Autor: Iwona (82.132.248.---)
Data: 2011-02-23 13:44
Nigdy nie zostało wyjaśnione co było tym ościeniem. Tyle wiemy, czytając św Pawła, że było to coś, co go ściągało na ziemię. Miał wiele objawień, charyzmatów bez liku, miał rozeznanie i szedł uparcie do przodu. Nic nie było w stanie go powstrzymać. Ten oścień chronił go przed pychą. To chyba jakiś paradoks, ale nie jestem teologiem. Pycha jest najgorszym i często najbardziej ukrytym z grzechów głównych. Ten oścień chronił go przed pychą. Nawet dobrze, że nie wiemy co to było bo teraz każdy może wziąć te słowa i modlić się nimi. Czy to jakiś nałóg, czy też inna słabość. I nie chodzi o trenowanie pokory, opanowania, itp. Chodzi o patrzenie na Boga w tym momencie, kiedy oścień się pojawia. Tylko Bóg może pomóc. Wtedy można dziękować Mu za to, że się jest nałogowcem, bo paradoksalnie w tych momentach największej słabości, kiedy zwracasz się do Boga jesteś najbliżej Niego. Można wtedy śpiewać: "Błogosławiona Wina skoro ją odkupił tak Wielki Odkupiciel". No dziwne, ale w największej nędzy swojego serca, jeśli zwracasz się do Boga, On przychodzi. Największa nędza jest miejscem największego błogosławieństwa. Wszystko przez to, że jak św Paweł stajesz bezradna w prawdzie. Pisałam o nałogach, nie wiem co jest Twoim ościeniem. Nie, to nie jest niewygodny bagaż, jest to miejsce w Tobie, w którym dokonuje się przemienienie. To nie bagaż, to miejsce błogosławieństwa. I nie kombinuj po ludzku. Pozwól Bogu mówić i pogódź się z tym, że to jest Jego ulubione miejsce spotkania z Tobą w twoim sercu. Nie tam, gdzie myślisz o sobie - ok, tu jestem perfect, więc tu może przyjść Bóg.
|
|