Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data: 2009-08-15 15:21
A już miałem nadzieję, że nareszcie będzie znowu o mnie, niestety Ksiądz wrócił i sprząta, a to jest nieludzkie (ludzie śmiecą, zwierzęta sprzątają, np. mrówki, hieny itp., ale niech Ksiądz tego do siebie nie bierze). Tymczasem problem postawiony przez marlenkę, choć nieznany jest bardzo istotny i zgadywanie tylko niepotrzebnie zabiera nam czas. To nie jest w porzo, że Ksiądz ogranicza swobodę wypowiedzi na forum. Ludzie chcą mi pomóc, też potrzebuję pomocy, a tu znikąd. Dawniej prowokowanie na forum było zdecydowanie łatwiejsze. Teraz, żeby dotrzeć muszę eskalować i eskalować. Dokąd to wszystko prowadzi? 10 lat temu w internecie było zupełnie inne pokolenie. Zmienił się język i sposób komunikacji, Ksiądz nie zauważył? Dzisiaj to jestem zadowolony, jak (w miarę) młody człowiek przed habilitacją, pełniący funkcję bardzo ważnego prezesa, mówi do mnie: "Spoko, on jest w porzo". Jestem wtedy szczęśliwy, że wszystko zrozumiałem (Choć nie do końca kumam o co mu biega, ale generalnie treść pojmuję: facet jest w porzo). To co tu będę robił za 10 lat, jeśli dożyję? Chyba bym wolał nie. Parę lat temu na Katoliku wystarczył niewinny żarcik, niestety dzisiaj już nie. Ludzie (ci młodzi) jacyś głusi się zrobili, a mnie struny głosowe też już wysiadają.
Wracając do meritum, Twoje pytanie Julko jest ważne i istotne, choć niedorzeczne. O tym, że ważne świadczy to, że jesteś kolejną osobą, która apiat to samo. To wbrew pozorom świadczy jednak o ważności, bo skoro nie usłyszałaś odpowiedzi, to mamy o czym rozmawiać (bo, że dostać, dostałaś to już mam nadzieję ustalone). Jakbyś usłyszała, to byś nie pytała, a to byłby błąd, bo tu pełno takich co "usłyszeli" i już nie pytają. Tymczasem od prawie 30 lat pytam (zajmuję się modlitwą) i po tych latach przychodzi mi tylko z niej (mojej modlitwy) szydzić. Chciałbym tak jak wielcy święci, np. o. Pio - bilokacje, objawienia, uzdrowienia, a tu nic. Muszę w pocie czoła i mozołu miesiącami po 24 godz. na dobę, po to by usłyszeć jedno zdanie. A` propos Twojego problemu, wiesz tyle czekałem na żonę, że mimo iż nie miałem powołania na księdza, to się nad nim serio zastanawiałem, tyle że ksiądz byłby ze mnie, co tu ukrywać, marny. A jeszcze jakbym zaczął kazanie śpiewać z ambony, jak to u mnie robią niektórzy księża... (ksiądz nie może być żywą reklamą piekła). Natomiast przez pierwsze miesiące małżeństwa (choć naturalnie to była ta i z miłości) złorzeczyłem Panu Bogu, że mi jednak nie dał tego powołania do jakiego zakonu (teraz to się już tylko modlę o szybką śmierć), ale człowiek taki jest. O niedorzeczności Twojego pytania świadczy ostatnie zdanie Twojej wypowiedzi (Panie ile razy mam przebaczyć mojemu bratu?) Zupełna klęska. Nie ten kierunek. Trzeba od początku.
Po pierwsze modlitwa, czymkolwiek jest (nie będę definiował, bo mnie zaraz stado wron), ma nas doprowadzić do milczenia. Zacytuję Jeana Lafrance`a, którego wydają już chyba wszystkie zakony w Polsce (nawet ponoć salwatorianie), a którego i tak (prawie) nikt nie czyta: "Maryja jest skupiona w całkowitym milczeniu, które miało ją doprowadzić do milczenia jeszcze głębszego. Kiedy Bóg pomyślał, że już wystarczająco praktykowała milczenie, stosownie do swych sił, umieścił Ją w milczeniu jeszcze głębszym. Wszystko to otrzymała w darze i mówi o tym sama: Uwielbia dusza moja Pana, bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Są takie słowa odnoszące się do Maryi, które dwukrotnie powracają w Ewangelii św. Łukasza, że zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. Maryja zachowuje milczenie, w tym właśnie tkwi sens jej dziewictwa."
Czy mam rozumieć, że Tobie (Kobiecie) udaje się milczeć przez godzinę dziennie, a przez 23 gadasz jak najęta? Wszystko jedno czy milczysz czy gadasz 24h/dobę jest to i tak bez znaczenia. Jest coś takiego jak medytacja ignacjańska, której nie uprawiałem, ale o której czytałem, sama jednak nie uprawiaj, bo szkoda katastrofy.
Istota problemu zawarta jest w historii pęknięcia:
"Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? On odpowiedział: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się" Rdz 3, 8-10.
Człowiek po grzechu
a) ubiera się w gałązkę figową, bo odkrywa, że jest nagi
b) kryje się przed Bogiem, bo nie chce przed nim stanąć nagi.
Na tym polega problem, że my nie chcemy stanąć nago przed Bogiem, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Bóg, jeśli jest Bogiem, i tak widzi nas nago. Cały sens modlitwy sprowadza się do tego, byśmy przestali przed Bogiem udawać, że jesteśmy ubrani (nie, nie chodzi mi o to, byśmy naśladowali to ekshibicjonistyczne sprzedajne beztalencie, na punkcie którego paru księży w Tygodniku Powszechnym dostało ostatnio szmergla, sutanna nie chroni przed głupotą niestety). Obawiam się, że nie rozumiesz, o czy piszę. Trudno, czytaj Jeana Lafrance`a, kiedyś zrozumiesz o czym pisze. Będziesz być może do śmierci przekonywała Pana Boga, że jesteś ubrana, a może uda Ci się Go o tym przekonać wcześniej.
Z innej beczki, nie chce mi się tu wszystkiego wklejać, więc poczytaj sobie z pierwszej Królewskiej okolice 19-go rozdziału. Pomijając uwarunkowania historyczno - teologiczne, skupmy się tylko na aspekcie modlitewnym tej historii. Prorok dokonał niezwykłych wyczynów, przed którymi blednie nawet bilokacja i te rzeczy. Popadł jednak, a może pomimo to, w rozpacz, zwaną od jakiegoś czasu depresją. Tak więc wszystkie te cuda, których dokonał, nie uchroniły go przed rozpaczą i pragnieniem śmierci. Ale nie były tak zupełnie bezowocne. Sądząc po jego reakcji, opisanej w wym. 19 rozdziale, sporo wiedział o modlitwie. Sama mu ta wiedza nie przyszła. Należy sądzić, że nabył ją drogą doświadczenia. Podobnie, gdy czyta się to co pisał o. Pio, to za jego dosyć niezwykłą i niezwykle skuteczną modlitwą kryje sie sporo własnego potu. Może więc ten 24 godzinny wysiłek, nie jest zupełnie bezproduktywny, skoro jego kosztem okupionych jest te kilka fajerwerków, bez których by go nie było?
Zmień metodę. TA nie jest dobra.
|
|