeby coś po śmierci było i żebym mu wtedy powiedziała "a nie mówiłam", w ogóle bardzo drąży ten temat, zadaje wiele pytań. Z kolei były chłopak po tych naszych rozmowach powiedział, ze on znów chciałby być dzieckiem Bożym i mi podziękował, stwierdził, ze mam w tym udział.
Nie pisze by sie pochwalić, ale odnośnie tego ze może faktycznie mimo przykrości które odczuwam, to wiara i miłość promieniują na innych.
Nie wiem, gdyż dopiero "raczkuję", ale dzięki Wam wszystkim bo mi pomogliście.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Ola (78.8.107.---)
Data:   2009-08-08 09:59

tez sie obracam wśród rożnego towarzystwa i tez czasami czuje "ucisk" z powodu tego ze mam swoje jakby to określiło parę osób "zdewociałe" poglądy. Na siłę przy tych ludziach nie opowiadam o Bogu, nie nawracam ich, akceptuję ich takimi jakimi są bo znam ich od podstawówki (a jestem na studiach), a jak np. koleżanka mi mówi - jak ty możesz nie współżyć z chłopakiem - to jeszcze w miarę rozumie, ale ze nie chce sie zaspokajać (uprawiać petting) to tego pojąć nie umie. Mówię nie, bo to jest złe i szczerze nie próbuję przekonać jej na sile ze mam racje, nie wkręcam w to Boga, bo wiem ze ona i tak swoich poglądów nie zmieni. Po prostu z nimi jestem, a jak jest temat na "takie" tematy, po prostu powiem to, co myślę i nie próbuję na sile wszystkich na około nawracać.
poza tym teraz widzę jak wielkie owoce daje trwanie w takich wartościach, czystości.
może to nie do końca na temat ale kiedyś tworzyłyśmy taką paczkę - z 4 koleżanek, one wszystkie wyluzowane i co teraz?
jedna ma dziecko, chłopak ja zdradził
druga pogubiona totalnie, czasem mówi ze jak sie nie "kochają" to chłopak ma do niej pretensje, ze czasem nie rozmawiają tylko uprawiają seks.
trzecia chce rzucić chłopaka ale to był jej pierwszy partner i teraz czuje jakiś ucisk
a tylko ja będąc "zacofana" mogę powiedzieć swojemu chłopakowi ze sie rozstajemy bez większych zranień, lub ze wchodzimy w małżeństwo z czysta karta.
Najgorsze u Ciebie (jak zrozumiałam) jest to, ze nigdy nie wyznawałaś takich wartości, a nagle zaczynasz, ludzie nie są przyzwyczajeni, ale szczerze to ludzie tego pokroju jak twoi czy moi znajomi nie są osobami z którymi naprawdę można coś budować, jakieś wielkie naprawdę szczere przyjaźnie, nie można do końca na nich polegać, zawsze to dostrzegałam ale myślałam ze lepiej mieć takich znajomych niż żadnych, a teraz widzę ze naprawdę nie ma sensu zbyt blisko wchodzić w relacje z takimi ludźmi bo to z góry przeznaczone jest na pewnego rodzaju "płytkość" i to nie jest do końca o to o co naprawdę chodzi. Wiesz ciesze sie ze trafiłam na dobrego chłopaka który akceptuje moje poglądy i teraz sam dostrzega te wartości w których wcześniej nie był ukształtowany.
Życzę ci dużo odwagi i może tego żebyś tak emocjonalnie do tego wszystkiego nie podchodziła bo emocje mina i może twoja euforia wiary tez i potem może być naprawdę ciężko. Sobie tez życzę dużo siły bo widzę jak to u mnie również kuleje ale mam nadzieje ze wyrośniemy na mocne w wierze.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: gosik (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2009-08-08 13:29

Marysia trzymaj tak dalej, nie przejmuj się jakimiś tam docinkami, drwinami. A tesli twoi dobrzy znajomi nadal będą z tego drwić, powiedz im po prostu, aby przestali i dali sobie spokój, ponieważ nic to im nie da i nic to nie zmieni w Twoich relacjach z Panem Bogiem. I tyle, krotko i na temat, bez zbędnego tłumaczenia, itp. Myślę, ze zrozumieją. Pozdrawiam.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: jumik (---.chello.pl)
Data:   2009-08-08 13:47

