logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy coś takiego jest zdradą tajemnicy spowiedzi?
Autor: Michał (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2010-12-03 11:41

Pytanie mam do księdza jakiegoś:
Ktoś mówił o pewnej osobie, która była cierpiała na pewną chorobę i była na pewnych rekolekcjach. Nie jest podana wprost z imienia i nazwiska, ale jak ktoś był na tych rekolekcjach, to może ją kojarzyć. Jest powiedziane, że ta osoba spowiadała się świętokradzko przez pewien okres czasu. Nie mówi tego jej spowiednik, tylko osoba postronna - nie wiadomo skąd to wie.

Czy coś takiego jest zdradą tajemnicy spowiedzi?
Dodam tylko, że zostało to powiedziane przez osobę, która wie czym jest tajemnica spowiedzi.

 Re: Czy coś takiego jest zdradą tajemnicy spowiedzi?
Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2010-12-03 12:54

Zacznę od PS: nie jestem "księdzem jakimś". Możesz nie czytać. Miałam to dodać na końcu, ale nie chcę Twojego czasu marnować, gdybyś czekał tylko na zdanie księdza.

Tajemnicę spowiedzi może naprawdę zdradzić tylko kapłan, u którego ktoś się spowiadał. I rzeczywiście, gdyby po jego słowach można było wiedzieć na pewno, że chodzi o tę konkretną osobę, to byłaby zdrada sakramentu, z wszelkimi konsekwencjami dla księdza. Tylko wtedy, gdy wiadomo o kogo chodzi. Trzeba jednak pamiętać, że grzechy się powtarzają i jeśli kapłan przyjeżdża na rekolekcje i w kazaniu mówi, że ktoś się spowiadał z czegoś-tam, to naprawdę nie mówi o Twoim sąsiedzie, który robi to samo. :)))
Tajemnicę spowiedzi, choć to już będzie inny grzech, powinien też zachować każdy, kto (mam nadzieję, że niechcący) podsłuchał czyjąś spowiedź. Wyjawianie cudzych grzechów, z którymi ktoś przyszedł do konfesjonału, ze wskazaniem na osobę (z nazwiska lub wskazanie palcem) oprócz tego, że jest to zazwyczaj grzech ciężki, jest po prostu obrzydliwe i karygodne. Jeśli jednak odbędzie się to bez wskazania na osobę, tylko jako przykład grzechu, to już będzie zależało od okoliczności. Podsłuchane grzechy powinny być wymazane z pamięci. Ale dopuszczam sytuację, w której będzie jakimś dobrem skorzystanie z tego przykładu. Powinno się jednak wtedy zawsze coś pozmieniać (płeć, wiek), żeby się nie okazało, że ktoś słucha o samym sobie i to jeszcze z komentarzem.

Dlatego w Twoim przykładzie podstawową rzeczą jest: skąd ktoś coś wiedział. Przecież o grzechach mówimy nie tylko w konfesjonale. Mówimy też czasem, zwierzając się przyjacielowi, zwierzając się podczas "dzielenia" się na rekolekcjach, mówimy czasem o swoich grzechach, podając innym coś jako przykład złego, albo przykład wychodzenia na dobre, czyli jako świadectwo, aby komuś pomóc. Tak często przecież robimy tutaj na forum. Powtórzenie tego do innych nie będzie wtedy miało absolutnie nic wspólnego ze zdradą tajemnicy spowiedzi. Może być natomiast grzechem, jeśli ktoś mi to powierzając, zastrzegł sobie, że to tajemnica tylko dla mnie. Wtedy powtórzenie jest świństwem. Także na niektórych rekolekcjach jest czas na dzielenie się swoim świadectwem. Ksiądz zawsze wtedy podkreśla: nic nie wychodzi poza ten krąg. Albo poza "cztery oczy". I tak ma być. Powtórzenie innym jest draństwem.

Ale samo podanie przykładu, że "ktoś kiedyś", nie musi być złe. Na przykład tutaj niektórzy pisali piękne świadectwa o wychodzeniu z grzechu. Jeśli napiszę: "przeczytajcie wątek pani NN, która też miała taki problem", to przecież nie będzie to wskazywanie palcem (choć w pewnym sensie podam z nazwiskiem, bo znana nam osoba), ani tym bardziej zdradą tajemnicy spowiedzi (bo ona sama to napisała, czyli zgodziła się na publikowanie). I podajemy takie przykłady nie po to, żeby ktoś zobaczył cudzy grzech, ale właśnie, żeby ludzie zobaczyli, jaką łaską Bóg obdarza i jak powstaje się z grzechu. Dlatego ważne jest w Twoim przykładzie co innego, o czym nie piszesz: po co to było mówione? Żeby pokazać zło, czy żeby pokazać dobro? Jeśli ktoś sam obnażył się przed innymi, żeby pokazać Bożą Miłość, to na pewno nie miałby nic przeciw temu, żeby tę Miłość pokazywać dalej. Moim zdaniem źle się stało, że grzech został skonkretyzowany, choćby właśnie zaznaczeniem na jakich to było rekolekcjach (jak pisałam, zawsze lepiej coś w takich przykładach zmieniać), ale szkoda też, jeśli Ty (albo ktoś to opowiadający) zatrzymał się tylko na tym, co złe. Nikt się takim grzechem nie chwali. Ta osoba też opowiedziała to "PO COŚ".

W tym przypadku zdrada tajemnicy spowiedzi byłaby tylko wtedy, gdyby ksiądz, który ją spowiadał opowiedział to komuś, i od niego tajemnica poszła w świat. "Ktoś mówił" - i tylko ten "ktoś" wie, skąd się o tym dowiedział. Nie masz potrzeby prowadzić dochodzenia w tej sprawie.
Nie ma też powodu powtarzać tej historii innym. Pamiętajmy, że w pewnych okolicznościach wytwarza się jakaś dobra atmosfera, w której jesteśmy bardziej otwarci i potrafimy się zwierzyć z różnych doświadczeń życiowych. Przekazywanie tych zwierzeń innym, w innej zupełnie atmosferze, jest już czymś innym. Może przynieść więcej szkody niż pożytku. Zupełnie czymś innym jest też moje własne zwierzenie, a czym innym, gdy Ty będziesz to moje zwierzenie powtarzał innym. To zupełnie coś innego. Lepiej więc uniemożliwić rozpoznanie osoby, o której mówimy. Ale tak czy inaczej, o zdradzie tajemnicy spowiedzi mówić tu nie można.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: