Autor: Tomasz (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2011-03-03 14:23
Witaj. Podstawowy kłopot jaki widzę polega na tym, że bez twojego męża nie będzie łatwo czegokolwiek zmienić, poprawić w waszym małżeństwie. Pierwsze więc pytanie jakie mam chęć postawić to, czy wy (nie ty ale wy oboje) widzicie, że coś złego zaczyna się dziać w waszym bardzo przecież młodym małżeństwie, czy wam to przeszkadza, czy to jest dla was ważne, czy chcecie coś z tym robić. Jeśli tak, to można zacząć rozmawiać o szczegółach, można próbować odnieść się do konkretnych spraw, np. do waszych relacji z waszymi rodzinami, które są bardzo przecież ważne i dla was i dla waszych dzieci, tym bardziej że mieszkacie poza krajem.
Jeśli nie, to sprawa jest poważniejsza, bo dotykająca fundamentów waszej miłości, waszej wizji małżeństwa, waszej recepty na życie... Porwaliście się na wielką, trudną, kosztowną rzecz, która nieczęsto się udaje - porwaliście się na miłość, małżeństwo, rodzinę. Potrzebujecie więc z pewnością wzajemnego zrozumienia, współdziałania, gotowości przebaczania, dobrej woli, realizmu, itp., :)) ale potrzebujecie bardzo silnego wsparcia z zewnątrz, bo to z czym próbujecie się zmierzyć was zwyczajnie przerasta - każdego przerasta. Nie mam ambicji by w kilku zdaniach szerzej tę myśl rozwinąć ale tak jak każde małżeństwo, jak każda rodzina potrzebujecie cudu, naprawdę.
Obawiam się, że jeśli nawet ktoś sprawiłby jednym ruchem "czarodziejskiej różdżki", że twój mąż polubiłby twojego brata, czy mamę, to i tak, moim zdaniem, nie oznaczałoby sukcesu. Sukces w małżeństwie w miłości to plan na całe życie, to spore wyzwanie i jeśli się mieści na liście waszych życiowych priorytetów to trzeba się się szybko do tego zabrać. Pokój Tobie.
|
|