Autor: xc (---.static-wien.xdsl-line.inode.at)
Data: 2011-02-19 08:53
Proszę nie powtarzać klisz, bzdur i opinii opartych na byle czym oraz wciągać się w atmosferę beznadziei, zwątpienia, deprechy.
Już same pytania są źle postawione, oparte na jakichś dziwnych, przed-założeniach. Weźmy pierwszy z brzegu przykład, pytanie nr 13.
Czy ktokolwiek (może Pani?) prowadził jakiekolwiek badania mogące wskazać na istnienie korelacji (to pojęcie statystyczne, bardzo precyzyjne, wymierne, ścisłe) między stanem wiary kandydata a faktem jego zadowolenia z kierunku studiów, na który się dostał? Skąd niby Pani wie, że ta korelacja jest taka jak w postawionym pytaniu? Przebadano populację x osób, zapytano się je o wiarę/niewiarę i o ich wymarzony kierunek studiów oraz uzyskano rezultat mówiący, że jest tak i tak?
A może stawia Pani tezę (bo w pytaniu zawarta jest teza), w oparciu o jakiś indywidualny (swój?) przypadek? No to go falsyfikuję też indywidualnym przykładem, moim własnym. Uważam się za osobę wierzącą, taka jest o mnie powszechna opinia otoczenia, zawsze tak było. Dostałem się na wymarzone studia, co więcej skończyłem je, wykonuję zawód, którego się w trakcie tych studiów nauczyłem i chwalę to sobie. Niezależnie od tego, w trakcie tych studiów poznałem miłość mojego życia, która została potem moją żoną i matką moich dzieci. Ale to już inna historia. I myślę, że wiara mi raczej pomogła, niż zaszkodziła. Niezależnie od tej wiary, solidnie przygotowałem się do matury i egzaminów wstępnych, zdałem je i tyle. Bo wiara wiarą, a Bóg dał mi takie narzędzia jak rozum, praca, ambicja i czemu nie miałbym z nich korzystać?
I tak mógłbym się rozprawić z każdym postawionym przez Panią pytaniem.
Niezależnie od tego, wiara jest sprawą tak indywidualną i specyficzną, że trudno jest mówić kto jest wierzący a kto niewierzący. Kto jest bardziej wierzący? Po czym to się poznaje? Po czynach? Słowach? Gestach? Opinii z zewnątrz? No bo nie mamy przecież wglądu w sumienie drugiego. Czy bardziej wierzący jest agnostyk Mikołejko, który uczciwie i bezradnie mówi "nie wiem, nie obejmuję pewnych spraw" czy mój sąsiad-kibol, który manifestuje swoją wiarę tym, że leje się na ustawkach z innymi mu podobnymi "wierzącymi", bo "to panie żydy a katolik żydowi oklep musi dać, a tak w ogóle jakby pan sąsiad jakiego dobrego spida potrzebował, to niech do mnie przyjdzie, mam ekstra towar"? Nie podejmuję się rozstrzygnąć tak subtelnych kwestii.
Ks. prof. Salij stwierdził kiedyś na jednym z jego wykładów, że tak naprawdę nie ma ludzi niewierzących, każdy jakoś tam, po swojemu w coś wierzy. Ale to inna kwestia.
|
|