Napisałaś:
"Np. ten kolega ateista - znamy sie 4 lata i to jest nasza pierwsza rozmowa na temat wiary, akurat teraz. Nie wiem, on mówi ze chciałby żeby coś po śmierci było i żebym mu wtedy powiedziała "a nie mówiłam", w ogóle bardzo drąży ten temat, zadaje wiele pytań. Z kolei były chłopak po tych naszych rozmowach powiedział, ze on znów chciałby być dzieckiem Bożym i mi podziękował, stwierdził, ze mam w tym udział.
Nie pisze by sie pochwalić, ale odnośnie tego ze może faktycznie mimo przykrości które odczuwam, to wiara i miłość promieniują na innych." -
To niesamowite. Cieszę się, że Twoja wiara wydaje takie owoce. :)
Tylko nie zrażaj się niepowodzeniami oraz porażkami. One muszą nastąpić, ale Pan będzie z Tobą.
Jeżeli byś potrzebowała jakiejkolwiek rady, albo po prostu porozmawiać to napisz tutaj. Zawsze jesteśmy :)
PS. Twoje świadectwo jest poruszające, aż dziw, że ktoś, kto od tak niedawna zaczął głębiej wierzyć pisze aż tak dojrzale o Bogu i wierze i tak też do tego podchodzi. Oby tak dalej. Niech Bóg będzie z Tobą. :)

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Karol (---.olsztyn.mm.pl)
Data:   2009-08-08 15:10

Wiesz, to jest po części normalne. Chrystus był prześladowany i jego uczniowie też zawsze będą. U mnie było podobnie. Gdy Bóg zaprosił mnie do wspólnego przeżywania życia czułem się wśród znajomych jak bym spadł na ziemię z kosmosu i opowiadał rzeczy,o których nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy. Moi znajomi również dziwnie na mnie patrzyli i uważali za świętoszka lecz z czasem to przeszło. Utwierdziłem się w swojej wierze i wiem jak potężną ma wartość i jak ważnym jest fundamentem i wiem czego bronię. Bóg daje tak jakby "skorupę", by nie przejmować się atakami. Zresztą później prowadzi takimi ścieżkami gdzie spotykasz ludzi kochających Boga tak jak ty, którzy są Ci pomocą i wiesz, że nie jesteś sama. Kiedyś każdy człowiek pozna, że istnieje Bóg, choć czasami niestety dopiero po śmierci. Nie jesteś w tym wszystkim sama. My też jesteśmy. :)

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: B. (---.acn.waw.pl)
Data:   2009-08-08 19:23

Można powiedzieć, że chrześcijaństwo było i jest prześladowane, raz mocniej, innym razem słabiej, ale cały czas w dużej części jest prześladowane. W Indiach np. burzone i palone są domy chrześcijan, w niektórych częściach świata chrześcijanie także dziś oddają życie z powodu wiary w Chrystusa. U nas są to wypowiedzi tego typu, co zacytowałaś, ale i szersze prześladowania również występują. W niedawno minionym komunizmie (ustroju ateistycznym) "otwarty" katolik nie mógł zajmować kierowniczego wyższego stanowiska. Warunkiem otrzymania takiego stanowiska była przynależność do programowo ateistycznej PZPR (lub ZSL bądź SD). Tacy ludzie często chrzcili dzieci i zawierali małżeństwa konspiracyjnie, w pustym kościele, o północy, z udziałem tylko kapłana i przewidzianych prawem kościelnym koniecznych świadków. Wydaje się, że to niemożliwe, ale tak było.
Marysiu, z Bożą pomocą trwaj na dobrej drodze. Z Bogiem wszystko będzie dobrze :)

"Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was" Mt 5, 10-11.
"Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów" Łk 9,26.
"Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej»." Łk 12, 51-53.
"Obyś był zimny albo gorący!" Ap 3,15.
"Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął" Łk 12,49.
"Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać" J 15,20.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: happy (---.aster.pl)
Data:   2009-08-09 00:43

Marysia, wszystko dobrze, tylko nie przeżywaj swojej sytuacji tak bardzo emocjonalnie. Nie myl też wiary z uczuciem. W swoim drugim poście piszesz z euforią o swojej relacji z Panem Bogiem. Powtarzam, że to dobrze. Tylko niepotrzebnie martwisz się, że cię atakują. Pisząc o hierarchii, miałam na myśli, że skoro już wybrałaś Jezusa (a potwierdziłaś to, że tak jest), to nie powinnaś przygnębiać się z powodu reakcji znajomych (usilnie chcę zwrócić twoją uwagę na fakt, że to nie są osoby bliskie tobie, skoro tak cię atakują). Te ataki nie powinny cię przygnębiać.
Chcę cię również przestrzec, że twoja sytuacja życiowa może się zmienić - jak to w życiu: bywa różnie. Niech ci się zdaje, że jeśli nie odczuwasz radości, to twoja wiara jest mniejsza. Przede wszystkim pamiętaj, że Jezus kocha cię niezależnie od tego, co czujesz, czy jesteś radosna czy smutna. Zresztą może bardziej, gdy się starasz modlić, ale masz trudne dni i ci nie wychodzi.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Marysia (---.subscribers.sferia.net)
Data:   2009-08-09 09:50

Myślę że nie mylę wiary z uczuciem. Kiedy bywało że wychodziłam z kościoła jak na skrzydłach, kochałam życie i ludzi, itp, itd i przez 2 godziny byłam inną osobą, a potem znów jakiś zawód ze to odeszło. A jak przyszedł jakiś problem to już moja "wiara leżała". Dlatego obserwując siebie teraz mogę śmiało powiedzieć, ze to jest zupełnie coś innego, bo już mnie dotknęło coś z czym sobie myślałam nie poradzę i wytrwałam w wierze i chyba nawet się jeszcze bardziej umocniłam. Zaznaczam - pierwszy raz tak mam. Może nie zawsze tak będzie, ale póki co jest dobrze i z tego się cieszę :).
Euforia była kiedyś, teraz jest taki duchowy wewnętrzny spokój, którego mi przez lata brakowało i to on napełnia mnie radością :). Te wszystkie moje posty mogłabym streścić w jednym słowie: "uwierzyłam". Pozdrawiam.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Malgorzata (82.177.199.---)
Data:   2009-08-09 16:55

Podpisuje sie pod tym co pisze jumik. Marysiu w tym co piszesz widać namacalna laskę wiary, to sprawił Duch Święty. Tez miałam tak jak Ty, często nie potrafiłam tego wyjaśnić, choć ciągle ktoś mnie sprawdza, zadaje pytania, mówią ze to chwilowe, ze czas pokaże i odejdę. Ale już dawno przyzwyczaiłam sie do tego typu zdań ze strony ateistów i nawet wiem, ze tak już będzie zawsze, bo przecież nie wszyscy otrzymują naraz nawrócenie, czasem ktoś kto sie naśmiewa z wiary innych może być potem uczniem idącym za Jezusem, jeśli zechce. Życzę Ci, byś nadal szla ta droga, piękną drogą nawrócenia. Z Panem Bogiem.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Ann (---.tvkdiana.pl)
Data:   2009-08-10 01:35

Jestem w bardzo podobnej sytuacji. ostatnio uwierzyłam, tak całym sercem. i co? Odkąd zaczęłam wierzyć tak naprawdę, dojrzalej wszędzie widzę, ze ludzie żyją lepiej, łatwiej bez Boga. Wydaje mi sie, ze są szczęśliwsi ode mnie, ze katolicy to totalni frajerzy. Ostatnio jakoś szczególnie często spotykam na swojej drodze ludzi, którzy udowadniają mi, ze Bóg nie istnieje albo też na artykuły mówiące, ze Jezus miał żonę, dzieci i w ogóle nie był tym kim był. I tak na każdym kroku, czasem zastanawiam się czy nie dostanę od tego wszystkiego postradania zmysłów. Co mnie totalnie dobiło? Własna matka, gdy powiedziałam jej co myślę o rozwodach, o tym, że ludzie czasem na własne życzenie pakują sie w związki bardzo trudne bo nie oparte na zasadach Bożych, prawdziwych wartościach spojrzała na mnie jak na przygłupa, wyśmiała mnie i nazwala "dewotką". Zabolało.
I tak sobie idę pod ten prąd, droga kamienista i stroma. Ciągle sie chwieję, upadam, kaleczę, wątpię i chcę zawracać. Ale COŚ mnie powstrzymuje. I sama się dziwię, że jeszcze idę. To musi być Bóg.
Wierzę, że kiedyś spotkam Go na końcu tej drogi, na samym szczycie.

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Malgorzata (82.177.199.---)
Data:   2009-08-10 08:19

Ann nie zwracaj zbytniej uwagi na tych co chcą podciąć Ci wiarę, wprowadzają zwątpienie. Pamiętaj, jest więcej takich jak Ty i nie jesteś w tym sama. Codziennie słyszę zdania typu: "dewotka, bo do kościoła tylko dewotki chodzą", albo nawiedzona, bo sie modle, mowie o Bogu, itp. Zawsze pomaga mi sięgnięcie po Pismo Sw. otwieram na bez konkretnego wyboru strony i zawsze są to słowa akuratne na daną sytuację dla mnie. Pokrzepiona odpowiedzią z Pisma św. mogę nadal iść przez życie, bo już na dany dzień mam obrany kierunek. Pozdrawiam Cie :)

 Re: Bliscy mi ludzie atakują mnie z powodu wiary.
Autor: Piotrek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-10 20:22

Też tak mam, nie przejmujmy się Marysia. Cieszę się, że na świecie są jeszcze poważni ludzie. Ty jesteś wybrana. Mam ciężkie myśli. Może to krzyż te myśli. Marysia nie przejmuj się ludźmi. Nie są warci tego, żebyś się nimi przejmowała. Głowa do góry.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: